Gdyby w książkach pisanych przez zagranicznych autorów i traktujących o najwyższych wzniesionych przez człowieka konstrukcjach uwzględnić wszystko, a nie tylko wieżowce, czy pomniki przez lata rekord ten należałby do Polski.
Do tej pory bowiem nigdzie nie powstał tak wysoki maszt radiowy, jak ten, który w latach 70. XX wieku stanął w Konstantynowie, a konkretnie w gminie Gąbin, gdzie powstało Radiofoniczne Centrum Nadawcze. Został on nawet wpisany do Księgi Rekordów Guinnessa w kategorii najwyższych budowli inżynierskich.
Rekordowy maszt stanął w rekordowo szybkim tempie.
Głównym inżynierem nadzorującym wszelkie prace przy budowie masztu był Andrzej Szepczyński, konstruktorem – Jan Polak, natomiast wykonawcą Mostostal Zabrze. Pierwsze place budowlane w miejscu, w którym maszt miał stanąć, rozpoczęto już 5 lipca 1969 roku. Trzeba było wybudować drogi, hale budowlane, a nawet hotel dla pracowników. Dwa lata później zaczęto wylewać fundamenty. Pierwsze elementy masztu ustawiono przy pomocy hydraulicznego żurawia samojezdnego GROVE 800. W późniejszej fazie kolejne elementy coraz wyższej konstrukcji transportowane były przy użyciu żurawia pełzającego. Sam maszt zaczęto montować w roku 1973. Budowę zakończono 18 maja 1974 roku. Natomiast 30 lipca 1974 roku został on uruchomiony przez przybyłego na tę uroczystość premiera i członka Biura Politycznego KC PZPR Piotra Jaroszewicza. Pierwszymi zaś przekazanymi przez nią dźwiękami było 12 uderzeń zegara z wieży Zamku Królewskiego w Warszawie.
Czytaj także: Najwyższe budowle w historii [GALERIA]
Imponujące dane statystyczne i niemniej imponujący zasięg
Oczywiście najbardziej imponująca w kontekście masztu była jego całkowita wysokość: było to aż 646 metrów! Gdyby stał do tej pory, dopiero powstanie wieżowca Burdż Chalifa przyczyniłoby się do jego detronizacji jako najwyższej wzniesionej przez człowieka konstrukcji. Celowo nie używamy tutaj określenia „budowli”. Co ciekawe, zarówno USA, jak i ZSRR chciały zbudować jeszcze wyższy maszt. Amerykański, zaprojektowany na 900 metrów zawalił się, kiedy osiągnięto 700. Natomiast w ZSRR zaprojektowano nawet mierzący 1000 metrów, lecz projekt ten nigdy nie doczekał się realizacji.
Tym, co niewątpliwie budziło szacunek i podziw był zasięg emitowanych przez maszt fal radiowych. Na jego plus pod tym względem działało już samo centralne położenie geograficzne – niemalże w środku Polski. Został wyposażony w 2 nadajniki szwajcarskiej firmy Brown-Boveri, każdy o mocy 1000 kW. Dodatkowo dzięki konduktywności podłoża uzyskano efekt podbicia antenowego, dającego dodatkowe 50%. Nic więc dziwnego, że zasięgiem obejmował całą Europę, a zdarzało się, że emitowane przez maszt fale docierały do północnej Afryki, na Bliski Wschód, czy nawet do Ameryki Północnej!
Niestety lata zaniedbań i niefrasobliwość się zemściły
Duma z posiadania rekordowego masztu niestety nie wystarczy. Zapomniano o jego konserwacji. A jego wysokość sprawiała, że stale narażony był na o wiele większe przeciążenia, a jego konstrukcja szybciej się starzała. Można zatem powiedzieć, że potencjalna katastrofa była tylko kwestią czasu. Momentem krytycznym stała się zaś przeprowadzana na początku lat 90. wymiana liny odciągowej najwyższego poziomu. Co prawda zainstalowano dwie liny zastępcze, ale w przypadku jednej z nich puściły zaciski, natomiast druga nie miała fizycznie prawa utrzymać tej potężnej konstrukcji.
Podsumowaniem zaś tego, co się stało niech, będą słowa ówczesnego kierownika RCN w Konstantynowie inżyniera Zygmunta Grzelaka: W dniu 8 sierpnia 1991 r. o godzinie 19:10 najcudowniejszy twór polskiej myśli technicznej, wzniesiony rękoma polskich specjalistów, przestał istnieć. Powaliła go głupota ludzka, brak odpowiedzialności i szacunku do rzeczy wielkich, nie tylko wymiarami, brak wyobraźni i przewidywania następstw, jakie pociąga za sobą bezmyślność. Maszt zawalił się, na szczęście nie pociągając za sobą ofiar w ludziach.
Paradoksalnie jednak znaleźli się tacy, którzy się z tego cieszyli. I którzy wcześniej obwiniali maszt o nowotwory, zaburzenia psychiczne, a nawet bezpłodność. Pierwotnie planowano nawet odbudowę rekordowego masztu, ale po części uniemożliwiły to protesty, chociażby te w wykonaniu Stowarzyszenia Ochrony Życia Ludzi przy Najwyższym Maszcie Europy. Mierzący 646 metrów maszt w gminie Gąbin pozostał już zatem tylko na kartach historii.
Źródła:
- „Biuletyn Muzeum Nowoczesności”, nr 40/2020.
- Budowa masztu, https://rcn.tlx.pl/index.php?p=maszt/bud, dostęp: 09.05.2023.
- Inwestycje 30-lecia, „Radioamator i Krótkofalowiec Polski”, nr 9/1974.
- Katastrofa masztu, https://rcn.tlx.pl/index.php?p=katastrofa/1, dostęp: 09.05.2023.
- Korzeniowski, Najwyższa budowla inżynieryjna świata stała kiedyś w Polsce. Budziła lęk, jak maszty 5G, https://noizz.pl/nauka-i-technologia/maszt-w-konstantynowie-byl-dla-przeklenstwem-mieszkancow/wftfsvk, dostęp: 09.05.2023.
- Maszt, https://rcn.tlx.pl/index.php?p=maszt/1, dostęp: 09.05.2023.
- Mońka, Niech nam żyje Polskie Radio! 85. urodziny pierwszej polskiej stacji radionadawczej, „Ziemia Lubliniecka”, nr 3/2010.
- Najwyższa budowla świata, https://www.ire.pw.edu.pl/~jjarkow/RADIO_DRM/rcn_01.pdf, dostęp: 09.05.2023.
- W środku Polski wyrósł największy maszt antenowy na świecie, „Dziennik Bałtycki”, nr 179/1974.
- Warszawska Radiostacja Centralna w Konstantynowie, „Radioamator i Krótkofalowiec Polski”, nr 10/1974.
KOMENTARZE (6)
„Co ciekawe, zarówno USA, jak i ZSRR chciały zbudować jeszcze wyższy maszt. Amerykański, zaprojektowany na 900 metrów zawalił się, kiedy osiągnięto 700. Natomiast w ZSRR zaprojektowano nawet mierzący 1000 metrów, lecz projekt ten nigdy nie doczekał się realizacji.” – nigdy wcześniej o czymś takim nie słyszałem, a lubię sobie poczytać co nieco o masztach radiowych i telewizyjnych. Czy ktoś mógłby podać źródło tych informacji? Chętnie zgłębiłbym temat, a w spisie źródeł niczego nie widzę, ale być może coś mi umknęło.
Co to za artykuł? Czemu jest nie dokończony?
Jak zawsze w tle „obrońcy” czegoś albo inni foliarze xD bo przecież tyle lat był i nie przeszkadzał , a tu nagle….. ugotuje mózgi itp
Jest na YT film, w którym strona anty przedstawia swoje argumenty. Poziom intelektualny porównywalny z kanapą na której właśnie leżę. To, co w Nie ma mocnych przedstawiono jako żart ” moje kury przestały się nieść przez samolot” tutaj jest na poważnie w pełnej krasie
To już wtedy byli foliarze?
Widocznie w latach 70. poziom decydentów w/s tego masztu w Polsce był wyższy niż w 90.
Wydaje się, że uczelnie polskie od tego czasu są coraz niżej w rankingach uczelni na świecie. Prof. dr. inż. ma pensję uczelnianą brutto taką jak dobrze opłacany specjalista inżynier ze stażem 10 lat. Przez ten czas profesor szlifuje wykłady używając wiedzy z przeszłych pokoleń lub z norm, które zwykle są kilkanaście lat za przemysłem. Profesor swojej pensji już nie podniesie, chociaż pracodawca (państwo) musi wybulić tylko kwotę netto, a taki inżynier może awansować na Seniora, Lidera czy Managera i zgarniać 15 na rękę plus 15 dla prezesa rządzącej akurat partii od swojego uciskanego z góry i z dołu pracodawcy.