Ofensywa w Ardenach była ostatnią szansą Hitlera na uchronienie III Rzeszy przed całkowitą klęską. Tylko odrzucenie aliantów na zachód i zawarcie z nimi pokoju mogło dać Niemcom nadzieję na obronę przed Armią Czerwoną. Szanse powodzenia tego planu oceniliście bardzo krytycznie.
Zanim przejdziemy do wyników naszego konkursu, przypominamy, że trzech zwycięzców otrzyma po jednym egzemplarzu książki Antony’ego Beevora Ardeny 1944. Ostatnia szansa Hitlera. Nagrodzonych wybraliśmy spośród autorów interesujących, ciekawie uzasadnionych i wyważonych odpowiedzi na pytanie konkursowe:
Hitler planował odrzucenie aliantów za Mozę, zdobycie Antwerpii i zawarcie separatystycznego pokoju z USA i Wielką Brytanią, by skupić wszystkie siły na obronie przed Armią Czerwoną. Czy jego plan miał jakiekolwiek szanse powodzenia?
Zobaczcie sami, które komentarze zasłużyły na nagrodzenie:
I komentarz
2. DETERMINACJA I BEZWZGLĘDNOŚĆ. Atutem wojsk Hitlera było fanatyczne oddanie i wiara w zwycięstwo, podzielana przez liczną grupę młodych oficerów niższego szczebla. Trzeba jednak dodać, że doświadczeni, starsi oficerowie od razu uznali ten plan za iluzję bez żadnych szans powodzenia. Podobnie myślało wielu prostych żołnierzy – weteranów licznych walk.
Niemcy także przenieśli na front zachodni swoje doświadczenia z boju z Armią Czerwoną, w tym bezwzględność i walkę na totalne wyniszczenie. Przejawiało się to brakiem jakiegokolwiek szacunku dla przeciwnika i ludności cywilnej. Początkowo brutalność i brak jakichkolwiek oporów żołnierzy niemieckich była zaskoczeniem dla aliantów, szybko jednak przyjęli reguły gry i zaczęli Niemcom odpłacać pięknym za nadobne.
3. NIEKONWENCJONALNE METODY WALKI. Obok bezwzględności wykazywanej na froncie, Niemcy starali się też zaskoczyć aliantów innymi pomysłami. Dokonywali np. działań dywersyjnych na tyłach wojsk sprzymierzonych przebrani w amerykańskie mundury.
4. WARUNKI ATMOSFERYCZNE. Podczas niemieckiej kontrofensywy w Ardenach nisko zawieszone i gęste chmury uniemożliwiały działania lotnictwu aliantów. Z kolei mgły stanowiły schronienie dla nacierających żołnierzy.
PRZECIW:
1. NIEREALNOŚĆ PLANU. Mimo, że Niemcom udało się zaskoczyć aliantów swoim uderzeniem, to ich działania nie miały szans powodzenia w dłuższej perspektywie czasu. Nawet gdyby udało im się sforsować Mozę, to nie mieli potencjału by utrzymać trwale linię frontu. Czysto hipotetyczne zdobycie Antwerpii mogło by się przyczynić jedynie do wyeliminowania z wojny jednego z sojuszników – Kanady. Trudno uznać by miało to skłonić Stany Zjednoczone i Wielką Brytanię do podpisania separatystycznego pokoju z Niemcami.
2. DYSPROPORCJA POTENCJAŁU WOJENNEGO. Niemcy już wcześniej – podczas walk prowadzonych we Włoszech, przekonali się, że alianci dysponują wręcz nieograniczonymi możliwościami, jeżeli chodzi o posiadane zasoby sprzętu. Wszelkiego rodzaju zniszczenia dokonane przez wojska niemieckie prowadziły do nieuchronnych uzupełnień. Natomiast straty zadawane Niemcom były dla nich bardzo dotkliwe. Podobnie rzecz się miała w odniesieniu do rezerw ludzkich. Trzeba zaznaczyć, że w wojnę zaangażowanych było jedynie część oddziałów jakimi dysponowały Stany Zjednoczone czy inne kraje. W razie potrzeby istniała możliwość przerzucenia kolejnych dywizji, choć wymagało by to na pewno odpowiednich rozwiązań logistycznych.
3. SOJUSZ Z ZSRR. Argumentem przeciwko szansom na powodzenie planu Hitlera jest też fakt, że Stany Zjednoczone i Wielka Brytania działały wówczas w sojuszu ze Związkiem Radzieckim. Roosevelt, złożony chorobą i tkwiący w naiwnej wierze w wyjątkowy dar zjednywania sobie ludzi, pozwolił Stalinowi osiągnąć wszystko co chciał. Churchill został w tym towarzystwie de facto zmarginalizowany, przynajmniej w niektórych kwestiach. Lądowanie w Normandii nie było w pełni suwerenną i samodzielną decyzją prezydenta USA i premiera Wielkiej Brytanii, ale także realizacją obietnicy otwarcia drugiego frontu, złożoną wcześniej Stalinowi. Odwlekanie desantu, choć uzasadnione z przyczyn obiektywnych, od dawna już budziło irytację Stalina. W tej sytuacji trudno sobie wyobrazić aby możliwe było zawarcie separatystycznego pokoju za plecami przywódcy radzieckiego.
4. KONSEKWENCJE EWENTUALNEGO POKOJU Z NIEMCAMI. Nie trzeba wielkiej wyobraźni aby móc sobie wyobrazić ewentualne konsekwencje podpisania pokoju pomiędzy Niemcami, a zachodnimi aliantami. Na pewno byłoby to całkowite podporządkowanie Niemiec przez ZSRR, a nie można też wykluczyć dalszej ekspansji Armii Czerwonej na zachód. Z kolei opcja, w której to Niemcy pokonują ZSRR oznacza ni mniej, ni więcej, tylko pozostawienie absolutnie nieprzewidywalnego, zwycięskiego i wszechpotężnego Hitlera u władzy w narodowosocjalistycznych Niemczech.
5. JAKI POKÓJ? Należy ponadto wątpić w to czy Hitler byłby gotów zaproponować aliantom warunki pokoju godne chociażby rozważenia. Trzeba pamiętać o retoryce Hitlera, który zdobył władzę i zjednoczył naród wykorzystując tezę o nożu wbitym w plecy w odniesieniu do traktatu wersalskiego i uznając za zdradę jakiekolwiek ustępstwo ze strony Niemiec.
6. OPINIA PUBLICZNA. No i ostatnia istotna kwestia. W odróżnieniu od totalitarnych państw, jakimi były wówczas Niemcy i Związek Radziecki, w Stanach Zjednoczonych i Europie Zachodniej trudno było podejmować jakiekolwiek decyzje wbrew opinii publicznej. Hitler rozpętał krwawą wojnę, która pochłonęła niespotykaną w historii liczbę ofiar. Jego wojska wykazały się w jej trakcie butą, brakiem szacunku dla przeciwnika, brutalnością i bezwzględnością. Opinia publiczna nie zrozumiała by decyzji o zawarciu pokoju z tym tyranem.
Tak naprawdę nie było możliwości by plan Hitlera się powiódł, gdyż niezależnie od przebiegu ofensywy ardeńskiej nikt by się nie zgodził negocjować z człowiekiem takim jak Hitler. Ostatnia hipotetyczna szansa aby starać się o zawarcie przez Niemcy separatystycznego pokoju pojawiła się kilka miesięcy wcześniej po zamachu dokonanym przez Stauffenberga. Tylko odsunięcie od władzy Hitlera i jego najbliższych współpracowników, a także całkowite zerwanie z ideologią nazistowską stwarzało szansę na zakończenie wojny bez unicestwienia Niemiec. Historia jednak potoczyła się inaczej. W okresie, w którym rozgrywały się wydarzenia w Ardenach los III Rzeszy był już przesądzony, jedynie egzekucja została rozciągnięta w czasie.
II komentarz
Michał: Moim zdaniem Ofensywa w Ardenach nie mogła się udać. Sam plan ataku miał wiele niedociągnięć, siły były zbyt niskie, brakowało także aprowizacji.
Plan opracowany przez Oberkommando der Werhmacht zakładał atak przez lesiste, górzyste, trudno dostępne tereny Ardenów. Było to powtórzenie manewru z roku 1940, gdy Niemcy ominęli Linię Maginota właśnie tamtędy. Nie uwzględnili jednakże dostatecznie warunków atmosferycznych. W 1940 r. atakowali w czerwcu, teraz ofensywa miała odbyć się w grudniu i styczniu. Doprowadziło to do załamania ataku już w pierwszych dniach. W tym momencie ofensywa była przegrana, ponieważ koncepcji Blizkriegu, do której ewidentnie nawiązano w planie, zakładała brak oporu, który pojawił się niemal natychmiast, wbrew przewidywaniom samego Hitlera.
Kolejnym błędem składającą się na klęskę Niemiec były problemy aprowizacyjne. Rzeszy w końcu 1944 r. brakowało potencjału, zarówno militarnego jak i gospodarczego. Brak zapasów nie może bowiem zapewnić relatywnie dobrych skutków kampanii. Przekonali się o tym na własnej skórze sami Niemcy, którzy wielokrotnie porzucali czołgi na froncie zachodnim tylko dlatego, że nie mieli zapasów paliwa.
Kolejną składową w klęsce III Rzeszy było nieprzystosowanie wojsk do warunków w jakich przychodziło im walczyć. OKW na odcinek „ardeński” skierowało jednostki czołgów ciężkich, które w zamyśle miały przełamywać opór nieprzyjaciela. Takie rozwiązanie nie przyniosło efektu, gdyż zarówno PzKpfw VI i VI B nie były przystosowane do operowanie w tych warunkach i terenie. Czołgi te świetnie sprawdzały się na pustych przestrzeniach Związku Sowieckiego, jednak w górach i lasach Ardenów ustępowały aliantom, mimo swych ogromnych zalet.
Ostatecznie to jednak postawa Amerykanów doprowadziła do załamania ofensywy. Sprowokowali sami Niemcy, którzy dopuścili się wielu zbrodni w trakcie operacji. Najdotkliwszą dla aliantów była masakra w Malmedy, gdzie jednostka Waffen-SS Kampfgruppe Peiper rozstrzelała kilkudziesięciu jeńców amerykańskich. W sumie w trakcie całej operacji Niemcy wymordowali według ustaleń komisji senackiej USA 362 jeńców i 111 cywili. Spowodowało to wściekłość i zaciętość aliantów, którzy schwytanych SS-manów rozstrzeliwali na miejscu.
Co do pokoju lub ewentualnego sojuszu przeciw ZSRR, on również był niemożliwy. Ani Hitler, ani alianci nie zgodziliby się na ten traktat. Jednych w ryzach trzymał Fuhrer, którego należałoby utrącić, aby doprowadzić do pokoju, co spowodowałoby jedynie wewnętrzne walki o schedę po nim pomiędzy wielkimi Rzeszy, drudzy natomiast zobowiązali się walczyć do końca przeciw Niemcom.
Reasumując, Ofensywa w Ardenach nie miała żadnych szans powodzenia. Przedłużyła ona jedynie coraz bardziej widoczną agonię III Rzeszy o kolejne miesiące. Kto wie, czy gdyby jej nie przeprowadzono cześć Rzeszy leżałaby w radzieckiej strefie wpływów jako Niemiecka Republika Demokratyczna.
III komentarz
mortis: Choć założenia niemieckiego sztabu były imponujące, to szanse na powodzenie natarcia w Ardenach były znikome z kilku względów.
Przede wszystkim Adolf Hitler nie zdawał sobie sprawy z postanowień konferencji tzw. Wielkiej Trójki. Już w lutym 1943 roku, podczas rozmów między Rooseveltem a Churchillem postanowiono, że działania zbrojne będą realizowane do bezwarunkowej kapitulacji III Rzeszy. Wypowiedzenie wojny Stanom Zjednoczonym 11 grudnia 1941 roku, tuż po japońskim ataku na Pearl Harbor, okazało się pochopnym ruchem, który zaważył na ewentualnych rokowaniach pokojowych z aliantami zachodnimi.
Po drugie, ofensywa w górzystym terenie, mimo sukcesu z kampanii francuskiej, była niezwykle trudna do zrealizowania, szczególnie dla wojsk pancernych. Ardeny, choć nie wysokie, charakteryzowały się mnogością wąskich, krętych ścieżek i rwących potoków. Dodatkowym przeciwnikiem okazało się jesienne błoto, przez które przekładano termin operacji zaplanowanej pierwotnie na ostatnie dni października. Poruszanie się na rozmiękłych, śliskich drogach bez dostatecznego wsparcia z powietrza, można uznać za ogromnie ryzykowne przedsięwzięcie podjęte w akcie desperacji. Podobnie na ten temat sądzili stacjonujący u podnóży Jankesi.
Zgubne okazały się również dla Führera braki paliwa, sił oraz środków do kontynuowania walki. Założenia o unicestwieniu słabo doświadczonych i wyposażonych jednostek armii amerykańskiej stały się fikcją już od pierwszych dni ”bitwy o wybrzuszenie”. Nawet skuteczne próby wywołania paniki przez akcje dywersyjne komandosów Otto Skorzenego były tylko chwilowym sukcesem. Dogodne pozycje do prowadzenia działań o charakterze czysto defensywnym oraz zachowanie zimnej krwi przez dowództwo alianckie przesądziły o klęsce ”ostatniej szansy Hitlera”.
W ogólnym rozrachunku, III Rzesza nie odzyskała inicjatywy strategicznej i nie zabezpieczyła swych zachodnich granic. Przeciwnie, droga do stołecznego Berlina stała otworem, a Linia Zygfryda niedostatecznie zaopatrzona, była dogodnym kierunkiem marszu w kierunku rzeki Ren. Biorąc pod uwagę ówczesną potęgę nacierającego znad Wisły Związku Radzieckiego, Niemcy musiały poznać gorycz porażki.
***
Serdecznie gratulujemy zwycięzcom i dziękujemy wszystkim, którzy wzięli udział w konkursie. Jeżeli chcecie sprawdzić inne odpowiedzi, znajdziecie je tutaj.
Jesteście zainteresowani książką, ale nie udało Wam się jej wygrać w konkursie? Nic straconego. Pamiętajcie, że z naszym kodem rabatowym kupicie ją w księgarni Znak.com.pl ze specjalną zniżką wyłącznie dla naszych Czytelników.
Mariusz: Zanim odpowiem na pytanie o szanse powodzenia planu Hitlera, rozważmy argumenty za i przeciw.
ZA:
1. ELEMENT ZASKOCZENIA. Już od wielu miesięcy zarówno na froncie zachodnim, jak i wschodnim, Niemcy znajdowali się w ciągłym odwrocie. Ich wojska, mocno już przetrzebione i wykrwawione, były rozrzucone po całej Europie (i nie tylko). Zdawało się, że opór Wehrmachtu słabnie i kwestią czasu jest zakończenie wojny. Niewielu się spodziewało, że Niemców będzie jeszcze stać na tak skoncentrowane kontruderzenie. Dodatkowo atutem miało być błyskawiczne tempo natarcia – wyjście w ciągu 48 godzin nad Mozę i zdobycie Antwerpii do dwóch tygodni.