Ciekawostki Historyczne

Bezgłowe ciało Wojciecha zdążyło przeleżeć kilka dni w rzece, zanim zsiniały i napuchnięty korpus został niedbale zakopany w ziemi, by nie rozsiewał smrodu. Dla Bolesława te zwłoki były jednak cenniejsze od złota. I nic dziwnego. Wiele wskazuje na to, że właśnie on stał za śmiercią nieszczęsnego biskupa.

995 nie był łatwym rokiem dla Bolesława Chrobrego. Udało mu się przegnać z kraju macochę i braci przyrodnich, ale walka o władzę wcale nie była zakończona. Wdowa po Mieszku I, Oda, miała jeszcze do niedawna doskonałe koneksje w Niemczech. To za jej sprawą stary książę zawarł bliski sojusz z niemiecką cesarzową Teofano i z jej małym synkiem Ottonem III. Chłopak dostał nawet od Mieszka egzotyczny prezent w postaci wielbłąda.

Teraz w koneksjach na dworze cesarskim Oda widziała ostatnią szansę na przejęcie władzy w Polsce. Liczyła, że uda jej się zbudować koalicję niemieckich możnowładców, a może nawet – pozyskać pomoc zbrojną od samego imperatora.

Katarzyna Czylok jako Oda na fotografii Sylwestra Zalewskiego.

Katarzyna Czylok jako Oda na fotografii Sylwestra Zalewskiego.

Sytuacja nie układała się jednak po jej myśli. Teofano już nie żyła, a z nową regentką – babką małoletniego cesarza, Adelajdą – Oda miała o wiele gorsze kontakty. Zresztą, Adelajda szybko została odsunięta od władzy, a Ottona III uznano za pełnoletniego.

W Niemczech zapanował chaos. Król był dorosły tylko w świetle prawa. W rzeczywistości, jako czternastolatek, w ogóle nie nadawał się jeszcze do samodzielnego sprawowania rządów. Otaczał go szczelny kordon klakierów i potakiwaczy, a o prawdziwą władzę za plecami króla bili się arcybiskupi i książęta Rzeszy.

Nawet wierny dynastii kronikarz Thietmar przyznał, że władca brutalnie odprawił babkę „ku jej wielkiemu smutkowi” i że zrobił to, ponieważ „uległ namowom swawolnych młodzieńców”.

Otton III w pełni swojego nastoletniego majestatu...

Otton III w pełni swojego nastoletniego majestatu…

 Czternastolatek na tronie

Desperacka walka o względy chłopca zasiadającego na tronie miała też swój polski akcent. Oda robiła wszystko, by przypomnieć Ottonowi, że Mieszko był wiernym sojusznikiem cesarstwa i przyjacielem jego matki. Bolesław lepiej jednak zrozumiał, co trzeba zrobić, by wkraść się w łaski czternastolatka. Dołożył starań, by zostać, nie przyjacielem cesarstwa, ale – samego cesarza.

Już w 996 roku osobiście pofatygował się na Połabie, by wziąć udział w cesarskiej wyprawie na pogan. Wystarczyło kilka spędzonych wspólnie tygodni, a owinął sobie Ottona III wokół palca. Rzutki, rubaszny trzydziestolatek, który nie daje sobie w kaszę dmuchać, zrobił niesamowite wrażenie na chłopcu przez całą młodość zmuszanym do ukrywania się za matczyną (i babciną) suknią. Otton łaknął niezależności i swobody. Polski książę był tymczasem ich uosobieniem.

Bolesław po mistrzowsku manipulował emocjami nastolatka, dzień po dniu odzierając Odę z ostatnich nadziei na powrót do władzy. Całą sympatię i zaufanie, którymi nowy władca Niemiec darzył Piastów, przejął na własne potrzeby. To on był w oczach Ottona drugim Mieszkiem, a nie którykolwiek z bliższych Ottonowi wiekiem synów Ody.

Zobacz również:

Chrobry jako… swawolny młodzieniec?

Otton III był młodzieńcem głęboko religijnym, o wyraźnych ciągotach do mistycyzmu. Był zarazem skrajnym idealistą, a może wręcz naiwniakiem – wierzył w odbudowę prawdziwego cesarstwa ze stolicą w Rzymie, a także w zgodną współpracę między dynastiami kontynentu. Chciał przenosić góry, oglądać na własne oczy cuda i czynić rzeczy, o których jego poprzednikom nawet się nie śniło. Przebiegły Bolesław do cna wyzyskał te, cokolwiek dziecinne (czy też po prostu dziecięce), marzenia.

Jak na pomnikową postać przystało, Chrobry doskonale wiedział co musi zrobić...

Jak na pomnikową postać przystało, Chrobry doskonale wiedział co musi zrobić…

Szybko sam zaczął się kreować na wielkiego zwolennika zjednoczonej Europy i człowieka wiary. Aby zaimponować Ottonowi, przyjął w Polsce z wszelkimi honorami swojego dalekiego krewniaka – Wojciecha Sławnikowica. Był on biskupem Pragi, który uciekł z ojczyzny po tym, jak czeski książę wymordował całą niemal jego rodzinę w ramach głośnej „rzezi libickiej”.

Bolesław okazał Wojciechowi wielką gościnność, ale nie zaproponował mu w Polsce żadnej ciepłej posady. Przy pierwszej okazji posłał go dalej na wschód ze straceńczą misją.

Straceńcza misja

Wojciech miał nawracać Prusów: najbardziej dzikie i bezwzględne spośród plemion, z którymi graniczyła Polska. A zarazem najbardziej zawzięte i wrogo nastawione do wszystkiego, co pochodziło z państwa Piastów. Bolesław dopiero co zorganizował wyprawę zbrojną na Prusów. I siłą rzeczy każdy kolejny przybysz z zachodu musiał się liczyć z tym, że zostanie powitany grotami włóczni, nie zaś chlebem i solą.

Trudno stwierdzić, czy Wojciech zdawał sobie sprawę ze skali wyzwania. Na pewno trzeźwej oceny szans był w stanie dokonać polski władca.

Wiedział, jakie nastroje panują w Prusach. Sprawą oczywistą była też dla niego bariera językowa. Nikt nie musiał mu tłumaczyć, że Wojciech nie będzie w stanie porozumieć się z Prusami, podczas gdy nawracanie jakichkolwiek Słowian nie nastręczałoby mu żadnych trudności.

Męczeństwo Wojciecha wyobrażone na drzwiach gnieźnieńskich.

Męczeństwo Wojciecha wyobrażone na drzwiach gnieźnieńskich.

Jeśli mimo to pokierował biskupa do Prusów, a nie na przykład do Małopolski, na Mazowsze czy choćby na Pomorze, to musiał liczyć się z tym, że misjonarz nie powróci. Może zresztą po cichu właśnie tego oczekiwał. Dalszy rozwój wypadków jasno pokazuje, że porażka Wojciecha leżała w najlepszym interesie Bolesława.

Żądza wielkiej świętości

Książę bez najmniejszej zwłoki zaczął ciągnąć profity z tragedii. Po pierwsze wykupił głowę misjonarza i to w sposób tak ostentacyjny, jak tylko się dało. Prusowie nabili czerep Wojciecha na pal i wystawili na widok publiczny. Parę dni później jakiś przypadkowy podróżnik ściągnął po kryjomu zmasakrowaną głowę i schował ją w podręcznej torbie, po czym przybył do Gniezna z nadzieją zarobienia okrągłej sumki.

Nie zawiódł się. Bolesław przyjął go na audiencji i na oczach całego dworu osobiście wręczył mu sakwę srebra. Nawet autor jednego z żywotów Wojciecha nie ukrywał, że władca uczynił to, ponieważ „był żądny pozyskać tak wielką świętość”.

Mord na Wojciechu na widokówce z początków XX wieku.

Mord na Wojciechu na widokówce z początków XX wieku.

Na tym nie koniec. Wprawdzie bezgłowe ciało Wojciecha zdążyło przeleżeć kilka dni w rzece, a następnie zsiniały i napuchnięty korpus został niedbale zakopany w ziemi, by nie rozsiewał smrodu, ale Bolesław i tak zapragnął go na swoje potrzeby. Wysłał do Prus… tych samych misjonarzy, którzy parę tygodni wcześniej towarzyszyli Wojciechowi i z bliska obserwowali jego agonię. Teraz mężczyźni wieźli ze sobą książęcą mamonę, nikt więc nie próbował ich mordować ze względu na różnice religijne.

Popularna opowieść o wykupieniu zwłok Wojciecha za ich wagę w złocie to wprawdzie tylko bajka, wiadomo jednak, że poselstwo dysponowało „ogromnymi skarbami”. Prusowie z chęcią przyjęli srebro i zgodzili się, by dwaj księża – brat Wojciecha, Radzim-Gaudenty oraz niejaki Bogusza – rozkopali jego mogiłę. Do Polski wracali jako bohaterowie.

Mistrzostwo manipulacji

Mając zwłoki u siebie, książę zaczął w spektakularnym tempie tworzyć legendę nowego męczennika i patrona chrześcijańskiej Europy. Radzim ochoczo mu w tym pomagał. Układ między nimi był chyba prosty: czeski duchowny nie dopytywał, dlaczego Bolesław wysłał misjonarzy na pewną śmierć. Władca w zamian nie drążył tematu tajemniczej ucieczki Radzima i Boguszy. W efekcie po dziś dzień nie wiadomo, jak to się właściwie stało, że Wojciech zginął, a dwóm jego towarzyszom nawet włos nie spadł z głowy. Z drugiej strony, jasne jest, że polski władca nie mógłby lepiej wyjść na całej sprawie.

Otton III znał i podziwiał biskupa Wojciecha. Na wieść o jego śmierci niemal natychmiast powziął decyzję o wyjeździe do Gniezna. I o sowitym nagrodzeniu Bolesława za to, że zadbał o odzyskanie ciała i godziwy pochówek nieszczęsnego misjonarza…

***

Czy Chrobry zapłacił niewinną krwią za królewską koronę? Poznaj średniowiecze takim, jakim było ono naprawdę: bezwzględne, brutalne i zmysłowe. Na kartach powieści Dominika W. Rettingera „Wiara i tron” Chrobry jest gotów zrobić wszystko, byle dołączyć do grona pomazańców. Wciągająca lektura – polecamy!

Źródła:

Artykuł powstał w oparciu o literaturę i materiały zebrane przez autora podczas prac nad książką „Żelazne damy. Kobiety, które zbudowały Polskę”. Poniżej wybrane pozycje bibliograficzne:

  1. G. Althoff, Otto III, Pennsylvania 2003.
  2. G. Labuda, Święty Wojciech. Biskup – męczennik, patron Polski, Czech i Węgier, Wrocław 2000.
  3. H. Łowmiański, Stosunki polsko-pruskie za pierwszych Piastów, „Przegląd Historyczny”, t. 41 (1950).
  4. A. Pleszczyński, Początek rządów Bolesława Chrobrego [w:] Viae historicae. Księga jubileuszowa dedykowana Profesorowi Lechowi A. Tyszkiewiczowi w siedemdziesiątą rocznicę urodzin, Wrocław 2001.
  5. D.A. Sikorski, Kościół w Polsce Mieszka I i Bolesława Chrobrego. Rozważania nad granicami poznania historycznego, Poznań 2013.
  6. P. Stróżyk, Jeszcze o pobycie biskupa Wojciecha na ziemiach polskich w 997 roku [w:] Scriptura custos memoriae. Prace historyczne, red. D. Zydorek, Poznań 2001.
  7. J. Strzelczyk, Otton III, Wrocław 2000.
  8. P. Wiszewski, Historyczne refleksje nad chrystianizacją Polski w kontekście funeralnym [w:] Cmentarzyska. Relacje społeczne i międzykulturowe, red. W. Dzieduszycki, J. Wrzesiński, Poznań 2015.
  9. A. Żaki, Początki chrześcijańska w Polsce południowej w świetle źródeł archeologicznych, „Symposiones”, t. 1 (1978/1981), s. 36; A. Żaki, Kraków wiślański, czeski i wczesnopiastowski [w:] Chrystianizacja Polski południowej. Materiały sesji naukowej odbytej 29 czerwca 1993 roku, Kraków 1994.

KOMENTARZE (27)

Skomentuj Anonim Anuluj pisanie odpowiedzi

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Dex

1. Śmierć biskupa Wojciecha to było skrupulatnie zaplanowane morderstwo. Bolesław był monarchą potężnym, ambitnym, cieszącym się szacunkiem. Europejczyk pełną gębą, kumpel cesarza. Na koronę mógł więc liczyć a zgodnie z planami Ottona III miał przewodzić całej Słowiańszczyźnie. Do uzyskania korony królewskiej Chrobremu brakowało już tylko jednego – świętego, najlepiej męczennika, patrona królestwa. Dla nowo ochrzczonych krajów powoływanie się na własnego świętego pomagało w ostatecznym przekroczeniu progu chrześcijaństwa. Potencjalnego kandydata szukał długo i energicznie aż los zetknął go z Wojciechem. Znany w całej Europie, wykształcony, spokrewniony z samym cesarzem, no i biskup. Kandydat wprost idealny.

    paul

    Tak. A Wojciech był naiwnym i wręcz nierozumnym człowiekiem, który dał się wciągnąć w bezczelną intrygę Bolesława. Takie bajeczki to naiwnym czytelnikom. Proszę powołać się na źródła. Trudno wierzyć w bajkę (bo to jest bajeczka) o przebiegłym Bolesławie, który znalazł pierwszego naiwnego żeby go uczynić świętym dla swojej korony. Buhahahahaha

      Sylwia

      Nie wydaje mi się, że Wojciech nie zdawał sobie sprawy z 'intrygi’. Przeciwnie, mógł być świadom możliwości rychłej śmierci i mimo to zgodzić się wyjechać do Prus. Trzeba mieć na uwadze, że to średniowiecze, gdzie taki duchowny jak Wojciech przez pół życia marzy o męczeńskiej śmierci jako ideale śmierci chrześcijanina.

Dex

2. Co więc robi Chrobry? Z własnej inicjatywy wysyła biskupa do Prus na statku typu wojskowego z uzbrojoną załogą mającą zapewnić bezpieczeństwo w czasie podróży ale już nie na pruskim lądzie. Następnie po zejściu Wojciecha na brzeg zawraca statek do Gdańska zostawiając biedaka bez języka na pastwę losu. W tej sytuacji nawracanie pogan było zwykłą mrzonką oraz skazaniem misjonarzy na pewną śmierć i Bolesław doskonale o tym wiedział. Potem było już z górki.

don Camillo

Ludzie żyjący przez granicę trochę się znają,więc dla żadnego Prusa Słowianie nie byli przybyszami z kosmosu. Gdyby św. Wojciech zostawił tam chociaż ślady chrześcijaństwa, Chrobry mógłby umieścić swoich duchownych, sypnąć kasą na kościoły i zyskać wpływy. Było o co się starać. Polacy ich nie nawrócili, udało się Niemcom i wiemy, co z tego wynikło.

jast

o litości, przecież to kosmiczne bzdury są, w sprzeczności ze źródłami i zdrowym rozsądkiem. Po pierwsze, Wojciech swoją wyprawą łaski nikomu nie robił. On musiał się na taką wyprawę udać, pod groźbą ekskomuniki żeby zrehabilitować się po dezercji z praskiego biskupstwa, i to wielokrotnej. Miał wybór udać się do Obodrytów lub Prusów i wybrał Prusów bo była to bezpieczniejszy kierunek – na Zachodzie toczyła się wojna. Po drugie, Prusy nie stanowiły jednolitego kraju rządzonego przez jednego władcę ale raczej luźnej konfederacji plemion rządzonych przez niezależne wiece, czasem współpracujących a czasem się zwalczających, Stąd też o ile faktycznie Pogezanie traktowali słowiańskich sąsiadów mało przyjaźnie to już nie posiadający granicy z Królestwem Polskim i położeni w tamtym czasie na quasi-wyspie (bo od wschodu półwysep oddzielały ogromne bagna) Sambowie byli neutralni. I na Sambię właśnie Wojciech został skierowany przez Chrobrego – istnieje tam jedno z dwu miejsc kultu Wojciecha w Świętej Siekierce, aby się tam dostać potrzebny był też właśnie statek i kilka dni drogi z Gdańska, jak jest napisane w obu żywotach z epoki. Oba żywoty zgodnie twierdzą, że eskortę i statek Wojciech odprawił sam. Na Sambii Wojciech przyjęty jest podejrzliwie, ale to nie jego słowiańskość jest problemem a raczej niezbyt zręczne próby nawracania. Wojciech zostaje lekko sponiewierany ;-) i decyzją wiecu odesłany również statkiem na pogranicze.

    jast

    Ponieważ z powodów wspomnianych na początku wracać za bardzo nie mógł, zdecydował się ruszyć pieszo, tym razem do Pogezanii, gdzie bardzo szybko jednak i bez żadnego wiecowania Wojciech zostaje zabity z obowiązku religijnego jak pisze w Żywocie I anonimowy mnich a autor Żywota II, znacznie lepiej zorientowany w lokalnej specyfice Bruno z Kwerfurtu uściśla, że na zabójcy ciążył nakaz pomszczenia utraconego w walkach z Polakami brata no a tym samym ofiara bardzo szczęśliwie sama do niego przyszła oszczędzając mu fatygi i narażania się. I dlatego zginął tylko Wojciech a pozostałych można było wziąć do niewoli, gdzie można było ich sprzedać czy do roboty zapędzić, jeńców zabijano tylko gdy była konieczność i gdy jako krnąbrni i agresywni mogli więcej przysporzyć problemów niż pożytku. Tym samym bajką jest też często powtarzane twierdzenie, że Wojciech zginął bo coś Prusom zbezcześcił czy naruszył jakieś tabu, bo wtedy zginęłaby cała grupa.

      Kasandra Wera

      W artykule nie ma wspomnienia o najważniejszej scenie z Drzwi Gnieźnieńskich obrazującej WYKUPIENIE CHRZEŚCIJAŃSKIEGO NIEWOLNIKA Z RĄK ŻYDÓW !.. To był proceder, z którym św.Wojciech walczył także w Czechach i jego ród Sławikowiczów został rozgromiony przez ród Przemyślidów uprawiających taki dochodowy handel z żydami… Ocalały św. Wojciech z bratem poszedł na Prusy nawracać pogan i musiał mieć tłumacza, który tak tłumaczył, że go Prusowie najpierw pobili a potem zamordowali. Można jedynie się domyślać jakiej nacji był tłumacz… Największą korzyść odnieśli na tamten moment żydzi usuwając obrońcę Chrześcijan sprzedawanych w niewolę..

    jast

    Chrobry największy interes miał żeby przeprowadzić udaną misję i pokazać się jako już nie neofita ale chrześcijański władca pełną gębą, nawracający pogańskie ludy.

Marek

Tylko czemu mają służyć spekulacje zawarte w artykule?

Jac

Ale z was bydlaki! Komuna mentalna…

mmoeglich

Proszę zmienić zajęcie i nie wprowadzać w obieg bzdurnych spekulacji. Tekst zupełnie wyłącza kontekst historyczny. Łatwo jest rzucić przyciągające uwagę hasło i zbudować wokół niego spekulatywną narrację, pozbawioną oparcia źródłowego. Jest przecież wiele tematów, które można zaprezentować atrakcyjnie i uczciwie. Trzeba się jednak trochę bardziej wysilić.

havo

Co to za katopropaganda to ja nie wiem… Ciężkie pierdoły.

Pawel.M.

Poproszę źródło do tego:
>>Bolesław dopiero co zorganizował wyprawę zbrojną na Prusów.<<
oczywiście piszący setki lat później Długosz, a nawet Kadłubek nie są tu źródłem. Więc czekam panie Janicki. Obawiam się jednak, że to kolejny wytwór pańskiej radosnej tfurczości…

Anonim

Wspaniały artykuł. Przecież złota to nie było ponoć na monety a tu tyle na jakieś ciało. bo święte to ono jeszcze wtedy nie było

Mateusz Jakubowski

O kurcze, jak wersja historii może niesamowicie różnić się w zależności od tego, jakie źródła się czyta. w „Początki Polski” Zielińskiego wyczytałem, że Chrobry odradzał Wojciechowi wybieranie się na Prusy. Wojciech Sławnikowicz był jednak nieugięty. Chrobry chciał dać mu nawet wojsko do obstawy, na co Święty się nie zgodził. Dalej, Wojciech podróżował z innym misjonarzem oraz ze swoim bratem. W Prusach nieopodal pogańskiej wioski złapano ich i ostrzeżono, że przy następnym wtargnięciu na ich tereny zostaną zabici. Na to Wojciech zabronił współtowarzyszom iść z nim, no a sam poszedł ponownie w okolice tej wioski.

Cała reszta dalej się zgadza – Chrobry wyczuł niesamowity interes w zdobyciu ciała Wojciecha (o jego śmierci dowiedział się prawdopodobnie od kupca, który widział jego ciało – wszak o misji Wojciecha głośno było na całą Europę i kupiec skojarzył fakty).

W co wierzyć? Gdzie szukać prawdy?

Mateusz Jakubowski

O kurcze, jak wersja historii może niesamowicie różnić się przez to, jakie źródła się czyta. w „Początki Polski” Zielińskiego wyczytałem, że Chrobry odradzał Wojciechowi wybieranie się na Prusy. Wojciech Sławnikowicz był jednak nieugięty. Chrobry chciał dać mu nawet wojsko do obstawy, na co Święty się nie zgodził. Dalej, Wojciech podróżował z innym misjonarzem oraz ze swoim bratem. W Prusach nieopodal pogańskiej wioski złapano ich i ostrzeżono, że przy następnym wtargnięciu na ich tereny zostaną zabici. Na to Wojciech zabronił współtowarzyszom iść z nim, no a sam poszedł ponownie w okolice tej wioski.

Cała reszta dalej się zgadza – Chrobry wyczuł niesamowity interes w zdobyciu ciała Wojciecha (o jego śmierci dowiedział się prawdopodobnie od kupca, który widział jego ciało – wszak o misji Wojciecha głośno było na całą Europę i kupiec skojarzył fakty).

M.

Panie Janicki, proszę się najpierw douczyć fachu historyka, a dopiero potem zabierać się za pisanie czegokolwiek. Popularyzacja historii nie polega na pisaniu bzdur, ale na „lekkim” przedstawianiu tego, co ustalili prawdziwi naukowcy, potrafiący czytać i interpretować źródła. Pan pisze takie głupoty, że włos się jeży. Wstyd, wstyd…

Anonim

Interpretacja w dużej mierze oparta o współczesne zachowania i relacje międzyludzkie. Zapomina się, że układ pomiędzy Ottonem III i Bolesławem był polityczny- Otton chciał zabezpieczonej granicy wschodniej Cesarstwa i silnego sojusznika, Bolesław starał się o uznanie swojego państwa jako niezależnego bytu politycznego. Wojciech Sławnikowic, pozbawiony wsparcia ze strony swojego rodu i państwa, musiał pełnić posługę misyjną w imieniu Kościoła i także cesarza, gdyż nigdzie nie otrzymał uposażenia jako biskup. Biorąc pod uwagę to, że państwa średniowieczne były patrymonium króla św. Wojciech został de facto siłą wydziedziczony przez Przemyślidów, był niejako „bezpaństwowcem”, mając za oparcie tytuł biskupi. Oferując patrymonium Wojciechowi Bolesław narażał się na konflikt z Przemyślidami.Biorąc pod uwagę realia epoki, gdzie hierarchiczność, duchowość i honor władcy/rycerza odgrywały rolę także na polu międzynarodowym posłanie na „samobójczą misję” duchownego przez polskiego władcę przy procesie kanonizacyjnym wymusiłoby ostracyzm cesarza wobec Bolesława. Dopiero o śmierć biskupa i wykupienie/odzyskanie ciała uświadomiło władcy, że nowy święty Kościoła może być znacznym oparciem w staraniach o stałą siedzibę biskupią w państwie gnieźnieńskim, a co za tym idzie- jedną z podstaw do starań o koronę królewską. Powrót Radzima i Boguszy po ciało należy odebrać jako potrzebę ich osobistej rehabilitacji za śmierć Wojciecha, skoro sami nie ponieśli męczeńskiej śmierci wraz z krewniakiem. Zjazd gnieźnieński dowiódł, że Otton docenił przede wszystkim walor misyjny posłania przez Bolesława Wojciecha do Prus, a Bolesława potraktował jak strażnika relikwii świętego. Bolesław koronę przecież otrzymał dopiero 25 lat później po spotkaniu w Gnieźnie, kiedy żył już zupełnie inny cesarz. Otton nałożył koronę na głowę polskiego księcia na znak, że jest on równy chrześcijańskim władcom Europy, ale nie jest równy cesarzowi. A to był główny cel Bolesława- uznanie państwa gnieźnieńskiego jako chrześcijańskiego, należącego do kręgu europejskiego, przy poparciu najsilniejszego wówczas organizmu politycznego. Śmierć Ottona III była przecież zaskoczeniem dla wszystkich i dopiero po śmierci sojusznika Bolesław mógł zdać sobie sprawę, że swoje starania o koronę będzie musiał wcielać w życie sam.

Teoria p. Kamila Janickiego jest przejawem relatywizmu i nadinterpretacji faktów, gdzie w dużej mierze do wydarzeń minionych przykłada współczesne relacje międzyludzkie- oparte na hipokryzji, manipulacji, kłamstwie i egoizmie. Dzisiaj jak najbardziej jest to do pomyślenia, że gra kośćmi osoby znanej w świecie byłaby wcielona w życie, zmanipulowana i ograna. Zapomina się jednak o realiach epoki, mentalności średniowiecznych władców, gdzie pewne zachowania były niegodne chrześcijanina.

Maciej Badowicz
Wydział Historyczny
Uniwersytetu Gdańskiego
Zakład Historii Powszechnej Średniowiecza

Tato

Przy tak skąpych pisanych materiałach źródłowych z okresu rządów króla Bolesława Chrobrego mam duże wątpliwości co do rzetelności prezentowanych „sensacji” przez autora artykułu. Przepraszam ale mam wrażenie, że pisze Pan bzdury wyssane z palca. Najgorsze,że takich publikowanych sensacji bez poparcia materiałami źródłowymi z epoki jest coraz więcej.

Anonim

Same insynuacje niepoparte wiedzą historyczną. Wzorcowy artykuł pokazujący jak dla poklasku niezorientowanej gawiedzi można się upodlić i poniżać każde wartości, w tym katolickość i polskość.

Anonim

Czytam kolejny artykuł Pana Janickiego i więcej nie będę. Pan nie opisuje historii, ale dodaje własne wyobrażenia, emocje, nie mające nic wspólnego z realną historią. Czytając któryś z kolei artykuł na temat Piastów Pana autorstwa to aż mam ochotę zapytać – dlaczego ich Pan tak nie lubi?

ori.n

Po cóż popuszczać wodzy fantazji Panie Janicki? czyż nie lepiej byłoby poczytać kroniki Thietmara, kroniki Galla i inne? Takie materiały źródłowe są o wiele bardziej wiarygodne niźli bajanie zabarwione religią.

    Nasz publicysta | Anna Dziadzio

    Drogi komentatorze, a nie sądzi Pan/ Pani – abstrahując od powyższego tekstu – że kroniki pisane na zamówienie ówczesnych władców nie zawsze są rzetelnym źródłem informacji i równie cenne, a nawet cenniejsze okazują się niekiedy prace historyków, którzy latami badali pewne kwestie i dochodzili do czasem odmiennych wniosków niż to, co zapisane w kronikach? Prace wielu z nich znajdzie Pan w bibliografii pod tekstem. Pozdrawiamy.

      Piotr

      @ Anna Dziadzio
      No tak, lepsze od dostępnych źródeł historycznych są wyziewy waszej chorej imaginacji.

janusmakroniusz

Z rozbawieniem czytam wiele komentarzy.. Dla wielu od ciekawskich przez miłośników do historyków (taką mam nadzieję) potrzebny byłby przekaz jak w CNN. Tylko wszyscy zapominają że w tamtych czasach było raptem „kilku”, którzy taki przekaz zrobili. Nie było też komórek, czy neta by coś przekazać. Czy był on rzetelny czy nie, pozostaje sprawą domniemaną ( nawet w bardzo wysokim procencie) gdyż nikt z nas nie jest w stanie naocznie się o tym przekonać i zweryfikować – potwierdzić lub zaprzeczyć. Jednak jesteśmy skazani na korzystnie z nich i branie ich jako rękojmię danych wydarzeń.
Pisanie i powoływanie się na Kościół religię/wiarę i pewien wzór (chrześcijanina), też można włożyć między bajki. Nie tacy „chrześcijanie” pokaz ywali jak się zdobywa władzę lub ją utrzymuje.
Nie jestem historykiem, nie posiadam żadnej wiedzy by wypowiadać się czy rzeczywiście tak było, czy też nie. Wiem natomiast, że ludzkość przez stulecie nie zmieniła się nic – no, zyskaliśmy postęp techniczny. Jednak mechanizmy walki nadal są takie same.
Trudno jest mi ocenić Pana artykuł – tak było, czy też bzdura. Ale też jestem w stanie zaakceptować to, że na podstawie kilku faktów trudno jest złożyć układankę z przed tysiąca lat by stanowiła jakiś w miarę rzetelny obraz tamtych wydarzeń.
Pozdrawiam i życzę dalszego owocnego pisania

Galas

Jestem potomkiem Prusow i zabicie Wojtka stanowlo powod do dumy rodów. Na drzewo z Boleslawem.

Zobacz również

Średniowiecze

Czy Bolesław Chrobry chciał zostać cesarzem?

Ambicja rozpierała butnego władcę Polski. Nie zamierzał zadowalać się statusem zwyczajnego wodza. Ale jak wielkie NAPRAWDĘ były jego aspiracje?

19 listopada 2016 | Autorzy: Kamil Janicki

Średniowiecze

Czy warto budować mury przeciw imigrantom?

Odpowiedź doskonale znali Chińczycy i Mandżurowie. Ale przynajmniej równie dużo miałby do powiedzenia na ten temat nasz własny król, Bolesław Chrobry.

29 kwietnia 2016 | Autorzy: Kamil Janicki

Średniowiecze

Kłamstwo 966 roku. Czy to Bolesław Chrobry, trzydzieści lat później, ochrzcił Polskę?

Nie brakuje teorii przesuwających chrzest Polski nawet o sto lat w tył. Znacznie więcej źródeł przemawia jednak za wprost odwrotną wersją wydarzeń. Czy to możliwe,...

14 kwietnia 2016 | Autorzy: Kamil Janicki

Średniowiecze

Kiedy naprawdę doszło do chrztu Polski?

Episkopat już rozsyła zaproszenia na obchody rocznicy chrztu Polski. Na poświęcenie czekają dwa wielkie, ceremonialne dzwony – Mieszko i Dobrawa – a pan prezydent pewnie...

27 marca 2016 | Autorzy: Kamil Janicki

Średniowiecze

Mafijne początki Polski. Czy pierwsi Piastowie byli zwyczajnymi gangsterami?

Wykopaliska archeologiczne z ostatnich dekad postawiły na głowie tradycyjne wyobrażenia o narodzinach Polski. Nasze państwo wcale nie krzepło przez sto kilkadziesiąt lat, stopniowo rozszerzając swoje...

16 grudnia 2015 | Autorzy: Kamil Janicki

Średniowiecze

Wyczyn godny króla. Czy pałac w Poznaniu powstał gdy Mieszko wciąż był poganinem?

Dwie wysokie kondygnacje, nawet kilkanaście pomieszczeń i trzysta osiemdziesiąt metrów kwadratowych powierzchni. Gdyby nie problemy ze światłem dziennym, typowe dla rezydencji tej epoki, nawet dzisiejsi...

14 grudnia 2015 | Autorzy: Kamil Janicki

Jeśli chcesz zgłosić literówkę lub błąd ortograficzny kliknij TUTAJ.

Najciekawsze historie wprost na Twoim mailu!

Zapisując się na newsletter zgadzasz się na otrzymywanie informacji z serwisu Lubimyczytac.pl w tym informacji handlowych, oraz informacji dopasowanych do twoich zainteresowań i preferencji. Twój adres email będziemy przetwarzać w celu kierowania do Ciebie treści marketingowych w formie newslettera. Więcej informacji w Polityce Prywatności.