Ciekawostki Historyczne

W powietrzu łatwo o pomyłkę. Czy samolot naprawdę został zestrzelony? Czy można przypisać zwycięstwo sobie, czy należy je z kimś podzielić? Odpowiedź na część wątpliwości znajduje się w archiwach wrogów. Ale to dopiero początek wojennej arytmetyki...

Debata o prawdziwej liczbie polskich zwycięstw powietrznych odniesionych w trakcie II wojny światowej nie ustaje. Pojawiają się coraz to nowe książki, trwa przeszukiwanie archiwów, żywym ogniem dyskusji skrzą się fora internetowe. A jednak, jak pisał historyk lotnictwa Piotr Sikora, przy obecnym stanie wiedzy (…) [wciąż] dalecy jesteśmy od potwierdzenia większości roszczeń naszych pilotów, nawet tych, które Komisja Bajana dawno temu uznała za wiarygodne. Dlaczego tak trudno podać pewną liczbę zestrzeleń? Zdaniem badacza, wpływa na to kilka czynników, na przykład:

Zamieszanie bitewne i zgłaszanie zniszczenia tej samej maszyny przez kilku pilotów oraz mylna interpretacja zachowań niemieckich rywali (nurkowanie nie zawsze oznacza, że samolot się rozbił) oraz możliwości technicznych (dymiący bombowiec na jednym silniku często mógł dolecieć z powrotem do bazy we Francji).

Lista Bajana

Pierwszą próbę całościowego obliczenia strat zadanych wrogom podjęto tuż po wojnie. Podsumowanie dotyczyło oczywiście nie tylko samolotów niemieckich, ale także włoskich, japońskich i radzieckich. Komisja Historyczna Polskich Sił Powietrznych przygotowała opracowanie pod tytułem „Osiągnięcia polskich pilotów myśliwskich w drugiej wojnie światowej”. 25 marca 1946 roku zatwierdził je oficer łącznikowy przy sztabie brytyjskiego Dowództwa Lotnictwa Myśliwskiego, pułkownik Jerzy Bajan.

Pułkownik Jerzy Bajan zatwierdził "Osiągnięcia polskich pilotów myśliwskich w drugiej wojnie światowej”. Na zdjęciu z lat 30. jako kapitan Wojska Polskiego.fot.domena publiczna

Pułkownik Jerzy Bajan zatwierdził „Osiągnięcia polskich pilotów myśliwskich w drugiej wojnie światowej”. Na zdjęciu z lat 30. jako kapitan Wojska Polskiego.

W oparciu o dokumenty zebrane przez Komisję Historyczną powstała tak zwana „lista Bajana”. Wymienia ona wszystkich polskich lotników, których zgłoszenia dotyczące zadania strat wrogiemu lotnictwu w czasie II wojny światowej zostały potwierdzone. Przy ocenie relacji lotników posiłkowano się przy tym dostępną wówczas dokumentacją.

Spis z 1946 roku do dzisiaj pozostaje oficjalnym zestawieniem zwycięstw polskich pilotów myśliwskich. Znajduje się w nim 441 lotników polskich i jeden czechosłowacki – sierżant Josef František. Zsumowanie ich sukcesów daje imponujący wynik 922 i 19/30 zestrzeleń pewnych, 188 prawdopodobnych oraz 258 i 23/30 uszkodzeń.

Skąd w wyliczeniach tego typu biorą się ułamki? Często do jednej maszyny strzelało więcej pilotów. Gdy byli tego świadomi, uzyskane zwycięstwo dzielono pomiędzy nich. I tak, jeśli zapracowało na nie dwóch lotników, każdy mógł chwalić się później „połową” zestrzelonego samolotu. Jeśli było ich trzech – każdemu przyznawano 1/3. Ułamki te piloci później sumowali i stąd na przykład krakowski lotnik, podporucznik Jan Kremski, ma zaliczone łącznie… 4 i 14/15 zwycięstwa pewnego. Do zaszczytnego tytułu asa, który przysługiwał od 5 zwycięstw wzwyż brakło mu tylko 1/15.

"Przeczytaliśmy w „Dzienniku Polskim” wspaniałą wiadomość, że polski pilot Henryk Pietrzak zestrzelił pięćsetny samolot niemiecki, licząc od początku lat czterdziestych, czyli od czasu kiedy Polacy zaczęli latać z Anglii" pisze w książce "Ostatni pilot myśliwca. Wspomnienia." Jerzy Główczewskifot.Wydawnictwo Naukowe PWN.

Artykuł powstał między innymi na podstawie wydanych właśnie wspomnień Jerzego Główczewskiego pod tytułem „Ostatni pilot myśliwca. Wspomnienia”.

Zdarzało się jednak i tak, że lotnicy nie byli świadomi, iż zasługę strącenia wrogiej maszyny dzielą z innymi. W takich sytuacjach zgłaszali zestrzelenie odrębnie, przez co przyznawano im więcej zwycięstw (czy też może: większą część zwycięstwa) niż w rzeczywistości odnieśli.

Wróg prawdę ci powie

Liczby ustalone przez Komisję Bajana były weryfikowane w kolejnych latach. Gdy otwarły się archiwa wojennych wrogów, można było zestawić liczbę zgłoszonych przez Polaków zwycięstw ze stratami wykazanymi przez ich adwersarzy. Z reguły takie porównania źródeł własnych z wrogimi oznaczały obniżenie wyników. Uznaje się na przykład, że we Francji Polacy zestrzelili 50 i 9/10 samolotów wroga. 12 z tych zwycięstw przyznano myśliwcom z 1/145 Dywizjonu. Liczbę tę historyk Bartłomiej Belcarz zredukował niedawno do 8.

Zgodnie z najnowszymi ustaleniami spadła też potwierdzona suma zwycięstw Polaków i obcokrajowców w polskich dywizjonach. W 1946 roku uznano, że wynosi ona 764 i 5/12. Wliczano w to 19 i 5/6 strąceń dokonanych przez Polaków w lotnictwie amerykańskim, ale pominięto niektóre spośród tych, które oficjalnie zatwierdzili Amerykanie. Tymczasem zdaniem historyka Jacka Kutznera zestrzelono razem nieco mniej, bo 742 i ¼ maszyny.

PZL P.11 w 1939 roku. Między innymi takich maszyn używali polscy piloci w kampanii wrześniowej walcząc z Luftwaffe. fot.domena publiczna

PZL P.11 w 1939 roku. Między innymi takich maszyn używali polscy piloci w kampanii wrześniowej walcząc z Luftwaffe.

Czasem podejmowane są też próby podnoszenia liczby polskich sukcesów powietrznych. Dotyczy to na przykład bilansu września 1939 roku. Według Komisji Bajana polscy lotnicy zestrzelili wówczas na pewno 126 samolotów. Historyk Jerzy Pawlak w 1991 roku doliczył się jednak aż 147 zwycięstw.  Niestety nie wszystkie dodatkowe zgłoszenia udało się później pozytywnie zweryfikować.

Warto też dodać, że powojenna komisja nie policzyła sukcesów polskich lotników w ZSRR. Byłoby to dodatkowe 15 zestrzeleń. Może zdecydowano ostatecznie, że nie powinno się ich liczyć na konto Polaków? Wskazywałyby na to brzmiące z rosyjska nazwiska większości zwycięskich pilotów.

Złoty zegarek za Focke-Wulfa

Problem z prowadzeniem dokładnych wyliczeń powodował, że trudno było z całą pewnością stwierdzić, że czas na świętowanie „okrągłego” wyniku. Mimo tego doniesienia takie od czasu do czasu pojawiały się w prasie. Tak opisał w swoich wspomnieniach lotnik Dywizjonu 308. Jerzy Główczewski:

Przeczytaliśmy w „Dzienniku Polskim” wspaniałą wiadomość, że polski pilot Henryk Pietrzak zestrzelił pięćsetny samolot niemiecki, licząc od początku lat czterdziestych, czyli od czasu kiedy Polacy zaczęli latać z Anglii.

Zestrzelony Focke-Wulf FW 190. Właśnie taka maszyna miała być pięćsetną zdobyczą polskich lotników w trakcie II wojny światowej.fot.domena publiczna

Zestrzelony Focke-Wulf FW 190. Właśnie taka maszyna miała być pięćsetną zdobyczą polskich lotników w trakcie II wojny światowej.

Sukces Pietrzaka miał miejsce w czwartek 31 grudnia 1942 roku. Za strącenie Focke-Wulfa Fw 190 lotnik dostał złoty zegarek. A przecież, gdyby zastosować obliczenia komisji Bajana, mogłoby się okazać, że prezent należał się komuś innemu!

Okrągłe wyliczenia i „pompowanie” wyników, czyli przeszacowywanie własnych sukcesów, pojawiały się u wszystkich walczących. Ich powodem był z reguły przesadny optymizm. Na przykład w czasie kulminacji walk w czasie bitwy o Anglię, 15 sierpnia 1940 roku, brytyjscy piloci RAF zgłosili aż 185 zestrzeleń. Ostatecznie przyznano ich „tylko” 76. Dokumentacja Luftwaffe nie potwierdza nawet tej niższej liczby. Podaje stratę 67 maszyn.

Problem wyolbrzymiania własnych wyników pojawiał się też po stronie niemieckiej. 15 sierpnia ich myśliwcy zgłosili zestrzelenie 74 maszyn RAF. Tymczasem Brytyjczycy stracili ich 36, w tym tylko 25 w walkach powietrznych. Sami lotnicy Luftwaffe twierdzili zresztą wprost, że im dalej od Berlina, tym łatwiej o sukcesy. Korzystało z tego wielu lotników niemieckich na froncie wschodnim. Rosjanie byli jeszcze mniej rzetelni. W czasie bitwy na łuku kurskim zawyżyli swoje sukcesy o 1500 procent!

Jaką skuteczność mieli piloci spitfeire'ów?fot.domena publiczna

Jaką skuteczność mieli piloci spitfeire’ów?

„Naciągaczy” nikt specjalnie nie ścigał.  Propaganda wojenna potrzebowała przecież bohaterów i sukcesów. Nie potrafiono zdzierżyć jedynie ewidentnych oszustw. Jak wtedy, kiedy jeden z Niemców biorących udział w zmaganiach o Wielką Brytanię zgłosił zestrzelenie trzech Spitfire’ów, choć… wrócił do bazy z kompletem amunicji. Gdy jego mechanik odkrył kłamstwo, oszusta wyrzucono z jednostki.

Pompowanie wyników? Nie wszędzie!

O podkręcanie własnego wyniku oskarża się czasem także lotników z Dywizjonu 303, najskuteczniejszego dywizjonu alianckiego walczącego w czasie bitwy o Anglię. Od czasu starcia przyjmowano, że zestrzelili 126 samolotów. Do dzisiaj liczbę tę uznaje wielu historyków. Ale padają też sugestie, że jednostka ma na koncie tylko nieco ponad 45 maszyn wroga…

Ci, którzy chcą obniżać liczbę polskich zwycięstw odniesionych w trakcie walk o Wielką Brytanię, powinni wszelako pamiętać, że pierwszą weryfikację przeprowadzili sami wyspiarze. Patrzyli oni uważnie na ręce Polakom i innym cudzoziemcom z „egzotycznych” krajów.

"Przeczytaliśmy w „Dzienniku Polskim” wspaniałą wiadomość, że polski pilot Henryk Pietrzak zestrzelił pięćsetny samolot niemiecki, licząc od początku lat czterdziestych, czyli od czasu kiedy Polacy zaczęli latać z Anglii" pisze w książce "Ostatni pilot myśliwca. Wspomnienia." Jerzy Główczewskifot.Wydawnictwo Naukowe PWN.

Artykuł powstał między innymi na podstawie wydanych właśnie wspomnień Jerzego Główczewskiego pod tytułem „Ostatni pilot myśliwca. Wspomnienia”.

Naszych kosynierów sprawdził między innymi pułkownik Stanley Vincent. Był to dowódca bazy w Northolt, gdzie stacjonował Dywizjon 303. Aby przekonać się, czy polscy piloci nie przesadzają w ocenie swoich sukcesów, poleciał z nimi na jeden z lotów bojowych.

Traf chciał, że w trakcie tej inspekcji nasi lotnicy napotkali niemiecką wyprawę bombową. Brytyjczyk zobaczył na własne oczy, jak Polacy rozbili zwarty szyk bombowców. A co nastąpiło później? Tak opisał całą sytuację zachwycony Vincent:

Skoczyli (…)  do rozproszonych maszyn i nagle powietrze zapełniło się płonącymi samolotami, spadochronami i oderwanymi kawałkami skrzydeł. Było to tak nagłe, że aż ogłuszające.

Piloci Dywizjonu 303 zaskakiwali brytyjskie dowództwo.fot.domena publiczna

Piloci Dywizjonu 303 zaskakiwali brytyjskie dowództwo.

Lotnicy z Dywizjonu byli tak skuteczni, że angielski pułkownik nie zdołał nawet włączyć się do akcji. Było mu chyba trochę przykro, bo za każdym razem, gdy próbował ustrzelić Niemca, jakiś polski samolot sprzątał mu go sprzed oczu. Po powrocie do bazy nie miał jednak wątpliwości co do prawdziwości polskich raportów: Oni naprawdę robią to, o czym mówią. Naprawdę!

Nawet tak entuzjastyczne głosy nie wszystkich jednak przekonują. I nic nie wskazuje na to, by dyskusja na temat rzeczywistej liczby polskich zwycięstw, czy to w bitwie o Anglię, czy w całej II wojnie światowej, miała się szybko zakończyć.

Literatura:

  1. Jerzy B. Cynk, Polskie Siły Powietrzne w wojnie. 1943-1945, AJ-Press 2002.
  2. Jerzy Główczewski, Ostatni pilot myśliwca. Wspomnienia, Wydawnictwo Naukowe PWN 2017.
  3. Wacław Król, Dębliniacy z kodem „PK”, Wydawnictwo MON 1984.
  4. Wacław Król, Polskie dywizjony lotnicze w Wielkiej Brytanii 1940-1945, Wydawnictwo MON 1982.
  5. Jacek Kutzner, Zwycięstwa pilotów myśliwskich Polskich Sił Powietrznych na Zachodzie 1940-1945, Adiutor-Qlco 2007.
  6. Stefan Łaszkiewicz, Od Cambrai po Coventry, Wydawnictwo MON 1982.
  7. Łukasz Łydżba, Krakowski III/2 Dywizjon Myśliwski, Vesper 2012.
  8. Jerzy Pawlak, Polskie eskadry w Wojnie Obronnej. Wrzesień 1939, Wydawnictwa Komunikacji i Łączności 1991.
  9. Tymoteusz Pawłowski, Polacy w Bitwie o Anglię, Wirtualna Polska 7.07.2015.
  10. Sławomir Sieradzki, Niebotyczne kłamstwa, „Wprost” 23.02.2003.
  11. Piotr Sikora, Asy polskiego lotnictwa, Oficyna Wydawnicza Alma-Press 2014.
  12. Przemysław Skulski, Asy przestworzy 1939-1945, ACE Publication 1995.
  13. Przemysław Skulski, Bitwa o Anglię 1940, ACE Publication 1997.
  14. Mike Spick, Asy myśliwskie aliantów, Bellona 2006.
  15. Grzegorz Śliżewski, Grzegorz Sojda, Cyrk Skalskiego. Przyczynek do monografii, ZP Grupa 2009.
  16. Adam Zamoyski, Zapomniane dywizjony. Losy lotników polskich, Puls 1995.
  17. Józef Zieliński, Asy polskiego lotnictwa, Agencja Lotnicza „Altair” 1994.
  18. Portal Polskie Siły Powietrzne w II wojnie światowej.

Kup książkę z rabatem na stronie wydawcy

KOMENTARZE (23)

Skomentuj Anonim Anuluj pisanie odpowiedzi

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Przyczajony Kangur

Nie wiem z jakiego powodu lecz ostatnimi czasy zaobserwowałem iż zaczęło się stosować słowo „otwarły” zamiast „otworzyły”, mam świadomość że wg słownika jest to poprawna forma lecz strasznie „boli w oczy”. Artykuł bardzo spoko polecam, lecz jeżeli ktoś cierpi na podobną do mojej przypadłość to trzeba czytać z zamkniętymi oczyma.

    Marian Skwara

    Ja też mówię otwarłem, a nie otworzyłem, bo tak się w moim rodzinnym rejonie mówi, tj. w regionie na styku Małopolski, Wielkopolski i Śląska. Niektórych to razi, np. moją żonę, ale pochodzi z Mazowsza.

      Dariusz Kulesza

      Overclaiming jest czymś normalnym w świecie walki powietrznej.Ocena subiektywna w danej chwili w ferworze walki gdy do celu strzela kilku czy kilkunastu innych strzelców. Oszustwa też się zdarzały,nawet były afery np.w Luftwaffe JG2 nad kanałem w 1941r.
      Im było więcej zdobytego terytorium wroga tym wskaźnik overclaimingu był pozytywniejszy. Wraki wrogich maszyn,lepszy dostęp do dokumentacji wroga i sprawniejsza praca wywiadu.
      Ogólnie nasz rodzimy wskaźnik potwierdzonych zwycięstw to za okres wynosi:
      1939) Wojna obronna około 60…70 zestrzeleń ( walki powietrzne ),
      1940) Wojna na Francją około 50…70
      1940) Bitwa o Brytanię około 120…130 w tym w ramach jednostek RAF,
      1941) Nad kanałem itp około 30…45 myśliwców 1 i 2 siln,plus około 20 bombowców,
      1942) Około 50 ( w tym nie więcej jak 12 nad Dieppe.
      1943) Około 65 ( w tym Polish Flight Team nie więcej jak 15 )
      1944) Ogółem nie więcej jak 65…75
      1945) Ogółem nie więcej jak 25 ( z czego 2 Polacy z LWP.
      W sumie na wszystkuch frontach i obcych siłach powietrznych nie więcej jak 450 zestrzeleń wrogich maszyn plus około 150..167 V-1, plus około 10…15 maszyn na ziemi. Czy to mało? Nie! Wskaźnik prawdziwości zgłoszeń do faktycznych sukcesów to min 55…65%.

        Grzegorz

        Panie Dariuszu Kulesza. Rozmawiałem z Panem wiele lat temu w sprawie wiarygodności pewnego pilota. Otrzymałem nowe dokumenty i chciałbym się z Panem tym podzielić. Prosze o kontakt grzesion@wp.pl

    Mateusz Drożdż

    Posłużę się cytatem ze „Słownikiem Języka Polskiego” PWN: „Formy czasu przeszłego czasownika otworzyć: otwarł, otwarła, otwarli opisywane są w słownikach jako rzadziej używane niż otworzył, otworzyła, otworzyli. Częstsze za to są „nieregularne” otwarty, otwarto, otwarcie niż „logiczniejsze” otworzony, otworzono, otworzenie. Zdarzają się też konteksty, w których jednemu użytkownikowi subiektywnie lepiej brzmi np. „otworzyli drzwi”, ale „otwarli szkołę” – lub odwrotnie.
    Formy te nie są błędne, a zatem są poprawne”. Skoro tak mówią językoznawcy, to proszę pozwolić, że będę się trzymał tej formy, mimo że trąci małopolskim regionalizmem. :)

Bombacjusz

A z drugiej strony taki, o ile mnie pamięć co do stopnia i nazwiska nie myli, sierżant Dudek, który cierpiał męki fizyczne, jeśli miał sklecić trzy zdania raportu:) Inna sprawą jest dość dziwny system liczenia strat w Luftwaffe, o który do dziś przyprawia historyków o ból głowy i całkiem skutecznie gmatwa sprawę strat. Natomiast co Kampanii Wrześniowej spotkałem się z jakimś wewnętrznym opracowaniem historycznym enerdowskich Luftstreitkräfte z lat 60′ gdzie ogół strat Luftwaffe we wrześniu 39′ określono na 273 maszyny. Niestety nie określono szczegółowo powodów utraty maszyn wrzucając do jednego wora samoloty utracone w walce, zestrzelone przez obronę plot, utracone na skutek wypadków (a rozbić Bf 109 podczas startu i lądowania było bardzo łatwo) czy samoloty uszkodzone, które co prawda zdołały wylądować, ale ich remont uznano za nieopłacalny i zezłomowano.

    dariusz

    w 39 raczej Messerow 109 BF jeszcze nie było…..

      Pascal

      Przecież były już w trakcie wojny domowej w Hiszpanii, (1936 rok), tak więc były też w trakcie kampani wrześniowej.

      Cóż, gdzieś widziałem opracowanie po kampanii wrześniowej, i Polscy piloci myśliwscy zestrzelili jedną sto-dzewiątke, co wcale mnie nie dziwi, między PZL 11 a Bf 109 była przepaść Niemiec na połowie przepustnicy osiągał to co Polak grzejąc na pełnym gazie.
      Jak dobrze pamiętam to głównym pogromca Messerschmitów były lotniksa, (wypadki) i artyleria p.lot, (łącznie 109 chyba stracili koło 30).

      Dariusz Kulesza

      Były ,były Bf109 D, uzbrojone w 4 sikawki, w działka to już dopiero wersje E.

Teo

Czemu tak lubimy sami siebie biczowac. Jaka różnica po latach ile dywizjon 303 zastrzelił wrogich maszyn? Co to zmienia? Lepiej zostawić większą liczbę. Niech Angole wiedzą kto im dupe ratował.

    II sort

    A ja nie zgadzam się tobą. Jeśli podajemy jakieś fakty, to ważne żeby były rzetelne. W przeciwnym razie odsyłam do twórczości Sienkiewicza. Bardzo się cieszę, że ktoś to weryfikuje. A poza tym Angole w większości sami sobie dupę ratowali, Polacy tylko delikatnie im w tym pomogli.

      Tomek

      „Weryfikowanie” liczby zwycięstw dywizjonu 303 ze 126 do 45 nie ma nic wspólnego z rzetelnością. Z litości nie wspomnę kto tego dowodził. Cały wywód polegał na tym, że skoro w niemieckich zachowanych dokumentach (które a priori są oczywiście pewne, kompletne i niepodważalne) da się potwierdzić mniej więcej 36% brytyjskich zwycięstw z czasu Bitwy o Anglię, to 303 dywizjon zapewne zestrzelił 45 samolotów. Sorry, ale takie wywody to chęć zdeprecjonowania wyników polskich pilotów z dobraniem dowodu do tezy.

        Mateusz Drożdż

        Panie Tomku,
        Osobiście zgadzam się, że weryfikacja zwycięstw praktycznie dwukrotnie zweryfikowanych jak w przypadku sukcesów Dywizjonu 303 w czasie Bitwy o Anglię nie ma sensu. Tym bardziej, że po pierwsze uważam, że liczba 45 jest zdecydowanie zaniżona, a po drugie że mam wrażenie, że jednostkom brytyjskim takich weryfikacji się nie przeprowadza. Traktujmy więc wszystkich po równo.
        Pozdrawiam,
        Mateusz Drożdż

      Anonim

      angole… sami sobie dupe ratowali? kiedy mam sie smiać, przy a? debilni rzymianie nawet ich zajechali

        Anonim

        Rzymianie???? Kolego ,czytaj i ucz się.Rzymianie „zajechali”Brytów.Tzw angole sasi z domieszką krwi mieszkańców .Aby tobie coś wyjasnić…czemu uzywamy zwrotu..”anglo _sasi”? Widzę ze wiedza u ciebie jest na poziomie podwórkowej konwersacji…

      Rob Rob

      Wiesz co, jak już „Angole”, to i „Polaczki”.
      Bo prawidłowo należy napisać „Anglicy” (a jeszcze lepiej „Brytyjczycy”, bo w tamtym towarzystwie to i Szkoci i Irlandczycy i Walijczycy też mogli być) i „Polacy”.
      A słowo „Angole” jest formą pogardliwą – czym zasłużyli na pogardę? Tym, że nie spakowali się i nie uklękli przed Niemcami tak, jak Francuzi? Czy tym, że przyjęli w swoje szeregi Polaków, wyposażyli w sprzęt, broń, samoloty, mundury i żołd?

kot333

czy Polacy byli w 302 dywizjonie bombowym RAF?

    Mateusz Drożdż

    Proszę doprecyzować jednostkę. 302. Dywizjon RAF był polskim dywizjonem myśliwskim. Lista Bajana obejmowała zestrzelenia zgłoszone przez lotników myśliwskich, nie ma więc tam strąceń zgłoszonych przez np. strzelców w samolotach bombowych.

    Pozdrawiam,

    Mateusz Drożdż

Jacek Kutzner

Fajny tekst :)

    Mateusz Drożdż

    Bardzo mi miło usłyszeć taką opinię od znawcy tematu i autora kilku ważnych książek na ten temat. Bardzo dziękuję! :)
    Pozdrawiam,
    Mateusz Drożdż

      Dariusz Kulesza

      Połowa wpisów o gramatyce. Merytorycznych 30%.

      Skoro sami brytole zjechali z blisko 2500 zestrzelen Raf’u w BoB do poziomu 1750 z czego dla fighterów niecałe 1200 to logicznym jest że i nasze zgłoszenia muszą zjechać w dół.
      Brytole sugerują że nasi piloci w ramach służby w Raf jak i Psp zestrzelili nie mniej jaj 121…128 maszyn wroga, i być może następnych z 30 ale nie więcej.
      Naszych było około 8% na tle Raf’u a uzyskali rzetelne min 10% zestrzeleń przy najlepszym wskaźniku strat do zwycięstw.

Marko

Polskim lotnikom baedzo krytycznie zaliczano zestrzelenia a też nasi nie mając wymaganego udokumentowania ,ćzęsto zglaszali jako prawdopodobne . Było tez sporo lekceważenia czy wręcz pogardy dla Polaków jalo ludzi nizszej klasy . Doswiadczyli tego nasi lotnicy bojowi wyzszego stopnia tak jak płk. Mumler,czy Kpt. ŁASZKIEWICZ którzy lotniczą wiedzą i doświadczeniem przerastali Brytyjskich zarozumialców . Obnizanie sukcesów Polaków to głupota . Zwłaszcza Dywizjonu 303 w którym latał Czech ,Frantisek któremu nikt nie kwestionuje zestrzeleń ,mimo ,że Czech zawsze odłączał się od szyku inikt nie byl swiadkiem jego sukcesów .

Andy

Witajcie, czy można znaleźć listę mechaników z dywizjonów 303 i 315? Poszukujemy tożsamości mechanika siedzącego obok pilota Kornickiego (Spitfire PK-I). Siedzący na osłonie silnika to Cpr Mieczysław Kubali / KENT — zdjęcie pod tym linkiem http://WWW.pressreader.com/uk/the-daily-telegraph/20170922/281535111172007

Jeśli chcesz zgłosić literówkę lub błąd ortograficzny kliknij TUTAJ.

Najciekawsze historie wprost na Twoim mailu!

Zapisując się na newsletter zgadzasz się na otrzymywanie informacji z serwisu Lubimyczytac.pl w tym informacji handlowych, oraz informacji dopasowanych do twoich zainteresowań i preferencji. Twój adres email będziemy przetwarzać w celu kierowania do Ciebie treści marketingowych w formie newslettera. Więcej informacji w Polityce Prywatności.