Ciekawostki Historyczne
Druga wojna światowa

Ten amerykański dentysta w pojedynkę stawił czoła przeszło 90 Japończykom!

Czy to możliwe, by po najwyższe odznaczenie wojskowe w amerykańskiej armii mógł sięgnąć... dentysta? Ależ oczywiście! Tym bardziej, że należało mu się ono bezapelacyjnie. Na skandal zakrawa jedynie fakt, iż przyznano je dopiero 60 lat po jego śmierci.

Ben Salomon, bo o nim mowa, urodził się 1 września 1914 roku w Milwaukee w stanie Wisconsin. Następnie wyjechał do Los Angeles, gdzie rozpoczął naukę na Uniwersytecie Kalifornijskim. W 1937 roku zaczął praktykę jako dentysta.

Trzy lata później otrzymał przydział do wojska i po podstawowym kursie włączony został do 102 Pułku Piechoty. Od początku wykazywał predyspozycje do bycia dobrym żołnierzem i naturalnym przywódcą. Otrzymał nawet odznaczenie za doskonałą umiejętność obsługi karabinu. Po roku służby doszedł do rangi sierżanta i dowodził sekcją karabinów maszynowych.

„Wyprzedzimy atak wroga i umrzemy honorową śmiercią”

W 1942 roku Ben Salomon otrzymał przydział oficerski do Korpusu Dentystów. Początkowo pozostał w piechocie, gdzie awansowano go do rangi podporucznika. W sierpniu, wraz z awansem na porucznika, otrzymał rozkaz udania się na Hawaje. Pomimo tego, że praktyka dentystyczna dawała mu ogromną satysfakcję, nie potrafił rozstać się z wojskiem: popołudniami przywdziewał mundur i uczestniczył w specjalnych szkoleniach. Na Hawajach pozostał do maja 1943 roku, pracując w szpitalu. Następnie, jako oficera dentystę, wcielono go do 105 Pułku Piechoty, będącego częścią 27 Dywizji Piechoty.

Jego kariera postępowała błyskawicznie i już w czerwcu 1944 roku otrzymał rangę kapitana. Wraz ze swym 105 regimentem udał się na nabrzeże Saipan, największej wyspy Marianów Północnych. Pracował tam w wyuczonej specjalizacji, jednak gdy doszły go informacje, że jeden z chirurgów z 2 Batalionu został ranny, zgłosił się na ochotnika, aby go zastąpić. Za punkt honoru postawił sobie, że zostanie najlepszym chirurgiem, jaki kiedykolwiek służył w tym batalionie.

Pierwszy rzut marines na plaży Saipanufot.Sgt. James Burns, USMC/domena publiczna

Pierwszy rzut marines na plaży Saipanu

Od 27 czerwca jednostka ta zabezpieczała półwysep Nafutan. 4 lipca dowództwo wydało rozkaz, by żołnierze oczyścili obszar Saipan. W związku z tym piechota znalazła się na nieosłoniętej plaży tuż koło wioski Tanapag. Batalion wdarł się przeszło 700 metrów w głąb wyspy, jednak co rusz napotykał zaciętą obronę ze strony Japończyków. Amerykanom udało się ustalić, że przeciwnicy planują nocny kontratak, w związku z czym rozpoczęto przygotowywanie obrony i okopywanie się pod z osłoną ciężkiej artylerii.

Wieczorem 6 lipca generał Yoshitsugo Saito wydał swoim ludziom (było ich na wyspie 5–6 tysięcy) rozkaz: „Wyprzedzimy atak wroga i umrzemy honorową śmiercią. Każdy z nas zabije 10 Amerykanów”. Około 5 rano następnego dnia Japończycy z okrzykiem „Banzai!” na ustach ruszyli na amerykańskie umocnienia. Major Edward McCarthy tak opisał tę ofensywę:

Atak wyglądał jak z filmu o Dzikim Zachodzie: zabiłeś jednego, a pojawiło się pięciu kolejnych. Japończycy nadchodzili i nadchodzili i nie było widać ich końca!

Artyleria zrobiła swoje, powodując wielkie straty wśród nacierających podczas pierwszej fali ataku, lecz mimo to liczne grupy żołnierzy japońskich podchodziły coraz bliżej. Odległość wystrzałów artyleryjskich trzeba było skrócić do mniej niż 70 metrów – niebezpiecznie blisko własnych pozycji. Amerykańska marynarka wojenna stacjonująca na nabrzeżu oświetlała okolicę licznymi flarami i ostrzeliwała tyły wroga. Japończycy wdarli się jednak niemal 50 metrów w głąb umocnień.

Czytaj też: Lotnik z rusztu. Japońskie zbrodnie na Pacyfiku

Dalsza część artykułu pod ramką
Zobacz również:

Ostatnia linia obrony

Ben Salomon miał pełne ręce roboty. Do jego namiotu szpitalnego napływali coraz to nowi ranni. W pewnym momencie było ich już tylu, że musiał dokonywać selekcji: tych z mniej poważnymi obrażeniami umieszczał na zewnątrz.

Nagle usłyszał przeraźliwy krzyk, a po chwili zauważył, że w narożniku namiotu pojawił się Japończyk, który wbił swój bagnet w ciało rannego Amerykanina. W tym właśnie momencie Salomon zdał sobie sprawę, że on i jego zespół stanowią ostatnią linię obrony dla pacjentów. Nie tracąc czasu, chwycił znajdujący się na pobliskim stole samopowtarzalny karabinek M1 i zastrzelił wrogiego żołnierza.

Ostatnie walki na północnym Saipanie. Marines kryją za czołgiem M4 Sherman przed ogniem nieprzyjacielafot.domena publiczna

Ostatnie walki na północnym Saipanie. Marines kryją za czołgiem M4 Sherman przed ogniem nieprzyjaciela

Tymczasem dwóch kolejnych pojawiło się już w głównym wejściu do namiotu. Dentysta pierwszego błyskawicznie zdzielił pięścią, a drugiemu przyłożył w głowę rękojeścią karabinu. Natychmiast dopadł do ogłuszonych przeciwników i obydwu zabił. Czterech następnych Japończyków próbowało podejść Salomona z zaskoczenia. Jeden z nich miał w ręku nóż. Gdy zbliżał się do lekarza, ten wytrącił mu broń, po czym oddał strzał. Potem przechwycił jego bagnet i pokonał pozostałych przeciwników.

Wtedy zorientował się, że skończyła mu się amunicja. Wiedziony instynktem przetrwania pochwycił nóż i zaatakował wrogów, którzy właśnie wdarli się do namiotu. Pierwszego udało mu się unieruchomić od razu. Drugiego złapał za głowę i zaczął nią uderzać o podłogę. Szczęśliwie dla Salomona, w pewnym momencie jeden z pacjentów wystrzelił do Japończyka, zabijając go na miejscu.

Korzystając z chwili spokoju, dentysta rozkazał ewakuować rannych. Sam pozostał na posterunku, zabezpieczając tyły. Przeładował broń i kontynuował walkę z atakującymi Japończykami. Był ostatnią osobą widzianą w namiocie – później słuch po nim zaginął.

Czytaj też: Atak na Pearl Harbor. Gwałtowna pobudka śpiącego olbrzyma

„Cały obszar wydawał się być masowym grobem”

Atak japoński okazał się totalną katastrofą. Poległa niemal cała nacierająca armia. Amerykańscy żołnierze opisywali pobitewny obraz jako makabrę. Północno-zachodni rejon Saipan dosłownie usłany był ciałami Japończyków.

Korespondent wojenny zanotował: „Cały obszar wydawał się być masowym grobem z porozrzucanymi częściami ciał, kości i strzępów mózgu”. 27 Dywizja naliczyła 4311 zabitych przeciwników. Należało czym prędzej zacząć działać, by zapobiec epidemii. Tworzono specjalne mogiły, w które składano po 20–30 zwłok. Sytuacja była tak krytyczna, że Amerykanie zmuszeni zostali do użycia buldożerów.

Miotacz płomieni w akcji. Miotacze płomieni typu M1A1 używane były od czerwca 1943 rokufot.domena publiczna

Miotacz płomieni w akcji. Miotacze płomieni typu M1A1 używane były od czerwca 1943 roku

Przed posterunkiem 2 Batalionu wśród wielu ciał odnaleziono także kapitana Salomona. Rękawy koszuli podwinięte miał aż do łokci, a ciało zgarbione pod ciężarem karabinu maszynowego, który musiał zdobyć na zewnątrz i z którego osłaniał wycofujących się rannych. Amunicja w jego broni była niemal całkowicie wyczerpana. Wokół niego leżało aż 98 zwłok japońskich żołnierzy!

Dochodzenie przeprowadzone przez oficera Stephena Burnsa odpowiedzialnego za liczenie poległych i historyka Edmunda G. Love’a wykazało, że dentysta otrzymał aż 76 ran postrzałowych, z czego 24 jeszcze zanim zginął. W raporci Love napisał::

Łatwo można wywnioskować, że ranny i krwawiący Ben Salomon próbował przenieść broń kilka metrów dalej, aby uzyskać nowe i lepsze pole do ostrzału. Krew wsiąknięta była w glebę, a rany na jego ciele wskazują, jak trudne musiało być to zadanie, szczególnie w ostatnich chwilach jego życia.

Pomimo mozolnych starań Love’a, nie udało mu się odnaleźć żadnego świadka z oddziału, który byłby w stanie potwierdzić bohaterski wyczyn lekarza. Odszukał jednak i przesłuchał trzech ludzi, którzy służyli z Salomonem w namiocie i którzy widzieli, jak podjął walkę a następnie zdobył karabin maszynowy.

Na podstawie tych zeznań i liczby ciał wrogów, znalezionych przy zwłokach bohaterskiego dentysty, Love wystosował podanie o przyznanie mu najwyższego odznaczenia amerykańskiego, jakim jest Medal of Honor. Jednak generał Griner, do którego wpłynęła petycja, odrzucił ją. Bał się, że sposób, w jaki Salomon jako medyk posługiwał się bronią, łamie postanowienia Konwencji Genewskiej. W uzasadnieniu napisał: „Jest mi niezmiernie przykro, że nie mogę zaakceptować podania o odznaczenie, szczególnie biorąc pod uwagę, jak bardzo na nie zasłużył”.

Generał nie miał jednak racji – Konwencja Genewska z 1929 roku pozwalała medykom na użycie broni w momencie potrzeby obrony własnej lub pacjentów. Mimo to nominacja Salomona odsunięta została na długie lata – aż do 2001 roku! 1 maja w Ogrodzie Różanym w Białym Domu doktor Robert West, który także służył jako dentysta podczas II wojny światowej, odebrał z rąk prezydenta George W. Busha odznaczenie Medal of Honor przyznane Benowi Salomonowi. Trafiło ono do wojskowego korpusu dentystów, jako że ostatni krewny lekarza, jego ojciec, zmarł w 1970 roku. Ben Salomon został w ten sposób jedynym dentystą, który doceniony został najwyższym odznaczeniem wojskowym.

Bibliografia:

  1. Office of Medical History of the Surgeon General; US Army Center of Military History; Congerssional Medal of Honor Foundation.
  2. Biederman Patricia Ward; A Heroic World War II Dentist Finally Gets His Due, Los Angeles Times, 5 May 2012.
  3. William T. Bowers; Ben Salomon Medal of Honor recipients: United States Army Medical Department. Office of Medical History, Office of the Surgeon General 2017.

Zobacz również

Druga wojna światowa

Szturm na wyspę Kiska

Nie należy wyważać otwartych drzwi. Ale Amerykanie z Kanadyjczykami na wyspie Kiska postanowili właśnie to zrobić. Z półobrotu. Przy okazji łamiąc sobie nogę.

16 lipca 2023 | Autorzy: Herbert Gnaś

Druga wojna światowa

„Kompania braci” w amerykańskim czołgu… 3. Dywizja Pancerna w sercu III Rzeszy

Clarence Smoyer, czołgista amerykańskiej 3. Dywizji Pancernej „Spearhead”, był spokojnym chłopakiem z Pensylwanii. Od przybycia do Europy w 1944 roku załoga jego shermana toczyła ciężkie...

18 kwietnia 2021 | Autorzy: Adam Makos

Druga wojna światowa

Lotnik z rusztu. Japońskie zbrodnie na Pacyfiku

Japończycy odznaczali się niezwykłą brutalnością wobec jeńców. Już podczas walk z Chińczykami mordowali przeciwników bez żadnego powodu. Po wybuchu wojny na Pacyfiku również nie mieli...

11 stycznia 2021 | Autorzy: Sławomir Zagórski

Druga wojna światowa

Po ataku na Pearl Harbor wylądował na terenie wroga i… sterroryzował całą wyspę

To historia tak absurdalna, że aż trudno w nią uwierzyć: po ataku na Pearl Harbor pewien japoński pilot wylądował na wyspie należącej do USA (czyli...

8 grudnia 2020 | Autorzy: Łukasz Grześkowiak

Druga wojna światowa

Atak na Pearl Harbor. Gwałtowna pobudka śpiącego olbrzyma

Przedstawiany przez lata obraz japońskiego ataku na Pearl Harbor jest fałszywy. Chociaż 7 grudnia 1941 roku o poranku Japończycy rzeczywiście zaskoczyli Amerykanów i zmasakrowali ich...

7 grudnia 2020 | Autorzy: Szymon Mazur

Druga wojna światowa

„Japoński blitzkrieg” na Pacyfiku. Największa klęska wojskowa w dziejach imperium brytyjskiego

Rajd na Pearl Harbor był tylko jednym z elementów wielkiej strategii Japonii. Faktycznym celem jej wszystkich planów  – wtedy gdy japońskie samoloty niszczyły amerykańską flotę...

3 listopada 2020 | Autorzy: Craig Symonds

KOMENTARZE

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

W tym momencie nie ma komentrzy.

Jeśli chcesz zgłosić literówkę lub błąd ortograficzny kliknij TUTAJ.

Najciekawsze historie wprost na Twoim mailu!

Zapisując się na newsletter zgadzasz się na otrzymywanie informacji z serwisu Lubimyczytac.pl w tym informacji handlowych, oraz informacji dopasowanych do twoich zainteresowań i preferencji. Twój adres email będziemy przetwarzać w celu kierowania do Ciebie treści marketingowych w formie newslettera. Więcej informacji w Polityce Prywatności.