Venturer wpisał się na karty historii tym, że jako jedyny wśród brytyjskich i niemieckich okrętów podwodnych zatopił aż dwóch przeciwników. Co prawda szansę osiągnięcia takiego wyniku miało więcej jednostek, jednak w ostatecznym rozrachunku udało się to tylko jemu!
HMS Venturer był okrętem podwodnym klasy V. Ogółem zbudowano 22 jednostki tego typu. Do służby wcielony został 19 sierpnia 1943 roku. Okręt osiągał prędkość nawodną wynoszącą 13 węzłów i 9 w zanurzeniu. Uzbrojony był w jedno 3-calowe działo, 3 działka przeciwlotnicze oraz cztery dziobowe wyrzutnie torpedowe. Na pokład zabierał w sumie 8 torped. Nie posiadał wyrzutni rufowej.
Dowódcą okrętu został porucznik Jimmy Launders. Jeden z członków załogi, Watson, pisał o nim: „Ufaliśmy mu. Wiedzieliśmy, że jest wybitnym dowódcą. Poszlibyśmy za nim nawet na koniec świata, ponieważ taki był dobry!”.
Jednostka została odkomenderowana do Skandynawii, by atakować nieprzyjacielską flotę na obszarze pomiędzy Niemcami a południową Norwegią. Venturer podczas swojej służby zatopił w sumie 13 niemieckich jednostek, jednak szczególnie ważne są dwie spośród nich.
Jak okręt podwodny zniszczył… samolot?
U-771 był U-Bootem typu VIIC. Do służby wszedł w listopadzie 1943 roku, a jego dowódcą był porucznik Helmut Block. Okręt stacjonował w norweskim Bergen. Już po przybyciu na miejsce na załogę spadł grad informacji o licznych stratach U-Bootów w tym rejonie. Pod koniec czerwca zatopiono U-1225 i U-478 na północ od Szetlandów oraz U-317 i U-319 na wodach południowo-zachodniej Norwegii. Na początku lipca w ciągu zaledwie trzech dni utracono kolejne jednostki: U-361, U-347 i U-742. Wszystkie padły ofiarą wrogiego lotnictwa.
Także U-771 przyszło zmierzyć się z „Tommies” (jak Niemcy nazywali przeciwników). 2 sierpnia U-Boot został zauważony przez Mosquito z 333 Dywizjonu. Samolot leciał tuż nad powierzchnią wody, kiedy o godzinie 13.30 namierzył płynącego w asyście eskortowca wynurzonego U-Boota. Mosquito momentalnie przystąpił do ataku. Z odległości 900 metrów otworzył ogień. Pilot zauważył kilka trafień w okolicach wieżyczki U-Boota.
Okręty nie pozostawały dłużne i momentalnie przystąpiły do kontrataku. Samolot podszedł U-Boota od rufy i z wysokości zaledwie 15 metrów zrzucił na niego dwie bomby głębinowe. Ich eksplozje nastąpiły po pięciu sekundach. Pokład U-Boota zalany został wodą, a on sam przestał strzelać.
Młody, niedoświadczony pilot skupił uwagę na U-Boocie i nie zauważył, że leci o wiele za nisko. Zahaczył o maszt eskortowca, po czym z impetem runął do wody. W ten sposób zapisano na konto U-771 współudział w zniszczeniu samolotu. Można by zatem stwierdzić, że był szczęśliwym okrętem. Do czasu…
15 września U-771 przeniesiono do patroli arktycznych. Odtąd miał polować na jednostki płynące na trasie Wielka Brytania–Rosja. 11 listopada 1944 roku osiągnął swój rejon operacyjny 55 mil na południowy zachód od Lofotów na Morzu Norweskim. W tym samym czasie pojawił się tam HMS Venturer.
Brytyjczycy borykali się z problemami nawigacyjnymi, jako że zimowe słońce znajdowało się bardzo nisko, tuż nad linią horyzontu. Mogli więc polegać tylko na położeniu gwiazd. 11 listopada znajdowali się w swoim rejonie operacyjnym. Wachta, która pełniła służbę wczesnym rankiem, myślami była już przy kubku ciepłego napoju oraz śniadaniu, kiedy nagle o godzinie 7.35 oficer wachtowy z odległości 2 mil dojrzał nieprzyjaciela.
Czytaj też: Czy niemieckiego U-Boota zatopił… potwór morski?
Pojedynek podwodnych gigantów
W sytuacji spotkania dwóch wrogich okrętów podwodnych panowała zasada, że kto kogo pierwszy spostrzeże, ten wygrywa. Tym razem górą byli Brytyjczycy. Bez zbędnego marnowania czasu dowódca rozkazał korektę kursu i wystrzelił pełny wachlarz czterech torped ustawionych na głębokość 5,5 metra. Odległość do celu wynosiła 1820 metrów.
Na efekty ataku nie przyszło czekać zbyt długo. Po zaledwie 19 sekundach od odpalenia ostatniej torpedy nastąpiła potężna eksplozja, a po niej liczne zgrzyty. Po dwóch minutach znów coś wybuchło – prawdopodobnie baterie U-Boota. Pomimo wytężonej obserwacji nie udało się już odnaleźć celu. Zniknął w głębinach morskich i wszelki słuch po nim zaginął. Od chwili zauważenia wroga do jego zatopienia minęło zaledwie… 6 minut! U-771 poszedł na dno z całą 51-osobową załogą. Odbył w sumie dwa patrole bojowe. Nie zaliczył żadnych sukcesów.
Niedługo po tej akcji nasłuch Venturera zgłosił kolejny kontakt. Był to jednak tylko brytyjski okręt podwodny Storm, który przybył, by zwolnić ich z patrolu na odległej północy. I tym razem Venturer był tym, który pierwszy spostrzegł potencjalny cel. Wykonał pozorowany atak na kolegę, po czym ujawnił swoją obecność.
Cezar na celowniku
U-864 był podwodnym krążownikiem typu IXD2. Dowodził nim kapitan Ralf-Reimer Wolfram. 5 lutego wypłynął z Bergen. Okręt brał udział w operacji o kryptonimie „Cezar”, mającej na celu zaopatrzenie Japonii w wartościowe materiały wojenne.
Stąd na jego pokładzie znalazły się: plany konstrukcyjne myśliwca przechwytującego o napędzie rakietowym Messerschmitt Me-163 Komet, plany dwusilnikowego samolotu o napędzie odrzutowym Me-262 wraz ze specjalnymi dokumentami i kontraktem, dzięki którym Japończycy otrzymali licencję na produkcję maszyn takich jak Ju-1, Ju-6 oraz Campini, okrętów podwodnych typu Caproni i Satsuki, a także urządzeń radiolokacyjnych. U-Boot transportował też cenny ładunek 1857 pojemników z rtęcią. Załogę uzupełniali pasażerowie w postaci japońskich i niemieckich inżynierów lotniczych.
Pierwsza próba rejsu nie udała się. Okręt został zaatakowany przez alianckie lotnictwo i chociaż udało mu się wyjść cało z potyczki, to jednak doznał poważnych uszkodzeń. Jego silnik zaczął wydawać głośny, rytmiczny stukot, który mógł być usłyszany przez polujące na U-Booty okręty alianckie. Chcąc nie chcąc, musiał ponownie zawrócić do Bergen w celu naprawy.
Niemcy nie zdawali sobie wówczas sprawy, że kod Enigmy został złamany. Tymczasem alianci rozszyfrowywali nadawane depesze i wiedzieli o operacji „Cezar”. Dowództwo aliantów było świadome, że tak cenny ładunek może przyczynić się do przedłużenia wojny na Pacyfiku. Wydało więc rozkaz, by Venturer, który znajdował się w okolicy, przechwycił i zniszczył jednostkę. Launders otrzymał meldunek, że wróg znajduje się w pobliżu wyspy Fedje, lecz odnalezienie go nadal stanowiło nie lada wyzwanie.
Czytaj też: Tresowane mewy i statki pułapki. Jak sto lat temu zwalczano U-Booty
Majstersztyk dowódczy
Launders był jednak wybitnym dowódcą. Podjął ryzykowną, aczkolwiek – jak się później okazało – słuszną decyzję. Rozkazał wyłączyć swój azdyk – urządzenie, dzięki któremu mógł namierzyć okręt podwodny. Dlaczego? Launders zdawał sobie sprawę, że dzięki temu zmniejszy prawdopodobieństwo odnalezienia wroga, ale jednocześnie zredukował zagrożenie, że sam zostanie dostrzeżony. Postanowił polegać tylko na hydrolokatorze. Gra toczyła się o najwyższą stawkę.
U-864 znajdował się już poza obszarem, który wcześniej wskazało dowództwo Royal Navy. Prawdopodobnie skutecznie uszedłby Brytyjczykom, gdyby dowódca U-Boota nie zdecydował się powrócić do Bergen w celu naprawy głośno pracującego silnika. To spowodowało, że okręt raz jeszcze zbliżył się do obszaru wyspy Fedje, patrolowanego przez Venturera.
Obsługa hydrolokatora zaraportowała dziwne dźwięki, których nie była w stanie zidentyfikować. Przypuszczano, że to jedynie kuter rybacki, który właśnie odpalił silniki diesla. Launders postanowił jednak zbadać trop. Niedługo po tym obserwacja peryskopowa zauważyła wystający znad wody koniuszek peryskopu. Dowódca zrozumiał, że dziwny hałas pochodzi z zanurzonego okrętu podwodnego. Nie było innej opcji – musiało chodzić o U-864!
Brytyjczycy śledzili swój cel tylko za pomocą hydrolokatora. Launders liczył, że w pewnym momencie U-Boot wynurzy się i pozwoli mu na dokonanie precyzyjnego ataku. Jednak i Niemcy wiedzieli o obecności okrętu podwodnego w okolicy. Nie dość, że pozostawali w zanurzeniu, to jeszcze zaczęli zygzakować. Takie postępowanie miało zapewnić im wystarczające bezpieczeństwo.
Peryskop U-Boota zauważono o godzinie 11.15. Launders w swym dzienniku pokładowym zapisał: „Cel wytwarza bardzo głośne, mechaniczne odgłosy, coś jak kompresory powietrza – definitywnie nie płynie przy pomocy chrap”. Dwie minuty później cel zamienił kurs i przepłynął na sterburcie Brytyjczyków. Venturer musiał poczekać z atakiem na lepszą okazję.
Po pięciu minutach ponownie zauważono wystający z wody peryskop. Cel znajdował się za rufą Anglików. To właśnie wtedy Launder zrozumiał, że przeciwnik płynie kontrkursem w kierunku Bergen. Dokonano więc natychmiastowej korekty. O godzinie 11.51 udało się ustalić, że odległość do wrogiej jednostki wynosi około 1800 metrów. Venturer płynął z prędkością 3,5 węzła.
O 12.12 cel znajdował się na sterburcie i nadal zygzakował. To właśnie w tym momencie Launder – za pomocą azdyku biernego i wcześniejszych kalkulacji – zdecydował się na atak. W 8-sekundowych odstępach wystrzelił pełną salwę czterech torped nastawionych na głębokość 12 metrów. Strzelał z zanurzenia!
Po dwóch minutach nastąpiła eksplozja, a po niej rozległ się dźwięk łamania grodzi. Kilkanaście sekund później doszło do dwóch kolejnych, zapewne na skutek wybuchu torped w styczności z lądem, znajdującym się za atakowanym okrętem. Launders wywnioskował, że pierwsza lub ostatnia z wystrzelonych torped musiała dosięgnąć celu. W hydrolokatorze zapadła cisza.
O godzinie 12.40 przy pomocy obserwacji peryskopowej zauważono mewy zbierające się na sterburcie, tuż za rufą. Launders zdecydował się zbadać tę okolicę. Gdy zbliżył się do wyznaczonego miejsca, dostrzegł, że barwa wody zmieniała się diametralnie. Na powierzchni morza dryfował też jakiś przedmiot. Rozpoznano w nim torpedę pokładową lub kawałek zbiornika zapasowego. Wszystko to razem udowodniło Brytyjczykom, że zatopili U-864. Podwodny krążownik poszedł na dno wraz z całą załogą i cennym ładunkiem zaledwie 35 mil od Bergen.
Podwójny rekordzista
Po powrocie do bazy Launders został odznaczony Orderem Wybitnej Służby (Distinguished Service Order, DSO). Był jedynym dowódcą okrętu podwodnego w Royal Navy, któremu udało się zniszczyć aż dwa U-Booty. Został także jedynym (do dziś), któremu udało się spod wody zatopić inny zanurzony okręt. Oba sukcesy osiągnął w ciągu zaledwie trzech miesięcy!
A co z jego okrętem? Venturer doczekał końca wojny i w 1946 roku został sprzedany marynarce norweskiej. Jego nazwę przemianowano na Utstein.
Bibliografia:
- Geoffrey Jones: Submarines versus U-Boats; William Kimber & CO Limited, London 1986.
- Clay Blair: Hitlera wojna U-Bootów, Ścigani 1942-1945; Magnum, Warszawa 1998.
- Kenneth Wynn: U-Boat Operations of the Second World War – Vol 2, United Naval Institute, 1998.
KOMENTARZE (3)
Coś mi się nie zgadza.Jeżeli bowiem U-boot płynął w zanurzeniu,bez użycia chrap,to musiał użyć silników elektrycznych,skąd więc odgłosy silnika wysokoprężnego? Chyba,że jest pomyłka tłumacza.
Silniki były uszkodzone na skutek wcześniejszego ataku. Może wał skrzywiony, albo śruba.
„Azdyk bierny” -??? Chodzi przecież o szumonamiernik (hydrofon). Współcześnie używa się też nazwy sonar bierny. Nie potrzeba tworzyć nowych określeń dla czegoś, co znane jest już od dawna pod zrozumiałą dla wszystkich nazwą.