Żadna z bizantyńskich monarchiń nie rozpala do tego stopnia wyobraźni, żadna nie stała się symbolem tak wielkiej kariery, od najniższych szczebli drabiny społecznej po cesarską purpurę i rzeczywisty wpływ na władzę. Kim była cesarzowa Teodora?
Jej twarz, znana z mozaiki w raweńskim kościele św. Witalisa, jest najbardziej rozpoznawalnym wizerunkiem bizantyńskiej kobiety. Zaś informacje o jej życiu, zawarte głównie w dziełach jednego historyka (Prokopiusza z Cezarei), są zdumiewająco sprzeczne, jako że jedna opowieść była oficjalną historiografią, a druga pisanym do szuflady aktem oskarżenia. Kim naprawdę była?
Nim została żoną i współautorką sukcesu Justyniana I (527–565), przeszła już długą drogę. Urodzona (500 r.) raczej poza stolicą (Cypr, Syria lub Paflagonia), jedna z trzech córek tresera niedźwiedzi Akacjusza, osierocona przez ojca wcześnie, ale już w Konstantynopolu, pracowała od dziecka: była aktorką w scenach pantomimicznych, odgrywanych dla rozrywki widzów między poszczególnymi wyścigami w hipodromie. Zdolności Teodory wybiły ją znacząco ponad inne aktorki.
Czy była prostytutką, jak twierdzi Prokopiusz? Nie wiemy. Miała nieślubną córkę i być może syna. Wiadomo też, że wdała się w romans z Hekebolem, namiestnikiem Libii, z którym wyjechała do jego prowincji. Szybko porzucona, udała się do egipskiej Aleksandrii. Pobyt w Afryce, a potem powrót przez Antiochię do Miasta Miast musiał w znacznej mierze poszerzyć horyzonty Teodory, a i przekonać (czy może utwierdzić?) w monofizyckim wariancie bizantyńskiego chrześcijaństwa.
I to po powrocie pozyskała sobie wpływowego cesarskiego siostrzeńca, Justyniana, starszego od niej o niemal dwie dekady. Stała się jedyną miłością jego życia (ów po jej śmierci nigdy już się nie ożenił, choć nie doczekali się syna; żył we wdowieństwie tyle lat mniej więcej, ile był od niej starszy).
Małżeństwu na przeszkodzie stanęło prawo, zabraniające małżeństwa członka rodziny cesarskiej z aktorką, a przede wszystkim sprzeciw cesarzowej Eufemii. Dopiero po jej śmierci Justynian skłonił wuja, Justyna I (518–527), do poczynienia zmian i mógł poślubić swą wybrankę, wówczas dwudziestoparoletnią.
Augustą była przez ponad 21 lat, niemal od początku z niezależną pozycją i wpływem na władzę (pojawiała się nawet na konsystorzu). W 532 r., podczas buntu Nika (ludowego powstania), literalnie ocaliła życie i panowanie męża, dodając mu sił do walki o tron.
Zainteresowana sprawami religijnymi, konsekwentnie wspierała monofizytów, inaczej niż mąż. Forsowała protegowanych na stanowiska, zwalczała przeciwników. Fundowała kościoły, klasztory, hospicja, wysyłała własne poselstwa i przyjmowała cudze. Nieodmiennie sprzyjała cyrkowej fakcji Niebieskich, którzy po śmierci jej ojca pomogli rodzinie. Interesowała się losem stołecznych prostytutek.
Dowiodła niejednokrotnie swej inteligencji i rozeznania spraw państwowych; Justynian zresztą wychwalał ją nawet oficjalnie. Gdy zmarła (548 r.), może na raka, nie mając jeszcze 50 lat, cesarstwo straciło jedną z głów.
(autor: Andrzej Kompa)
Więcej o pasjonujących dziejach wschodniego cesarstwa, które istniało ok. 1200 lat, a kojarzone jest dziś jedynie z orientalnym przepychem i nadmierną biurokracją w najnowszym Pomocniku Historycznym POLITYKI Dzieje Bizancjum (od 13 marca w dobrych punktach sprzedaży prasy).
KOMENTARZE (1)
Nie tylko Teodora,polecam wszystkim zapomniana juz ,jakze nieslusznie ,wspaniala ksiazke Teodora Parnickiego „Srebrne orly” Pokazuje,ona takze ile stracilismy przez polska glupote juz wtedy.