Inkowie nie znali broni palnej. Jednak – jak przekonali się konkwistadorzy – dobrze wycelowany pocisk z procy czy cios zadany maczugą również potrafiły zabijać.
Ludy zamieszkujące prekolumbijski Meksyk tylko w niewielkim stopniu używały narzędzi i broni z metalu. Technologiczne braki musiały nadrabiać pomysłowością. Inaczej sprawy się miały w Peru, gdzie metalurgia była całkiem nieźle rozwinięta i miała spory wpływ na sztukę wojenną. Do wyrobu uzbrojenia używano miedzi, cyny i ołowiu, a w przypadku egzemplarzy należących do arystokracji lub mających znaczenie ceremonialne – także srebra i złota.
Maczuga, która rozbijała głowy
Imperium Inków, choć miało krótki żywot, było naprawdę ogromne. Rozciągało się od terenów współczesnego Ekwadoru aż po Chile. Inkowie rządzili ludami z suchych, nadpacyficznych nizin, andyjskiego płaskowyżu i wilgotnych lasów na wschodnich zboczach Andów. Taka różnorodność oznaczała też wiele rodzajów uzbrojenia. W tekście zajmiemy się najbardziej interesującymi przypadkami.
Zacznijmy od broni ofensywnej. Wojownicy pochodzący z andyjskiego płaskowyżu najczęściej używali maczug. Nie można powiedzieć, że był to jakiś skomplikowany albo wyrafinowany rodzaj uzbrojenia. Na drzewcu długości 70–80 cm osadzano głowicę, najczęściej wykonaną z brązu, czasem też z miedzi, kamienia lub w przypadku arystokratów ze srebra lub złota. Głowica miała zazwyczaj kształt siedmioramiennej gwiazdy o średnicy około 15 cm. Każde z ramion było grubości mniej więcej kciuka.
Istniała także większa, dwuręczna odmiana maczugi. Musiała budzić respekt wśród Hiszpanów, ponieważ nazwali ją rompecabeza, czyli rozbijaczem głów (lub łamigłówką, jeśli zdecydujemy się na bardziej „frywolne” tłumaczenie). Niekiedy wytapiano głowice, w których jedno z ramion gwiazdy było zastępowane przez ostrze siekiery. Broń ta stawała się wówczas jeszcze groźniejsza.
Proca – skuteczna prawie jak arkebuz
Inkascy wojownicy dysponowali także bronią dystansową. Najczęściej używali procy, która także nie była skomplikowana, ale w rękach doświadczonego użytkownika potrafiła być zabójcza. Składała się z długiego na około 60 cm sznurka, pośrodku którego znajdowała się „miseczka”. Wojownik umieszczał w niej kamień, chwytał oba końce sznurka, potem wykonywał kilka obrotów nad głową i w odpowiednim momencie puszczał jeden koniec procy.
Celny strzał wymagał dobrej koordynacji i długiego treningu, jednak prostota broni sprawiała, że była ona powszechnie używana. Nawet sam władca Sapa Inca nosił ze sobą procę. Aczkolwiek w jego przypadku pociski były wykonane nie z brązu czy kamienia, ale ze złota. Hiszpańskie źródła opisują ją jako bardzo skuteczną. Alonso Enriquez de Guzmán, żołnierz i uczestnik wojen domowych w Peru, pisał o procy:
Używając jej, mogą cisnąć kamień z taką siłą, że może on zabić konia. W istocie, jej moc jest niewiele mniejsza od arkebuza. Widziałem kamień wyrzucony z procy z odległości 30 kroków, który złamał miecz, trzymany przez żołnierza w ręce.
Czytaj też: Miecze z obsydianu i zbroje z… bawełny. Jak byli uzbrojeni azteccy wojownicy?
Miotacze kul
O tym, jak skuteczna potrafiła być proca, przekonał się Juan Pizarro, jeden z licznych przyrodnich braci Francisca, zdobywcy imperium Inków. Podczas brawurowej szarży w trakcie oblężenia twierdzy Sacsayhuamán został trafiony w głowę kamieniem wystrzelonym z procy. Rannego udało się zabrać z pola walki, jednak krótko potem zmarł.
Inną bronią dystansową używaną przez inkaskich wojowników, było bolas. Podobnie jak proca była to broń nieskomplikowana, za to wymagająca długiego treningu. Bolas składało się z (na ogół dwóch, ale czasem nawet pięciu) miedzianych lub kamiennych kul wielkości pięści. Kule były połączone rzemieniem. Bolas działało na podobne zasadzie jak proca. Wojownik chwytał koniec sznurka, kręcił bronią nad głową, a potem rzucał ją w kierunku wroga. Broń ta była skuteczna przeciw hiszpańskiej kawalerii. Celny rzut mógł spętać lub złamać nogi konia.
Czytaj też: Torturowali jeńców i składali krwawe ofiary swoim bogom. Mroczne wierzenia tajemniczego starożytnego ludu
Niekoniecznie najlepsza obrona
Do obrony Inkowie używali niewielkich tarcz wykonanych z drewna, wzmocnionych skórą i niekiedy kawałkami miedzi lub brązu. Tarcze na ogół były kwadratowe, pokryte kolorowymi wzorami i ozdobione piórami. Według hiszpańskich źródeł były wystarczające, by ochronić wojownika przed pociskami procy lub strzałami z łuku, jednak zbyt słabe, by zatrzymać strzałę z kuszy albo kulę z arkebuza. Nieco lepszą opinię miały inkaskie hełmy. Wykonane z pikowanej bawełny i drewna lub plecionej trzciny „nie mogły być mocniejsze, nawet gdyby zrobiono je z żelaza”. Według Pedro Pizarro były „tak silne, że ani kamień, ani strzał [z arkebuza] nie był w stanie ich przebić”.
Imperium Inków było zamieszkane przez wiele różnych społeczności, używających bardzo różnorodnej broni. W armii, która stawiła czoła Hiszpanom, można więc było znaleźć także wojowników posługujących się łukami, miotaczami oszczepów, włóczniami, a nawet miejscową odmianą halabardy i piki. Ta różnorodność prawdopodobnie wpłynęła na fakt, że już w trakcie podboju Inkowie chętnie posługiwali się bronią zdobytą na wrogu. Wojownicy ubierali zdobyczne hełmy i pancerze, a do walki używali przejętych rapierów. Aby skutecznie walczyć przeciw kawalerii, na większą skalę zaczęli używać pik, mierzących nawet ponad 6 m.
Według niektórych doniesień Manco Inka, który dowodził buntem przeciw hiszpańskiemu panowaniu, zmusił wziętych do niewoli arkebuzerów do przeszkolenia jego wojowników w obsłudze broni palnej. Szkolenie przyniosło jednak mizerne efekty. Ten sam władca razem z kilkoma arystokratami miał jeździć konno, a nawet szarżować na hiszpańskich żołnierzy. Wszystko to jednak na niewiele się zdało. Hiszpanie zdobyli Peru, a Vilcabamba, ostatni bastion imperium, upadła w 1572 roku. Kto wie, jak potoczyłaby się historia, gdyby Inkowie mieli trochę więcej czasu na naukę.
Polecamy video: Jak byli uzbrojeni Aztekowie?
Bibliografia:
- Ian Heath, Armies of the Sixteenth Century. The armies of the Aztec and Inca Empires other native peoples of the Americas and Conquistadores 1450-1608, Foundry Books, Guernsey 1999.
- Carmen Pérez Maestro, Armas de metal en el Perú prehispánico, „Espacio, Tiempo y Forma, Serie I, Prehistoria y Arqueología”, t. 12, 1999, s. 319-346.
- Si Shepard, Cuzco 1536-37. Battle for the Heart of the Inca Empire, Bloomsbury Publishing PLC, brak miejsca wydania, 2021.
- Gordon F. McEwan, The Incas: New Perspectives, ABC-CLIO, Santa Barbara 2006.
KOMENTARZE (2)
„Übung macht den Meister”?!
Vielleicht…
Taka rompecabeza by mi się przydała. Na germańców, którzy mnie obecnie prześladują dokonując bezprawnych działań. Ale niestety przedstawiciele państwa polskiego odmawiają Polakom za granicą pomocy. I muszę z całą nawałą teutońską walczyć sam.