Ciekawostki Historyczne

Bez bałtyckiego handlu zbożem nigdy nie usłyszelibyśmy o Rembrandcie czy Vermeerze. Ale rozpowszechnione przeświadczenie o tym, że polskie czarnoziemy żywiły całą Europę, dowodzi tylko jednego – szlacheckiej megalomanii!

Rok 1566 na niewielkim skrawku ziemi, wciśniętym między Francję, Rzeszę i Morze Północne został zapamiętany jako het hongerjaar – rok głodu. Niderlandy, bo o nich mowa, będą wytrychem niezbędnym do rozwiązania zagadki Rzeczypospolitej jako spichlerza nowożytnej Europy.

Mała epoka lodowcowa

Na początku lat 60. XVI wieku rozpoczyna się w Europie okres tak zwanej małej epoki lodowcowej. Średnie temperatury na półkuli północnej spadły o 1°C. Szczególnie mocno skutki oziębienia klimatu odczuli mieszkańcy Niderlandów. Ponieważ ze względu na krę wcześniej niż do tej pory ustawał ruch statków na rzekach, a temperatury spadały do syberyjskich poziomów, zapasy żywności i drewna na opał szybko zaczęły się kończyć.

W efekcie wiele osób zmarło z powodu głodu, chorób i zimna. Mieszkańcom Krajów Nizinnych nie pomagały w przetrwaniu tego okresu nowe podatki nakładane przez Filipa II i działająca inkwizycja.

Tak wyglądała Mała epoka lodowcowa w Niderlandach. Hendrick Avercamp, „Pejzaż z łyżwiarzami”, około 1608 roku (źródło: domena publiczna).

Rosnące napięcie znalazło ujście w rewolcie obrazoburczej, a później w powstaniu przeciwko hiszpańskiemu panowaniu. Przekształciło się ono w trwającą osiemdziesiąt lat wojnę i doprowadziło do pojawienia się na mapie politycznej Europy nowego państwa – Republiki Siedmiu Zjednoczonych Prowincji, pars pro toto zwanych Holandią.

Sytuacja ta, której momentem kulminacyjnym był rok 1566, obnażyła, jak bardzo Prowincje uzależnione były od rozwijanego intensywnie od końca XV wieku handlu bałtyckiego, dzięki któremu do Niderlandów sprowadzano zboże i drewno.

Moedernegotie – matka holenderskiego handlu

Owszem, głównym towarem sprowadzanym znad Bałtyku na pokładach holenderskich statków było zboże. W latach 60. XVI wieku w niderlandzkich portach wyładowano 40 000 łasztów (1 łaszt = 2 tony) tylko gdańskiego zboża. Dalszych 32 000 łasztów pochodziło z pozostałych bałtyckich portów.

Blisko połowa zboża zostawała w Niderlandach i służyła do wyżywienia ludności największych miast Holandii, Brabancji i Flandrii, co wystarczało na pokrycie około 25 procent zapotrzebowania kraju. Resztę Holendrzy z zyskiem eksportowali dalej, do Portugalii, Hiszpanii i krajów Lewantu.

W roku 1636 import do najważniejszego portu Republiki, czyli do Amsterdamu, wyniósł łącznie 30 milionów guldenów. Handel bałtycki, ograniczony do Gdańska, Elbląga i miast inflanckich stanowił 12,5 milionów guldenów, czyli ponad 40 procent. Holendrzy świadomi byli jego wagi nie tylko dla ekonomii kraju, ale także jego przetrwania. Wiedzieli też o tym ich wrogowie – Hiszpanie.

W 1587 roku Benito Nuñez przebywający w Polsce agent Filipa II pisał w liście adresowanym do królewskiego namiestnika Niderlandów Aleksandra Farnese, że gdyby odciąć zbuntowane Prowincje od dostaw zboża i drewna z Gdańska, szybko złożyłyby broń.

Izaak van den Blocke, „Apoteoza handlu gdańskiego”, Sala Czerwona, Ratusz Głównego Miasta w Gdańsku (źródło: domena publiczna).

Za każdym razem, gdy wojny między Szwecją i Rzecząpospolitą naruszały dostawy, w negocjacjach pokojowych brały udział holenderskie misje dyplomatyczne. Handel bałtycki był dla Republiki do tego stopnia ważny, że Johan de Witt określił go mianem moedernegotie – handlu macierzystego, który tak jak matka karmi swoje dzieci. Dzięki niemu rozwinął się Amsterdam, a cały kraj przeżył okres Złotego Wieku. Bez bałtyckiego handlu zbożem nigdy nie usłyszelibyśmy o Rembrandcie czy Vermeerze.

Spichlerz Europy czyli samozachwyt polskiego szlachcica

Z danymi statystycznymi ciężko jest dyskutować. Na początku XVII wieku konsumpcja roczna zboża w Europie wynosiła około 240 milionów kwintali (1 kwintal = 100 kilogramów). W tym samym czasie z Gdańska eksportowano nie więcej niż 1,4 miliona kwintali, zatem zaledwie znikomy procent tego co przejadał Stary Kontynent.

Za to przeświadczona o niezwykłej randze polskiego zboża była szlachta sprzedająca nadwyżki produkcji rolnej w Gdańsku. Szlachcic-megaloman wierzył, że bez jego folwarku i produkowanego w nim ziarna cały świat nie będzie umiał się objeść: Boć Holendrowie i drudzy nas potrzebują, a nie my ich, i oni do nas jeździć muszą po chleb.

Wojciech Gerson, „Handel gdański” (źródło: domena publiczna).

Łukasz Opaliński twierdził, że spławianym Wisłą zbożem żywi się i utrzymuje znaczna część Europy. Ten polski zawrót głowy potwierdzali sami autorzy zamieszania: […] ci ze wschodu i z Polski tak bogaci, tak zuchwali i pyszni się stali […], że obecnie jeżdżą w powozach zaprzężonych w czwórkę koni, podczas gdy niegdyś zwykli byli chodzić na piechotę, pisał Joost Nykerke.

Gdańsk-Chłańsk

Wreszcie nie można pominąć faktu, że tylko niektóre ziemie Rzeczypospolitej brały udziału w handlu zbożem. Znaczna jej część znajdowała się poza jego strefą, co determinowały warunki geograficzne – brak spławnych rzek i zacofanie jak w przypadku Polesia, czy warunki polityczne i zagrożenie najazdami tatarskimi, co wykluczało Wołyń i Podole. Z kolei inne regiony, jak Wielkopolska, produkowały zboże przede wszystkim na własne potrzeby.

Gdańsk przyciągał szlachtę jak magnes, z czego doskonale zdawali sobie sprawę Holendrzy, znający gusta i przyzwyczajenia polskiego odbiorcy. Na statkach bowiem wywozili zboże i drewno, ale na miejscu sprzedawali towary luksusowe – kosztowne tkaniny, południowe owoce, wino, korzenie, porcelanę – dzięki czemu handel bałtycki nie tylko się im bilansował, ale przynosił niebotyczne zyski.

Przed tymi pokusami Sebastian Klonowic przestrzegał polskiego szlachcica, który w porcie nad Motławą kończył flis, czyli spław zboża Wisłą:

Bo tak idzie ten nieszczęsny porządek,
Iż szkuta właśnie jakoby żołądek
Poźrze folwarki, gdy pan żyje szumno,
I wszystko gumno.

Te zaś żołądki prowadzą do Gdańska
Poty cnych kmiotków, a raczej do Chłańska;
Ztamtąd ma pycha podżogę do zbytku
Miasto pożytku.

O skłonnościach przepuszczania majątku pisał w 1632 roku Jan Grodwagner:

Przestać nie chcemy na tej wczesności i darach Bożych, którymi byśmy się mogli słusznie w życiu naszym kontentować, nie łapiąc skądinąd bardzo niepotrzebnych wymysłów, którymi cudzoziemcy na nas pieniądze tylko wyłudzają i nas ubożąc sami się bogacą.

Zazdrościł im także tej pomysłowości i obrotności, do której nie była skora polska szlachta:

Zbywamy jej [wełny] do Angliej, Holandiej, Niderlandów tak wiele… Cóż tam z nią czynią? Na sukno ją i insze niepospolite a przednie materie, także na obicia różne obracają i je znowu do nas przywożą, a za nie gwałtowne od nas pieniądze wywożą.

Niemały kapitał zbijali na pośredniczeniu w tych transakcjach gdańscy kupcy.

Transport zboża Wisłą. Izaak van den Blocke, „Apoteoza handlu gdańskiego” (fragment), Sala Czerwona, Ratusz Głównego Miasta w Gdańsku (źródło: domena publiczna).

Podobnie, w mocno ironicznym stylu o interesach prowadzonych przez polskich szlachciców wypowiadał się Klonowic. W cytowanym Flisie stworzył piękny obraz Staszka – praszczura Janusza biznesu, który pieniądze uzyskane ze sprzedaży z trudem dowiezionego do Gdańska zboża, zamienił od razu na świecidełka:

Wnet będziesz u swych w sukmanie swej nowej
Karazyjowej1,
W szerokiej krajce pięknej, przekobiałej2,
Z nowym przysiekiem3, w magierce4 zuchwałej
Czupryna k’rzeczy, biała szarawara:
Kto idzie? Wara!

Tak się staw ojcu i macierzy starej,
Wesoło, szatno i szumno bez miary;
Oddaj rodzicom gościniec, nieboże,
Jaki być może.
A Zochnie daruj gdański pas puklasty5

Na odświętni kształt muchajer 6ceglasty;
Niechaj tabinu7, niechaj jadamaszku,
Cnotliwy Staszku.

Spichlerz Europy versus Złoty Wiek

Dobrobyt polskiej szlachty ugruntowany został na eksporcie zboża, którego odbiorcą był holenderski kupiec. Także w zakresie konsumpcji towarów luksusowych „cnotliwy Staszek” wydawał się być zależny od niderlandzkiego żeglarza, przybywającego regularnie do gdańskiego portu.

Obrotni Holendrzy, dominując handel bałtycki, zapewnili sobie bogactwo i przetrwanie, a Rzeczpospolita była raczej bankiem, dzięki któremu Republika Zjednoczonych Prowincji przeżyła okres swego największego rozkwitu, niż spichlerzem Europy.

Bibliografia:

[expand title=”Artykuł powstał w oparciu o szeroką bibliografię. Kliknij, żeby ją rozwinąć.”]

  1. M. Bogucka, Szkice gdańskie, Warszawa 1955.
  2. M. Bogucka, Człowiek i świat. Studia z dziejów kultury i mentalności XV-XVIII w., Warszawa 2008.
  3. C.R. Boxer, Morskie imperium Holandii 1600-1800, tłum. M. Boduszyńska-Borowikowa, Gdańsk 1980.
  4. Goud uit graan. Nederland en het Oostzeegebied 1600-1850, red. R. Daalder, Zwolle 1998.
  5. J. Israel, The Dutch Republic. Its Rise, Greatness and Fall 1477-1806, Oxford 1995.
  6. S.F. Klonowic, Flis to jest spuszczanie statków Wisłą i inszemi rzekami do niej przypadającymi, Chełmno 1862.
  7. A. Mączak, Między Gdańskiem a Sundem. Studia nad handlem bałtyckim od połowy XVI do połowy XVII w., Warszawa 1972.
  8. D. Ormrod, The Rise of Commercial Empires. England and the Netherlands in the Age of Mercantilism, 1650–1770, Cnterbury 2008.
  9. M. van Thielhof, The „Mother of all Trades”. The Baltic Grain Trade in Amsterdam from the Late 16th to the Early 19th Century, Leiden 2002.

[/expand]

Przypisy:

1 Karazyjowy – samodziałowy
2 Przerabiany białą wełną tworzącą smugę
3 Obuch, obok szabli niezbędny element szlacheckiego wyposażenia
4 Okrągła, wysoka czapka
5 Wysadzany drogimi kamieniami
6 Tkanina turecka
7 Materiał jedwabny

KOMENTARZE (8)

Skomentuj Czytacz Anuluj pisanie odpowiedzi

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Czytacz

Zgadzam się w założeniach z autorem. Mam pytanie z którego podanego źródła pozyskał wiedzę na temat spożycia zboża w Europie. Produkcja rolna eksportowana z Rzeczypospolitej szacował ją autor na podstawie różnicy w produkcji krajowej i ksiąg miasta Gdańska? Będę wdzięczny za odpowiedź.

Gutek

„Przekształciło się ono w trwającą osiemdziesiąt lat wojnę i doprowadziło do pojawienia się na mapie politycznej Europy nowego państwa – Republiki Siedmiu Zjednoczonych Prowincji, pars pro toto zwanych Holandią.”
Państwo nazywało się Republiką Siedmiu Zjednoczonych Prowincji Niderlandzkich (niderl. „De Republiek der Zeven Verenigde Nederlanden”), a Holandia, podobnie jak Zelandia, Fryzja, Geldria, Utrecht, Overijssel i Groningen była jedną z prowincji. Dziś państwo nazywa się Królestwem Niderlandów, a przez temu podobne pomyłki nazywamy je (z resztą zupełnie niepoprawnie) Holandią, jedną z krain geograficznych.

    redakcja

    No właśnie Holandią nazywamy i nazywaliśmy to państwo na zasadzie par pro toto (część za całość). Owszem, nie tak nazywa się to państwo, ale nie jest to błąd bo taka jest przyjęta, potoczna nazwa w języku polskim. Tą długą oficjalną nazwę też poprawia Pan niepotrzebnie. Pełna, oficjalna nazwa to jedno, ale w XVII wieku mieszkańcy Republiki Zjednoczonych Prowincji mówili i pisali o swoim państwie używając różnych określeń, często skrótowych, np.: Verenigde Nederlanden, albo to samo po łacinie Belgica Foederata.

mchlrj

„Z danymi statystycznymi ciężko jest dyskutować. Na początku XVII wieku konsumpcja roczna zboża w Europie wynosiła około 240 milionów kwintali (1 kwintal = 100 kilogramów). W tym samym czasie z Gdańska eksportowano nie więcej niż 1,4 miliona kwintali, zatem zaledwie znikomy procent tego co przejadał Stary Kontynent”.

A skąd są te dane? Czy wszystek zboża przedostawał się do Europy przez Gdańsk? O czym mowa, gdy mowa o Europie?

Maciej

1 co ma wspólnego Inkwizycja z głodem wywołanym zmianami klimatycznymi? Może autor wierzy w moc Inkwizycji? To obecnie wystarczy znów ją powołać by zamiast globcia mieć globochłodzia! Czy autor rozróżnia Inkwizycję kościelną od państwowej oraz katolicką od protestanckiej?

2 ależ „megalomania” szlachecka, ciekawe czemu w Niderlandach głodowano gdy zabrakło zboza z Polski?

3 czy autor wie że droga przez Gdańsk nie była jedyna?

    redakcja

    ad1 Myli Pan koniunkcję z implikacją.

Maciej

A swoją drogą tk dziś mamy podobnie volksdeutsche pod płaszczykiem „wolnego rynku” zniszczyli u nas przemysł a nas samych traktują jako tanią siłę roboczą, przy czym część „elit” drży z uciechy” na myśl o perkalu i świecidełkach przywiezionych z „dalekich krajów”.

    Czytacz

    Zabawny komentarz. Co do „perkalu i świecidełek” wystarczy obietnica takich, a politycy znad Wisły poświęcą kraj i jego obywateli. Dodam, że niezależnie od opcji politycznej, akurat mającej większość w Sejmie.

Zobacz również

Nowożytność

Jak bardzo zamożni byli polscy magnaci?

Pyszne pałace, prywatne wojska i marzenia o najwyższej władzy – polska arystokracja była prawdziwą potęgą. Stać ją było na więcej niż samego króla. Nasi magnaci...

13 kwietnia 2016 | Autorzy: Adam Węgłowski

Nowożytność

Sarmackie Nagrody Darwina. Najbardziej pechowe zgony Rzeczpospolitej Obojga Narodów

Świetni żołnierze, utalentowani ludzie. Ich śmierć była dużą stratą dla Rzeczpospolitej. Nominowanie ich do Nagrody Darwina byłoby krzywdzące, bo przyznaje się ją za oczyszczenie puli...

14 lutego 2016 | Autorzy: Michael Morys-Twarowski

Nowożytność

Bękart królowej? Sekrety młodości Marysieńki Sobieskiej

Jej listy miłosne do dzisiaj rozpalają wyobraźnię. Jako jedna z niewielu władczyń zaznała małżeńskiego szczęścia. A mimo to poddani jej nie znosili. W młodości uchodziła...

8 września 2014 | Autorzy: Aleksandra Zaprutko-Janicka

Nowożytność

Gwałty, rabunki, zamach stanu! Wstydliwa przeszłość Jana Sobieskiego

Wiktoria wiedeńska sprawiła, że Jan Sobieski zapisał się na kartach światowej historii. Zdobył też przydomek „Lwa Lechistanu”. Jednak nie wszystkie jego czyny były godne tytułu...

30 marca 2014 | Autorzy: Paweł Ostapczuk

Jeśli chcesz zgłosić literówkę lub błąd ortograficzny kliknij TUTAJ.

Najciekawsze historie wprost na Twoim mailu!

Zapisując się na newsletter zgadzasz się na otrzymywanie informacji z serwisu Lubimyczytac.pl w tym informacji handlowych, oraz informacji dopasowanych do twoich zainteresowań i preferencji. Twój adres email będziemy przetwarzać w celu kierowania do Ciebie treści marketingowych w formie newslettera. Więcej informacji w Polityce Prywatności.