Ciekawostki Historyczne
Druga wojna światowa

Solahütte. Jak imprezowała załoga Auschwitz?

Auschwitz-Birkenau. Miejsce cierpienia, morderczej pracy i zagłady ponad miliona osób. Kilkadziesiąt kilometrów dalej, w malowniczej miejscowości, mieścił się ośrodek wypoczynkowy dla obozowych elit SS. Zastanawialiście się kiedyś, jak odpoczywali nadzorcy oświęcimskiego kombinatu śmierci?

Historia pensjonatu dla oficerów SS oraz ich żeńskiej służby pomocniczej SS-Helferinnen (zwanej też SS-Maiden) z obozu Auschwitz-Birkenau ujrzała światło dzienne w 2007 r. po ujawnieniu przez United States Holocaust Memorial Museum zdjęć albumu zwanego „Albumem Höckera”.

Zbiór zdjęć znaleziony przez amerykańskiego oficera wywiadu we Frankfurcie w 1945 r. wzbudził ogromną ciekawość. Zawiera 116 czarno-białych fotografii z życia niemieckiego personelu m.in. obozów w Oświęcimiu i Brzezince. Ponad trzydzieści z nich przedstawia wypoczynek, zabawy i śpiewy mające miejsce 32 kilometry od miejsca męczarni. Domniemanym autorem wszystkich zdjęć jest były adiutant komendanta KL Auschwitz SS-Obersturmführer Karl Höcker.

Znudzeni esesmani

Ośrodek „Solahütte” (SS–Sola Hütte) wraz z willą znajdował się w Międzybrodziu Bialskim, nad Jeziorem Międzybrodzkim i rzeką Sołą, skąd wzięła się jego nazwa. Okolice już wtedy były często odwiedzane i urzekały turystów. Oficerowie SS upodobali sobie tę niedaleką miejscowość. Nie mając urlopu, mogli przyjeżdżać na jednodniowe uczty, integracyjne Kameradschafty i dancingi w restauracji w centrum wsi. Wkrótce mieszkańcy mieli zostać wysiedleni i zastąpieni przez volksdeutschów.

Oprawcy z Auschwitz odpoczywali zaledwie 32 km od obozu (fot. Bill Hunt, CC BY 2.0).

Oprawcy z Auschwitz odpoczywali zaledwie 32 km od obozu (fot. Bill Hunt, CC BY 2.0).

Dlaczego te przyjemne chwile trwają tak krótko ? – myśleli zapewne oficerowie SS. Rudolf Höss, „Anioł Śmierci” Josef Mengele, Josef Kramer i inni chcieli zostawać nad wodą chociaż na kilka nocy. Pojawił się też problem w postaci znudzonych (sic!) esesmanów upijających się w gospodach na oczach Polaków. Postanowiono wybudować ośrodek wypoczynkowy w Międzybrodziu Bialskim. Stanąć miał na wzniesieniu Kotelnica, z którego roztacza się wspaniała panorama.

Dalsza część artykułu pod ramką
Zobacz również:

Arbeit, arbeit…

W malowniczy górski pejzaż wpisał się widok zewnętrznego Arbeitskommando podlegającego pod KL Auschwitz. Pierwszych dwudziestu więźniów przywieziono samochodami na miejsce w październiku 1940 roku. Rozładowywali oni materiały budowlane i przygotowywali piwnice opuszczonego domu dla nowego komanda „Porombka”, którego komendantem został SS-Oberscharführer Franz Hössler.

Kilka tygodni później na stałe umieszczono tam czterdziestu skazanych (wśród nich znany przedwojenny bokser Tadeusz Pietrzykowski). Do ich zadań należało wydobywanie żwiru, obrabianie kamieni i drewna, utworzenie drogi dojazdowej i praca w kamieniołomie, która wspominana jest jako ta najcięższa.

Więźniowie musieli wnosić materiały na strome zbocze na własnych plecach. Warunki pracy niewiele odbiegały od tych w obozach Auschwitz-Birkenau. Sytuację pogarszał fakt, iż jest to teren górzysty, o bardzo stromych podejściach. Okoliczni mieszkańcy starali się pomóc nieszczęśnikom, podrzucając im pożywienie na ciężarówki, ale było to ryzykowne zarówno dla więźniów, jak i darczyńców.

Miejscowych poruszało, że w sąsiedztwie przebywają ludzie ciężko pracujący bez względu na to, czy świeci słońce, czy też całymi dniami pada gęsty deszcz. Można sobie tylko wyobrazić, jak wyglądała praca więźniów w przemokniętym ubraniu, w zimnie i na wietrze, brodzących po kostki w błocie z materiałami budowlanymi na plecach.

– Czasem odpoczywali pod wielkim stogiem siana. Miejscowi wkładali dla nich w ten stóg jedzenie. Tak opowiadał mój ojciec – opowiada Kazimierz Dudek.

Prawie jak w Alpach

Pensjonat, wybudowany w stylu alpejskim, z pięknym widokiem na góry i jezioro, dysponował pokojami sypialnymi oraz dużą salą do zabaw, w której ucztowano i tańczono do białego rana. Od strony wschodniej stał na kamiennej podmurówce, a jego górna część była wykonana z desek, ocieplona igliwiem, mchem i torfem.

Willa w Solahütte, stan dzisiejszy (fot. Łukasz Bieniek).

Willa w Solahütte, stan dzisiejszy (fot. Łukasz Bieniek).

Przed budynkiem znajdował się wyłożony deskami podłużny taras, na którym oficerowie ucinali sobie z kobietami drzemki wśród śpiewu ptaków i szumu drzew. Nieopodal istniał drewniany mostek, a także studnia, ujęcie wody i basen. Oficerowie mogli także nabywać drobiazgi w zorganizowanej kantynie.

Stojąca do dziś na wysokiej, kamiennej podmurówce willa miała ściany z drewna ciosanego. Obecnie budynek jest lekko zmodernizowany, posiada dwie kondygnacje. Obok w zboczu wybudowany został bunkier przeciwlotniczy, jeden z dwóch w tej okolicy. Niedalekie obozy znajdowały się pod coraz większą obserwacją, w okolicznych lasach działał także oddział Armii Krajowej „Garbnik”.

Kellner, Wasser!

Oficjalne otwarcie „Chaty nad Sołą” miało miejsce 21 kwietnia 1941 r. Część więźniów została odesłana do Oświęcimia, reszta zajmowała się obsługą wypoczywających grup SS. Na stałe pracowało tu kilka więźniarek, których zbytnio nie pilnowano i nie interesowano się nimi. Były to głównie kucharki, pokojówki, kelnerki.

Wejście do jednego ze schronów w pobliżu ośrodka (fot. Łukasz Bieniek).

Wejście do jednego ze schronów w pobliżu ośrodka (fot. Łukasz Bieniek).

Prace wykończeniowe, transportowe oraz drobne naprawy wykonywały dowożone ciężarówkami małe grupy więźniów fachowców, np. elektryków. Ozdobne lampy, klamki czy poręcze produkowane były na rzecz ośrodka w obozowej kuźni.

Praca w gotowym pensjonacie nie należała do najcięższych, jednak była także druga strona medalu: przebywanie w bliskim kontakcie z ludźmi, których skinienie palcem decydowały o losie człowieka. Bronisława Kocemba, mieszkanka Międzybrodzia i była kucharka pensjonatu, mówi:

– Jestem już stara i schorowana. Mało co pamiętam, ale potwierdzam, że Höss bywał w Międzybrodziu. Mieszkał w drewnianej willi, często robił przechadzki po lesie.

Początkowo esesmani przyjeżdżali samochodami na krótki wypoczynek bądź zabawę. Z czasem niektórzy zaczęli pozostawać na dłużej, niczym w sanatorium. Między obozem a ośrodkiem szybko zaczęły kursować specjalne autobusy, a zabawę rozpoczynano w nich już w czasie jazdy.

Panorama z miejsca dawnego ośrodka (fot. Łukasz Bieniek).

Panorama z miejsca dawnego ośrodka (fot. Łukasz Bieniek).

Wino, kobiety i śpiew

Wypoczynek umilano sobie śpiewami przy akompaniamencie akordeonu, tańcami, licznymi zabawami i ucztami. Esesmani w towarzystwie kobiet i dzieci chodzili na spacery po okolicy, zbierali jagody, by następnie odpocząć na wygodnych leżakach i rozkoszować się smakiem owoców leśnych. Był to spokojny odpoczynek z widokiem na zalew, potężną tamę ukończoną w 1937 r. oraz okoliczne szczyty. Atrakcją była m.in. Góra Żar po drugiej stronie akwenu, gdzie uruchomiono ośrodek szkolenia szybowcowego. Dla znudzonych, którym mało było przygód, organizowano polowania na zwierzynę.

Spędzano jak najwięcej czasu na wolnym powietrzu, pokoje gościnne były bowiem dość ciasne, ciemne i zaniedbane przez urlopowiczów. Według zarządzenia komendanta, w tygodniu odpoczywali esesmani z batalionu wartowniczego, w weekendy zaś ze sztabu komendantury. Za porządek odpowiedzialny był zawsze jeden z podoficerów, zmieniany co osiem–czternaście dni. Przestrzeni wystarczało na jednoczesny pobyt trzydziestu kuracjuszy.

Obsługa nie mogła sobie pozwolić na luz i wygody. Chwile wytchnienia miała tylko w nocy, jeżeli nie odbywała się akurat żadna zabawa. Podczas budowy więźniowie spali na miejscu w drewnianym baraku, później zakwaterowani byli w dwóch kamiennych bunkrach nieopodal ośrodka, w których jeszcze długo po zakończeniu II wojny światowej można było zobaczyć twarde drewniane prycze.

Więźniowie przebywający w obozie Auschwitz-Birkenau mogli odczuć lekką ulgę od nadzoru najwyżej postawionych esesmanów. Zdarzało się, że wiedzieli o wyjeździe elity z obozu, ale musieli pamiętać, że ich zastępcy i wartownicy wciąż czuwają.

Co pozostało?

„Solahütte” po wojnie został przejęty przez klasę robotniczą i wchodził w skład ośrodka wypoczynkowego należącego do Zakładów Chemicznych w Oświęcimiu. Zachował się w nim piec, który był jednocześnie kominkiem w sali bawialnej.

Pod koniec lat 60. Zespół Domów Wypoczynkowo Szkoleniowych HPR Kozubnik-Porąbka poszerzył istniejące zaplecze i stworzył ośrodek, w którym można było popływać w basenie, tańczyć do rana w przestronnych salach i posilić się w restauracji. Do dyspozycji była również sauna, kino i hotel dla wysokich rangą osób.

Ośrodek był dostępny dla najlepszych inżynierów i ważnych oficjeli, przebywał w nim nawet syn Leonida Breżniewa. Zarówno dawniej, tak i wtedy to urocze miejsce było dostępne dla nielicznych.

Okolice dawnego ośrodka Solahütte są dziś równie urokliwe jak dawniej (fot. Łukasz Bieniek).

Okolice dawnego ośrodka Solahütte są dziś równie urokliwe jak dawniej (fot. Łukasz Bieniek).

Ostatnio była tam czynna Oberża „Złoty Stok”. W lecie 2011 r. budynek rozebrano. Do dziś zachowała się tylko willa, która stoi poniżej byłego domu wypoczynkowego. Wszystko znajduje się w prywatnych rękach.

Uderza olbrzymi kontrast pomiędzy Auschwitz-Birkenau a położonym nieco ponad 30 km na południe ośrodkiem Solahütte, w którym śmiechom i zabawom nie było końca. W którym na odpoczynek zasługiwał ktoś inny…

Bibliografia:

  1. Piotr Setkiewicz, Aussenkommando SS-Sola Hütte, „Zeszyty Oświęcimskie”, nr 25, (2009), s. 183–192.
  2. Józef Pszczółka, Gdzie wypoczywał Rudolf Höss, „Nad Sołą i Koszarawą”, nr 2/249, 15 stycznia 2009.
  3. „Dziennik Zachodni”, 6 listopada 2006.
  4. Alfred Korzeniowski, Solahütte, [w:] Beskidia.pl, 26 października 2011 [dostęp: 30 grudnia 2015].
  5. SS Hütte Porombka, [w:] Auschwitz-Birkenau. Miejsce Pamięci i Muzeum, [dostęp: 30 grudnia 2015].

Zobacz również

Druga wojna światowa

„Na skutek bicia jego ciało stało się całe czarne”. Więźniowie Auschwitz służyli strażnikom za worki bokserskie. Dosłownie…

Znudzeni kapo w obozie koncentracyjnym w Auschwitz wyszukiwali sobie najróżniejsze „rozrywki” – większość polegała na wymyślaniu coraz bardziej brutalnych metod pastwienia się nad więźniami. Jedną...

30 września 2020 | Autorzy: Andrzej Fedorowicz

Druga wojna światowa

„Czysty surrealizm i makabreska”. Czy istniało coś takiego, jak… rozrywka w Auschwitz?

"Na głowie kapelusz – czyli miska, w ręku ciupaga – czyli chochla. Tańczył, krzesał, drobił, chodził, pokrzykiwał, podśpiewywał". Czy to obrazek z góralskiego teatrzyku? Nie. To...

12 lutego 2017 | Autorzy: Mateusz Zimmerman

Druga wojna światowa

Cztery niesamowite sposoby na przetrwanie obozu koncentracyjnego, w które nie będziesz w stanie uwierzyć

Pojedynek woli, próba zaradności czy nadzwyczajny uśmiech losu? Ci ludzie zachowali życie pomimo wieloletniego pobytu w obozach śmierci. Jakim cudem im się to udało?

29 września 2016 | Autorzy: Katarzyna Krzyżak

Druga wojna światowa

Co trzeba było zrobić, by przetrwać w Auschwitz? Przedstawiamy 10 żelaznych zasad

Tuż po przybyciu usłyszeli, że „wyjść z obozu można tylko przez komin”. Parę dni później wiedzieli już, że śmierć jest wszechobecna. Co mogli zrobić, by...

3 stycznia 2016 | Autorzy: Mateusz Zimmerman

Druga wojna światowa

Korporacja w niemieckim stylu. Ile Niemcy zarabiali na Auschwitz?

KL Auschwitz-Birkenau – fabryka śmierci i symbol Holokaustu. Wydaje się, że głównym zadaniem obozu było „ostateczne rozwiązanie kwestii żydowskiej”. W Auschwitz jednak, jak w każdym...

27 października 2015 | Autorzy: Ewelina Olaszek

Druga wojna światowa

Sonderkommando chwyta za broń. Bunt w obozie Auschwitz-Birkenau

Latem 1944 r. członkowie Sonderkommando z Auschwitz-Birkenau na własne oczy widzieli śmierć setek tysięcy węgierskich oraz łódzkich Żydów. Dlatego, gdy zorientowali się, że Niemcy mają...

7 października 2013 | Autorzy: Rafał Kuzak

KOMENTARZE (15)

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Wiktor Kuryło

Z tą elitarnością Kozubnika to trochę przesadziłeś. W latach ’80 tych jeździło się tam na kolonie zakładowe – jeździły dzieci dyrektorów ale i sprzątaczek…

Anonim

Grubo

Szczepski

Ośrodek HPR Porąbka – Kozubnik, a opisywany powyżej „Solahütte” nie mają ze sobą nic wspólnego i są od siebie oddalone o jakieś +/- 4-5 km w lini prostej.

Anonim

W latach 70-80 dzieci i młodzież z Międzybrodzia korzystały w Kozubniku z basenu, czy dyskoteki. Ale fakt faktem tylko te dzieci, bo już osób z Porąbki nie wpuszczano.

Anonim

SS-Solahute to inne miejsce niż Porąbka- Kozubnik.

V5-2016

drogi autorze, nazywaj obóz po imieniu czyli „Auschwitz Birkenau” a nie Oświęcim Brzezinka bo zamydlasz przwdę historyczną i ściągasz na nasz naród złowrogie spojrzenia. pozdrawiam

    koń Ed.

    zastanawia mnie ta poprawność polityczna i nazywanie obozu „Auschwitz Birkenau”, dlaczego nie jesteśmy konsekwentni w przypadku obozu lubelskiego i mówimy o nim „Obóz na Majdanku”, a nie posługujemy się prawdą historyczną i nie mówimy i piszemy o KL Lublin ?

      xandy_edgex

      Bo ten obóz nazywa się „Auschwitz” „Auschwitz II” „Birkenau” i tu nie o poprawność polityczna chodzi a o nazywanie ich nazwami.

mariner

Tak sie sie „jakos ” sklada, zauwazylem, na podstwie tych kilkudziesieciu wydan ,ze autorzy artykulow tego portalu , kiedykolwiek pisza o okrucienstwach Niemcow , zawsze(!) nawiazuja w „jakis ” niekiedy pokretny czasem sposob do PRL tak jakby chcieli postawic znak roznosci miedzy hitleryzmem a PRLem. Odnosze wrazenie ze jest to swiadoma polityka tego portalu zmierzajac do „prania nam mozgow” czarnym PR.Autorzy najwyrazniej maja nas za idiotow nie potrafiacych samodzilnie myslec a co najwazniejsze porownywac.Czyzby uwazali sie za ” Panow” jak wyznawcy kurdupla ?

    Autor

    Autorzy tacy jak ja po prostu starają się przedstawić dalsze losy miejsca, o którym piszą. Jest informacja zarówno o PRl, jak i o „naszych” czasach. Nie ma mowy o żadnym „praniu mózgów”. Autorzy poprzez nawiązanie do historii następującej po tej z II Wojny Światowej z pewnością nie mają nikogo z Czytelników za, jak Pan mówi, „idiotów”. Nie rozumiem tego oburzenia, po prostu są wyjaśniane dalsze losy, w tym przypadku, obiektu.

      amen

      brakuje informacji jak przeszlo to w prywatne rece
      za ile
      i dlaczego rozebrano czesc obiektow

Bogdan Wojak

widziałem – niesamowite zdiecie – 45 rok wiosna – ładne dobrze odżywione stazniczki / blondynki/ obozu – ida pod reke i nadskakuje im dwóch straznikow -wreczajac wiązanki polnych kwiatow – w tle sterty niesamowicie chudych trupow szkieletow –tak to działa – oboz na terenie współczesnych niemiec — najpierw – odczlowieczyli swoje ofiary – później regulaminy -rutyna – praca – obowiązek– ludzie pracują w rzeźniach – a później prowadza normalne zycie — to straszne -ale do tego jest zdolny człowiek

    Nasz publicysta | Anna Dziadzio

    @Bogdan Wojak: Niestety, pewne rzeczy naprawdę zdumiewają i nie przestaną zdumiewać chociaż miną wieki. Czy pamięta Pan może gdzie widział to zdjęcie albo kto był jego autorem?

"Gestapo" SS Sicherheitstaffen

Czarnomundurowy ludzik człowiekowi był „wilkiem”, ale wilka wilk tak nigdy nie pognębił

Willa letniskowa

Willa poniżej Kotelnicy , została wybudowana przez prywatną osobę w 1938 roku, jako domek letniskowy. W trakcie wojny właściciele nie przyjeżdżali do niej, mieszkali w okolicach Gliwic. W trakcie wojny w willi pomieszkiwał Mengele i inni . Po wojnie prawowici właścicie odzyskali willę i przyjeżdzali z dziećmi w wolnych chwilach. Willa ( domek letniskowy) został sprzedany w latach 70-tych.
Miałam możliwość obejrzenia starych przedwojennych zdjęć tej willi, historię znam od rodziny pierwszych właścicieli budynku.

Jeśli chcesz zgłosić literówkę lub błąd ortograficzny kliknij TUTAJ.

Najciekawsze historie wprost na Twoim mailu!

Zapisując się na newsletter zgadzasz się na otrzymywanie informacji z serwisu Lubimyczytac.pl w tym informacji handlowych, oraz informacji dopasowanych do twoich zainteresowań i preferencji. Twój adres email będziemy przetwarzać w celu kierowania do Ciebie treści marketingowych w formie newslettera. Więcej informacji w Polityce Prywatności.