Jesień 1944 r. Wojska radzieckie stoją pod Warszawą, amerykańskie i brytyjskie zbliżają się do Renu. Nadchodząca zima i rozciągnięte linie zaopatrzeniowe wstrzymują walki. Hitler ma ostatnią szansę, by powstrzymać inwazję na Niemcy. Planuje wielką ofensywę. Czy jego plan może się udać?
Zachęcamy do wzięcia udziału w naszym nowym konkursie. Każdy z trzech zwycięzców otrzyma egzemplarz książki Antony’ego Beevora Ardeny 1944. Ostatnia szansa Hitlera, ufundowany przez wydawnictwo Znak Horyzont. Co trzeba zrobić, aby mieć szansę wygraną? Wystarczy odpowiedzieć na poniższe pytanie, a my wybierzemy najlepiej uzasadnione opinie. A oto i pytanie konkursowe:
Hitler planował odrzucenie aliantów za Mozę, zdobycie Antwerpii i zawarcie separatystycznego pokoju z USA i Wielką Brytanią, by skupić wszystkie siły na obronie przed Armią Czerwoną. Czy jego plan miał jakiekolwiek szanse powodzenia? Pamiętajcie: najważniejsze jest dobre uzasadnienie!
Konkurs trwa do 23:59 w sobotę 13 lutego. Swoje odpowiedzi piszcie w komentarzach pod tym wpisem. Przed opublikowaniem komentarza na stronie upewnijcie się, że podaliście w odpowiedniej rubryce swój adres e-mail (jest on widoczny tylko dla redakcji). Dzięki temu, jeżeli wygracie, będziemy mogli się z Wami skontaktować. Będzie to również potwierdzenie, że to Wy jesteście autorem danego komentarza.
Informacje prawne
Uczestnik konkursu wyraża zgodę na przetwarzanie ujawnionych przez siebie danych osobowych w postaci adresu poczty elektronicznej, imienia i nazwiska na potrzeby przeprowadzenia konkursu oraz udziału w bezpłatnym newsletterze. W celu uzyskania informacji o przetwarzanych danych osobowych, ich zmiany lub cofnięcia zgody na ich przetwarzania, w tym rezygnacji z udziału newsletterze uczestnik może wysłać maila na adres ciekawostki@ciekawostkihistoryczne.pl.
Interesuje Cię książka, ale nie chcesz czekać na rozwiązanie konkursu? Pamiętaj, że z naszym kodem rabatowym kupisz ją w księgarni Znak.com. pl dużo taniej niż inni. Nie zapominamy również o miłośnikach e-booków, dla których specjalną ofertę ma Woblink.
KOMENTARZE (13)
Po pierwsze która Ofensywę ma droga redakcja na myśli? Ofensywę w Ardenach czy rzeczywiście ostatnią ofensywę Hitlera, którą była ofensywa na Węgrzech, ku roponośnej Rumunii?
Co do Ardenów: szansa militarna była znikoma. NAWET JEŚLI Hitlerowi udałoby się odrzucić wojska aliantów za Mozę, to na pewno nie byłby w stanie utrzymać tej linii. Z tego samego powodu dla którego sama ofensywa nie miała w dalszej perspektywie szans: przewaga lotnictwa alianckiego była przytłaczająca, a z miesiąca na miesiąc rosła coraz bardziej.
Codo politycznych aspektów: absolutnie nierealne. Alianci nie byli aż tak bezmyślni, żeby zawierać separatystyczny pokój z III Rzeszą. Po pierwsze złamaliby wtedy umowę z Sowietami, po drugie opinia publiczna Wielkiej Brytanii i USA (zwłaszcza Wielkiej Brytanii) za nic by na to nie przystała. Po trzecie jaką mieliby gwarancję, że NAWET JEŚLI Hitlerowi udałoby się odeprzeć Rosjan, to nie zapałał na nowo chęcią zemsty na Zachodzie? Żadną, Hitler był nieobliczalny w ich oczach. Po czwarte (a tak właściwie to po pierwsze) oddaliby wtedy cały kraj Sowietom – ze wszystkimi zagłębiami przemysłowymi, technologiami, naukowcami, zbrojnictwem etc.
Zatem separatystyczny pokój z Rzeszą nie był na rękę na Zachodzie nikomu – ani stronnikom Stalina, ani jego zagorzałym przeciwnikom.
Niemcy musiały zostać zniszczone i koniec.
Tak plan Hitlera mogl sie udac gdyby sciagnal czesc zolnierzy z norwegii i przeprowadzil trzecie uderzenie na brytyjska 8 armie w Holandii. Te 3 uderzenia jednoczesnie mogly by rozbic odrazu obie armie a reszta by sie cofnela z braku zapasow. Oczywscie po zdobyciu Antwerpi mozliwe nawet ze znowu by zajeli Paryz gdyz jednostki stacjonujace w portach w w zatoce [nie pamietam nazwy ] jaka taka wartosc mialy i zamiast bronic mogli przejsc do ataku i polaczyc sie z jednostkami ktore szly na Paryż
Ofensywa w Ardenach mogła stać się ostatnią kartą przetargową Hitlera. Nie było szans na to, by dogadać się ze Stalinem. Na wschodzie mosty już dawno zostały „spalone”. Jedyną szansą była możliwość pójścia na kompromis z aliantami. Hitler mógł wierzyć w to, że mimo popełnionych zbrodni, alianci puszczą im to płazem w zamian za wspólną walkę z Armią Czerwoną. Jednak w tamtym czasie praktycznie na to nie było żadnych szans. Stany Zjednoczone i Wielka Brytania były zbyt zaangażowane we współpracę z ZSRR, że o jakieś inwazji z nazistami nie mogło wtedy być nawet mowy. To jeszcze nie był ten czas, gdzie Stalin z aliantami stanęli na przeciwległych biegunach. Owszem ofensywa w Ardenach miała szansę powodzenia w jakimś, krótkim trudnym do oszacowania czasie. Amerykanie tą ofensywą byli całkowicie zaskoczeni. Tutaj dużą rolę miała odegrać pogoda, która mogła przez bardzo długi czas utrudniać Amerykanom pomoc swoim żołnierzom z powietrza. Gęsta mgła na początku ofensywy „uziemiła” alianckie samoloty. Jednak i Niemcy mieli poważne kłopoty przez gęsto padający śnieg, co utrudniało pokonywanie zasypanych dróg. Żołnierze amerykańscy byli przez dłuższy czas zdani tylko na siebie, a nie byli do końca dobrze przygotowani do odparcia hitlerowskiego ataku. Hitler dostrzegał możliwość ataku przez Ardeny, podobnie jak to miało miejsce cztery lata wcześniej w czasie inwazji na Francję. Wtedy też nikt takiego ataku się nie spodziewał. Hitler liczył na zaskoczenie. Ostatecznie ofensywa w Ardenach załamała się, ale mogło stać się inaczej. Gdyby zła pogoda utrzymała się dłużej nie wiadomo jakie byłyby końcowe efekty tej ofensywy. Tutaj szczęście Hitlerowi nie dopisało. Zdobycie Antwerpii generalnie było możliwe, a także odrzucenie aliantów za Mozę. Jednak wojska niemieckie prowadziły działania zbrojne stosując błędną taktykę. Brak koordynacji ataków na froncie sprawiał, że Amerykanom łatwiej było się bronić. Niemcy niepotrzebnie rozproszyli swoje szyki i działania przybrały często chaotyczny charakter. Gdyby uderzenia nazistów były skoncentrowane na ważnych punktach strategicznych wynik walk mógłby być zgoła inny. Uważam jednak, że w dłuższej perspektywie czasu alianci i tak pokonaliby wojska niemieckie. Potencjał aliantów, głównie Amerykanów był nieograniczony. Niemcy rzucali na szalę ostatecznie wszystko co mieli. Na krótką metę mogło się to udać, ale na dłuższą nie. Przegrana Niemiec i tak była przesądzona. Uważam zresztą, że alianci nigdy nie poszliby na jakąkolwiek współpracę z Hitlerem, w obliczu milionów ludzi, którzy stracili życie w obozach koncentracyjnych. Tego opinia publiczna na zachodzie nigdy by nikomu nie wybaczyła, oznaczałaby ona polityczną śmierć decydentów, którzy takie decyzje chcieliby wprowadzić w życie. Ofensywa w Ardenach była bardziej realizacją jakiś marzeń Hitlera o ostatecznym zwycięstwie, niż mogącym się spełnić zwycięstwem. Ta ofensywa przypominała ostatnie drgawki „trupa” jakim była już III Rzesza.
Ja myślę, że nie mogła się udać. Wcześniej czy później na Wschodzie uderzyłaby Armia Czerwona. Niemcy może doszliby do Antwerpii ale to zwycięstwo było by na krótko. Niemcy atakowali w grudniu kiedy była zła pogoda, pogoda się poprawia do walki wchodzi lotnictwo Aliantów. Druga rzecz gospodarka państw sojuszniczych była dużo potężniejsza od upadającej III Rzeszy. Gdyby Alianci Zachodni nawet przegrali to byłaby to klęska może na miesiąc może na dwa. Potem odbiliby zajęte terytorium. Na chwilowej klęsce Aliantów Zachodnich mogliby skorzystać Sowieci, którzy i tak by ruszyli na Zachód znad Wisły. Może zajęliby więcej terytorium Niemiec. I wtedy Jałta może by też inaczej wyglądała Wojskowo skorzystałaby tylko Moskwa :)
Osobiście uważam, że w przypadku powodzenia ofensywy w Ardenach, to maszyna, która ruszyła na Wschodzie byłaby i tak nie do zatrzymania nawet w przypadku jednego frontu. Dokładnie to pokazał rok 1943, a także Operacja Bagration.
Szansa była. Przede wszystkim, załóżmy, że Niemcy dopinają ofensywę na ostatni guzik, a nie ruszają – jak w rzeczywistości – na ”jakoś to będzie”. Przede wszystkim, jeśli Niemcy nie wdawaliby się, jak w rzeczywistości, w zdobywanie kolejnych punktów oporu, a po prostu je omijali, odizolowując od reszty i przełamując obronę Amerykanów tam, gdzie była najsłabsza. Niepotrzebnie wdawano się w kolejne szturmy na pojedyncze amerykańskie pozycje, co tylko powiększało straty i spowalniało tempo.
Możemy też założyć, że zamiast ataku w Ardenach, Niemcy uderzają na brytyjską 21. Grupę Armii w Holandii, przecinając Kanał Alberta i odcinają brytyjskie dywizje na północy. Teren im sprzyja, zwłaszcza natarciu czołgów, a Brytyjczycy nie mają dostatecznej ilości czołgów, żeby zatrzymać walec. Flanka jest zabezpieczona, bo amerykańska 1. Armia jest wykrwawiona po walkach w Hurtgen, zaś droga przez Eindhoven jest najkrótsza ku Antwerpii. Jednocześnie, pierwszego dnia dobrej pogody to Niemcy powinni uderzyć z powietrza i zaatakować alianckie lotniska, uziemiając wrogie samoloty na chociaż jeszcze jeden czy dwa dni.
Czy ofensywa by mogła coś zmienić? Na pewno wydłużyłaby z powrotem alianckie linie zaopatrzeniowe, zaś Alianci straciliby tysiące ton zaopatrzenia w Antwerpii, co postawiłoby ich w bardzo niewesołej sytuacji. Zaprzęgnięcie Cherbourga jako głównego portu wyładunkowego musiałoby jeszcze potrwać. A armie, pozbawione paliwa i amunicji, o żywności nie wspominając, długo nie mogłyby się utrzymać. Niemcy mieliby szansę odepchnąć ich dalej od Niemiec – ale czy powstrzymałoby to Stalina? Wątpliwe.
Ofensywa w Ardenach nie dałaby planowanego rezultatu ze wzgledu na silne lobby zydowskie w USA, Które
Zanim odpowiem na pytanie o szanse powodzenia planu Hitlera, rozważmy argumenty za i przeciw.
ZA:
1. ELEMENT ZASKOCZENIA. Już od wielu miesięcy zarówno na froncie zachodnim, jak i wschodnim, Niemcy znajdowali się w ciągłym odwrocie. Ich wojska, mocno już przetrzebione i wykrwawione, były rozrzucone po całej Europie (i nie tylko). Zdawało się, że opór Wehrmachtu słabnie i kwestią czasu jest zakończenie wojny. Niewielu się spodziewało, że Niemców będzie jeszcze stać na tak skoncentrowane kontruderzenie. Dodatkowo atutem miało być błyskawiczne tempo natarcia – wyjście w ciągu 48 godzin nad Mozę i zdobycie Antwerpii do dwóch tygodni.
2. DETERMINACJA I BEZWZGLĘDNOŚĆ. Atutem wojsk Hitlera było fanatyczne oddanie i wiara w zwycięstwo, podzielana przez liczną grupę młodych oficerów niższego szczebla. Trzeba jednak dodać, że doświadczeni, starsi oficerowie od razu uznali ten plan za iluzję bez żadnych szans powodzenia. Podobnie myślało wielu prostych żołnierzy – weteranów licznych walk. Niemcy także przenieśli na front zachodni swoje doświadczenia z boju z Armią Czerwoną, w tym bezwzględność i walkę na totalne wyniszczenie. Przejawiało się to brakiem jakiegokolwiek szacunku dla przeciwnika i ludności cywilnej. Początkowo brutalność i brak jakichkolwiek oporów żołnierzy niemieckich była zaskoczeniem dla aliantów, szybko jednak przyjęli reguły gry i zaczęli Niemcom odpłacać pięknym za nadobne.
3. NIEKONWENCJONALNE METODY WALKI. Obok bezwzględności wykazywanej na froncie, Niemcy starali się też zaskoczyć aliantów innymi pomysłami. Dokonywali np. działań dywersyjnych na tyłach wojsk sprzymierzonych przebrani w amerykańskie mundury.
4. WARUNKI ATMOSFERYCZNE. Podczas niemieckiej kontrofensywy w Ardenach nisko zawieszone i gęste chmury uniemożliwiały działania lotnictwu aliantów. Z kolei mgły stanowiły schronienie dla nacierających żołnierzy.
PRZECIW:
1. NIEREALNOŚĆ PLANU. Mimo, że Niemcom udało się zaskoczyć aliantów swoim uderzeniem, to ich działania nie miały szans powodzenia w dłuższej perspektywie czasu. Nawet gdyby udało im się sforsować Mozę, to nie mieli potencjału by utrzymać trwale linię frontu. Czysto hipotetyczne zdobycie Antwerpii mogło by się przyczynić jedynie do wyeliminowania z wojny jednego z sojuszników – Kanady. Trudno uznać by miało to skłonić Stany Zjednoczone i Wielką Brytanię do podpisania separatystycznego pokoju z Niemcami.
2. DYSPROPORCJA POTENCJAŁU WOJENNEGO. Niemcy już wcześniej – podczas walk prowadzonych we Włoszech, przekonali się, że alianci dysponują wręcz nieograniczonymi możliwościami, jeżeli chodzi o posiadane zasoby sprzętu. Wszelkiego rodzaju zniszczenia dokonane przez wojska niemieckie prowadziły do nieuchronnych uzupełnień. Natomiast straty zadawane Niemcom były dla nich bardzo dotkliwe. Podobnie rzecz się miała w odniesieniu do rezerw ludzkich. Trzeba zaznaczyć, że w wojnę zaangażowanych było jedynie część oddziałów jakimi dysponowały Stany Zjednoczone czy inne kraje. W razie potrzeby istniała możliwość przerzucenia kolejnych dywizji, choć wymagało by to na pewno odpowiednich rozwiązań logistycznych.
3. SOJUSZ Z ZSRR. Argumentem przeciwko szansom na powodzenie planu Hitlera jest też fakt, że Stany Zjednoczone i Wielka Brytania działały wówczas w sojuszu ze Związkiem Radzieckim. Roosevelt, złożony chorobą i tkwiący w naiwnej wierze w wyjątkowy dar zjednywania sobie ludzi, pozwolił Stalinowi osiągnąć wszystko co chciał. Churchill został w tym towarzystwie de facto zmarginalizowany, przynajmniej w niektórych kwestiach. Lądowanie w Normandii nie było w pełni suwerenną i samodzielną decyzją prezydenta USA i premiera Wielkiej Brytanii, ale także realizacją obietnicy otwarcia drugiego frontu, złożoną wcześniej Stalinowi. Odwlekanie desantu, choć uzasadnione z przyczyn obiektywnych, od dawna już budziło irytację Stalina. W tej sytuacji trudno sobie wyobrazić aby możliwe było zawarcie separatystycznego pokoju za plecami przywódcy radzieckiego.
4. KONSEKWENCJE EWENTUALNEGO POKOJU Z NIEMCAMI. Nie trzeba wielkiej wyobraźni aby móc sobie wyobrazić ewentualne konsekwencje podpisania pokoju pomiędzy Niemcami, a zachodnimi aliantami. Na pewno byłoby to całkowite podporządkowanie Niemiec przez ZSRR, a nie można też wykluczyć dalszej ekspansji Armii Czerwonej na zachód. Z kolei opcja, w której to Niemcy pokonują ZSRR oznacza ni mniej, ni więcej, tylko pozostawienie absolutnie nieprzewidywalnego, zwycięskiego i wszechpotężnego Hitlera u władzy w narodowosocjalistycznych Niemczech.
5. JAKI POKÓJ? Należy ponadto wątpić w to czy Hitler byłby gotów zaproponować aliantom warunki pokoju godne chociażby rozważenia. Trzeba pamiętać o retoryce Hitlera, który zdobył władzę i zjednoczył naród wykorzystując tezę o nożu wbitym w plecy w odniesieniu do traktatu wersalskiego i uznając za zdradę jakiekolwiek ustępstwo ze strony Niemiec.
6. OPINIA PUBLICZNA. No i ostatnia istotna kwestia. W odróżnieniu od totalitarnych państw, jakimi były wówczas Niemcy i Związek Radziecki, w Stanach Zjednoczonych i Europie Zachodniej trudno było podejmować jakiekolwiek decyzje wbrew opinii publicznej. Hitler rozpętał krwawą wojnę, która pochłonęła niespotykaną w historii liczbę ofiar. Jego wojska wykazały się w jej trakcie butą, brakiem szacunku dla przeciwnika, brutalnością i bezwzględnością. Opinia publiczna nie zrozumiała by decyzji o zawarciu pokoju z tym tyranem.
Tak naprawdę nie było możliwości by plan Hitlera się powiódł, gdyż niezależnie od przebiegu ofensywy ardeńskiej nikt by się nie zgodził negocjować z człowiekiem takim jak Hitler. Ostatnia hipotetyczna szansa aby starać się o zawarcie przez Niemcy separatystycznego pokoju pojawiła się kilka miesięcy wcześniej po zamachu dokonanym przez Stauffenberga. Tylko odsunięcie od władzy Hitlera i jego najbliższych współpracowników, a także całkowite zerwanie z ideologią nazistowską stwarzało szansę na zakończenie wojny bez unicestwienia Niemiec. Historia jednak potoczyła się inaczej. W okresie, w którym rozgrywały się wydarzenia w Ardenach los III Rzeszy był już przesądzony, jedynie egzekucja została rozciągnięta w czasie.
Moim zdaniem Ofensywa w Ardenach nie mogła się udać. Sam plan ataku miał wiele niedociągnięć, siły były zbyt niskie, brakowało także aprowizacji.
Plan opracowany przez Oberkommando der Werhmacht zakładał atak przez lesiste, górzyste, trudno dostępne tereny Ardenów. Było to powtórzenie manewru z roku 1940, gdy Niemcy ominęli Linię Maginota właśnie tamtędy. Nie uwzględnili jednakże dostatecznie warunków atmosferycznych. W 1940 r. atakowali w czerwcu, teraz ofensywa miała odbyć się w grudniu i styczniu. Doprowadziło to do załamania ataku już w pierwszych dniach. W tym momencie ofensywa była przegrana, ponieważ koncepcji Blizkriegu, do której ewidentnie nawiązano w planie, zakładała brak oporu, który pojawił się niemal natychmiast, wbrew przewidywaniom samego Hitlera.
Kolejnym błędem składającą się na klęskę Niemiec były problemy aprowizacyjne. Rzeszy w końcu 1944 r. brakowało potencjału, zarówno militarnego jak i gospodarczego. Brak zapasów nie może bowiem zapewnić relatywnie dobrych skutków kampanii. Przekonali się o tym na własnej skórze sami Niemcy, którzy wielokrotnie porzucali czołgi na froncie zachodnim tylko dlatego, że nie mieli zapasów paliwa.
Kolejną składową w klęsce III Rzeszy było nieprzystosowanie wojsk do warunków w jakich przychodziło im walczyć. OKW na odcinek „ardeński” skierowało jednostki czołgów ciężkich, które w zamyśle miały przełamywać opór nieprzyjaciela. Takie rozwiązanie nie przyniosło efektu, gdyż zarówno PzKpfw VI i VI B nie były przystosowane do operowanie w tych warunkach i terenie. Czołgi te świetnie sprawdzały się na pustych przestrzeniach Związku Sowieckiego, jednak w górach i lasach Ardenów ustępowały aliantom, mimo swych ogromnych zalet.
Ostatecznie to jednak postawa Amerykanów doprowadziła do załamania ofensywy. Sprowokowali sami Niemcy, którzy dopuścili się wielu zbrodni w trakcie operacji. Najdotkliwszą dla aliantów była masakra w Malmedy, gdzie jednostka Waffen-SS Kampfgruppe Peiper rozstrzelała kilkudziesięciu jeńców amerykańskich. W sumie w trakcie całej operacji Niemcy wymordowali według ustaleń komisji senackiej USA 362 jeńców i 111 cywili. Spowodowało to wściekłość i zaciętość aliantów, którzy schwytanych SS-manów rozstrzeliwali na miejscu.
Co do pokoju lub ewentualnego sojuszu przeciw ZSRR, on również był niemożliwy. Ani Hitler, ani alianci nie zgodziliby się na ten traktat. Jednych w ryzach trzymał Fuhrer, którego należałoby utrącić, aby doprowadzić do pokoju, co spowodowałoby jedynie wewnętrzne walki o schedę po nim pomiędzy wielkimi Rzeszy, drudzy natomiast zobowiązali się walczyć do końca przeciw Niemcom.
Reasumując, Ofensywa w Ardenach nie miała żadnych szans powodzenia. Przedłużyła ona jedynie coraz bardziej widoczną agonię III Rzeszy o kolejne miesiące. Kto wie, czy gdyby jej nie przeprowadzono cześć Rzeszy leżałaby w radzieckiej strefie wpływów jako Niemiecka Republika Demokratyczna.
Plan Hitlera nie miał szans na powodzenie. Nawet gdyby ofensywa w Ardenach powiodła by się i Niemcy wyparli by Brytyjczyków i Amerykanów za Mozę, przywódcy aliantów nie przyjęli by separatystycznego pokoju na żadnych warunkach. Cała Francja była już w rękach aliantów, Hitler nie miał nic do zaoferowania Zachodowi w zamian za pokój. Poza tym Stany Zjednoczone i Wielka Brytania po konferencji w Teheranie blisko współpracowały z ZSRR, w grę nie wchodziło więc złamanie postanowień z Teheranu. Także opinia publiczna państw zachodnich nie zgodziłaby się na pokój. Na wschodzie wojska radzieckie miały całkowitą inicjatywę, przewagę liczebną i sprzętową. Niemcy byli w odwrocie od ponad roku, w tym czasie nie zdołały przeprowadzić żadnej większej akcji kontrofensywnej, wojska niemieckie ponosiły duże straty, brakowało rezerw. Można więc stwierdzić że nawet w wyniku powodzenia ofensywy w Ardenach i w rezultacie zakończenia wojny na Zachodzie przeniesienie kilkunastu dywizji z frontu zachodniego na wschodni mogłoby tylko spowolnić porażkę III Rzeszy. Także gospodarczo, pod koniec 1944 roku Niemcy nie były w stanie przeciwstawić się aliantom, niemiecki przemysł osłabiony nalotami aliantów nie miał możliwości sprostać potrzebom Wehrmachtu. Podsumowując, gdyby ofensywa w Ardenach została by lepiej przygotowana i przeprowadzona, III Rzesza miałaby realną szansę wyprzeć aliantów za Mozę, w rezultacie przejąć inicjatywę na froncie zachodnim, jednak z pewnością nie zakończyło by to wojny na tym froncie. Według mnie, pod koniec 1944 roku było już za późno na jakąkolwiek szansę III Rzeszy na odwrócenie wyniku wojny, Niemcy stały wtedy już na pozycji przegranej i nic nie mogło ich uratować przed całkowitą klęską.
„Hitler planował odrzucenie aliantów za Mozę, zdobycie Antwerpii i zawarcie separatystycznego pokoju z USA i Wielką Brytanią, by skupić wszystkie siły na obronie przed Armią Czerwoną. Czy jego plan miał jakiekolwiek szanse powodzenia?”
Według mnie, ten plan nie miał jakichkolwiek szans powodzenia. Powodów jest parę:
1) Wszystkie mocarstwa ówczesnego świata (USA, ZSRR, Wielka Brytania) ogłosiły wcześniej jasno i bez ogródek, że nie podpiszą z III Rzeszą pokoju innego już bezwarunkowa kapitulacja.
2) Czy udałoby mu się odrzucić wojska alianckie za Mozę? Cóż, tego nie wiemy. Załóżmy, że jest to możliwe, mało tego – tak się stało! Alianci zostali odrzuceni za Mozę, jednakże poprzez powiedzenie „jeśli nie drzwiami, to oknem”, na pewno znaleźliby inną drogę dotarcia na teren Niemiec. Nie zapominajmy że od Włoch szły również wojska alianckie, które w pewnym stopniu wiązały walką wojska niemieckie.
3) Kolejnym aspektem jest „obrona” przez nadciągającą ze wschodu Armią Czerwoną. Patrząc prosto w oczy, obrona bez zawarcia pokoju była niemożliwa. Czy udałoby się obronić Hitlerowi po przetransportowaniu wojsk z Frontu Zachodniego, Południowego (Włochy) na Front Wschodni? Szczerze powątpiewam, gdyż machina wojenna Związku Radzieckiego była rozbujana na takim poziomie, że powstrzymać ją było bardzo ciężko.
4) Następny punkt – sytuacja gospodarcza na terenie Niemiec. Patrząc obiektywnie, była bardzo słaba. Ciągłe naloty, sabotaże, brak surowców sprawnie i szybko paraliżowały fabryki niezbędne do prowadzenia wojny.
5) Nastroje w Niemczech. Nie zapominajmy, że wielu Niemców, ba! nawet wśród generalicji było przeciwnych dalszemu prowadzeniu wojny i chciało jej zakończenia. Chciano to zrobić poprzez zamachy na osobę kanclerza, które się nie udawały. Jeśli sytuacja byłaby dalej taka sama – „próbowano by aż do skutku”.
Podsumowując: plany, a raczej marzenia Hitlera były nie do spełnienia. Za wiele czynników zgrało się w tamtym okresie by mówić o jakimkolwiek separatystycznym pokoju. Holokaust, zbrodnie wojenne – tego nie można było wybaczyć, trzeba było zakończyć.
Plan ofensywy w Ardenach nie miał szans powodzenia. Nawet jeśli Niemcy by doszli za Mozę i zdobyli Antwerpię to byłby to chwilowy sukces. Przewaga Aliantów nadal byłaby przytłaczająca, mimo strat. Na skrzydło Niemców uderzyłby Patton ze swoją 3 Armią, co zresztą i tak uczynił i odciąłby siły niemieckie wysforowane na północny zachód od ich zaplecza. Wtedy straty niemieckie w sprzęcie w wypadku całkowitego odcięcia mogłyby być jeszcze większe. Jedynym atutem Niemców było zaskoczenie i pogoda, która i tak musiała kiedyś ulec poprawie. Właśnie nie można pominąć znaczenia przewagi w powietrzu Aliantów. Było ono druzgocące i tylko „pogoda” była w stanie „ochronić” wojska III Rzeszy przed atakami lotnictwa. Luftwaffe była już zbyt słaba, a operacja „Bodenplatte” 1 stycznia była gwoździem do trumny sił powietrznych III Rzeszy na zachodzie. Po tym ciosie już się nie podnieśli. Straty w ludziach i samolotach były niewspółmierne do rezultatów ataków. Nawet gdyby skuteczność ataku była większa to Alianci nie mieliby problemu z uzupełnieniem strat w lotnictwie jak również w siłach lądowych.
Moim zdaniem ten wysiłek był niepotrzebny i III Rzesza siły wydzielone do ataku w Ardenach powinna przesunąć na front wschodni. Szczególnie czołgi, najnowsze Tygrysy Królewskie, lepiej by się sprawdziły w boju z czołgami Armii Czerwonej na terenie bardziej sprzyjającym do walk pancernych niż w lesistym, pagórkowatym obszarze Ardenów. Posiadanie dodatkowych dywizji szybkich na wschodzie znacząco zwiększyłoby zdolności Niemców do mobilnej obrony, czego jeszcze zdołali dać przykład w 1944 r. na linii Wisły. Dla nich większym zagrożeniem był ZSRR, więc sądzę, że w ich interesie by było zatrzymać Rosjan jak najdalej na wschodzie i ewentualnie negocjować z zachodnimi aliantami nowe warunki kapitulacji, np. zmniejszając strefy okupacyjne Związku Radzieckiego, bo nie oszukujmy się – III Rzesza i tak by przegrała, więc jedynie co mogli zrobić to opóźniać upadek i negocjować lepsze warunki.
Choć założenia niemieckiego sztabu były imponujące, to szanse na powodzenie natarcia w Ardenach były znikome z kilku względów.
Przede wszystkim Adolf Hitler nie zdawał sobie sprawy z postanowień konferencji tzw. Wielkiej Trójki. Już w lutym 1943 roku, podczas rozmów między Rooseveltem a Churchillem postanowiono, że działania zbrojne będą realizowane do bezwarunkowej kapitulacji III Rzeszy. Wypowiedzenie wojny Stanom Zjednoczonym 11 grudnia 1941 roku, tuż po japońskim ataku na Pearl Harbor, okazało się pochopnym ruchem, który zaważył na ewentualnych rokowaniach pokojowych z aliantami zachodnimi.
Po drugie, ofensywa w górzystym terenie, mimo sukcesu z kampanii francuskiej, była niezwykle trudna do zrealizowania, szczególnie dla wojsk pancernych. Ardeny, choć nie wysokie, charakteryzowały się mnogością wąskich, krętych ścieżek i rwących potoków. Dodatkowym przeciwnikiem okazało się jesienne błoto, przez które przekładano termin operacji zaplanowanej pierwotnie na ostatnie dni października. Poruszanie się na rozmiękłych, śliskich drogach bez dostatecznego wsparcia z powietrza, można uznać za ogromnie ryzykowne przedsięwzięcie podjęte w akcie desperacji. Podobnie na ten temat sądzili stacjonujący u podnóży Jankesi.
Zgubne okazały się również dla Führera braki paliwa, sił oraz środków do kontynuowania walki. Założenia o unicestwieniu słabo doświadczonych i wyposażonych jednostek armii amerykańskiej stały się fikcją już od pierwszych dni ”bitwy o wybrzuszenie”. Nawet skuteczne próby wywołania paniki przez akcje dywersyjne komandosów Otto Skorzenego były tylko chwilowym sukcesem. Dogodne pozycje do prowadzenia działań o charakterze czysto defensywnym oraz zachowanie zimnej krwi przez dowództwo alianckie przesądziły o klęsce ”ostatniej szansy Hitlera”.
W ogólnym rozrachunku, III Rzesza nie odzyskała inicjatywy strategicznej i nie zabezpieczyła swych zachodnich granic. Przeciwnie, droga do stołecznego Berlina stała otworem, a Linia Zygfryda niedostatecznie zaopatrzona, była dogodnym kierunkiem marszu w kierunku rzeki Ren. Biorąc pod uwagę ówczesną potęgę nacierającego znad Wisły Związku Radzieckiego, Niemcy musiały poznać gorycz porażki.