Co może powiedzieć nam DNA Adolfa Hitlera o jednym z najbardziej mrocznych przywódców XX wieku? Prof. Turi King, genetyczka znana z identyfikacji szczątków Ryszarda III, w najnowszym dokumencie „DNA Hitlera: geny dyktatora” analizuje zdegradowane próbki z berlińskiego bunkra i zestawia wyniki badań z ustaleniami historyków.
Polsat Viasat History: Jaka była pani reakcja, gdy dowiedziała się pani, że zostanie głównym genetykiem w programie?
Prof. Turi King: Zgłosili się do mnie [twórcy programu], ponieważ wiele lat temu prowadziłam identyfikację króla Ryszarda III. Odpowiedziałam, że nie chcę się w to angażować, jeśli to będzie poszukiwanie sensacji”. Usłyszałam: „Zrobimy to jako pracę naukową, równolegle z filmem dokumentalnym”. Moje kolejne pytanie brzmiało: „Skąd wiemy, że to faktycznie jego krew?”.
Dręczyły mnie wątpliwości czy mam się w to angażować. Zapewniono mnie, że nie będzie to robione w sposób sensacyjny i że wszystkie moje zastrzeżenia zostaną uwzględnione. Hitler został zbadany na tak wiele sposobów. W Wielkiej Brytanii w telewizji jest mnóstwo filmów dokumentalnych o Hitlerze, a także mnóstwo książek, tekstów i innych materiałów na jego temat. Myślałam więc, że to będzie po prostu kolejna praca, którą dodamy istniejących. Nie mieliśmy pojęcia, co znajdziemy w jego genomie.
Zastanawiałam się, dlaczego mielibyśmy go nie przebadać. Są tysiące szkieletów i osób, których DNA zostało zsekwencjonowane, postaci starożytne i historyczne, w tym Beethoven. Dlaczego więc mielibyśmy nie zdecydować się na zbadanie Hitlera, jakby był kimś wyjątkowym? Ostatecznie zdecydowałam się wziąć w tym udział. Próbka krwi jest dostępna, prędzej czy później ktoś to zrobi, lepiej upewnić się, że zostanie to zrobione w naprawdę rygorystyczny, naukowy sposób. Zajęło mi trochę czasu, ale w końcu się za to zabrałam.
Ile czasu to trwało?
Zatrudniono mnie w 2021 roku, cztery lata temu. Zaczęliśmy od ustalenia, że to rzeczywiście krew Hitlera. Potem musieliśmy przeprowadzić analizę genetyczną, czyli sekwencjonowanie całego genomu. Jakieś dwa lata później dołączył do nas Alex [Dr Alex J.Kay, główny historyk w programie]. Podczas analizy genetycznej pojawiają się pytania o fakty historyczne na dany temat, więc dołączenie Alexa było naprawdę świetną sprawą.
Jak udało ci się znaleźć równowagę między pracą naukową, aspektami historycznymi a sensacją?
Są ustalenia genetyczne, których DNA nam nie powie. Jednym z ważnych odkryć było to, że ma delecję w genie znanym jako PROK2, która jest silnie związana z chorobą znaną jako zespół Kallmanna. Choroba ta objawia się u różnych osób w różny sposób. Może to być na przykład niski poziom testosteronu i jego wpływ na rozwój narządów płciowych, ale DNA nie powie nam, jak będą wyglądały genitalia.
Pracując z Alexem, mogłam zapytać jakie są na ten temat informacje. Powiedział, że jest dokument z czasów, gdy Hitler był w więzieniu, który mówi o tym, że miał prawostronne wnętrostwo, czyli niezstąpione jądro. Krążą też plotki z czasów I wojny światowej, że koledzy żołnierze podobno dokuczali mu z powodu rozmiaru jego genitaliów. DNA nie powie nam więc, jak wyglądały jego genitalia, ale uzyskana informacja pasuje do faktów historycznych, które są znane. Możemy ustalić związek przyczynowo-skutkowy między daną mutacją genetyczną a tym, co już wiemy. Zawsze podkreślam, że DNA może nas zaprowadzić tylko do pewnego punktu, potem musimy zastanowić się, jak to się ma do kontekstu historycznego.
Widzieliście zapewne niektóre nagłówki. Rozmowy z dziennikarzami były trudne, ponieważ zamiast relacjonować ustalenia badań, niektórzy skupiali się tylko na wybranych informacjach. Jako naukowcy nie mogliśmy kontrolować tego, co zrobią. Mogliśmy tylko powiedzieć jak najwięcej. Podać informację co można a czego nie można ustalić na podstawie informacji genetycznej i jaki jest kontekst historyczny.
Wspomniała pani, że pracowała wcześniej nad genomem króla Ryszarda III. Tu mamy kawałek materiału z DNA Hitlera, który ma 79 lat. Jak trudna była analiza tego materiału?
DNA uległo degradacji, jak można się było spodziewać. Dopóki żyjemy, mamy ładne, długie nici DNA. Czasem mogą ulec uszkodzeniu a organizm po prostu je ponownie splata. Jednak po śmierci to się nie dzieje. DNA uległo degradacji i to jest właściwie część procesu identyfikacji, ponieważ musimy sprawdzić, czy próbka rzeczywiście należy do badanej osoby. Znamy historię pobrania próbki. Rodzina, która ma tę próbkę od lat, wie, jak ją pobrano. Próbka wygląda, jakby pochodziła z sofy. DNA wygląda na zdegradowane. Uzyskujemy zgodność DNA z odległym członkiem rodziny i jest to idealne dopasowanie.
To bardzo rzadki typ chromosomu Y. Potem musieliśmy się zastanowić jakie jest prawdopodobieństwo -czy to mógł być któryś z krewnych Hitlera, który dostał się do środka, podszedł do tej sofy i krwawił na nią w tym samym miejscu? Kiedy udało nam się to ustalić, mieliśmy pewność. Zajęło to dużo czasu, ponieważ musieliśmy upewnić się, że praca zostanie wykonana w dwóch oddzielnych laboratoriach, że zostanie wykonana naprawdę starannie.

Okładka amerykańskiej gazety z maja 1945
Nie miałam pojęcia, w jakim stanie jest DNA, co znajdziemy. Czy będzie tam coś interesującego? I myślę, że bardzo ważną rzeczą, którą należy zrozumieć, jest to, że niezależnie od tego, co znajdziemy w DNA Hitlera, nigdy nie usprawiedliwi to jego czynów, ponieważ DNA to bardzo, bardzo mała część układanki. Mam na myśli, że ogromny wpływ ma także dorastanie, warunki życia. Alex może powiedzieć więcej o tym, co wydarzyło się Hitlerowi za jego życia, jeśli chodzi o niekorzystne wydarzenia życiowe, a genetyka to tylko bardzo mały fragment obrazu. Myślę więc, że to bardzo ważna rzecz, którą staramy się przekazać w tym kontekście – że nic nie usprawiedliwia tego, co zrobił.
Odnośnie ustaleń dotyczących autyzmu i innych cech psychologicznych, jakie były wyniki testu ryzyka poligenicznego (PRS) Hitlera?
W tym miejscu musimy być bardzo ostrożni. Biorąc pod uwagę jego wyniki poligeniczne, fakt, że znajduje się na jednym krańcu spektrum, daje nam jedynie pojęcie o predyspozycjach genetycznych. Nie oznacza to, że na pewno zachoruje. W rzeczywistości obliczyliśmy, że istnieje 5% szans na zdiagnozowanie u niego którejkolwiek z tych chorób. Na podstawie tego, co wiemy o jego predyspozycjach genetycznych, znajduje się on w górnym 1% dla wszystkich trzech zaburzeń. To uderzający wynik, ale musimy być bardzo ostrożni, ponieważ to nie jest diagnoza.
Jest to ciekawe z historycznego punktu widzenia, ponieważ wszystkie trzy zaburzenia są tymi, które biografowie medyczni, albo za jego życia albo później, sugerowali jako przyczyny niektórych zachowań Hitlera. To interesujące odkrycie, ale musimy być bardzo, bardzo ostrożni – nie, to nie oznacza, że na pewno miał którekolwiek z tych zaburzeń, biorąc pod uwagę czynniki genetyczne”.
Jak wszystkie te odkrycia mogą zmienić sposób, w jaki ludzie postrzegają Hitlera?
Myślę, że zespół Kallmanna był czymś dość interesującym, ponieważ istniały zapisy historyczne i historyczne plotki – a teraz mamy to, co sugeruje, że tak, miał jakąś formę zespołu Kallmanna. Nie możemy powiedzieć na podstawie DNA, jak wyglądały jego genitalia. Ale to pasuje do faktów i do naszego rozumienia relacji Hitlera z kobietami. Fakt, że nie był typowym dyktatorem, mającym wiele związków i dzieci, i nie był bardzo męski. Myślę więc, że to było interesujące dla historyków, z tego punktu widzenia. Resztę musimy potraktować jako całość, uwzględnić wszelkie zastrzeżenia. Myślę, że to naprawdę ważne. W dokumencie umieściliśmy wszystkie te zastrzeżenia. Nie ma w nim sensacji. Nie mówi o tym, że na pewno miał to, na pewno miał tamto. Mówi o tym, że musimy uważać na to, co możemy wywnioskować z DNA. Mam więc nadzieję, że kiedy ludzie obejrzą ten dokument, zdadzą sobie sprawę, że są tam uwzględnione te wszystkie zastrzeżenia.
Dlaczego ten dokument jest tak ważny dla widzów na całym świecie?
Jako genetyk mam nadzieję, że uda nam się przekazać, że nie jesteśmy naszym DNA, że DNA to tylko część obrazu tego, kim ktoś jest. To mały element układanki.
Dokument przedstawia Hitlera jako osobę z zespołem Kallmanna. To chyba nie do końca prawda, bo to była tylko jedna mutacja?
Mówimy o tym, że jest heterozygotyczny, czyli ma jedną normalną mutację, jedną prawidłową, ale z różnych publikacji na ten temat wiemy, że jest to dominująca heterozygota, więc musiał mieć jakąś formę zespołu Kallmanna. Ale na podstawie DNA nie możemy powiedzieć, jaką formę przybrał. Wiemy więc, że może to prowadzić do obniżenia poziomu testosteronu. Może to mieć związek z rozwojem narządów płciowych. DNA nie powie, jak wyglądały czyjeś genitalia.
Myślę, że to naprawdę ważny przekaz, ponieważ w niektórych gazetach pojawiły się nagłówki, że miał mikropenisa. Nie możemy tego stwierdzić. Wiemy tylko, że w 5–10% przypadków osoby z zespołem Kallmanna będą miały tę wadę. Ale naprawdę interesujące staje się połączenie genetyki z historią. Dzięki temu, że mieliśmy na pokładzie historyka, mogliśmy próbować ustalić jakie są historyczne informacje na ten temat. Wiemy, że istnieje dokumentacja medyczna z okresu, gdy Hitler przebywał w więzieniu, i mówi ona o jego prawostronnym wnętrostwie, czyli niezstąpionym jądrze. Krążą też plotki o tym, jak podczas I wojny światowej Hitlerowi dokuczali koledzy żołnierze z powodu rozmiaru genitaliów.
Dla mnie, jako genetyka, było bardzo interesujące było to zobaczyć i stwierdzić powiązanie z zespołem Kallmanna. Jednak nie wiemy, w jaki sposób objawiło się to u Hitlera. W dokumencie jest rozmowa z Jormą Topparim [prof. Jorma Toppari, pediatra endokrynolog, Uniwersytet w Turku], zapytałam go: „Z tego, co rozumiem, nawet heterozygotyczny, będzie miał jakąś formę zespołu Kallmanna, ale nie możemy powiedzieć, jak się to objawiło. Przeszedł okres dojrzewania, bo jego głos się obniżył”. Tutaj więc mówimy o zastrzeżeniach, o tym, że nie można z całą pewnością stwierdzić, co dana osoba mogłaby mieć. Ale naprawdę ciekawie robi się, gdy zestawimy to z zapisami historycznymi i stwierdzimy: „te dane genetyczne zasadniczo pasują do tego, co już wiemy o Hitlerze z dokumentacji historycznej”.
Miał on osobliwą relację z kobietami. Inną rzeczą jest to, że rozwinął agresywną osobowość, która doprowadziła do unicestwienia milionów ludzi.
Podkreślam ponownie, że nic, co kiedykolwiek znajdziemy w DNA Hitlera, nie usprawiedliwi tego, co zrobił. To niemożliwe, ponieważ DNA to tylko niewielka część tego, kim się stajemy. Zatem, szczególnie z punktu widzenia osobowości, biorąc pod uwagę fakt, że znajduje się w 1% osób z najwyższym ryzykiem schizofrenii, autyzmu i choroby afektywnej dwubiegunowej, wykonujemy obliczenia i wiemy, że biorąc pod uwagę jego obciążenie genetyczne, istnieje tylko 5% szans na to, że w ciągu swojego życia zostanie u niego zdiagnozowane którekolwiek z tych schorzeń.
Co jest naprawdę uderzające, to fakt, że znajduje się w górnym 1% we wszystkich trzech przypadkach, ponieważ analiza w ogóle tego nie wykazała. Ale musimy bardzo uważać, żeby nie stwierdzić, że na pewno by to miał, ponieważ to nie jest kwestia diagnostyczna. Nasze DNA to tylko niewielka część tego, kim ktoś się staje, a takie rzeczy jak niekorzystne wydarzenia życiowe będą miały ogromny wpływ na to, kim się stanie.

Adolf Hitler z Evą Braun (1942). Bundesarchiv, B 145 Bild-F051673-0059 / CC-BY-SA
Wiemy na przykład, że Hitler był w dzieciństwie bity. Jego ojciec był alkoholikiem. W wieku 18 lat został praktycznie sierotą, stracił czworo z pięciorga rodzeństwa oraz matkę i ojca. Żył w ubóstwie. Wszystkie tego typu czynniki mają ogromny wpływ na to, kim ktoś się staje. A DNA to tylko niewielka część tego wszystkiego. I nic, nic, co znajdziemy w DNA Hitlera, nie usprawiedliwi tego, co zrobił.
Czy istnieje sposób, aby określić na podstawie genomu, jak inteligentny był Hitler, ponieważ ewidentnie był inteligentną osobą, ale czy ponadprzeciętnie? Czy raczej wszystko, co się wydarzyło, było kwestią okoliczności?
Nie mogę mówić o tym, co znajduje się w pracy naukowej. Istnieje praca naukowa, która temu towarzyszy. Starałam się połączyć te dwie kwestie. Nie wyróżniał się szczególnie pod względem inteligencji. Znów jednak, jak w przypadku choćby schizofrenii – jest tam komponent genetyczny, ale inteligencja ma ogromny związek z wychowaniem, dostępem do zasobów i pożywienia. Jakie było wychowanie? Jacy byli rodzice? Dlatego genetykę inteligencji należy traktować bardzo, bardzo ostrożnie. Jak w przypadku każdej innej kwestii w tej konkretnej dziedzinie, gdzie bada się wieloczynnikowe, poligeniczne schorzenia, musimy być niezwykle ostrożni w wyciąganiu wniosków z analizy genetycznej.
Pod koniec życia cierpiał na chorobę Parkinsona. Teraz jest to zupełnie jasne. Czy w jego genomie występowały również jakieś różnice lub nieprawidłowości, które mogłyby to sugerować?
Są pewne elementy analizy genetycznej w pracy naukowej, których nie ma w filmie dokumentalnym. Muszę niestety poczekać na publikację, zanim będę mogła cokolwiek powiedzieć. Zasadniczo rzecz w tym, jak często słyszymy, otoczenie, środowisko, w którym ktoś się wychowuje, ma o wiele większy wpływ niż same predyspozycje. Właśnie w tym obszarze wciąż staramy się ustalić, w przypadku niektórych schorzeń, siłę komponentu genetycznego w porównaniu ze środowiskiem. Wiemy jednak, że genetyka to tylko niewielki fragment tego procesu.
W przypadku niektórych schorzeń wiemy, że istnieje bardzo silny komponent genetyczny, a są to zazwyczaj zaburzenia jednogenowe, takie jak zespół Kallmanna. Ale w przypadku schorzeń poligenicznych, czyli wielu genów, każdy mały wariant, czasami setki, każdy zwiększający lub zmniejszający prawdopodobieństwo, do tego dochodzą czynniki takie jak środowisko, aż po dietę czy nałogi. To wszystko będzie miało wpływ na twoje zdrowie i to, czy rozwiną się u ciebie choroby takie jak choroby serca, cukrzyca i tak dalej. Musimy być niezwykle ostrożni z tego typu schorzeniami, ponieważ nadal nie wiemy, jak silny jest komponent genetyczny w przypadku niektórych z nich.
Jaką mamy pewność, że ta analiza jest prawidłowa, skoro została zrobiona na podstawie wycinka materiału z kanapy, na której zmarł? Czy jest na to sposób? Wiadomo, że obecnie istnieją techniki.
To bardzo dobre pytanie, bo to było moje pierwsze pytanie. Przeszliśmy więc przez cały proces. Jest niesamowita historia o tym, skąd wycinek pochodzi. Mamy Roswella Rosengrena. Jest rzecznikiem prasowym Eisenhowera. Po wojnie Armia Czerwona pilnuje bunkra i bardzo niewielu ludzi ma tam wstęp. Ale on tam jest. To było tuż po wojnie, Hitler umarł. Popełnił samobójstwo. Wojna się skończyła. Ci ludzie wchodzą do bunkra i zabierają pamiątki. I możecie sobie wyobrazić, jak zastanawiają się co jeszcze można wziąć, a jeden z nich postanawia wyciąć kawałek sofy, na którym jest krew. Wycinek jest przechowywany w rodzinie przez dekady, w sejfie, a potem ostatecznie zostaje sprzedany do muzeum. Pochodzenie jest więc ustalone. Wiemy, jak to się stało. Moje następne pytanie brzmi: „Czy to wygląda, jakby to faktycznie pochodziło z sofy?”.
fot.Materiał promocyjnyPremiera dokumentu „DNA Hitlera: geny dyktatora” już w sobotę 29 listopada o 21:00 wyłącznie na antenie Polsat Viasat History.
Patrzysz na tkaninę i mówisz: „Tak, pasuje do starych zdjęć sofy, które mamy”. Wygląda dobrze. Czy DNA zachowuje się, jakby było stare? DNA jest bardzo zdegradowane, czego można się było spodziewać. Następnie przeprowadzamy analizę chromosomu Y – bierzemy chromosom Y znaleziony we krwi i porównujemy go z odległym krewnym w linii męskiej, który mieszka w Europie, i mamy idealne dopasowanie. Więc moje kolejne pytanie brzmi: „Jak powszechne jest to zjawisko? Czy to powszechny typ chromosomu Y? Czy to może być ktoś z ulicy?” Okazuje się to niezwykle rzadkie, niespotykane na całym świecie w standardowej bazie danych kryminalistycznych chromosomu Y. Następnie musimy zapytać: „Dobrze, ale jak prawdopodobne jest, że ktoś, kto był jednym z męskich krewnych Hitlera, mógł dostać się do bunkra, podejść do tej sofy i zostawić na niej krew?”. To jest niezwykle mało prawdopodobne, biorąc pod uwagę, że była strzeżona. Kiedy więc zbierzesz wszystkie te dowody razem, bo to nie tylko genetyka, ale wszystko inne, jest znikomo mało prawdopodobne, że to nie jest DNA Hitlera. Kiedy więc już to ustaliliśmy, przeszliśmy do przeprowadzenia sekwencjonowania całego genomu.
Czy podczas gromadzenia informacji do artykułu naukowego próbowano porównać jego DNA z DNA innych znanych historycznie przestępców, którzy dopuścili się podobnych czynów jak Hitler?
Nie mamy nikogo. Przeprowadzono mnóstwo badań archeologicznych i historycznych. Wiele z nich jest anonimowych. Mamy Beethovena, którego moim zdaniem nie można porównać z innymi osobami według tych kryteriów. Więc nie, tego nie zrobiono. I z tego co wiem, nie ma takich planów. To by mnie trochę zaniepokoiło.
Czy były lub będą, motywowane tym odkryciem, próby przeprowadzenia podobnych badań na innych wysokich rangą nazistowskich urzędnikach?
Nie, o ile mi wiadomo. I to jest bardzo ważny punkt, który pan porusza, ponieważ Hitler nie działał sam. Miał setki tysięcy ludzi, którzy mu pomagali, i miliony ludzi, którzy podążali za nim i na niego głosowali. I myślę, że to naprawdę ważny punkt, ponieważ pokazuje, jak niewielki jest komponent genetyczny w kontekście tego, kim ktoś się staje, ponieważ miał setki tysięcy ludzi, którzy mu pomagali a nie jest tak, że wszyscy będą mieli ten sam zestaw genów co Hitler. O ile wiem nie ma planów badań nad innymi nazistami, ale pokazuje to naprawdę ważną rzecz – że Hitler nie działał sam.
Miał bardzo rzadką zdolność słyszenia. Czy jest ona widoczna w jego genomie?
O: Nie, na litość boską, nie.
Nie ma sposobu, aby stwierdzić, czy ktoś jest predysponowany do posiadania takiej zdolności?
Nie sądzę, żeby ktokolwiek to w ogóle badał. I myślę, że jedyne, co przychodzi mi do głowy, to próba zrozumienia genetyki ekstrawersji. Myślę, że o to właśnie chodzi, nie ma genu zła. Nie ma genu tego, tamtego czy czegoś innego. Są komponenty genetyczne praktycznie wszystkiego, ale nie ma czegoś, na co można by wskazać i powiedzieć: „ok, ma taki zestaw genów, więc będzie dobry w wystąpieniach publicznych”.
Czy zauważyła pani coś w jego genomie, co na pierwszy rzut oka wskazywało na to, że „to inna osoba”?
Niekoniecznie „inna osoba”. Zespół Kallmanna, delecja, którą potwierdzają historyczne informacje. A fakt, że znalazł się w górnym 1% we wszystkich trzech przypadkach, jest uderzający i bardzo nietypowy, czego nie zaobserwowano w analizie, a także u nikogo innego. To bardzo, bardzo interesujący wynik. Jak już wspomniałam, nie mieliśmy pojęcia, co odkryjemy, ale to były dwie rzeczy, które się wyróżniały.
Jakie odpowiedzi przyniosła analiza, które nie były wcześniej znane?
Jedną z rzeczy, które są naprawdę ważne, jest to, że nasza analiza pokazuje predyspozycje genetyczne, ale bardzo ważne jest, abyśmy utrzymali to w ryzach. Nazywam je barierami ochronnymi, jeśli chodzi o to, co wiemy o genetyce, co możemy, a czego nie możemy powiedzieć, ale także o to, aby utrzymać w granicach tego, co wiemy o nim jako o jednostce i o okresie, w którym żył. Myślę, że najważniejszym wnioskiem, była delecja związana z zespołem Kallmanna. Faktem jest, że Hitler różni się od innych dyktatorów. Myślę, że odkrycie u niego jakiejś formy zespołu Kallmanna naprawdę pomaga spojrzeć na to z szerszej perspektywy, ponieważ daje to podstawę genetyczną. I chociaż nie możemy powiedzieć, jak się to objawiało, z pewnością wiele to pasuje do tego, co o nim wiemy, a z pewnością do tego, co już wiadomo o jego genitaliach, sugeruje to związek przyczynowo-skutkowy.
Myślę, że dla historyków to było jedno z najważniejszych odkryć – predyspozycje genetyczne. I choć powtarzam, że nie jest to diagnoza, niektórzy historycy i psychiatrzy mówią, że takie sugestie pojawiły się już wcześniej na podstawie zachowań. Oczywiście, interesujące jest znalezienie tego w jego DNA. Nie można go zdiagnozować na tej podstawie ale oczywiście jest to interesujące, biorąc pod uwagę, kim był i jaki miał nietypowy wynik.
Zawsze powtarzam, że DNA można porównać w takim przypadku do tekstu historycznego, tak jakby znaleziono inny tekst historyczny. Po prostu ma inny format i tak jak każdy inny tekst historyczny, trzeba go rozpatrywać w kontekście. Skąd to pochodzi? Czy możemy to uwierzytelnić? Z jakiego okresu pochodzi? Jaki jest kontekst? Dokładnie to samo robimy z DNA. Myślę, że to naprawdę ważne.
Czy jest pani teraz bardziej skłonna uwierzyć, że jego zachowanie, obsesje i ścieżka życia mają uzasadnienie genetyczne?
Jestem bardzo ostrożna w tej kwestii. Jak już wspomniałam, mówimy o predyspozycjach genetycznych. Nie możemy z całą pewnością stwierdzić, czy zostałby zdiagnozowany. Musimy to rozpatrywać w kontekście. Wiele czynników związanych z rozwojem zaburzeń psychicznych ma związek z wydarzeniami życiowymi, a także z DNA. Wiemy już, że niekorzystne wydarzenia życiowe zwiększają ryzyko rozwoju konkretnego zaburzenia psychicznego. Dlatego jako genetyk jestem bardzo, bardzo niechętna do łączenia tych dwóch kwestii.
Nowy dwuczęściowy film dokumentalny, wyprodukowany przez londyńskie studio produkcyjne Blink Films, przedstawia wyniki badań naukowych nad DNA Adolfa Hitlera, ukazując nowe spojrzenie na jego pochodzenie, zdrowie psychiczne i fizyczne, dzięki najnowocześniejszej analizie genetycznej.
Najważniejszym przedmiotem badań jest rzadka próbka fizyczna – zakrwawiony kawałek materiału pobrany pod koniec II wojny światowej z berlińskiego bunkra Hitlera. Wykorzystując zaawansowane techniki ekstrakcji i uwierzytelniania DNA, zespół pod kierownictwem genetyk profesor Turi King i historyka dr. Alexa J. Kay’a, potwierdził jego pochodzenie i przeprowadził bezprecedensowe badanie dotyczące tego, co geny Hitlera mogą nam powiedzieć o jego dziedzictwie i potencjalnym wpływie na konstrukcję fizyczną i psychiczną.
PROF. TURI KING – GENETYCZKA
Turi King jest północnoamerykańską genetyczką, światową liderką w dziedzinie starożytnego DNA. King była ekspertką odpowiedzialną za identyfikację szczątków króla Anglii Ryszarda III w 2012 roku. Współpracując z Wydziałem Genetyki Uniwersytetu Oksfordzkiego i Arizona Ancient DNA Lab – wiodącymi światowymi ośrodkami badań genetycznych, zespół rozszyfrował sekrety ukryte w DNA Hitlera. Dla Turi King rozszyfrowanie DNA Hitlera jest jak dotąd najbardziej ekscytującym i najważniejszym wyzwaniem.
DR ALEX KAY – HISTORYK
Nagradzany historyk II wojny światowej, autor i tłumacz. Pochodzący z Wielkiej Brytanii Alex Kay jest starszym wykładowcą na Uniwersytecie Poczdamskim w Niemczech. Opublikował między innymi: „Empire of Destruction: A History of Nazi Mass Killing”, „The Making of an SS Killer: The Life of Colonel Alfred Filbert” oraz „Mass Violence in Nazi-Occupied Europe”. W serialu przedstawi kontekst historyczny umożliwiający zrozumienie odkryć DNA.

KOMENTARZE
W tym momencie nie ma komentrzy.