Uratowała ponad 2,5 tysiąca żydowskich dzieci przed Zagładą. Jak pięknie napisał Marek Michalak, były Rzecznik Praw Dziecka, ocaliła nie tylko ich życie, ale też tożsamość, dzieciństwo i człowieczeństwo. Do końca pozostała skromna i autentyczna, walczyła o dobro, dbała o słabszych. Jej historia wzrusza i daje nadzieję, że nawet w najmroczniejszych czasach można pozostać Człowiekiem.
„Tego, że trzeba pomagać potrzebującym, nauczyłam się w domu rodzinnym. Dlatego nie jestem żadną bohaterką…” – te słowa najlepiej oddają charakter Ireny Sendlerowej, która dla dzieci ryzykowała własnym życiem. Kim była jedna z największych polskich bohaterek?
Irena Sendlerowa urodziła się 15 lutego 1910 roku w Warszawie. Jej ojciec był lekarzem, pracował w Otwocku, gdzie Irena spędziła dzieciństwo. Od rówieśników nauczyła się jidysz. Po śmierci ojca rodzina przeniosła się do Piotrkowa Trybunalskiego, gdzie Irena uczęszczała do gimnazjum Heleny Trzcińskiej.
Dwudziestolecie międzywojenne
Podjęła studia na Uniwersytecie Warszawskim. Przez 2 lata studiowała prawo, a następnie polonistykę, jednak żadnego z tych kierunków nie ukończyła. Prawdopodobnie na jesień 1939 roku planowała obronę pracy magisterskiej, co okazało się niemożliwe ze względu na wybuch II wojny światowej. W czasie studiów wstąpiła do Związku Polskiej Młodzieży Demokratycznej i walczyła o obniżanie opłat za studia dla osób wywodzących się z domów robotniczych i chłopskich. Praktyki pedagogiczne odbyła w filii sierocińca Janusza Korczaka.
Jako jedna z nielicznych wyrażała otwarty sprzeciw wobec rosnącego antysemityzmu. Anna Bikont w książce „Sendlerowa w ukryciu” pisze:
Kiedy pobito jej koleżankę Żydówkę, Irena rzuciła się na bojówkarza z pięściami, krzycząc «Ty bandyto!».
Sprzeciwiała się również tworzeniu „getta ławkowego”. Tomasz Urzykowski opisuje:
Demonstracyjnie siadała na miejscach przeznaczonych dla studentów Żydów (tzw. getto ławkowe”), a w swoim indeksie przekreśliła wpis wyznaczający jej miejsce w sali „po stronie aryjskiej”.
Za swoją postawę została zawieszona w prawach studenckich.
W latach 30. Sendlerowa zajmowała się pomocą społeczną w Wolnej Wszechnicy Polskiej. Pracowała w dziale prawnym Sekcji Pomocy Matce i Dziecku jako pracowniczka socjalna, edukatorka seksualna i psychoterapeutka. Anna Bikont relacjonuje:
Irena częściej przemierza warszawskie dzielnice nędzy, niż siedzi za biurkiem. Przeprowadza wywiady środowiskowe, podejmuje interwencje. Jednak inaczej niż jej koleżanki, z którymi za kilka lat będzie ratować żydowskie dzieci, nie zajmuje się dziećmi. Jej podopieczni to głównie «służące, element o niskim poziomie intelektualnym, ginące z nędzy i bezbronności». Odwiedza je w piwnicach i nieogrzewanych mansardach, gdzie jedną izbę dzieli osiem-dziesięć osób.
Wiele z tych kobiet rodziło nieślubne dzieci, które następnie bardzo źle traktowały. Celem pracy Ireny Sendlerowej nie była jedynie pomoc prawna, ale chciała również: „Podnieść matki na wyższy poziom moralny. Wzbudzić w nich miłość macierzyńską, nakłonić do poniechania bicia dzieci, a także do zmiany «trybu życia seksualnego» (…)”.
W 1935 roku zlikwidowano Sekcję Pomocy i Irena znalazła nową pracę w Wydziale Opieki Społecznej i Zdrowia Publicznego Zarządu Miasta Stołecznego Warszawy. Miała pod opieką bezrobotnych, mieszkających w barakach, mieszkańców osiedla w Annopolu. Po jakimś czasie awansowała i została przeniesiona do Centrali Wydziału, gdzie zajmowała się szkoleniem pracowników.
Czytaj też: Aborcje, poronienia i porody na ulicy. Jak wyglądało życie kobiet w gettach żydowskich?
II wojna światowa
Po wybuchu wojny Irena Sendlerowa kontynuowała pracę społeczną. W wolnym czasie pomagała rannym żołnierzom chorym na gruźlicę w Szpitalu Ujazdowskim, pozyskiwała dla nich również nielegalną pomoc od tajnej komórki PPS-u. Po jakimś czasie zmieniła pracę na działalność w ośrodku społecznym znajdującym się bliżej domu. Zajmowała się przyznawaniem zasiłków najbiedniejszym rodzinom, pomagała również młodzieży uniknąć wywózek w głąb Rzeszy, załatwiając im zatrudnienie w spółdzielni inwalidów. W tajemnicy pomagała także znajomym Żydom, przyznając im zasiłki i organizując dożywianie. W swoim oświadczeniu dla Instytutu Yad Vashem podała:
Podstawową pomocą w opiece społecznej był wywiad środowiskowy. A więc fałszowałyśmy wywiady – tzn. podstawiało się zmyślone nazwiska i w ten sposób zdobywałyśmy pieniądze, produkty żywnościowe, odzież.
W czasie wojny pomagała również mieszkańcom getta żydowskiego. Korzystała z przepustki, którą uzyskała od dyrektora Miejskich Zakładów Sanitarnych. Odwiedzała swoich znajomych, dostarczała lekarstwa i żywność, angażowała się w organizację zajęć dla dzieci, brała udział w życiu konspiracyjnym. Anna Bikont pisze:
Jednak Sendlerowa nie wchodziła za mur jedynie na krótko, przynieść coś i wyjść. Patrzyła – że użyję określenia Racheli Auerbach – na «śmierć spacerującą w biały dzień po ulicach zamkniętego miasta», i było to częścią jej codzienności. W getcie towarzyszyła przyjaciołom w rozpaczliwych próbach prowadzenia normalnego życia – organizowania zajęć dla dzieci, odczytach, koncertach, świętach, konspiracji.
Jej działalność stała się bardziej intensywna po ogłoszeniu przez Niemców decyzji o likwidacji getta 22 lipca 1942 roku. Prawdopodobnie środki przeznaczone na ten cel musiała jednak załatwiać wcześniej. Adolf Berman relacjonował:
(…) rozpoczęło się polowanie na dzieci ulicy. Mimo oporu i wyrywania się ładowano setki dzieci na wozy i przewożono je na Umschlagplatz. (…) to był czas permanentnego polowania na dzieci. Na ulicach spotykało się ciągle krzyczących z rozpaczy rodziców, którym porywano dzieci.
Decyzje o oddaniu dzieci były bardzo trudne. Z jednej strony była to możliwość ratunku z nieludzkiego miejsca, z drugiej – rodziny rozdzielano, czasami na zawsze. Irena Sendlerowa wspominała:
Dziadek, ojciec, matka wyrywali sobie to dziecko z rąk, nie chcieli mi go dać, w końcu wyszłam, pobiegli za mną, wróciłam i znów to samo, nie byli w stanie rozstać się z dzieckiem. W końcu dziadek wyrwał dziecko z rąk matki i dał mi je. Następnego dnia wszystkich zabrali na Umschlagplatz, przeżyła dziewczynka, jest lekarką w Warszawie.
Irena Sendlerowa zaczęła współpracować z Radą Pomocy Żydom „Żegota”, a po kilku miesiącach kierowała już nowo utworzonym referatem dziecięcym. Pod pseudonimem „Jolanta” wraz ze swoimi współpracowniczkami ratowała dzieci z warszawskiego getta, fałszowała dokumentację, wpisując do niej polskie nazwiska, i przerzucała maluchy na „aryjską stronę”. Kobiety pomagały, jak tylko mogły. Później grupa ta zyskała nazwę „siatki Sendlerowej” lub „łączniczek Sendlerowej”.
Co ważne, prawdziwe dane dzieci były zapisywane na bibułkach, a kartoteki przechowywano w domu Sendlerowej. W ten sposób ocaliła ich tożsamość, umożliwiło to również kontrolę, czy nikomu nie dzieje się krzywda i gdzie kto przebywa. Dokumenty nie zostały utracone nawet w czasie aresztowania Sendlerowej – ukryła je i przechowała Janina Grabowska. Według niektórych opowieści bibułki z nazwiskami dzieci Irena trzymała w słoiku zakopanym w ogrodzie Jadwigi Piotrowskiej. Po wojnie dzięki Adolfowi Bermanowi cała dokumentacja miała trafić do Izraela.
W październiku 1943 roku Irena Sendlerowa została aresztowana przez Gestapo (prawdopodobnie wskutek donosu sąsiadki) i uwięziona:
Wpadło ich jedenastu. Gestapo odrywa deski z podłogi, wyrywa kafle z pieca przy szalonych krzykach, popychaniach, wymyślaniach.
Była przesłuchiwana i torturowana. W książce „Sendlerowa w ukryciu” czytamy o przesłuchaniu na Szucha:
Katowali, żebym podała nazwę organizacji, kierownictwo, adres, wtedy limuzyną odwieziemy cię do domu. Pokazali mi tamtą listę donosów na mnie, wiem, że donosy te pochodziły z kół oenerowskich.
Irena została przewieziona na Pawiak:
Atmosfera była cudowna, żeby się nie wsypać, żeby zachować godną postawę i pomoc wzajemną. Współwięzniarki pocieszały się «Niemcy robią w gacie ze strachu».
Irena była jednak pod opieką podziemia i dzięki temu uniknęła śmierci. Maria Palester zorganizowała zbiórkę pieniędzy na jej wykupienie. Kiedy Sendlerowa miała zostać przewieziona z Pawiaka na Szucha, przejął ją gestapowiec, twierdząc, iż ma zaprowadzić ją na dodatkowe przesłuchanie, a następnie uwolnił. Irena stała się Klarą Dąbrowską i kontynuowała współpracę z Żegotą.
Jako pielęgniarka wzięła również udział w powstaniu warszawskim.
Spośród trudnych doświadczeń najbardziej w pamięć wbiła się jej jednak śmierć dzieci z Januszem Korczakiem i Stefanią Wilczyńską:
Z wszystkich moich najbardziej dramatycznych przeżyć wojennych, jak tortury na Pawiaku, w Gestapo na alei Szucha, umierająca młodzież w szpitalu powstańczym, w którym byłam pielęgniarką, nie zrobiły na mnie takiego wrażenia, jak widok tego pochodu Korczaka, z dziećmi idącymi spokojnie na spotkanie śmierci.
Czytaj też: Maszerowała z dziećmi do komory gazowej trzymając je za ręce. Zapomniana współpracowniczka Korczaka.
Po wojnie wciąż pomagała
Po zakończeniu wojny kontynuowała pracę społeczną w Polskim Czerwonym Krzyżu i Wydziale Opieki Społecznej Urzędu m.st. Warszawy. To ona powołała Ośrodek Opieki nad Matką i Dzieckiem, zakładała również domy dziecka. Była niezwykle zaangażowana w edukację, działała w Lidze Kobiet, a w Stołecznej Radzie Narodowej przewodniczyła komisjom do spraw wdów i sierot oraz zdrowia. W czasach stalinowskich była brutalnie przesłuchiwana przez UB. W czasie Marca ’68 rozważała wyjazd do Izraela.
Za swoją bohaterską działalność w 1965 roku otrzymała tytuł Sprawiedliwej Wśród Narodów Świata, medal odebrała jednak dopiero w 1983 roku. Posadziła wówczas swoje drzewko w Alei Sprawiedliwych:
Drzewko na górze w Jerozolimie to nawet coś więcej niż pomnik. Pomnik bowiem można by zniszczyć, a Drzewko Pamięci będzie zawsze rosło.
Do końca życia pozostałą skromną, ciepłą i zaangażowaną osobą. Wielką nadzieję pokładała w młodych ludziach:
Jesteście przyszłością świata! Zróbcie coś, aby stał się lepszy. Bez wojen, bez śmierci niewinnych. Szerzcie dobro. Bądźcie wrażliwi na los słabszych od was.
Od 2006 roku przyznawana jest Nagroda im. Ireny Sendlerowej „Za naprawianie świata”. Pierwszych jej laureatów – Roberta Szuchta i Normana Conrada – osobiście wybrała nasza wielka, cicha bohaterka.
Przesłanie Ireny Sendlerowej powinno z nami pozostać również we współczesnych czasach:
I dziś w kraju i na świecie jest wiele bolesnych problemów, wiele tragedii, którym trzeba się przeciwstawić. I dostrzec także tych, którzy spieszą skrzywdzonym na ratunek.
Bibliografia:
- Anna Bikont, Sendlerowa w ukryciu, Wydawnictwo Czarne 2017
- Biografia Ireny Sendlerowej, sprawieldiwi.org.pl
- Tomasz Urzykowski, Irena Sendlerowa uratowała 2.5 tys. dzieci, wyborcza.pl [dostęp 14.02.2021]
- Marek Michalak, Każdemu, kto tonie należy podać rękę”, Warszawa 2018
KOMENTARZE (2)
Interesujący artykuł. Zaczyna się od stwierdzenia, że Irena Sendler „Uratowała ponad 2,5 tysiąca żydowskich dzieci przed Zagładą”. Znany to mit i powielany ad nauseam, ale – no właśnie – tylko mit. A że jest to mit (co zresztą dla badaczy Zagłady było dość oczywiste już wcześniej), wykazała przekonująco Anna Bikont w swojej (bardzo dobrej) biografii Sendlerowej. I tu mamy największe zaskoczenie, gdyż jedyną wartościową pozycją w bibliografii załączonej do powyższego artykułu jest właśnie owa biografia autorstwa Anny Bikont.
Uważny czytelnik tej książki wiedziałby też zapewne, że Sendlerowa była więziona nie 3 miesiące, ale 26 dni. Prawdopodobnie nie widziała przemarszu Korczaka i dzieci z jego domu dziecka. Nie była „brutalnie przesłuchiwana przez UB”. Wręcz przeciwnie, od początku opowiadała się za nową władzą i sama wstąpiła do PPR. Zaraz po wojnie została odznaczona za ratowanie Żydów Złotym Krzyżem Zasługi. A, i nie zachowała się żadna lista Sendlerowej, nie ma jej w żadnym archiwum w Izraelu i najpewniej nie była zakopana w żadnym ogródku, bo nie istniała. A jeśli już, to w butelce, a nie słoiku (szczególik, ale też prostowany przez Annę Bikont).
taaa, Holocaustu pewnie też nie było. idz smieszny człowieczku płacz do kąta nad swoją żenującą egzystencją