Ciekawostki Historyczne

Konkurs: Czy Marysieńka naprawdę kochała Jana III Sobieskiego?

Setki namiętnych listów. Mąż tęskniący do swojej pięknej żony i oskarżający ją o nieczułość. Częste sceny zazdrości i wszechpotężna kobieca osobowość. Czy w tym wszystkim była prawdziwa miłość, czy tylko polityka i wyrachowanie? O to chcieliśmy Was zapytać w naszym najnowszym konkursie.

Tym razem proponujemy Wam konkurs, w którym do wygrania jest pięć egzemplarzy książki Roberta Forysia pt. „Gambit hetmański”. Nagrody ufundowało Wydawnictwo Otwarte. Zwycięzców wybierzemy spośród autorów najciekawszych i najlepiej uzasadnionych odpowiedzi na jedno pytanie konkursowe:

Czy uważasz, że królowa Marysieńka naprawdę kochała swojego męża, Jana III Sobieskiego?

Nagrodzimy pięć najciekawszych wypowiedzi.

Konkurs trwa do 23:59 w sobotę 23 kwietnia 2016. Swoje odpowiedzi piszcie w komentarzach pod tym postem.

W konkursie można wygrać jeden z pięciu egzemplarzy książki Roberta Forysia pod tytułem <a href="https://www.znak.com.pl/ciekawostkikartoteka,ksiazka,7434,Gambit-hetmanski?utm_source=ciekawostkihistoryczne.pl&amp;utm_medium=promo&amp;utm_content=konkurs&amp;utm_campaign=Gambit_042016" target="_blank">"Gambit hetmański"</a> (Wydawnictwo Otwarte 2016). To fascynująca opowieść o kobietach, które nade wszystko pragną władzy. Gotowe są za nią zapłacić złotem, krwią, trucizną, a nawet – własnym ciałem...

W konkursie można wygrać jeden z pięciu egzemplarzy książki Roberta Forysia pod tytułem „Gambit hetmański” (Wydawnictwo Otwarte 2016). To fascynująca opowieść o kobietach, które nade wszystko pragną władzy. Gotowe są za nią zapłacić złotem, krwią, trucizną, a nawet – własnym ciałem…

Przed opublikowaniem komentarza na stronie upewnijcie się, że podaliście w odpowiedniej rubryce swój adres e-mail (jest on widoczny tylko dla redakcji). Dzięki temu, jeżeli wygracie, będziemy mogli się z Wami skontaktować. Będzie to dla nas także potwierdzeniem, że to Wy jesteście autorem danego komentarza. Pamiętajcie, by dobrze uzasadnić swe odpowiedzi!

Informacje prawne

Uczestnik konkursu wyraża zgodę na przetwarzanie ujawnionych przez siebie danych osobowych w postaci adresu poczty elektronicznej, imienia i nazwiska na potrzeby przeprowadzenia konkursu oraz udziału w bezpłatnym newsletterze. W celu uzyskania informacji o przetwarzanych danych osobowych, ich zmiany lub cofnięcia zgody na ich przetwarzania, w tym rezygnacji z udziału newsletterze uczestnik może wysłać maila na adres ciekawostki@ciekawostkihistoryczne.pl.

Interesuje Cię książka, ale nie chcesz czekać na rozwiązanie konkursu? Pamiętaj, że z naszym kodem rabatowym kupisz ją w księgarni Znak.com.pl dużo taniej od innych.

KOMENTARZE (34)

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Edyta Mołocznik

Jasne, że Marysieńka i Sobieski naprawdę się kochali! Prawdziwa miłość, nawet wśród dworskiego życia, wypłonionego grą polityczną, intrygami i problemami.
Historia jak z romansu- spotykają się na dworskiej zabawie podczas obrad sejmu, gdzie nasz przyszły król Polski, miłość od pierwszego wejrzenia, I to bardzo potężna o czym świadczy to, iż nawet, kiedy panna młoda miała już męża i powinna być w całości oddana tylko jemu-Zamojskiego to para kochanków korespondowała ze sobą. Można by rzecz, ze czekali, aż mąż Marysieńki ,,dokona swojego żywota”, gdyż zaraz po jego śmierci Sobieski i Marysieńka pobrali się. Na dodatek potajemnie, co wydaje mi się szczególnie romantyczne i odważne. Parę łączyło silne uczucie. Świadectwem miłości są listy, jakie słali do siebie małżonkowie. Ona z Warszawy, on z obozów i pól bitewnych, również z tego najsłynniejszego: spod Wiednia. Przez lata nie straciły one ze swojego pełnego wzajemnego zauroczenia i tęsknoty tonu. Ich miłość nie ustała nawet po latach małżeństwa- Jan i Marysieńka nie żałowali sobie czułości, co w owych czasach było rzadkością. Czułe słówka, listy… Przecież w tamtejszych czasach małżeństwo w sarmackim wydaniu było raczej transakcją handlową niż wyrazem miłości. Z ich wielkiej miłości udało się wydać na świat 13 dzieci. Pod koniec życia Jan III Sobieski doczekał się spokojnej starości u boku swej Marysieńki. Gdy chorował, czuwała przy nim całymi nocami. Budziła, gdy zasypiał przy stole podczas ulubionej gry w karty. W chłodne dni osobiście sprawdzała, czy w królewskiej komnacie należycie napalono w kominku. Spokojnie znosiła też napady jego wściekłości, które podobno występowały podczas później starości króla. Wydaje mi się, że ich miłość była czysta i prawdziwa i wielu władców mogłoby jej zazdrościć.

    Joanna

    Pamiętam gdy w szkole zetknęłam się pierwszy raz z korespondencją Jana do Marysieńki. Listy przepełnione czułością i miłością. Z pewnością była to pierwsza miłosna korespondencja jaką czytałam. Z biegiem lat od odważniejszych nauczycieli dowiadywaliśmy się coraz to pikantniejszych ciekawostek z tego związku, o których słuchaliśmy z wypiekami na twarzach. Wiedziałam, że miłość w tamtych czasach nie zdarzała się często, a małżeństwa były raczej „inwestycją”, przypieczętowaniem układów, więc tym bardziej miłość tych dwojga wydawała się być ogromnie romantyczna. Czy Marysieńka kochała Sobieskiego? Myślę, że tak, a miłość ta z pewnością wyprzedzała swoją epokę.

Karolina93

To wie tylko ona sama. Niezbadane jest serce kobiety! :)

Agnieszka

Historia tych dwojga to prawdziwy ewenement nie tylko wśród możnych tamtej epoki ale wśród ludzi ogólnie w każdym czasie i miejscu. Z pewnością to była prawdziwa miłość wielokrotnie poddawana różnym próbom czasu, odległości, chorobie, starości, różnicy charakterów itd. Czyż można tak długo i wytrwale udawać???

grzegorz D.

Na pewno była miłość tylko czy była chemia? Pamiętajmy, ze ówczesna młodzież była wychowywana do związku. Chyba rzadko zdarzały się związki nie aranżowane przez rodziców i bez interesu rodzin. Oczywiście nie wyklucza to faktu, że prawdziwa miłość, ta chemia, pojawiła się z czasem, może nawet wcześniej niż myślimy a może wcale. Trudno ocenić, gdyż wszystko przykrywa maska manier i dyplomacji..,.

Azzmon

W historii takich miłości nie ma zbyt wiele. Dlatego jestem pewien, że Marysieńka darzyła prawdziwym uczuciem miłości swojego męża, króla Jana III Sobieskiego. Z wzajemnością. Jednoznacznie świadczą o tym listy, które bez wątpienia można nazwać miłosnymi, wymieniane między małżonkami. Listy z lat 1675 – 1683, które para wymieniała między sobą podczas licznych rozstań spowodowanych obowiązkami króla, takimi jak wyjazdy Marysieńki do Paryża, kampania wojenna w latach 1675-1676 czy chociażby odsiecz wiedeńska w 1683 roku. Właśnie te listy dobitnie wskazują jak bardzo zakochana jest w sobie para królewska. I mimo codziennych przeciwności losu znakomicie oddają autentyczność ich uczuć. Już kilka lat wcześniej, jeszcze długo przed ślubem Sobieski i Marysieńka zaczęli używać w korespondencji specyficznego miłosnego szyfru. On był Celadonem, pastuszkiem z powieści „Astrea”, zakochanym w pasterce o tym właśnie imieniu. Marysieńka była oczywiście Astreą, choć czasem stawała się też Jutrzenką, a Jan – dla podkreślenia wybuchowego charakteru – Prochem. U boku swojej Marysieńki Jan III Sobieski zaznał spokojnej i szczęśliwej starości. Gdy chorował, czuwała przy nim całymi nocami. Budziła, gdy zasypiał przy stole podczas ulubionej gry w karty. W chłodne dni osobiście sprawdzała, czy w królewskiej komnacie należycie napalono w kominku. Spokojnie znosiła też napady jego wściekłości, podczas których król był wręcz straszliwy. Trudno o bardziej romantyczne i dozgonne uczucie w historii naszych władców.

Rycheza95

Czy Marysieńka naprawdę kochała Jana III??
Odpowiedź na to pytanie nie jest taka prosta jak by mogło się wydawać. Powszechnie przyjęta opinia, że była to prawdziwa, ponad czasowa miłość moim zdaniem jest odrobinę przesadzona. Czy kobieta naznaczona piętnem nieprawego łoża, której matka prowadziła burzliwe życie towarzyskie, mogła kochać bez pamięci mężczyznę, który nie stanowił dla niej fizycznego oparcia z powodu swoich podróży. Biorąc pod uwagę fakt, że Marysieńka od najmłodszych lat zaczytywała się w francuskich powieścidłach, na ich podstawie w jej głowie zrodziły się wyobrażenia o filuternym i boskim Adonisie. Przed Janem III Sobieskim postawione zostały za wysokie wymagania jak na partnera starszego o 12 lat borykającego się z natłokiem obowiązków. W mojej skromnej opinii kobietę o nieprzeciętnej urodzie i przyszłego króla polski być może i połączyło jakieś uczucie, ale jestem sceptycznie nastawiona co do opinii o wiecznie trwającej i ponad czasowej miłości między nimi. Bo czy na dworach było miejsce na prawdziwe uczucie?

Niki

W literaturze odnajdujemy wiele historii miłosnych par, ktore kochają się ponad życie. Romeo i Julia, Tristan i Izolda, Helena i Jan Skrzetuski to tylko nieliczne znane pary, niemniej ich historie musiały zostać zaczerpnięte z historii znanych pisarzom. Życie dworskie pełne było intryg, które niszczyly ludzka moralność stopniu proporcjonalnym do czasu spędzonego na dworze, lecz nawet w tym okrutnym świecie nie można lekceważyć dobra i miłości. Wierzę, że każdy zdolny jest do miłości. Dla miłości nie ma znaczenia, czy jest się królem, czy pasterzem. Miłość to uczucie pozostające w sferze metafizycznej, która pozbawiona jest racjonalnosci. Nikogo nie można zmusić do miłości, a władca podążający za głosem serca zasługuje na szacunek, gdyż jego odwaga pozwoliła mu na związanie się z osobą bliską jego sercu, czego dowodem są ponadczasowe listy do ukochanej. Gdyby Jan II Sobieski nie kochał Marysienki nie potrafiłby napisać tak pięknych słów. Ale pamiętajmy, że miłość to też czyny, z których największym wyznaniem miłosnym jest wzajemna troska, a taka okazywała Marysienka mężowi. Tylko zakochana kobieta troszczy się o ukochanego mężczyznę. Kobieta, której nie zależy na mężu zamyka się w komnacie i unika partnera szukając ucieczki od swojego nieszczęścia…

jaga00

Po śmierci króla Jana Sobieskiego nie wyszła ponownie za mąż pomimo krążących na jej temat plotek dotyczących licznych romansów.Łączyła ich z pewnością niezwykła więz i uczucie, októrych dowiadujemy się z listów w których jest mnóstwo czułości. Była jego ukochaną żoną oraz powierniczką w sprawach polityki, ufał jej.Uważam,że było między nimi silne uczucie i być może właśnie to była ówczesna miłość.

Anna

Nie, uważam iż Marysieńka nie kochała króla Sobieskiego. Pozycja trzymała ją przy mężu jednak nigdy nie potrafiła pozbyć się swojej prawdziwej natury. Wielokrotnie doprawiła rogi mężowi o czym z resztą dobrze wiedział. Tak naprawdę nigdy nie dowiemy się dlaczego godził się na to i akceptował jej zachowanie. Może sam miał wiele za uszami??

Agnieszka Bigos

A ja uważam,że to mogło być prawdziwe uczucie…Pierwszy mąż narzucony był wolą potężnej opiekunki-królowej.Ponieważ wszystko wskazuje ,że Marysieńka była kobietą stanowczą i jak na swoje czasy świadomą, pewnie wpływ miała też potrzeba zabezpieczenia bytu,jednak potajemny ślub i gorące listy przeplatane skrytymi „randkami” świadczą o tym,że nie wszystko ma swój rodowód w romansowej literaturze.Jako nastolatka byłam na inscenizacji „Listy Sobieskiego do Marysieńki” i muszę przyznać,że takiego uczucia mogą pozazdrościć nawet współcześni.Sceptycy twierdzą,że to było wyrachowanie…Nie byłabym taka pewna.Kobieta rodząca dzieci kilkanaście razy,”udająca” przez lata uczucie ,prędzej czy później wybuchnie,albo choćby lekko zacznie zdradzać prawdziwość uczuć.Irytacja,rozdrażnienie,sprzeciwianie się mężowi „dla sztuki” (nie wspomnę o przyprawianiu”rogów”)nie jest obce żadnej wieloletniej mężatce…A co dopiero mówić o najważniejszej kobiecie w kraju…Do dziś Marysieńka i Sobieski są wzorem uczucia jakie zdarza się raz na stulecia i ja jestem pewna ,że w tym przypadku tekst o dwóch połówkach jabłka jest 100% prawdą.

Monika

Czy Marysieńka kochała Sobieskiego?
Trudne pytanie, po odpowiedź należałoby cofnąć się w czasie i zadać je Marysieńce. Chociaż niewykluczone że zostalibyśmy odesłani z kwitkiem;)
Do rzeczy.
Sądzę że Marysieńka kochała Sobieskiego. Może nie była aż tak w nim zakochana jak on w niej, ale nie sądzę by tylko względy praktyczne trzymały ją przy Sobieskim. To oczywiste, święta nie była tak jak i Sobieski święty nie był, ich związek był burzliwy lecz mimo to bez powodu raczej by sobie tak nie słodzili w korespondencji. Czy tym powodem była miłość a nie zwykła,zimna kalkulacja? Miejmy nadzieję.. :)

Kasia Bieleń

Marysieńka z pewnością kochała Sobieskiego. Wychowana w czasach bogatych w wyrachowanie i wynosząc zapewne z rodzinnego domu przykład oziębłości być może nie potrafiła w otwarty sposób wyrażać swoich uczuć. Nie nam żyjącym w świecie pełnym swobody i wolności słowa oceniać czy brak słownych potwierdzeń miłości mógłby oznaczać jej brak. Dowodem na to z pewnością są czyny Marysieńki, która z tęsknotą oczekiwała każdego przyjazdu męża z pola bitwy wychowując aż trzynaścioro jego potomków. Miłość Marysieńka pokazuje w momencie choroby gdy wiernie czuwa nad łóżkiem męża i opiekuje się nim z największą troskliwością. Zwykłe wyrachowanie i materialna chciwość z pewnością nie są wystarczającym powodem do tego by czułe słowa wyrażać w listach i stać u boku drugiej osoby w dobrych i złych momentach. Musiało pokierować tym uczucie głębokie i szczere, którym Marysieńka bez wątpienia darzyła zakochanego w niej bez pamięci Sobieskiego!

Wojciech Miemiec

Czy kochała ?A co to znaczy kochać?”Czy to jest miłość , czy to jest kochanie”Sobieski na pewno ją kochał ale czy była to miłość wzajemna?.Więcej pytań niż odpowiedzi.Ale Co wiemy napewno – pomiędzy nimi była bardzo silna więź emocjonalna, Marysieńka miała silny wpływ na decyzję podejmowane przez męża i po jego śmierci wyjechała z Polski i już do końca życia nie poślubiła nikogo.Wiemy też ,że małżeństwo z Sobieski było drugim jej małżeństwem , odbyło się bez rozgłosu wręcz potajemnie więć możemy przypuszczać, że było małżeństwem z miłości.Myślę,że Marysieńka kochała Sobieskiego nawet bardziej niż ukochaną ojczyznę Francję ale czasami doprowadzało to do konfliktów i to nie tylko tych wewnętrznych ale i politycznych , niemniej Sobieski zdawał sobie z tego sprawę i akceptował .

Weronika Maternia

Nazywam się Maria Kazimiera de La Grange d’Arquien. Przez wszystkich pieszczotliwie nazwana Marysieńka. Urodzona 28 czerwca roku Pańskiego 1641 w Nevers,w zubożałym rodzie d’Arquien, to początek mojej historii. Miałam szczęście,że moją matką była Franciszka de la Châtre- ochmistrzyni dworu Ludwiki Marii Gonzagi. Dzięki niej jako czteroletnia dziewczynka przybyłam do Polski z orszakiem jej królewskiej mości Ludwiki, kolejnej królowej Polski. Zasiałam w głowach jej nowych poddanych wątpliwość-Czy aby nie jest jej nieślubnym dzieckiem?Od początku do końca byłam jej oddana i posłuszna.Weszłam w dorosłość mając 17 lat, zostając wydana za 14 lat starszego Jana Sobiepana Zamoyskiego. Posłusznie na to przystałam pomimo mojej miłości do Jana Sobieskiego. Tak miała się skończyć moja historia? Piękna, młoda dziewczyna, której nie dane było szczęście. To miał być opis mojego życia? Wtedy postanowiłam wziąć sprawy we własne ręce. Prawdę o moim sercu, znam tylko ja sama.
Los się do niej uśmiechnął i po siedmiu latach została żoną Sobieskiego. On silny, postawny, bogaty mężczyzna, do szaleństwa zakochany w dwudziestoczteroletniej wdówce. Czekał na swą wybrankę 7 lat. Potajemny ślub,31 lat małżeństwa i trzynaścioro dzieci. Trzydzieści jeden lat namiętniej korespondencji,aż 31 lat.
Czy przez tak długi czas królowa dałaby radę oszukiwać swojego ukochanego?
Osobiście uważam, że nie. Naprawdę się kochali. Przez cały swój małżeński starz to udowadniając.Jako nieliczna królewska para wzięli ślub z miłości, co w ich czasach stanowiło rzadkość. Na pewno w swoim długoletnim związku mieli kryzysy, bo tak jest zawsze, ale wątpię by uczucie królowej było nieszczere.

Agata326

Miłość ma wiele odmian… Więc na pewno jakiś odcień tego uczucia Marysienka czuła do męża.. A czy to była krwista czerwień, czy blady róż? To tylko wiedzą oni.. Ale mamie to ma znaczenie? Czy jest lepsza i gorsza miłość? Myślę, że najważniejsze, że po prostu jest lub raczej była..

Anna

Powiem tak. Nie zależnie od tego czy to jest 2016, czasy nowo czy starożytne, nikt tak do końca nie wie co się dzieje w kobiecej głowie. To jest istota tak skomplikowana, że czasami nawet sama nie wie o co jej chodzi i co w jej głowie siedzi ;-) Ba często sama nie wie, kocha czy nie kocha, a może jest tylko przywiązana, albo nie ma lepszego kandydata na podorędziu.

agape

Ona nim jedynie zręcznie manipulowała. Zbyt zmęczona, żeby czekać na niego w zamku królewskim wymusiła wybudowanie Wilanowa, gdzie naprawdę odpoczywała. NIby wysyłała mu pikantnie liściki, jednak to jego fascynacje i fetysze przeszły do historii. A ona? Ot, słodka trzpiotka, ale jednak wyrachowana.

Staszek

Wysoki Sądzie,
Jestem głęboko przekonany, że Marysieńka nie darzyła szczerym uczuciem Janka i mam na to niezbite dowody….

Czy któraś kobieta na tym najwspanialszym ze wszystkich światów naprawdę kochała swojego mężczyznę? Nie! Zaznaczam, że moja teoria nie ma nic wspólnego z faktem, że właśnie zatrzasnęły się drzwi za moją ukochaną Moniką. Rzucając talerzami na odchodne dołączyła do Justyny, Ewy i tej, no jak jej tam było, no tej rudej takiej…. Nieważne. Miłość to ułuda. Ładnie opakowana i umiejętnie sprzedana, ale z rzeczywistymi uczuciami ma niewiele wspólnego. Dlaczego Marysieńka w ogóle zawracała sobie głowę Jankiem? Oto najprawdopodobniejsze powody:
1. Pieniądze. Tak, tak. Już słyszę te głosy oburzenia, bo przecież „nie wszystko można kupić!” Ja bym się jednak skłaniał ku przekonaniu, że nic tak nie tworzy romantycznej atmosfery jak przyjemne pobrzękiwanie złota.
2. Władza. Nie od dzisiaj wiadomo, że to niezrównany afrodyzjak. A mężczyzna, przed którym kłaniają się tłumy poddanych i który od czasu do czasu pojedzie sobie podbić to czy tamto od razu zyskuje jakiegoś 500% na atrakcyjności.
3. Uroda. Kwestia mocno dyskusyjna. Bo może i każda potwora, a już w szczególności taka z koroną, znajdzie swojego amatora, ale jednak to wszystko rzecz gustu. Czy Marysieńce mogły przypaść do gustu sumiaste wąsy? Pewnie mogły. Dzisiaj powiedzielibyśmy, że z Janka był hipster jak się patrzy.
Kobiety są wyrachowane. Mówią, że kochają, ślą namiętne listy, ale co tak naprawdę siedzi w ich głowach – tego nie wie nikt !!!

Na tym kończę swój wywód. Proszę o sprawiedliwy wyrok, a ten może być tylko jeden : Marysieńka jest winna niekochania biednego Janka.

PS. Oooo, właśnie słyszę wolenie do drzwi. Może to Monika wróciła!? Jednak mnie kocha!! Wiedziałem. Aaa, nie. To tylko inkasent…

anaan anaan

Chciałabym móc powiedzieć z całą pewnością , że tak…Jednak analizując fakty mam wątpliwości …
Niby wyszła za niego wbrew wszystkim:rodzinie , otoczeniu . Poza tym listy , które pisali do siebie były pełne tęsknoty i erotyzmu, ale jednocześnie pełne prób manipulacji mężem. Może jednak to jest jej sposób okazywania uczuć , może sceny zazdrości były z miłości , a może ze strachu że straci wszystko, że zostanie porzucona , a władza i życie na tym poziomie nie będzie jej już przeznaczone. Tak naprawdę nikt nie wie co ta kobieta czuła do męża. Ludzie uważali ją za zimną pozbawioną uczuć, wywyższającą się kobietę, a jednak Jan ją uwielbiał. Może gdy byli sami była czuła, delikatna i pełna miłości do męża, a na zewnątrz tego nie pokazywała ? Może to był jej sposób obrony przed skrzywdzeniem ich przez wykorzystanie ich uczucia. Może czasy w jakich żyli wymagały właśnie takiego postępowania. Nie wiem sama co o tym myśleć? Cały czas próbuję wierzyć , że to jednak była miłość , kiedyś być może ktoś znajdzie ten decydujący dowód…oby tak się stało…

Erwin

Marysieńka szukała stabilizacji co udowodniła pierwszym ślubem, cóz a potem drugim, jednak ról to król. No i się jej udało, bo Sobieski nad nią skakał cały czas. Jej całe życie to dążenie do realizacji kariery. Związek z Sobieskim na polu innym niż koleżeński zaczęła jeszcze za pierwszego męża. Jako osoba jest opisywana przez innych dworzan jako chłodna i oschła, to w pewien sposób nakierowuje opiniotwórczo.
Pani karierowiczka kontynuowała zachęty polityczne i sposoby funkcjonowania na dworze i w polityce swojej poprzedniczki, opierając się już na tym, można stwierdzić, że planowała swoją karierę polityczną u boku Sobieskiego, potwierdza się także w innych sprawach to, że jej kariera to ciąg wyborów i po prostu strategia bardzo ambitnej Pani.

Agnieszka Ciepichał

Czy Marysieńka Sobieskiego naprawdę kochała, uważam, że tylko ona sama to wiedziała. Jednak przyglądając się ich historii, wysnułam kilka ciekawych teorii. Na królewskim dworze Marysieńka głównie urodą błyszczała, dlatego bez problemu swoim pięknem Sobieskiego oczarowała. Dwanaście lat różnicy między nimi nie stanowiło problemu, zakochać się w starszym mężczyźnie wolno przecież każdemu. Ślub w tajemnicy przed wszystkim wzięli, ponieważ jak najszybciej być razem chcieli. Królowa była bardzo płodna, temu nikt nie zaprzeczy, urodziła królowi aż trzynaścioro dzieci. Listy do Sobieskiego pełne miłosnych wyznań słała, stąd uważam, że kochać go jednak musiała. Marysieńka jak każda kobieta, swoje humory miała i bardzo często nad Królem dominowała. Sobieski nie umiał się jej przeciwstawić i pozwalał żonie na swoim postawić. Gdy Król chorował, Marysieńka przy nim ciągle czuwała i bardzo starannie się swoim mężem opiekowała. Była nie tylko żoną, leczy przyjaciółką i powiernicą, jego najskrytszych sekretów osobistą skarbnicą. Jak każde małżeństwo mieli lepsze i gorsze chwile, ale historię ich związku czyta się bardzo mile. Uważam, że w ich małżeństwie nie brakowało miłości, szczęścia, tęsknoty, intymności oraz bliskości.

Patrycja Rogowska

Czy Marysieńka kochała Sobieskiego? – na pewno go kochała, owszem nie potrafiła się przeciwstawić królowej Marii Ludwice, Marysieńka wyjechała z Francji jako mała dziewczynka, a królową traktowała jak matkę, której nigdy nie znała. Już przed ślubem z księciem Zamoyskim kochała Sobieskiego, ale ostatecznie wyszła za mąż za magnata. Trudno teraz ocenić jej zachowanie – w XVII w. nie praktykowano małżeństw z miłości, ale z rozsądku – dla władzy i bogactwa. Małżeństwo z Zamoyskim okazał się nieudane, mąż nie okazywał jej szacunku, codziennie był pijany. Obok mieszkał Sobieski, który ją kochał i przy nim czuła się bezpiecznie – wtedy najmocniej kochała, gdy była nieszczęśliwa a on wnosił radość do jej życia. Po śmierci swojego męża w ukryciu wzięła ślub ze swoim Jachniczkiem. Niewątpliwie była ambitną, rozkapryszoną osóbką, która ciągle podążała za wzorami francuskimi. Mimo że miłość z upływem lat zmienia się i nie jest nigdy taka sama jak na początku, Marysieńka kochała Sobieskiego, który był miłością i sensem jej życia w czasach w których rzadko było na nią miejsce.

Grazyna

Miłość jest ponadczasowa musiała istnieć również w XVII w. Trudno wątpić w miłość Mrysienki i Jana, przeżyli ze sobą wiele lat. Młodych ludzi połączyła gorąca miłość, przetrwała wiele politycznych burz, długich podróży, krwawych wojen. Ich owocem było trzynascioro dzieci i przepiękny wzorowany na wersalskim Palac w Wilanowie w którym freski wybierane przez obojga ukazywały ich miłość w mityczne ponadczasowej oprawie jako miłość Amora – Sobieskiego do Psyche – Marysienka, oraz plik najpiękniejszych listów miłosnych.

Maja Folek

Myślę że Marysieńka kochała swego króla a to dlatego że tak dlugo podejmowała sie na swój sposób skromnie i jakby zza kurtyny pomaganie mu dojść do pełni- a tak czyni tlyko miłość.Jeśliby pragnęła władzy a nie osiągnęłaby jej niemalże natychmiast – to zrezygnowałaby z niego- tak by sie obnażyła czysta, dyktowana złymi intencjami żądza będąca przeciwieństwem miłości.Kobiety nie są ąz tak zimne żeby nie kochając -poświecić całe życie na mężczyznę. W większości zdrowych przypadków kobieta powodowana jedynie miłością tak potrafi skromnie być ta osławioną szyją. To nie wyrachowanie ale instynkt miłości i współgrania, niezwykłej mądrosci kobiety pcha ją do tej roli wielkiej pomocnicy u stóp i władzy i dobrych spraw i pokojowych również.Za wszystkimi wielkimi sukcesami stoją kobiety.Tylko miłóśc może zetrzeć jawne dążenia do władzy kobiety i z wyboru chcieć byc u boku męża zasilana miłością i jego i swoją własną w jego kierunku:).Mam nawet listy Sobieskiego do Marysieńki.Takie oddanie finezyjne i pełne polotu jest niebywałym alogrytmem wrażeń dla osnowy historii kraju:).

tulipani

Miłość ma wiele odcieni, a weryfikacja uczucia jest nie lada wyzwaniem, nie mówiąc już o takim sprzed ponad 300 lat. Cofnijmy więc stronice historii na rok 1655r. Jest wiosna. Zachwycająca urodą 14-letnia Maria Kazimiera d’Arquien przyciąga uwagę niemal każdego na dworze. I Jan Sobieski oczarowany młódką zakochuje się od pierwszego wejrzenia. Czy jednak przyszła Marysieńka Sobieska odwzajemnia uczucia? Prawdopodobnie co najwyżej ją zaintrygował swą silną postawą i sumiastym wąsem.
Przenieśmy się teraz 3 lata później, początek marca, 1658r. Marysieńka wychodzi za mąż. Bogaty i ceniony Jan Sobiepan Zamoyski miał stać się drzwiami do świata pełnego doznań, emocji– otworzyć nowe możliwości dworskiego luksusu. Mąż tym czasem zawodzi niemal na każdej linii. Ofiarowuje pieniądze, jednak nie daje jej spełnienia ani w związku, ani nie pozwala jej zarządzać majątkiem czy wtrącać się we własne sprawy. Do tego często wyjeżdża na potyczki, tam szukając szczęścia w ramionach innych kobiet. Znudzona życiem bez namiętnej miłości i uniesień Marysieńka spotyka ponownie Jana. I tutaj zaczyna się słynna korespondencja. Dla Marysieńki początkowo jest to jedynie „ucieczka od wiejskich nudów”. Jednak szybko następuje przełom. Nie wiadomo, co sobie uświadomiła, co nią kierowało, lecz jej listy stają się coraz bardziej intymne, a Marysieńka swoim bystrym umysłem i niebywałą zdolnością do słownych romansów, oplata sobie powoli Jana wokół małego paluszka. I akurat wtedy mąż Marysieńki umiera. Pytanie czy miała w tym jakiś udział nigdy nie doczeka się odpowiedzi..
I tu drodzy Państwo dzieje się najciekawsze. Mówi się, że stęsknieni kochankowie w pośpiechu organizują ożenek w duchu wielkiej, niekończącej się miłości. Tak przynajmniej mówią optymiści.. Jaka jest druga wersja tej historii?
Z jakiś przyczyn Jan zaprzestaje korespondencji. Być może przerażony sytuacją lub tym, co tak naprawdę może kryć się za ‘niewinną’ Marysieńką i nagłą śmiercią jej męża… Ona jednak dalej wykorzystuje to, co potrafi najlepiej. Knuje intrygę. Wpierw udaje urażenie zachowaniem swojego „Celadona” a następnie wyznacza czas i miejsce spotkania późnym wieczorem w pokojach królowej. I zupełnym przypadkiem, gdy już padają sobie w objęcia, Ludwika Maria Gonzaga nakrywa ich gorącym uczynku. Sobieski nie ma wyboru – aby zadośćuczynić swoje haniebne zachowanie, bierze Marysieńkę za żonę..
Od tego czasu nasza bohaterka skutecznie uwodzi męża, jej soczysta korespondencja i dwuznaczne podarki (takie jak włos łonowy czy poduszka nasiąknięta jej „zapachem”) przeszły już do historii. Sobieski nie przypomina w niczym Zamoyskiego. Stara się jak może utrzymywać swojej ukochanej wierność. Pisuje jak szalony miłosne listy i wyznania. Radzi się jej w wielu kwestiach i to ona często staje się jego priorytetem. Pozwala jej nawet (np. gdy wyjeżdżała do Francji) zawierać w jego imieniu porozumienia i sojusze. Spędziła u jego boku wiele lat i podtrzymywała wspólne uczucie jak tylko mogła. Jak dla mnie jest idealnym przykładem tego, jaką siłę mają kobiety w stosunku do mężczyzn. Wzorowa intrygantka i uwodzicielka. Myślę, że nie kochała go na początku, że nawet jej ‘uczucie’ oddawane tak pięknie w słowach, było zimno wykalkulowane. Jednak nawet te zimne kobiety mają serce. I wierzę, że po wielu wspólnych latach darzyła go uczuciem za to, że dał jej dokładnie to, czego pragnęła. I choć nie była to miłość niczym z kanonów romantycznej literatury, to jednak nie zmienia tego, że była to miłość prawdziwa.

Justyna J

Można mieć władze,
Można mieć majątek,
Można mieć wielkie ambicje ale można mieć oprócz tego lub łącznie z tym miłość.
Czy Marysieńka Kochała Jana ?
Myślę że tak. Wszystkie jej decyzje i polityczne aspiracje były tylko efektem trzeźwego myślenia o przyszłości swojej i swoich dzieci. Europa tamtych czasów to wojny wojny i wojny, każdy próbował odnaleźć odrobine bezpieczeństwa i spokoju. A spokój ten dawały tylko rozważne postępowanie i miłość która łączyła ją z mężem :)Dla której warto było żyć.

Magda

Oczywiście, że Marysieńka kochała Jana. Nawet po latach małżeństwa Jan i Marysieńka nie żałowali sobie czułości, co w owych czasach było rzadkością. Małżeństwo w sarmackim wydaniu było raczej transakcją handlową niż wyrazem miłości. W Marysieńce Sobieski doczekał się tymczasem nie tylko matki (urodziła mu aż 13 dzieci, z których dorosły wiek osiągnęła czwórka), ale także przyjaciółki i powiernicy. Gdy u schyłku życia schorowany i zgorzkniały król odsunął się od bieżącej polityki, Maria Kazimiera wraz z królewskimi stronnikami przejęła de facto ster rządów w kraju, a przeciwnicy złośliwie zwali ją regentką. U boku swej Marysieńki Jan III Sobieski zaznał spokojnej i szczęśliwej starości. Gdy chorował, czuwała przy nim całymi nocami. Budziła, gdy zasypiał przy stole podczas ulubionej gry w karty. W chłodne dni osobiście sprawdzała, czy w królewskiej komnacie należycie napalono w kominku. Spokojnie znosiła też napady jego wściekłości, podczas których – jak notował historyk Wespazjan Kochowski – „był Sobieski straszliwy”. Czy gdyby go nie kochała – tkwiła by w takim związku?! Kochała na 100% ;-)

Dorota Hejniak

Ja nie uważam żeby Marysieńka była dobrą królową z punktu widzenia polskiej racji stanu. Postrzegam ja jako osobę niezwykle ambitną i arogancką w sensie politycznym. Rządzić nie umiała chociaż bardzo chciała. Prawdopodobnie naśladowała – będąc już polską królową – swoją poprzedniczkę Ludwikę Marie, pod której skrzydłami spędziła tyle lat. Popełniła wiele podobnych błędów i stosowała te same polityczne metody (przekupstwo magnatów, konszachty z obcymi dworami) Była niecierpliwa i fantazjowała. Jednocześnie zawsze na pierwszy plan kładła interes rodu. Jej słynne słowa do Polignaca w kilka tygodni po śmierci Sobieskiego „Całą fortunę wydam by osadzić na tronie syna, a jeśli mi się nie uda niech sobie panuje kto chce” wydaja się wymowne.
Lecz pomimo tego jestem pod wielkim urokiem tej postaci. Dla mnie to jedna z najbarwniejszych person naszej wspanialej historii. Piękna kobieta z charakterkiem, cudownie wyniesioną na tron, obiekt wielkiej, romantycznej miłości, polityczna awanturnica – czegoż chcieć więcej? Szkoda, że żaden z polskich wieszczów nie stworzył narodowej epopei z Marysieńką w tle. Sobieski jest jednym z nielicznych polskich władców, którzy mieli udane życie osobiste. Nawet jak samą postać Marysieńki oceniamy różnie, to musimy przyznać, że byli razem szczęśliwi. A to już jest dużo. Najlepiej przeczytać ich korespondencję – listów jest trochę.

Razher

Szczerze to nawet nie wiedziałem, że w polskiej historii na dworach mogły być takie intrygi i knowania rodem z dworów Ludwika XIV :) Z tego co właśnie wyczytuje z różnych portali nasuwa mi się jeden wniosek:
Sobieski był po prostu odskocznią dla Marysieńki od nudnego życia i nieudanego związku :D ale czy to przeszkadza w miłości? :D Myślę, że oboje – Marysieńka i Sobieski uzupełniali się w wielu kwestiach, a w wielu sprawach byli niemal identyczni…żyli lekko bez żadnych ciężkości :D

O ile z początku dla Marysieńki była to tylko zabawa…uważam, że na swój sposób pokochała Jana za to ile wniósł do jej życia :D

zajac

milosc i zdrada osoby kochanej nawet wielka miloscia zawsze mialy miejsce nie tylko w histori zycia wielkich tego swiata ale takze zwyklych ludzi jak my obecnie.marysienka jest trgo przykladem .kochala meza goraco przez cale swoje zycie byla przy nim ale mysle ze byla poddatna na zaloty plci meskiej i dlatego zdarzaly jej sie skoki w bok jak dzis bysmy powiedzieli a mentalnosc od zarania czlowiek miewa rozna a ze marysienka wlasnie taka byla a nie inna -no coz widac taka byla jej uroda charakteru co nie przeszkadzalo jej mezowi.

Agnieszka T

Czy Marysieńka kochała Jana? Nie wiem, ponieważ serce kobiety jest niezgnębioną tajemnicą, ale na pewno była między nimi przysłowiowa „chemia” i ten rodzaj przyciągania, który sprawia, że mężczyzna staje się w oczach kobiety wyjątkowy. Moim zdaniem tak pełna emocji korespondencja nie byłaby możliwa między ludźmi połączonymi obojętnością i sprawami wyższej wagi. Ale czy była to miłość, namiętność lub wrachowanie wie tylko Marysieńka.

Joanna

Pamiętam gdy w szkole zetknęłam się pierwszy raz z korespondencją Jana do Marysieńki. Listy przepełnione czułością i miłością. Z pewnością była to pierwsza miłosna korespondencja jaką czytałam. Z biegiem lat od odważniejszych nauczycieli dowiadywaliśmy się coraz to pikantniejszych ciekawostek z tego związku, o których słuchaliśmy z wypiekami na twarzach. Wiedziałam, że miłość w tamtych czasach nie zdarzała się często, a małżeństwa były raczej „inwestycją”, przypieczętowaniem układów, więc tym bardziej miłość tych dwojga wydawała się być ogromnie romantyczna. Czy Marysieńka kochała Sobieskiego? Myślę, że tak, a miłość ta z pewnością wyprzedzała swoją epokę.

Joanna

Pamiętam gdy w szkole zetknęłam się pierwszy raz z korespondencją Jana do Marysieńki. Listy przepełnione czułością i miłością. Z pewnością była to pierwsza miłosna korespondencja jaką czytałam. Z biegiem lat od odważniejszych nauczycieli dowiadywaliśmy się coraz to pikantniejszych ciekawostek z tego związku, o których słuchaliśmy z wypiekami na twarzach. Wiedziałam, że miłość w tamtych czasach nie zdarzała się często, a małżeństwa były raczej „inwestycją”, więc tym bardziej miłość tych dwojga wydawała się być ogromnie romantyczna. Czy Marysieńka kochała Sobieskiego? Myślę, że tak, a miłość ta z pewnością wyprzedzała swoją epokę.

Jeśli chcesz zgłosić literówkę lub błąd ortograficzny kliknij TUTAJ.

Najciekawsze historie wprost na Twoim mailu!

Zapisując się na newsletter zgadzasz się na otrzymywanie informacji z serwisu Lubimyczytac.pl w tym informacji handlowych, oraz informacji dopasowanych do twoich zainteresowań i preferencji. Twój adres email będziemy przetwarzać w celu kierowania do Ciebie treści marketingowych w formie newslettera. Więcej informacji w Polityce Prywatności.