Ciekawostki Historyczne
Druga wojna światowa

Polowanie na U-505

Daniel Vincent Gallery włożył wiele energii w polowanie na U-Booty, bezwzględnie je zatapiając. Któregoś dnia przyszło mu do głowy: a gdyby pójść o krok dalej?

To właśnie on miał przejść do historii jako ten, który pojmał U-Boota. Urodzony 10 lipca 1901 roku w Chicago Daniel Vincent Gallery w wieku 16 lat wstąpił do Amerykańskiej Marynarki Wojennej. Początkowo bardziej interesowało go pilotowanie samolotów: wodnosamolotów i bombowców torpedowych. Od roku 1941 pełnił funkcję attaché w ambasadzie USA w Wielkiej Brytanii. W tym czasie w ciekawy sposób ogłosił się jedynym amerykańskim pilotem Spitfire’a w bitwie o Anglię. Po prostu odebrał jeden z takich samolotów z fabryki i doleciał nim na wojskowe lotnisko.

Pogromca U-Bootów

U-Booty wziął na celownik w 1942 roku, kiedy zaczął dowodzić bazą w Reykjavíku na Islandii. Otrzymał nawet za to Brązową Gwiazdę. Łukasz Grześkowiak w swojej najnowszej książce U-505. Prawda o wojnie na morzu sugeruje, że to wtedy mógł zacząć myśleć o tym, by nie tylko zatapiać U-Booty, ale spróbować przejąć chociaż jednego z nich…

Nieco bliżej tego celu znalazł się w roku 1943, kiedy objął dowodzenie nad lotniskowcem eskortowym klasy Casablanca USS „Guadalcanal” z 900 marynarzami i 27 samolotami na pokładzie. Kolejną kluczową datą w życiorysie Gallery’ego był początek 1944 roku. Funkcja dowódcy właśnie sformowanej grupy „zabójców U-Bootów” dała mu wówczas nowe możliwości. Takie grupy dysponowały dużą autonomią w podejmowaniu działań i wybieraniu celów. Wkrótce grupa Gallery’ego potwierdziła swoją skuteczność. Na czym polegał sekret jej sukcesów?

Daniel V. Gallery na USS „Guadalcanal”fot.U.S. Navy /domena publiczna

Daniel V. Gallery na USS „Guadalcanal”

Gallery był pionierem w swej dziedzinie. Jako pierwszy dowódca zespołu „zabójców U-Bootów” zdecydował się na wysyłanie samolotów na zwiad także nocą. W ten sposób chciał wykorzystać fakt, że większość U-Bootów wynurzała się pod osłoną ciemności w celu naładowania swych akumulatorów.

Nocne loty okazały się zadaniem karkołomnym. Szczególnie jeśli chodziło o lądowanie na tak małym lotniskowcu, jakim był „Guadalcanal”. Gallery szczycił się jednak faktem, że pomimo utraty wielu samolotów, nigdy nie utracił żadnego człowieka. Sama taktyka, choć okraszona niebezpieczeństwem, okazała się słuszna, gdyż spowalniała U-Booty. Nocą nie mogły już bezpiecznie przebywać na powierzchni i co za tym idzie prowadzić pościgów za konwojami.

Czytaj też: HMS Venturer – podwodny snajper, który zatopił dwa U-Booty

Dalsza część artykułu pod ramką
Zobacz również:

Czy on oszalał?! 

Po odstawieniu do bazy Norfolk w Wirginii jeńców uratowanych z zatopionych w kwietniu 1944 roku okrętów nieprzyjaciela, grupa Gallery’ego ruszyła na kolejny patrol. Kapitan był już wtedy zdecydowany: przejmiemy U-Boota. Klasycznie, abordażem. Zupełnie nie przejmował się tym, że ostatnim razem amerykańskim marynarzom udało się to… w 1812 roku. Przedstawił swój pomysł załodze. Reakcji… nie było.

Kapitan zebrał nas wszystkich i przedstawił swoje założenia. Nie sprecyzował jednak zadań, które mieliśmy wykonywać. Wszyscy uważaliśmy, że ma trochę nie po kolei w głowie. Dziwnie się z nim rozmawiało. Zapomnieliśmy więc o tym i wróciliśmy do zajęć. Niewiele o tym myśleliśmy.

A jednak na pokładzie znaleźli się ludzie równie szaleni co Daniel Vincent Gallery. Udało mu się skompletować grupę abordażową.

Polowanie na U-Boota

Przede wszystkim należało zlokalizować potencjalny okręt i stoczyć z nim bitwę. Wkrótce namierzono „ofiarę”. Okazał się nią dowodzony przez Haralda Lange U-505, który wracał do bazy w Lorient. 4 czerwca 1944 roku Lange, myśląc, że natrafił na konwój, nakazał wyjście na głębokość peryskopową. Nasłuch zawiódł. W rzeczywistości trafili na grupę Gallery’ego. Trudno było o gorszą w skutkach pomyłkę.

U-505 został ostrzelany przez niszczyciel eskortowy „Chatelain” z tzw. „jeża” (opracowanego przez Brytyjczyków wieloprowadnicowego miotacza rakietowych bomb głębinowych). Do akcji dołączyły też samoloty. O 11:21 „Chatelain” zrzucił 14 potężnych, 270-kilogramowych ładunków. U-505 dotkliwie to odczuł. Skutki ataku: awaria urządzeń elektrycznych, zalanie rufowego przedziału torpedowego i najgorsze: zablokowanie głównego steru. W efekcie okręt zaczął pływać w kółko, więc dowódca zadecydował o wynurzeniu.

USS „Guadalcanal” ze schwytanym U-505fot.U.S. Navy /domena publiczna

USS „Guadalcanal” ze schwytanym U-505

Niewiele brakowało, by dowódca „Chatelaina” zniweczył plan Gallery’ego. Nakazał bowiem ostrzał U-Boota i odpalenie w jego kierunku torpedy. Ta na szczęście chybiła. U-505 próbował jeszcze podjąć walkę, ale włączyły się do niej kolejne okręty i samoloty. Niemcy nie mieli szans. Zaczęli opuszczać pokład. O 11:31 cała załoga znajdowała się już w wodzie, a do 12:05 wyłowiono wszystkich jej członków. Wśród nich znalazł się ranny Lange, którego eksplozja wyrzuciła z pokładu do oceanu.

Czytaj też: „Czarna Pantera”. Gumowy U-Boot Hitlera

Trafiony, niezatopiony

Normalną procedurą w przypadku opuszczenia okrętu jest posłanie go na dno, by nie wpadł w ręce wroga. Jednak akurat pod tym względem załoga U-505 zawiodła. Za nastawienie przewidzianych do tego celu ładunków odpowiedzialny był główny mechanik, Josef Hauser. Nosił on pseudonim „Szop Pracz”, ponieważ wręcz pedantycznie dbał o swoją dość krótką brodę. Kiedy dowódca wydał rozkaz opuszczenia pokładu i zatopienia okrętu, momentalnie zaczął siać panikę, krzycząc: „Wychodzić, wychodzić! Toniemy!”. Jako jeden z pierwszych wyskoczył za burtę, nie zadbawszy o ładunki.

Oprócz niego tylko dowódca i pierwszy oficer wiedzieli, jak to właściwie zrobić. Problem w tym, że obaj byli ranni. Załoga musiała zatem szukać innych sposobów. Próbowano jeszcze otworzyć zawory zatapiające, ale w przypadku części zbiorników okazało się niemożliwe. Coś blokowało zawory.

Kolejną szansę na zatopienie U-505 zmarnował mat Hans Göbeler. Co prawda przypomniał sobie o zaworze dennym do pompy filtrującej niedaleko swojego stanowiska i nawet zdjął jego pokrywę. Jak wspominał: Po jej zdjęciu usłyszałem bulgot wdzierającej się wody. Teraz miałem już pewność, że nasz ukochany U-505 pójdzie na dno. Ale popełnił też koszmarny błąd. Następnie zrobiłem coś, co będzie mnie prześladować do końca życia – odłożyłem pokrywę zaworu w rogu centrali. Gdybym zostawił ją gdzieś, gdzie tak łatwo nie można by jej odnaleźć, to zakończenie żywota U-505 byłoby zdecydowanie inne. To niedbalstwo bezwzględnie wykorzystał później marynarz litewskiego pochodzenia Zenon Benedict Lukosius, który po wejściu na pokład okrętu zauważył pokrywę i po prostu zamknął zawór.

Czytaj też: Alianci nazywali je „karawanami”. Jak bardzo niebezpieczna była służba na pokładzie U-Boota?

Abordaż, trofea i… wściekłość dowództwa

Po opuszczeniu pokładu U-Boota przez Niemców do akcji mogli przystąpić ochotnicy z grupy abordażowej z niszczyciela USS „Pillsbury” i lotniskowca „Guadalcanal”. Z początku poruszali się ostrożnie, obawiając się pułapek i potencjalnych ładunków wybuchowych. Wkrótce jednak na peryskopie zawisła flaga amerykańska. Przygotowano też linę holowniczą, która miała zostać przymocowana do jednego z okrętów. Holownikiem miał być „Pillsbury”, ale przy pierwszej próbie doszło do przebicia przez stery U-505 kadłuba amerykańskiego okrętu, więc tę rolę musiał przejąć lotniskowiec. W końcu ruszono z cenną zdobyczą. Pierwotnie obrano kurs na Dakar. Zdobycie U-505 wybitnie się opłaciło:

Odnaleziono prawdziwe skarby. Do dziesięciu worków pocztowych załadowano prawie 500 kg dokumentów zawierających m.in. mapy, aktualne klucze Enigmy, księgi krótkich sygnałów, procedury dotyczące załóg nowych U-Bootów będących w budowie i ich wyposażenia oraz dzienniki pokładowe Li (dzienniki pracy maszyn) z U-106, U-107 oraz U-138. Najcenniejsze były jednak dwie maszyny szyfrujące Enigma.

U-505 po przejęciu przez Amerykanówfot.U.S. Navy /domena publiczna

U-505 po przejęciu przez Amerykanów

Dowództwo powinno było być zachwycone, ale reakcja Waszyngtonu na zdobycie U-Boota była… dość zaskakująca. I wręcz histeryczna. Jeden z admirałów miał nawet grozić postawieniem Gallery’ego przed sądem wojennym. Czego się obawiano? Gdyby Niemcy dowiedzieli się o przechwyceniu U-505, z pewnością wprowadziliby duże zmiany w korzystaniu z Enigmy. To sparaliżowałoby prace alianckich kryptologów.

Ostatecznie jedynie nakazano Gallery’emu zrezygnowanie z kursu na Dakar, gdzie mogli znajdować się niemieccy szpiedzy. Został skierowany na Bermudy. Całą operację w maksymalnym stopniu utajniono. W komunikatach U-505 został przemianowany na USS „Nemo”. Sam Gallery wydał załodze konkretne dyspozycje: ani pary z gęby. Sygnalista wspominał to w ten sposób: Stwierdził, że na pewno dowiedzą się, kto zdradził, i jeśli ktoś o tym wspomni, nie zostanie oddany pod sąd, lecz będzie rozstrzelany o wschodzie słońca.

Co mieli z tym wspólnego Polacy?

W akcji przejęcia U-505 był też – niezwykle istotny – polski wątek. W samej grupie abordażowej pojawiły się polsko brzmiące nazwiska – m.in. Stanley Edward Wdowiak i Chester Anthony Mocarski lub Morcarski. Ale to nie o nich będzie teraz mowa. Otóż służący pod dowództwem Gallery’ego Leon Bednarczyk namierzył wśród jeńców Ewalda (lub Edwarda) Felixa – za co został później nominowany do Srebrnego Krzyża. Okazało się, że Felix miał polskie korzenie. Podczas przesłuchań wyznał, że był członkiem konspiracji, który przeniknął w szeregi Kriegsmarine.

Dzięki swojej wiedzy Felix pomagał Amerykanom zapanować nad U-505.fot.U.S. Navy /domena publiczna

Dzięki swojej wiedzy Felix pomagał Amerykanom zapanować nad U-505.

Odseparowano go od pozostałych Niemców. (Otrzymali informację, że kolega nagle zmarł). Tymczasem dzięki swojej wiedzy Felix pomagał Amerykanom zapanować nad U-505. Gallery wspominał: Podczas gdy U-505 był holowany w kierunku Bermudów, Ewald znajdował się na pokładzie U-Boota już kilka razy w towarzystwie naszych chłopców. Bez jego eksperckich porad jestem niemal pewny, że U-505 w końcu by zatonął. Felix po wojnie mieszkał w Polsce u swoich rodziców. Zmarł w 1990 roku.

Ranny Harald Lange dopiero w momencie, kiedy zobaczył rodzinne zdjęcie ze swojej kajuty, uwierzył, że jego okręt został zdobyty. Tymczasem U-505 19 czerwca 1944 roku dotarł na Bermudy. Od 1954 roku znajduje się w Museum of Science and Industry w Chicago, gdzie można zwiedzać jego wnętrze.

Bibliografia

Artykuł powstał na podstawie książki Łukasza Grześkowiaka U-505. Prawda o wojnie na morzu, Bellona, Warszawa 2022.

Literatura uzupełniająca:

  1. A. C. Carey, Sighted Sub, Sank Same: The United States Navy’s Air Campaign against the U-Boat, Casemate Publishers, Havertown 2019.
  2. H. L. Gaidis, Zenon B. Lukošius and the capture of U-505, „Lithuanian Heritage”, May-June/2013.
  3. D. V. Gallery, U-505, Pickle Partners Publishing, Auckland 2016.

 

Zobacz również

Dwudziestolecie międzywojenne

Enigma i tajemnica złamania szyfru

Brytyjczycy już nawet nie próbowali odczytywać niemieckich depesz. Inni, zniechęceni niepowodzeniem tradycyjnej kryptologii, także składali broń. Polacy podeszli do problemu od zupełnie innej strony… i...

25 grudnia 2022 | Autorzy: Marek Grajek

Druga wojna światowa

Jak atakował U-Boot?

U-505 w „szczęśliwym okresie” był drapieżcą czyhającym na swe ofiary w morskich głębinach. Zatopił osiem alianckich statków. Jak przebiegały jego ataki?

18 sierpnia 2022 | Autorzy: Łukasz Grześkowiak

Druga wojna światowa

Peter Zschech. Tragedia dowódcy U-505

Kapitan Peter Zschech jako dowódca U-505 był tyranem. Pod płaszczykiem despoty skrywał problemy psychiczne. W końcu się załamał i targnął na własne życie. 

10 sierpnia 2022 | Autorzy: Herbert Gnaś

Druga wojna światowa

Rzeź „mlecznych krów” Dönitza

Niemieckie U-booty zagrażały angielskiej gospodarce. Dlatego na Atlantyku trwało polowanie na „mleczne krowy”, czyli zaopatrzeniowce z paliwem i żywnością.

18 listopada 2021 | Autorzy: Szymon Mazur

Druga wojna światowa

Naprawdę śmierdząca historia. Kapitan spłukał wodę w toalecie i… zatopił swój okręt!

Załoga niemieckiego U-1206 miała prawdziwego pecha. W czasie pierwszego rejsu bojowego na pokładzie doszło do awarii toalety. Nerwowe manipulacje przy zaworach spowodowały wdarcie się wody...

24 czerwca 2021 | Autorzy: Szymon Mazur

Druga wojna światowa

Zabójczy zakład niemieckich asów

Póki niemieckie U-Booty nie wystrzeliły kilku ze swych siedmiometrowych torped, zwanych „węgorzami”, ich marynarze nie mieli nawet wystarczająco miejsca, żeby się przebrać w pozycji wyprostowanej....

26 stycznia 2021 | Autorzy: Andrzej Brzeziecki

KOMENTARZE (1)

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

andrzej22

No jakoś nie wierzę,że autor nie zajrzał do ksiązki”Na stanowiska startowe”,którą to ksiązkę wydałem.Ale kto by tam wymienial ja w bibliografii,skoro nie lubimy Finny,co nie?

Jeśli chcesz zgłosić literówkę lub błąd ortograficzny kliknij TUTAJ.

Najciekawsze historie wprost na Twoim mailu!

Zapisując się na newsletter zgadzasz się na otrzymywanie informacji z serwisu Lubimyczytac.pl w tym informacji handlowych, oraz informacji dopasowanych do twoich zainteresowań i preferencji. Twój adres email będziemy przetwarzać w celu kierowania do Ciebie treści marketingowych w formie newslettera. Więcej informacji w Polityce Prywatności.