Ciekawostki Historyczne

Ten czarujący zawadiaka od dziecka marzył o lotnictwie. Był postacią pełną sprzeczności: niepoprawny hulaka, zręczny przemytnik, ale także bohater wojenny i jeden z najwybitniejszych w historii polskich pilotów myśliwskich. Do końca życia poszukiwał swojego miejsca na ziemi. Jak przebiegała jego kariera?

Jan Eugeniusz Ludwik Zumbach urodził się 15 kwietnia 1915 roku w Ursynowie, wówczas niewielkiej podwarszawskiej wiosce. Przyszedł na świat w rodzinie szwajcarskiego emigranta – dzięki temu posiadał obywatelstwo rodzinnego kraju swojego ojca.

Jan Zumbach miał barwne i pełne przygód życie. Na ilustracji fragment okładki książki "Ostatnia walka".fot.mateirały prasowe

Jan Zumbach miał barwne i pełne przygód życie. Na ilustracji fragment okładki książki „Ostatnia walka”.

W 1922 roku rodzina Jana Zumbacha przeprowadziła się do majątku w Bobrowie w okolicach Brodnicy, w ówczesnym województwie pomorskim. To tam zrodziła się fascynacja chłopca lotnictwem. Po latach odpowiedział o tym w swoich wspomnieniach zatytułowanych „Ostatnia walka”:

Zaczęło się od tego, że w pogodnych porach roku, każdego dnia o godzinie jedenastej przed południem, przelatywał nad naszym domem liniowy samolot polskiego towarzystwa lotniczego, trzysilnikowy Fokker. Gapiłem się na niego tak, że aż bolał mnie kark.

Potem próbowałem naśladować lot samolotu, biegając z poziomo wyprostowanymi ramionami i głosem wydając dźwięk jego silników. Biegałem tak aż do utraty tchu, nad brzeg jeziora; tam padałem, skrajnie wyczerpany, w trawę. Dysząc ze zmęczenia, zaciskając pięści i zęby, powtarzałem gniewnie: ja też będę lotnikiem!    

To dziecięce marzenie spełniło się, gdy w 1936 roku Jan został przyjęty do dęblińskiej Szkoły Podchorążych Lotnictwa. W murach tej szacownej uczelni zaprzyjaźnił się z Mirosławem Fericiem i Witoldem Łokuciewskim. Mimo że przyszłych asów polskiego lotnictwa początkowo interesowały głównie „kobiety, wino i śpiew – a na samym końcu nauka”, Zumbach okazał się wyśmienitym pilotem. W 1938 roku ukończył Szkołę Podchorążych Lotnictwa w Dęblinie. Wkrótce też dostał swój pierwszy przydział do bojowej jednostki lotniczej – elitarnej 111. Eskadrze Myśliwskiej imienia Tadeusza Kościuszki w Warszawie.

Jan Zumbach – turysta Sikorskiego

W tym czasie nad Polskę nadciągała już wojenna zawierucha. Los sprawił jednak, że podporucznik Jan Zumbach nie wziął udziału w pierwszych walkach powietrznych drugiej wojny światowej. Wszystko przez to, że 26 maja 1939 roku uległ wypadkowi lotniczemu. 1 września zastał go na rekonwalescencji w Zaleszczykach, popularnym w międzywojniu kurorcie przy granicy z Rumunią. Młody oficer błyskawicznie uciekł z Zaleszczyk, próbując dołączyć do macierzystej jednostki. Gdy to się mu nie powiodło, cudem zdobytą małą turystyczną awionetką RWD-13 wykonał kilka lotów łącznikowych na rzecz jednostek lądowych Wojska Polskiego.

Sowiecka agresja 17 września spadła na niego jak grom z jasnego nieba. Zrządzeniem losu znajdował się wówczas ponownie w Zaleszczykach. W przekonaniu, że wojna jest już przegrana, przeleciał swoim małym samolocikiem przez granicę do Rumunii. Miał zamiar dostać się później do Francji i dalej walczyć za Polskę.

Jan Zumbach na zdjęciu z okresu nauki w Dęblinie. Ilustracja z książki "Ostatnia walka".fot.materiały prasowe

Jan Zumbach na zdjęciu z okresu nauki w Dęblinie. Ilustracja z książki „Ostatnia walka”.

Wykonanie tego planu okazało się trudniejsze, niż przypuszczał. W obliczu nieuchronnego internowania porwał swój własny samolot z rumuńskiego lotniska wojskowego. Tak znalazł się w Bukareszcie. Następnie, dzięki polskiej misji ewakuacyjnej, z podrobionym paszportem (jako „seminarzysta”!), statkami przez Morze Czarne i Śródziemne dotarł nad Sekwanę.

We Francji Zumbach latał na myśliwcach Morane Saulnier MS-406 i Marcel Bloch MB-152. W maju 1940 roku znalazł się w składzie tak zwanego klucza kominowego, dowodzonego przez majora Zdzisława Krasnodębskiego. Jednostka ta została później włączona do francuskiego Dywizjonu I/55, działającego przy lotnisku Étampes, położonym około 50 kilometrów na południe od Paryża. 12 czerwca, osłaniając w formacji czterech polskich MS-406 francuskie oddziały lądowe, Polak został zestrzelony w starciu z 16 Messerschmittami Bf-109 i skakał ze spadochronem. Po upadku Francji ewakuował się na statku „Kmicic” z Bordeaux do Wielkiej Brytanii.

W obronie nieba nad Anglią

Angielskie władze lotnicze początkowo podchodziły z rezerwą do polskich pilotów. Panowała opinia, że Polacy powinni przejść od początku szkolenie lotnicze. Zaufania nie wzbudzał też fakt, że język angielski często sprawiał im kłopoty. Myśliwcy znad Wisły byli zdumieni i wściekli. „Anglicy marnowali nasz czas na jakieś dziecinady, a przecież wszyscy byliśmy zawodowymi pilotami” – zżymał się Zumbach. Ostatecznie 2 sierpnia 1940 roku otrzymał przydział do polskiego Dywizjonu Myśliwskiego 303.  I wraz z rodakami szybko pokazał nieufnym synom Albionu podczas bitwy o Anglię, ile są warci.

Sam swoje pierwsze zwycięstwo, i to podwójne, odniósł 7 września 1940 roku. Jedenaście Hurricane’ów Dywizjonu 303 poderwało się wówczas z bazy Northolt w celu przechwycenia wielkiej wyprawy tysiąca maszyn Luftwaffe na Londyn. Nalot obserwował z klifów Calais sam Reichsmarschall Hermann Göring. Nasz as myśliwski tak opisał szczegóły tamtego pamiętnego lotu w kronice 303. Dywizjonu:

Pod sobą zobaczyłem Do.17, albo Do.215, który odskoczył od szyku. Wlazłem mu na ogon. W tym momencie adolfiak strzyknął we mnie krótką seryjkę. Krótka, bo zdaje się, że przy pierwszych moich strzałach dusza jego zapychała do Krainy Wiecznych Duchów, w objęcia dobrego Manitou. Druga seria skutku nie odniosła. Dopiero trzecia, bardzo długa, zapaliła prawy silnik i Dornier się zwalił.

Jan Zumbach (z papierosem) na zdjęciu z października 1940 roku.fot.domena publiczna

Jan Zumbach (z papierosem) na zdjęciu z października 1940 roku.

Łupem  Jana Zumbacha tego dnia padł oprócz tego jeszcze jeden bombowiec Dornier Do-215. Do 27 września 1940 roku zestrzelił łącznie 8 nieprzyjacielskich samolotów, uzyskując tytuł „asa myśliwskiego”. W uznaniu jego zasług podczas bitwy o Anglię odznaczono go Srebrnym Krzyżem Orderu Virtuti Militari oraz brytyjskim Distinguished Flying Cross.

Zobacz również:

Podniebne zmagania i sercowe potyczki

Zumbach, w kręgach lotniczej braci i przyjaciół nazywany „Johnny” i „ Kaczor Donald”, zasłynął jednak nie tylko jako doskonały myśliwiec. Znany był również z rozrywkowego trybu życia. Do legendy przeszły wieczory w gospodzie „Orchard Inn” w pobliżu Northolt, gdzie polscy lotnicy koili morzem whisky i szampańską zabawą zszargane w podniebnych zmaganiach nerwy. Jan grał tam pierwsze skrzypce – miał zresztą bardzo mocną głowę.

John Kent, kanadyjski oficer przydzielony w początkowym okresie do 303. Dywizjonu, poczytał sobie za prawdziwy zaszczyt dotrzymanie Polakowi kroku na pewnej ostrej popijawie. Jak opowiadał: „o trzeciej nad ranem jedyną dwójką trzymającą się jeszcze na nogach byliśmy my dwaj: Johnny Zumbach,(…), i ja. I to ja jego odprowadziłem do łóżka!„.

Nasz dzielny lotnik, zawsze skory do żartów bezlitosny kpiarz, był też szczególnie czuły na powaby płci pięknej. Zwłaszcza, że wyspiarki były, jak sam pisał, „ładne, przystępne i przyjazne” i „tańczyły i pieściły się chętniej z lotnikami cudzoziemskimi niż ze swoimi”.

Tymczasem wojna trwała nadal. Zmienił się jednak jej charakter, a Luftwaffe stopniowo traciła dominującą pozycję w powietrzu. W końcu to alianci zaczęli posyłać swoje samoloty nad okupowany kontynent. „Johnny” odnosił kolejne zwycięstwa. 13 października 1941 roku, podczas lotu w eskorcie bombowców nad Francję, zestrzelił Messerschmitta Bf-109. W sierpniu 1942 roku, podczas walk pod Dieppe, powalił dwie kolejne nieprzyjacielskie maszyny.

W międzyczasie awansował i wspinał się na coraz wyższe szczeble wojskowej kariery polskich sił powietrznych: od dowódcy 303. Dywizjonu, poprzez różnorakie funkcje sztabowe( 15 kwietnia 1943 został dowódcą 3 Polskiego Skrzydła Myśliwskiego. W tym okresie ukończył Wyższą Szkołę Lotniczą. 1 września 1943 otrzymał brytyjski stopień Squadron Leader. Od 4 sierpnia 1944 do 30 stycznia 1945 dowodził 133 Polskim Skrzydłem Myśliwskim. 30 stycznia 1945 przeniesiono go do 84. Grupy Myśliwskiej)

Latem 1940 roku koło 1200 oficerów i aż 5000 podoficerów i szeregowych polskich sił powietrznych. czekało, aby wziąć rewanż na Luftwaffe.fot.domena publiczna

Piloci Dywizjonu 303. Zumbach, który właśnie wrócił z misji idzie na samym końcu.

Ostatnia wojenna przygoda Zumbacha miała dość niecodzienny przebieg. Cztery tygodnie przed zakończeniem wojny, po suto zakrapianej imprezie w polskiej jednostce lotniczej na kontynencie, postanowił wrócić do Anglii małym samolotem łącznikowym. Niestety, będąc nieco „pod gazem”, przyjął kurs przeciwny niż powinien i… przeleciał linię frontu! Z braku paliwa musiał wylądować – i tak dostał się do niewoli 7 kwietnia 1945 roku.

Przetrzymywano go w obozie jenieckim na holenderskiej wyspie Terschelling. Nawet w tej sytuacji nasz podniebny as myśliwski nie stracił jednak rezonu. W obliczu końca wojny zażądał widzenia z komendantem obozu i tak go urabiał, aż tamten zgodził się poddać mu niemiecki garnizon na wyspie!

Mister Brown i przemytnik

Kiedy wojna dobiegła końca, Jan Zumbach miał na swoim koncie 12 ½ zestrzelonych nieprzyjacielskich maszyn oraz szereg bojowych odznaczeń. Oprócz Krzyża Srebrnego Orderu Virtuti Militari nr 8825 został odznaczony czterokrotnie Krzyżem Walecznych, dwukrotnie Medalem Lotniczym, Polowym Znakiem Pilota nr 431 i dwukrotnie brytyjskim Zaszczytnym Krzyżem Lotniczym (DFC with Bar). Otrzymał ponadto pamiątkową Gwiazdę 1939-1945, Medal za Wojnę 1939-1945 oraz Medal Obrony.

Jak wielu żołnierzy Polskich Sił Zbrojnych, stanął wówczas przed dylematem – co dalej? Czy wracać do rządzonego przez komunistów kraju, czy zdecydować się na emigrację? „Johnny” wybrał to drugie – sprawę ułatwił fakt, że posiadał szwajcarski paszport. W październiku 1946 wystąpił ze służby wojskowej i zamieszkał w Szwajcarii.

Dwa lata po wojnie założył przedsiębiorstwo lotnicze. Oficjalnie świadczył usługi transportowe – w rzeczywistości jednak jego firma zajmowała się przemytem złota, alkoholu, papierosów i broni w Europie. Polski weteran przerzucał nawet żydowskich bojowników do Hajfy, by mogli się włączyć do walki o utworzenie Izraela.

Kiedy na skutek nieuczciwości wspólnika i kilku niefortunnych zbiegów okoliczności przedsięwzięcie upadło, były dowódca 303. Dywizjonu imał się różnych zajęć. Był między innymi dyrektorem firmy produkującej ręczniki, prowadził też własną restaurację i dyskotekę w Paryżu. W 1961 roku został najemnikiem w Afryce. Jako Johnny „Kamikaze” Brown lub Mister Brown zajął się organizacją lotnictwa Katangi, zbuntowanej prowincji Konga pod przywództwem Moise Czombégo. Po klęsce secesji, na której – delikatnie mówiąc – nie dorobił się, wrócił do Paryża.

Samolot Zumbach, którym siał postrach w szeregach nigeryjskiej armii. Zdjęcie z książki "Ostatnia walka".fot.materiały prasowe

Samolot Zumbacha, którym siał postrach w szeregach nigeryjskiej armii. Zdjęcie z książki „Ostatnia walka”.

W 1967 roku ten niespokojny duch ponownie zaangażował się w afrykańską awanturę i ruszył do walki, tym razem o „niepodległość” Biafry – prowincji, która próbowała uniezależnić się od Nigerii. Jego dwa stare, uzbrojone chałupniczym sposobem szturmowce Douglas A-26 i jedna poczciwa Dakota DC-3 siały postrach w szeregach nigeryjskiej armii.

Po upadku secesji Jan Zumbach powrócił do Europy i przez wiele lat prowadził różne, nieraz dość pokątne interesy. W pierwszej połowie lat 80. przebywał kilkakrotnie w Polsce. Wykorzystując znajomość z generałem Edwinem Rozłubirskim planował założyć firmę polonijną. Jan Zumbach zmarł 3 stycznia 1986 roku w Paryżu, w nie do końca jasnych okolicznościach. Został pochowany na cmentarzu wojskowym na Powązkach w Warszawie.

Bibliografia:

  1. Robert Gretzyngier, Wojtek Matusiak, Polacy w obronie Wielkiej Brytanii, Rebis 2007.
  2. Johnny Kent, Polacy są najlepsi. Wspomnienia Kanadyjczyka z Dywizjonu 303, Bellona 2018.
  3. Wacław Król, Zarys działań polskiego lotnictwa we Francji 1940, Wydawnictwa Komunikacji i Łączności 1988.
  4. Wacław Król, Zarys działań polskiego lotnictwa w Wielkiej Brytanii 1940-1945, Wydawnictwa Komunikacji i Łączności 1981.
  5. Lynne Olson, Stanley Cloud, Sprawa honoru. Dywizjon 303 Kościuszkowski. Zapomniani bohaterowie II wojny światowej, A.M.F. Plus Group Sp. z o.o. 2004.
  6. Jerzy Pawlak, Polskie eskadry w latach 1918-1939, Wydawnictwa Komunikacji i Łączności 1989.
  7. Józef Zieliński, 303. Dywizjon Myśliwski Warszawski im. Tadeusza Kościuszki, Bellona 2003.
  8. Józef Zieliński, Asy polskiego lotnictwa, Agencja Lotnicza ALTAIR 1994.
  9. Jan Zumbach, Ostatnia walka, Bellona 2019.

KOMENTARZE (3)

Skomentuj Anonim Anuluj pisanie odpowiedzi

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Anonim

skacze się ZE spadochronem, anie NA spadochronie – w tym konkretnym kontekście

Znafca

Z perspektywy historii można ich określić 1 słowem pt. „frajerzy”.Pomagali wrogom Polski tylko dlatego ze walczyli z innym wrogiem.Ja na ich miejscu na pewno bym się tam nie pchał bez względu na moje poglądy na temat Niemców.

    karol

    Frajerzy nie mam słow dla ciebie katastrofa

Zobacz również

Druga wojna światowa

„Sam diabeł byłby dobry, a co dopiero Polacy”. Polscy piloci w bitwie o Anglię

Po wrześniowej klęsce i przegranej pod niebem Francji polscy lotnicy zdobyli okazję do rewanżu na Niemcach, broniąc Anglii. 15 września 1940 r. – w apogeum...

5 maja 2021 | Autorzy: Krzysztof Jabłonka

Dwudziestolecie międzywojenne

Czy to Polacy wymyślili blitzkrieg? O historii polskich lotników bombowych opowiada autor książki „Skrzydlata husaria”

„Blitzkrieg, którego ofiarą padła Polska w 1939 roku, był niczym innym, jak twórczym rozwinięciem rozwiązań wdrożonych przez polskich lotników bombowych dwadzieścia lat wcześniej” – mówi...

14 stycznia 2021 | Autorzy: Andrzej Brzeziecki

Druga wojna światowa

„30 samolotów polskich zbombardowało Berlin”, a „Niemcy pragną pokoju”. Czemu we wrześniu 1939 roku prasa przekonywała, że... wygrywamy?

Na lądzie, w powietrzu i na morzu – w starciu z II RP Niemcy nie mieli żadnych szans. Nasi żołnierze odnosili miażdżące sukcesy, a najeźdźcy...

24 września 2019 | Autorzy: Maria Procner

Druga wojna światowa

Sekret najskuteczniejszego asa Dywizjonu 303 w trakcie bitwy o Anglię.

Josef František potrzebował zaledwie miesiąca, aby zestrzelić aż 17 niemieckich samolotów. W trakcie bitwy o Anglię żaden inny pilot Dywizjonu 303 nie mógł poszczycić się...

27 maja 2019 | Autorzy: Rafał Kuzak

Druga wojna światowa

Bitwa o Anglię. Jak ostatni bastion wolnego świata oparł się Hitlerowi?

Była to jedna z tych batalii, które przesądziły o losach świata. Wydawało się, że Hitler ma zwycięstwo niemal w kieszeni i tylko krok dzieli go...

6 sierpnia 2018 | Autorzy: Mateusz Drożdż

Druga wojna światowa

Słynnym Dywizjonem 303… dowodził Kanadyjczyk. Jak do tego doszło?

Dla Anglików był obcy, a jego rozrywki - hokej, baseball i strzelanie do grzechotników – nie były na Wyspach w poważaniu. Znaczenie dystansu kulturowego poznał...

26 sierpnia 2017 | Autorzy: Mateusz Drożdż

Jeśli chcesz zgłosić literówkę lub błąd ortograficzny kliknij TUTAJ.

Najciekawsze historie wprost na Twoim mailu!

Zapisując się na newsletter zgadzasz się na otrzymywanie informacji z serwisu Lubimyczytac.pl w tym informacji handlowych, oraz informacji dopasowanych do twoich zainteresowań i preferencji. Twój adres email będziemy przetwarzać w celu kierowania do Ciebie treści marketingowych w formie newslettera. Więcej informacji w Polityce Prywatności.