Ciekawostki Historyczne
Dwudziestolecie międzywojenne

Dzieciństwo na przedwojennej wsi

Choć dzieciństwo na wsi może wydawać się idylliczne, sto lat temu często było koszmarem. W chłopskich rodzinach nie było miejsca dla kogoś, kto nie pracuje.

Im szybciej dziecko zaczynało być „przydatne” w gospodarstwie, tym lepiej. W przedindustrialnych społeczeństwach właściwie nie było mowy o żadnym dzieciństwie, a nastolatków traktowano niemal tak samo jak dorosłych. Na wsiach z początku XX wieku wyglądało to podobnie. O ile zatrudnienie w przemyśle było regulowane prawnie i jako tako kontrolowane (ustawa o pracy młodocianych i kobiet z 1924 r. zabraniała zatrudniania osób poniżej 15 r.ż.), o tyle z pracą dzieci w rodzinnych gospodarstwach niewiele dało się zrobić.

Płeć dziecka nie robiła większej różnicy. W najwcześniejszym okresie, czyli w okolicach 3. roku życia, wspominało się jednak głównie o pracy dziewczynek. Porady o przygotowaniu córek do dorosłego życia pojawiały się przede wszystkim w prasie i broszurach, których odbiorczyniami były chłopki. Jak najlepiej było według nich wychowywać dziewczynki? Początkowo nie ma było mowy o typowej pracy, jednak gdy tylko córka nauczyła się chodzić, należało stopniowo przyzwyczajać ją do obowiązków domowych. Trzyletnie dziecko mogło już sprzątać ubrania – swoje i rodziców. Powinno również przynosić matce lekkie rzeczy, np. ziemniaki potrzebne do gotowania.

Wiejskim dzieciom czas mijał przede wszystkim na pastwiskach.fot.Apoloniusz Kędzierski /domena publiczna

Wiejskim dzieciom czas mijał przede wszystkim na pastwiskach.

Później listę obowiązków można było rozszerzyć o sprzątanie po posiłkach, zamiatanie, noszenie drewna i karmienie zwierząt w gospodarstwie. Im szybciej dziecko przywykło do codziennych zajęć, tym lepiej. W okolicach 5–6. roku życia zaczynała się bowiem regularna praca.

Pasionka

Pobudka o świcie, kawałek chleba do ręki. Wiejskim dzieciom czas mijał przede wszystkim na pastwiskach. Początkowo pasionka obejmowała głównie ptactwo. Sześciolatki zajmowały się m.in. gęśmi i kaczkami. Z biegiem czasu zaczynały wypasać większe, cenniejsze zwierzęta. W ten sposób dzieci i nastolatki spędzały nieraz nawet cały dzień. Opieka nad zwierzętami zaczynała się z samego rana i kończyła późnym wieczorem. Działacze międzywojenni nie raz nawoływali do ograniczenia pasionki – bezskutecznie. Jak bowiem pozwolić, by np. krowa, jedno z najcenniejszych zwierząt w rodzinie, pasła się bez żadnego nadzoru?

Wynajęcie kogoś w tym celu nie wchodziło w grę. Wiejskich rodzin zazwyczaj nie było stać na dodatkowego pracownika, natomiast dziecku wystarczyło zapewnić trochę jedzenia… Joanna Kuciel-Frydryszak w książce „Chłopki. Opowieść o naszych babkach” przywołuje historie, jak mijały dni na pasionce:

Pasło się na wspólnym pastwisku około półtora kilometra od domu opowiada Kazimiera Długołęcka. – Ukroili pajdę chleba, wydrążyła mama dołek, nałożyła tam masła, nakryła tym kawałkiem, co wydrążyła, zawinęła w czystą, lnianą ściereczkę i to było pożywienie na cały dzień.

Opieka nad młodszym rodzeństwem była standardem. Niekiedy już kilkulatki przejmowały część odpowiedzialności za dzieci.fot.NAC/domena publiczna

Opieka nad młodszym rodzeństwem była standardem. Niekiedy już kilkulatki przejmowały część odpowiedzialności za dzieci.

Niektórzy z sentymentem wspominali wesołe dni na pastwiskach, inni określali je jako jedno wielkie bagno moralne, w którym nurza się dusza dziecka, zatracając wszelkie cechy człowieka. Jak pisze Kuciel- Frydryszak, dzieci chodziły głodne, z poranionymi stopami. Błyskawicznie uczyły się przeklinać, niekiedy nawet kraść. Bójki i przemoc seksualna były na porządku dziennym.

Zobacz również:

Dziewka od wszystkiego

Jak nie pasionka, to służba. Opieka nad młodszym rodzeństwem była standardem. Niekiedy już kilkulatki przejmowały część odpowiedzialności za dzieci. A gdy w domu panowała naprawdę dotkliwa bieda, nawet ośmiolatki opuszczały najbliższą rodzinę, by w zamian za jedzenie i dach nad głową pomagać przy dzieciach bogatszych krewnych albo obcych ludzi.

Na tym najczęściej lista obowiązków się nie kończyła. Dziewczynki szybko przyjmowały rolę służącej, określanej na wsiach mianem „dziewki od wszystkiego”. Odpowiadały za zabawę z dziećmi, pranie pieluch, sprzątanie, noszenie wody. Karmiły zwierzęta w gospodarstwie, dbały o opał… Pracowały tak samo ciężko jak w domu rodzinnym – albo nawet ciężej.

Jednym z trudniejszych obowiązków kobiet było pranie. Na wsiach w XX wieku w użyciu pozostawały bale, tarki i tzw. kijanki – grube kije i ubijaki. Grubsze materiały trzeba było namoczyć (w bali lub rzece). Później tarło się je lub „obijało”, by pozbyć się brudu. Bieliznę i cienkie koszule wystarczyło przeprać w rękach. Używano ługu, a gdy pojawiło się w sprzedaży – szarego mydła. Dziewczynki zaczynały zajmować się praniem w wieku 10–12 lat.

Czytaj też: Puste klasy zimą? Chłopskie dzieci opuszczały szkołę, bo… nie miały butów

A co ze szkołą?

Pomysł wprowadzenia w Polsce powszechnego obowiązku szkolnego pojawił się już w XVI wieku. Andrzej Frycz Modrzewski bezskutecznie postulował to w traktacie „O naprawie Rzeczypospolitej”. Przeciwne było wówczas m.in. katolickie duchowieństwo. Temat obowiązkowej nauki polskich dzieci powrócił w XVIII i XIX wieku – przede wszystkim na terenie zaboru pruskiego. Problem podjęła również istniejąca w Księstwie Warszawskim Izba Edukacji Publicznej. W niepodległej II Rzeczpospolitej pojawił się dekret o obowiązku szkolnym. Zgodnie z dokumentem z 1919 roku edukacja miała być darmowa i skierowana do wszystkich dzieci w wieku od 7 do 14 lat.

Niekiedy rodzice nie przywiązywali większej wagi do edukacji dzieci; za cnotę uważali raczej pracowitość swoich pociech.fot.Włodzimierz Tetmajer/domena publiczna

Niekiedy rodzice nie przywiązywali większej wagi do edukacji dzieci; za cnotę uważali raczej pracowitość swoich pociech.

Teoretycznie z obowiązku szkolnego przez ponad trzy dekady zwalniano dzieci, które miały do przejścia więcej niż 3 km. W praktyce zdarzało się, że uczniowie pojawiali się na lekcjach tylko czasem. Dlaczego? Powodów można wymienić wiele. Niekiedy rodzice nie przywiązywali większej wagi do edukacji dzieci; za cnotę uważali raczej pracowitość swoich pociech. Im biedniejsza rodzina, tym bardziej odbijał się na niej brak „pracownika”. Roczny rytm życia w gospodarstwie sprawiał, że w niektórych miesiącach po prostu nie mogło zabraknąć rąk do pomocy. Wakacje podczas żniw rozwiązywały tylko część problemów. Natomiast gdy w rodzinie zdarzyła się jakaś nagła tragedia, często nie było innej rady niż tylko posłać dziecko na służbę.

Bycie jedynakiem praktycznie się nie zdarzało. A każde dziecko trzeba było przecież nakarmić, ubrać i zapewnić mu jakieś obuwie. To ostatnie szczególnie sprawiało problem, dobre buty były bowiem na wagę złota. Dzieci chodziły boso lub w drewniakach, a zimą często z tego powodu nie docierały do szkoły. Bieda, nadmiar pracy i różny stosunek do edukacji sprawiały, że niektóre dzieci ledwo uczyły się pisać.

Źródła:

  1. Lenart J., Praca dzieci w przemyśle II Rzeczypospolitej – uwarunkowania, konsekwencje [w:] “Polityka Społeczna” 2021; 569 (8)
  2. Kuciel-Frydryszak J., Chłopki. Opowieść o naszych babkach, Warszawa 2023.
  3. Mędrzecki W., Młodzież wiejska na ziemiach Polski centralnej 1864 – 1939. Procesy socjalizacji, Warszawa 2002.

KOMENTARZE (1)

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Anonim

Autorka tego tekstu nie mogła się oprzeć lewicowej poprawności politycznej i oskarżyć kościół katolicki, o rzekomy sprzeciw wobec powszechnej nauki w szkołach którą rzekomo proponował Andrzej Frycz Modrzewski w XVI wieku. Może autorka wyjaśni jak miałby wyglądać ten „powszechny obowiązek szkolny” w XVI wieku w RON w którym brakowało zawsze pieniędzy nawet na …wojsko ? A może był jakiś kraj w Europie który wprowadził „powszechny obowiązek szkolny” wcześniej niż pod koniec …XIX wieku ? Za to bez tego kościoła katolickiego to Polacy zostali by zgermanizowani i zrusyfikowani. Kk nie był idealny, ale jego demonizowanie jest śmieszne i żałosne. Autorka nie raczyła wspomnieć że w 2 RP aż 75% ludności mieszkało …na wsi, podczas kiedy w miastach zaledwie …25%, a więc wieś była zwyczajnie przeludniona i miało tam miejsce ukryte bezrobocie. Tak więc 2 RP była krajem rolniczym co zawdzięczamy głównie tzw. Kresom czyli ziemiom zaborów rosyjskich z lat 1793-1795, zamieszkanym w większości przez ludność …Białoruską i Ukraińską, gdzie na tych idealizowanych Kresach w roku 1921 było aż …64,7% analfabetów. Podczas kiedy w zaborze pruskim z lat 1772-1793 tj. w Wielkopolsce, na Pomorzu i na Śląsku analfabetów było zaledwie …4,2%. Natomiast na ziemiach zaboru austriackiego i ziemiach Królestwa Polskiego analfabeci stanowili odpowiednio 31,5% oraz 31,7% ludności. Także uprzemysłowienie 2 RP malało w kierunku wschodnim. Również ludność 2 RP w 70% mieszkała na ziemiach dawnych zaborów – pruskiego i austriackiego z lat 1772-1793-1795. Podczas kiedy na ziemiach zaborów rosyjskich z lat 1793-1795 mieszkało zaledwie 30% ludności 2 RP. Ten powszechny obowiązek szkolny w 2 RP to zwykła bujda, bo chociaż niby wydano zarządzenie o nauce szkolnej od 7 do 14 lat to tak naprawdę początkowo szczególnie na wsi oznaczało to naukę w szkole podstawowej jedynie na poziomie …2-3-4 klasy. I o ile w roku 1921 do szkoły podstawowej uczęszczało 69% dzieci to już w roku 1929 było to 96% a liczba analfabetów spadła z 33,1% w roku 1921 do 23,1% w roku 1931. Ale już w roku szkolnym 1934/35, aż …11,3% dzieci w wieku 7-14 lat nie chodziło do szkoły, natomiast w roku 1939 ten odsetek spadł do …9,4%. Do szkoły wcale nie chodziło wtedy 0,8% dzieci z zaboru pruskiego, 7% z zaboru austriackiego i ziem Królestwa Polskiego, natomiast na ziemiach zaboru rosyjskiego było to aż …25%. W roku 1932 wprowadzono podział na szkoły podstawowe 4-6 i 7 letnie z tym że jedynie uczniowie szkół 6 i 7 klasowych mogli kontynuować naukę w szkłach średnich. Więc po co istniały szkoły 4 klasowe ? Szkolnictwo średni w teorii darmowe było tak naprawdę płatne i o ile w szkołach państwowych i samorządowych, rodzice musieli płacić rocznie od 200 do 300 zł. ( 2000, 3000 zł. dzisiejszych ) to w szkołach prywatnych za naukę należało zapłacić od …700 do 1300 zł. rocznie. A żeby był ciekawiej to w szkołach państwowych i samorządowych opłatę niższą o 50% płaciły dzieci …urzędników, nauczycieli, zawodowych żołnierzy, policjantów. Natomiast na zwolnienie z opłat mogło liczyć zaledwie …10% najbiedniejszych uczniów. Tak więc dzieci „biedaków” mogły liczyć na 50% zniżki, natomiast ta nie przysługiwała dzieciom „bogatych” chłopów i robotników !!! Ale kiedy w w poleskiej wsi zbudowano społecznie szkołę, ludzie dali plac, zbudowali szkołę z mieszkaniem dla nauczyciela któremu dali krowę a nawet ogród. To był problem z …odbiorem szkoły przez inspektora szkolnego który chciał zamiast szkoły w biednej poleskiej wsi zbudować …pałac. Więc jak w sanacyjnym państwie Piłsudskiego i jego wyznawców – lata 1926-1939 – można było zwalczać analfabetyzm jeśli sanacyjne władze rzucały ludziom kłody pod nogi. Wtedy przestaje dziwić że na Kresach do szkoły nie uczęszczało aż …25% dzieci w wieku 7-14 lat. Ale żeby było zabawniej na tym samym biednym polesiu sanacyjna władza w roku 1929 zbudowała państwową szkołę rolniczą, posiadającą 45 ha. ziemi oraz duży ogród warzywny. Co ciekawe ta szkoła rolnicza w Sarnach miała cały personel pedagogiczny na czele z dyrektorem ale nie miała …ani jednego ucznia. Sanacyjne państwo zwalczało społecznie zbudowaną szkołę na polesiu, a równocześnie to samo sanacyjne państwo utrzymywało na polesiu szkołę zbudowaną z naszych podatków która …nie miała żadnego ucznia – obłęd. Natomiast odnośnie „pracy” dzieci na wsi to co w tym dziwnego ? Dzieci pracowały 100 lat temu, pracują i dzisiaj pomagając swoim rodzicom. Zmieniło się to że dzisiaj na wsi mieszka może 30% mieszkańców Polski, podczas kiedy w miastach pozostałe 70%. Oczywiście dzisiaj dzieci mogą się uczyć i maja wiele udogodnień o których nawet się nie śniło dzieciom 100 lat temu. Ale kiedy przychodzą żniwa czy wykopki to dzieci włączają się do prac w gospodarstwie, zresztą dzisiaj zmechanizowanie prac w rolnictwie, odciąża zarówno dzieci jak i dorosłych. Ale to działa tylko w wypadku upraw, natomiast w hodowli bydła, trzody czy drobiu, praca trwa nieprzerwanie i codziennie.

Zobacz również

Dwudziestolecie międzywojenne

Czy radio może wywołać ulewę? Sto lat temu mieszkańcy wsi byli o tym święcie przekonani...

Gdy w dwudziestoleciu międzywojennym w polskich wsiach pojawiły się pierwsze anteny i odbiorniki radiowe, reakcje chłopów bywały skrajne.

8 maja 2024 | Autorzy: Gabriela Bortacka

XIX wiek

Masowo zabijały dzieci, zwłoki wyrzucały na ulicę. Jak działały fabrykantki aniołków? I dlaczego w ogóle mogły?

Na przełomie XIX i XX w. dzieciobójstwo było powszechne. Ciała niemowląt na ulicach nikogo nie dziwiły, a tzw. fabrykantki aniołków miały pełne ręce roboty.

30 stycznia 2024 | Autorzy: Gabriela Bortacka

XIX wiek

Puste klasy zimą? Chłopskie dzieci opuszczały szkołę, bo… nie miały butów

Dwie pary butów dla mężczyzny, jedna dla kobiety. Dzieci w chłopskich rodzinach zwykle chodziły boso. Poranione stopy dezynfekowały moczem...

25 stycznia 2024 | Autorzy: Gabriela Bortacka

Dwudziestolecie międzywojenne

Nazywano ją „piękną Zośką”. Pozowała Kossakowi i Stachiewiczowi. Została zabita i poćwiartowana przez własnego męża

Przemoc domowa była w międzywojniu powszechnym problemem. Jak pokazuje tragiczna historia Zofii Paluch, koniec małżeństwa nie zawsze oznaczał koniec kłopotów.

1 stycznia 2024 | Autorzy: Gabriela Bortacka

XIX wiek

Karmiły własną piersią cudze dzieci. Swoich najczęściej nie mogły. Mamki uprawiały (drugi) najstarszy zawód świata

Zawód mamki istnieje od 4000 lat. Dla wielu był szczytem marzeń: lekka praca, ciepły kąt, regularne posiłki. Gdyby tylko własne dziecko nie płakało z głodu.

25 grudnia 2023 | Autorzy: Gabriela Bortacka

Dwudziestolecie międzywojenne

Standard życia o połowę niższy niż na Zachodzie i szalejący przyrost naturalny. Polska tuż przed wybuchem II wojny światowej

Gdy spojrzeć na statystyki z 1939 roku, II Rzeczpospolita okazuje się krajem węglem, zbożem i... dziećmi płynącym. Jak wyglądała przedwojenna Polska w liczbach?

10 listopada 2022 | Autorzy: Bernard Newman

Jeśli chcesz zgłosić literówkę lub błąd ortograficzny kliknij TUTAJ.

Najciekawsze historie wprost na Twoim mailu!

Zapisując się na newsletter zgadzasz się na otrzymywanie informacji z serwisu Lubimyczytac.pl w tym informacji handlowych, oraz informacji dopasowanych do twoich zainteresowań i preferencji. Twój adres email będziemy przetwarzać w celu kierowania do Ciebie treści marketingowych w formie newslettera. Więcej informacji w Polityce Prywatności.