Gdy kraj chyli się ku upadkowi, trzeba działać. Między dramatycznymi wydarzeniami snują się intrygi. Niezwykle trudno podjąć właściwą decyzję. Oto idealny czas, by dać świadectwo odwadze, przyjaźni, męstwu i miłości.
Rok 1794. Ostatnie miesiące istnienia I Rzeczypospolitej. Uście Solne — senne miasteczko w zaborze austriackim. Do Stanisława Krzysztofczyka, kowala i byłego podoficera, przybywa jego dawny przyjaciel, oficer artylerii, Julian Zakrzeński i próbuje nakłonić go do uczestnictwa w przygotowywanej insurekcji. Krzysztofczyk początkowo odmawia, jednak późniejsze zdarzenia zmuszą go nieoczekiwanie do dokończenia misji przyjaciela i tym samym do udziału w powstaniu.
„Ryngraf” Piotra Śliwińskiego to epopeja powstańcza, w której pojawiają się piękna i tragiczna miłość, mroczna intryga i zamach na Kościuszkę, a obok postaci fikcyjnych występuje cała plejada historycznych, z królem Stanisławem Augustem, księciem Józefem, księdzem Kołłątajem czy pułkownikiem Kilińskim.
W opowieści o miłości i wojnie splatają się ze sobą fakty i wątki sensacyjne, a tytułowy ryngraf jest nośnikiem tajemniczej zagadki. Czytelnik nigdy jeszcze nie miał okazji obserwować z tak bliska dramatycznych wydarzeń z czasów insurekcji kościuszkowskiej. „Ryngraf” Piotra Śliwińskiego napisany jest wyszukaną polszczyzną, wzbogaconą o słownictwo staropolskie, liczne zwroty łacińskie, dosadne określenia i solidną dawkę poczucia humoru.
Łzy same do oczu nabiegły i w kudłatą brodę wsiąkły. Krzysztofczyk, choć już nie pacholę ani młodzieniec, rozrzewnił się niczym smark ledwie od ziemi odrosły. Jawiły mu się marsze i potyczki, wielkie bitwy, gdy z Moskalem się ścierali na bagnety, a wszystko to po tamtej stronie Wisły, gdzie i szkoła niegdyś była nieukończona, bo przerwana nagłą potrzebą ucieczki w samodzielny świat, i na poły cygańskie, obozowe życie pod namiotami na manewrach pod Gołębiem, i ujazdowski zamek, gdzie stali skoszarowani.
Przybyły ubiegłej nocy przyjaciel zburzył cały dotychczasowy, pozorny spokój, opokę cichej desperacji i pogodzenia się z losem kierowanym przez wielkich tego świata. Na nowo odżyły wspomnienia i żądze przygód, dla których obaj zdolni byli do największych szaleństw. Tym razem jednak nie o przygodę tu szło, ale o hazard największy, na szali którego legło dobro matki rozdartej i podeptanej przez trzy czarne orły, co roku szczuplejszej i umniejszanej, upodlonej i zhańbionej, z której uczyniono pośmiewisko ościennych mocarstw. Kraj Piastów, Jagiellonów, Batorych i Sobieskich wyrodził się we wrzód ropą cuchnącą nabiegły, na którym sprzedajne łajdactwo używało jak na taniej dziwce.
– fragment książki
***
Piotr Śliwiński – absolwent polonistyki Uniwersytetu Jagiellońskiego, debiutował powieścią „Dziki Kąt” (Czarne, Wołowiec 2007). Dziennikarz prasowy i radiowy, był jurorem XIV edycji Konkursu Poetyckiego im. Anny Kamieńskiej na zbiór poezji (Krasnystaw, maj 2008) i XXII edycji Konkursu Literackiego „Debiut” (Zamość, luty 2010). Mieszka w Krakowie z żoną i dwiema córkami. Po godzinach pisze kolejną książkę.
KOMENTARZE
W tym momencie nie ma komentrzy.