Ciekawostki Historyczne

Temat rozliczenia z ekipą rządzącą PRL przez wiele lat elektryzował Polaków. Czy polityka grubej kreski była właściwa w stosunku do osób z najwyższych kręgów komunistycznej władzy? Czy może należało szybko i skutecznie rozliczyć przynajmniej najbardziej brutalne jej nadużycia? O to chcielibyśmy się Was zapytać w naszym konkursie.

Tym razem proponujemy Wam konkurs, w którym czekają na Was trzy egzemplarze książki Patryka Pleskota pt. „Zabić. Mordy polityczne w PRL”. Fundatorem nagród jest Wydawnictwo Znak Horyzont. Zwycięzców wybierzemy spośród autorów najciekawszych i najlepiej uzasadnionych odpowiedzi na jedno pytanie konkursowe:

Czy generała Wojciecha Jaruzelskiego i jego najbliższych współpracowników należało pociągnąć do odpowiedzialności karnej za morderstwa polityczne, dokonane w latach 80.?

W odpowiedzi szczególnie liczy się dla nas uzasadnienie. Kryterium oceny nie będzie stanowiło to, czy zgadzamy się z daną odpowiedzią, czy nie, tylko czy została ona logicznie uargumentowana. Nie jest tu także miejsce na wyzwiska, wulgaryzmy ani obrażanie kogokolwiek.

W konkursie można wygrać jeden z trzech egzemplarzy książki Patryka Pleskota pt. "Zabić. Mordy polityczne w PRL" (Znak Horyzont 2016).

W konkursie można wygrać jeden z trzech egzemplarzy książki Patryka Pleskota pt. „Zabić. Mordy polityczne w PRL” (Znak Horyzont 2016).

Konkurs trwa do 23:59 w sobotę 6 lutego 2016. Swoje odpowiedzi piszcie w komentarzach pod tym postem. Przed opublikowaniem komentarza na stronie upewnijcie się, że podaliście w odpowiedniej rubryce swój adres e-mail (jest on widoczny tylko dla redakcji). Dzięki temu, jeżeli wygracie, będziemy mogli się z Wami skontaktować. Będzie to dla nas także potwierdzeniem, że to Wy jesteście autorem danego komentarza. Pamiętajcie, by dobrze uzasadnić swe odpowiedzi!

Informacje prawne

Uczestnik konkursu wyraża zgodę na przetwarzanie ujawnionych przez siebie danych osobowych w postaci adresu poczty elektronicznej, imienia i nazwiska na potrzeby przeprowadzenia konkursu oraz udziału w bezpłatnym newsletterze. W celu uzyskania informacji o przetwarzanych danych osobowych, ich zmiany lub cofnięcia zgody na ich przetwarzania, w tym rezygnacji z udziału newsletterze uczestnik może wysłać maila na adres ciekawostki@ciekawostkihistoryczne.pl.

Interesuje Cię książka, ale nie chcesz czekać na rozwiązanie konkursu? Pamiętaj, że z naszym kodem rabatowym kupisz ją w księgarni Znak.com.pl dużo taniej od innych.

KOMENTARZE (22)

Skomentuj katarzyna97 Anuluj pisanie odpowiedzi

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

piotr34

Odpowiedziec za zbrodnie?Skad taki „szalony” pomysl.To byl „bohater ratujacy Ojczyzne” i powinien reszte zycia spedzic na cieplej resortowej emeryturce tak z 10 tysiecy na reka-aaaa, SPEDZIL-no to w „porzadku”.Odpowidziec za zbrodnie-pfff,coz za „ciemnogrod”!!!!

    Anonim

    popieram…

Maciej Bryła

W latach 80-tych ekipa Jaruzelskiego – przewidując nieuchronny rozkład komunistycznego reżimu – nie cofała się przed niczym, aby przedłużyć czas trwania swojej totalitarnej władzy. Komuniści krwawo rozprawiali się z oponentami systemu. Byli oni mordowani za pomocą broni palnej, katowani (na śmierć) na posterunach milicji, umierali w niewyjaśnionych okolicznościach. Nie trzeba osobiście mordować żeby być mordercą – wystarczy być mocodawcą i w jednakowym stopniu odpowiadać za śmierć danej osoby. Ilość ofiar, brutalność i bezwzględność działania oraz pełna świadomość popełnianych zbrodni (połączona z poczuciem totalnej bezkarności) jednoznacznie sygnalizują, iż wymiar sprawiedliwości nowej Rzeczpospolitej – chcąc zerwać z okrutną przeszłością – powinien sprawiedliwie osądzić osoby odpowiedzialne za morderstwa polityczne w latach 80-tych. Pojęcie „grubej kreski” oznaczało niestety coś zupełnie odwrotnego – nieformalną amnestię dla morderców oraz ich mocodawców.

ErikO

Moim zdaniem pociągnięcie do odpowiedzialności za zbrodnie komunistyczne dygnitarzy partyjnych, w tym Wojciecha Jaruzelskiego było niemożliwe. Wielu ludzi w Polsce do dziś wierzy w to, że oddanie władzy przez komunistów musiało się odbyć tak jak się właśnie odbyło w historii. Nic bardziej mylnego, gdyż komuniści nie zamierzali z nikim dzielić się władzą, a to co się stało przy okazji wyborów czerwcowych to nic innego jak wymknięcie się władzy z ich rąk poprzez błędy wyborcze. Komuniści mogli wyprowadzić na ulicę wojsko, mogli rozkazać im strzelać do ludzi, mogli doprowadzić do prawdziwej masakry polskiego społeczeństwa. Jaką cenę należało zapłacić za wolność? Solidarność, która miała niedługo wygrać musiała z czegoś zrezygnować i to, że Jaruzelski i jego wierchuszka otrzymali „nietykalność” nie jest niczym szczególnym. Oficjalnie w Polsce nigdy nie było polityki grubej kreski, więc można tylko domyślać się co to miało oznaczać. Dziś na sprawiedliwość jest już za późno, a wtedy ze względu na sytuację polityczną wymierzanie sprawiedliwości przypominałoby dzisiejsze wysadzanie się samobójców z ISIS. Komuniści „grali” z opozycją w teczki i solidarność bała się tego jak ognia i lepiej wolała zamieść to wszystko pod dywan by mieć święty spokój. Zresztą nie ma co się dziwić, gdyż do dziś nie wiadomo co z teczek jest prawdziwe, a co zostało sfabrykowane. I jak tu mówić o jakiś rozliczeniach? Warto wspomnieć, że pod koniec lat 80-tych nawet „zachód” wyhamował ostry kurs przeciwko Jaruzelskiemu, gdyż był on dla nich bardziej przewidywalny niż sama solidarność. Zresztą ja do dziś uważam, że idea solidarności umarła śmiercią naturalną już w 1989 roku wraz z upadkiem komunizmu. Oczywiście morderstwa polityczne miały miejsce, temu nikt nie zaprzeczy, tylko że udowodnić je komukolwiek byłoby nie sposób do dziś. Dziś to pytanie jest już nieaktualne, gdyż większość z najważniejszych dygnitarzy partyjnych już nie żyje. Oczywiście patrząc na ten problem z punktu widzenia sprawiedliwości to jak najbardziej należało ich osądzić. Pytanie tylko kto to miał zrobić? No chyba nie ci którzy lada moment mieli od nich samych przejąć władzę. Czyli miało by to wyglądać mniej więcej tak, że komuniści mieli spokojnie oddać władzę opozycji i jednocześnie założyć sobie na szyję stryczek i „kopnąć” się na taborecie. Tak naiwny to ja i dziś nie jestem. To była ta cena za wolność Polski, czyli spokój do końca dni ludzi, którzy rządzili Polską Ludową. To jest również przekleństwem naszej historii, że w tym bagnie będziemy się babrać jeszcze przez wiele lat. Dlaczego Polacy nie potrafią docenić tego, że nasz kraj bez przelewania krwi odzyskał wolność? Nie było np. tego co się działo w Rumunii. Gdybyśmy mieli się doszukiwać sprawiedliwości w osądzaniu wszystkich podejrzanych to musielibyśmy w Polsce takich „Jaruzelskich” powiesić co najmniej kilka tysięcy. Tego byśmy chcieli? Tu nie chodzi o rozliczenie tylko Jaruzelskiego, gdyż trzeba by było rozliczyć dosłownie wszystkich! Zaczęło by to przypominać polowanie na czarownice.

Jake

Spieszmy się sądzić zbrodniarzy komunistycznych, tak szybko odchodzą

Marek C.

Moim zdaniem należało pociągnąć komunistycznych decydentów do odpowiedzialności. Fakt, że działania skierowane przeciwko obywatelom własnego kraju powinny być karane, to oczywistość. Jednak często pomijaną kwestią jest wpływ polityki „grubej kreski” na społeczeństwo. Otóż poskutkowało to niezadowoleniem wielu osób czy wręcz grup społecznych. Wzbudziło też podejrzenia co do członków dotychczasowej opozycji i niechęć do nich. Pojawiły się hipotezy, że dawna opozycja i nowe władze były i są w zmowie z komunistami. Owocem tego jest istniejący do dziś brak zaufania do władz, organów ścigania oraz wymiaru sprawiedliwości. Możliwe, że również stąd wziął się powszechny w narodzie negatywny stereotyp polityka. O ile więc polityka „grubej kreski” nie wpłynęła na sytuację w kraju, to w znacząco negatywny sposób wpłynęła na naród.

Mireksp

Nie spieszcie się z z osądami i wyrokami . Historia i upływający czas udowadniają ,że to co było złe jest obecnie uważane za dobre i na odwrót : to co było dobre , w dzisiejszej rzeczywistości uchodzi za zbrodnie . Kto interesuje się historią ten sam dojdzie do właściwych wniosków i znajdzie przynajmniej kilkanaście przykładów . Osobiście zawsze uważałem , że wywoływanie powstania w 1944 roku w Warszawie było zbrodniczą awanturą , która doprowadziła do zniszczenia miasta i śmierci kilkuset tysięcy ludzi . Teraz okazuje się ,że byłem w błędzie . Taki los miłośników historii którzy mają już trochę lat na karku i przeżywają co jakiś czas wstrząs światopoglądowo – historyczny . Więc nie ździwiłbym się , gdyby za kilkadziesiąt lat stawiali Jaruzelskiemu pomniki ,
uzasadniając to tym , że poświęcając jednostki zapobiegł śmierci milionów i nie dopuścił do następnego rozbioru Polski . Nie wierzycie w taki scenariusz ? Ja też nie ale …. patrz wyżej .
Skazując tych ludzi można nieświadomie uczynić z nich ofiary ,,nieludzkiego totalitaryzmu
III RP ” Doskonały materiał na obiekt kultu .Rodacy nie dają im spokojnie żyć , więc mają swoje piekło na ziemii . I niech tak zostanie .

Jasna

Absolutnie tak. Takiego sprawiedliwego osądzenia wymagają szczególnie decyzje o wprowadzeniu stanu wojennego w 1981 roku, pacyfikacji robotniczych wystąpień na Wybrzeżu w 1970 roku oraz o wysłaniu polskich wojsk na Czechosłowację w 1968 roku. Faktycznym motywem działania członków związku przestępczego, jakim był WRON, a mającego na celu nielegalne wprowadzenie stanu wojennego, było zachowanie obowiązującego systemu ustrojowego i osobistej pozycji w hierarchii aparatu partii i państwa. Decyzje Jaruzelskiego zasługują na jednoznacznie negatywną ocenę. Wojciech Jaruzelski powinien zachować się honorowo i stanąć przed sądem. Minister spraw wewnętrznych Marek Biernacki swego czasu odtajnił materiały, z których jasno wynikało, iż stan wojenny przygotowywano znacznie wcześniej, niż twierdził generał. Dokumenty świadczą również o tym, że Rosjanie wcale nie kwapili się z interwencją. Generał powinien mieć odwagę przyznać się do prawdy. Nie miał. Jednym z najbardziej haniebnych aspektów wymiaru sprawiedliwości III RP jest to, że nie doszło do rzetelnego procesu generała Jaruzelskiego, a Aleja Zasłużonych na warszawskich Powązkach to ostatnie miejsce, gdzie powinien być pochowany ten zbrodniarz. Aleja Zasłużonych to nie jest właściwe miejsce pochówku człowieka, który odpowiadał za śmierć polskich patriotów, za prześladowania ludzi opozycji, za stan wojenny. Propaganda stara się wmówić ludziom że Jaruzelski to bohater i dzięki niemu do Polski nie wkroczyły radzieckie wojska. Jest to oczywiście niepotwierdzony bełkot. Nie ma żadnych dowodów na to, że Sowieci wkroczyliby do Polski. Na Węgrzech, byłej NRD czy w Czechach po roku 1989 doszło do kompletnej dekomunizacji. Żaden komuch nie może tam piastować stanowisk publicznych. W Polsce komuniści zasiadają nawet w sejmie, a synowie czy wnukowie komunistycznych zbrodniarzy z czasów stalinizmu dostają ciepłe posadki w mediach typu TVN czy nawet publicznej TVP. Udało się wmówić zwykłym Polakom, że dekomunizacja to zamach na ich życiorysy, że to, iż byli inżynierem czy nauczycielem w PRL oznacza, że ich też ona dotknie. Ten manewr powtórzono w okresie próby przeprowadzenia lustracji. Skutki tego są bardzo smutne. Generał Wojciech Jaruzelski, któremu za życia nie udało się udowodnić winy na drodze prawa, JEST niewinny. Co z tego, że wiemy, za co jest odpowiedzialny? Winy tej nie udowodniono mu sądownie, więc w świetle prawa jest niewinny. I co z tego, że osądzi go historia? Na tę chwilę, jako niemający na koncie przestępstw generał Wojska Polskiego i obywatel Rzeczypospolitej Polskiej miał prawo do pochówku z honorami wojskowymi, co obraża pamięć jego ofiar. To tragiczny i bardzo smutny absurd, ale niestety tak to wygląda, nad czym osobiście ubolewam. Zresztą, sam pochówek to drobiazg, dalej jest jeszcze gorzej. Bo skoro nie udowodniono mu przestępstwa, to już pozostanie niewinny, nikt bowiem nie posunie się do makabrycznych praktyk będących kpinami z prawa, jakim były procesy trupów. Tak, pewnego dnia osądzi go historia. Do tego jednak czasu ważne będzie to, że przez ćwierć wieku nie potrafiliśmy i nie chcieliśmy postawić przed sądem człowieka, który w imię utrwalenia zbrodniczej władzy komunistycznej strzelał do strajkujących i pokojowo protestujących. Tego już niestety nie jesteśmy w stanie zmienić. Oczywiście brak rozliczenia Jaruzelskiego i pozostałych przywódców PRL, politykę grubej kreski i braku dekomunizacji widać w gospodarce, mediach, w sądach, w szkołach. A niezdekomunizowani słudzy starego ustroju, ubecy i inni szubrawcy mają się niezgorzej, pracują m. in. w prasie, nic to, że szmatławej, ale wywierającej ogromny wpływ na podatne prymitywnej propagandzie doły społeczne. Nawet morderca ks. Jerzego Popiełuszki pracuje jako dziennikarz w pewnym tygodniku, brukowcu należącym do lewaka i pisze tam wulgarne artykuły na temat Kościoła Katolickiego przede wszystkim, ale też i we własnej sprawie, czyli popełnionej przez siebie ohydnej zbrodni. Tolerancja i skłonność do odpuszczania win Polaków nie wychodziła im najczęściej na zdrowie, nadal nie wychodzi i zapewne kością w gardle będzie jeszcze długo stawać. Dzisiejsze sądy polskie, m.in. Sąd Najwyższy i Wojskowy Sąd Okręgowy w Warszawie, umarzają sprawy lub uniewinniają komunistycznych zbrodniarzy, prokuratorów i sędziów będących w równym stopniu przestępcami i zbrodniarzami. Wydaje się jednak, że uzyskiwanie sprawiedliwych wyroków w sprawach dotyczących zbrodni komunistycznych (a pewnie i we wszelkich innych sprawach) będzie niemożliwe dopóty, dopóki sądownictwo i prokuratura nie zostaną poddane procesowi dekomunizacji.

Mireksp

Typowe chrześcijańskie podejście do problemu . Syn , wnuk , do siódmego pokolenia należy wytępić . Prawdziwi komuniści już dawno umarli . Nie wiem czy wiesz ale komuny już nie ma od 25 lat . Teraz każdą nieudolność rządów , niepowodzenia gospodarcze czy inne tłumaczy się działaniem ,,komuny ” . Gzdzie oni są do cholery ? Jak długo będzie ,, elita” zwalać winę na nich . Rzygać się chce . Nie podawaj przykładów z Czech . Oni może i i rozliczyli ,,komunę ” ale : nie rozpiepszali przemysłu , zachowali dobrze działające PGR – y , Skoda , przemysł tkacki itp.itd.
Bo to jest mądry naród , prowadzony przez kompetentnych ludzi w rządzie . Nie wylewają łez nad tym co było , nie rozdzierają szat , tylko konsekwentnie budują przyszłość. A nasi stawiają pomniki ,
dyżurnym tematem jest Katyń i Smoleńsk , nienawiść do wszystkiego co ruskie. I chociaż Rosjanie na kolanach przepraszali by za swoje zbrodnie to i tak Polak – katolik nie przebaczy , bo tak i koniec .My Polacy .

    Ewaryst Waligórski

    Jakże głęboka, mądra, merytoryczna wypowiedź. To jest forum z ambicjami, jeśli nie zauważyłeś. Skoro chcesz się wdawać w prymitywną pyskówkę nie popartą żadnymi rzeczowymi argumentami, to lepiej idź sobie gdzie indziej. W odpowiedzi szczególnie liczy się uzasadnienie. Najistotniejsze jest, czy odpowiedź została logicznie uargumentowana. Nie jest tu także miejsce na wyzwiska, wulgaryzmy ani obrażanie kogokolwiek…

    Xerxes

    Oczywiście, że Wojciech Jaruzelski powinien odpowiedzieć za mordy polityczne z lat 80. Już samo istnienie dyskursu dotyczącego odpowiedzialności generała za popełnione zbrodnie jest czymś złym i prowadzącym do relatywizacji klasycznej Arystotelesowskiej definicji sprawiedliwości. Powinno bowiem być oczywistym poniesienie kary adekwatnej do popełnionych czynów. W Polsce tymczasem podważono elementarne zasady funkcjonowania państwa prawa, „pozostawiając historii” osądzenie Jaruzelskiego, czyli de facto uznając go w świetle prawa niewinnym. Tymczasem generał Jaruzelski był odpowiedzialny za krwawe stłumienie robotniczych wystąpień na Wybrzeżu w 1970 roku. Fakt. Jako minister obrony narodowej odpowiadał też za udział polskiego wojska w inwazji na Czechosłowację w 1968 roku, mającej na celu stłumienie „Praskiej Wiosny”. Fakt. W latach 1967-1968, należąc do kierownictwa resortu obrony, był współodpowiedzialny za usunięcie z armii i degradację blisko 1300. oficerów pochodzenia żydowskiego. Było to częścią antysemickich działań władz, których kulminacją stały się wydarzenia Marca’68. Fakt. Osobiście nadzorował także tłumienie wystąpień robotników w czasie wydarzeń grudnia 1970 na Wybrzeżu, kiedy to piastował stanowisko ministra obrony narodowej. Z tego powodu ponosił współodpowiedzialność za krwawe wydarzenia, do których doszło. Fakt. 13 grudnia 1981 wprowadził w Polsce niezgodnie z Konstytucją PRL stan wojenny i stanął na czele Wojskowej Rady Ocalenia Narodowego (WRON); pozostawał na tym stanowisku do 21 lipca 1983, dokonując tym samym wojskowego zamachu stanu. W trakcie jego trwania z rąk milicji oraz SB zginęło kilkadziesiąt osób (do dzisiaj nieznana jest dokładna liczba śmiertelnych ofiar represji władz stanu wojennego; utworzona przez sejm kontraktowy w 1989 Sejmowa Komisja Nadzwyczajna do Zbadania Działalności MSW stwierdziła, że spośród 122 niewyjaśnionych przypadków zgonów działaczy opozycji aż 88 miało bezpośredni związek z działalnością funkcjonariuszy MSW). Fakt. Tymczasem jedno z najsłynniejszych kłamstw jakie opowiada się publicznie na temat Jaruzelskiego to jego rzekomy patriotyzm, podczas gdy tak naprawdę był człowiekiem dyspozycyjnym względem wrogiej Moskwy i dzielnie wypełniał zadania powierzone mu przez kierownictwo partii komunistycznej wrogiego Polsce ZSRR. Tak samo nieprawdą jest, że w 1981 roku Jaruzelski obronił Polskę przed interwencją rosyjską. Było zupełnie odwrotnie, poprosił o interwencję, gdyby Ludowe Wojsko Polskie nie poradziło sobie z powszechnym protestem społecznym skanalizowanym w postaci tak zwanej NSZZ Solidarność (o jej niezależności można by oczywiście dyskutować, ale to odrębna kwestia). Osobiście uważam go za wasala ZSRR, a nie polskiego przywódcę. Farsą i pogwałceniem elementarnej sprawiedliwości społecznej jest to, że nie osądzono go za życia. Jest również jednym z powodów wstydu III RP właśnie to, że zbrodniarze z okresu stanu wojennego nie zostali rozliczeni, tak jak nieżyjący już Wojciech Jaruzelski czy jego towarzysz, generał Czesław Kiszczak. To jest porażka polskiego wymiaru sprawiedliwości. Obciąża to tych wszystkich ludzi, którzy mówili, że sprawę osądzi historia. Owszem, historia osądzi generała Jaruzelskiego. I to bardzo surowo. Niestety, III Rzeczpospolita nie doprowadziła do sprawiedliwego ocenienia jego działań. Okrągły Stół i polityka „grubej kreski” były zgodne z interesami samego generała i innych ludzi „upadającego” reżimu komunistycznego. Mają oni wobec generała oczywisty dług wdzięczności, gdyż zagwarantował on im „miękkie lądowanie”. Zamiast jednoznacznie odciąć się od okresu Polski ludowej i tworzących ją ludzi od razu, skazani zostaliśmy na szkodliwą społecznie symbiozę z nimi. Przerażającym było to, że jednym z argumentów za tym była „chrześcijańska miłość bliźniego”. Wzniosły i szlachetny akt przebaczenia nie jest żadną kategorią prawną, zaś wymuszanie przebaczenia na tych, którzy poczuli się skrzywdzeni i kneblowanie w ten sposób domagających się sprawiedliwości, to postawienie na głowie zasad poszanowania prawa. W pewnym momencie zwolennicy utrzymania status quo otrzymali do rąk kolejny argument – czy naprawdę warto sądzić zgrzybiałych dziadków, którzy już nie mają tej władzy, co kiedyś i nawet nie pamiętają do końca, co właściwie zrobili? Trzeba! Bo mówimy tu nie o ludziach, którzy ukradli rower, lecz o tych, którzy przez lata trzymali pod butem cały kraj, dopuszczając się najcięższych zbrodni wobec własnych obywateli. Nieśmiertelnym i zawsze w tym miejscu przywoływanym przykładem jest Izrael, gotów wrogów swoich obywateli wyciągać nawet diabłu z paszczy. Zasugerowanie im, że Eichmann, Heim czy Demaniuk to tylko zgrzybiali starcy, spotkałoby się w najlepszym wypadku z niezrozumieniem. Wracając jednak do generała, zrezygnował on z funkcji prezydenta Rzeczypospolitej w 1990 roku, gdy najważniejsze elementy III RP zostały już przygotowane – część najbardziej skandalicznych archiwów została spalona, ludzie dawnego systemu ulokowali się w bezpiecznych miejscach. Transformacja polityczna zakładała również, że dawna partia przeformowana w SLD będzie jednym ze stabilizatorów systemu. Jaruzelski, mając tak przygotowany grunt polityczny, sfałszował swoją teczkę oficerską. Dokumenty te były fałszowane na dużą skalę w sposób nieprawdopodobny. Ale ktoś na to pozwolił. Brak systemowego zerwania z komunistyczną przeszłością poprzez rozliczenie polityczne, historyczne i prawne dawnych przywódców, czy ustawowy zakaz sprawowania funkcji publicznych przez członków był największym błędem popełnionym przez III Rzeczpospolitą, za który płacimy wysoką cenę i płacić będą jeszcze nasze dzieci. Dzisiaj bowiem mści się brak dekomunizacji i lustracji. W wolnej Rzeczypospolitej należało ujawnić zasoby teczek MSW, wyselekcjonować esbeków, a także odsunąć wysokich urzędników PZPR od polityki i biznesu przynajmniej na 10 lat – tak to uczyniono np. w Czechach. W Niemczech natomiast zlustrowano nie tylko polityków, ale także wszystkich sędziów i profesorów z byłej NRD (trzy czwarte z nich utraciło pracę, a niektórzy tytuły naukowe). Rzekomo demokratyczne państwo polskie po dziś dzień opiera się na wszechwładzy układu polityczno-urzędniczego, którego najważniejsi przedstawiciele zaczynali swoje kariery w okresie komunizmu, a właśnie uwikłania z przeszłości i nabyta wówczas mentalność jest jednym z głównych motorów ich postępowania. Zetknięcie się z tym układem jest przeżyciem bolesnym, często wręcz traumatycznym, rodzi bowiem poczucie, że nasz los nie zależy od naszego działania, lecz urzędników i polityków, którzy mają taką władzę, że w każdej chwili mogą nas zniszczyć. I być może właśnie takie poczucie jest jedną z przyczyn tak wielkiej emigracji przedsiębiorczych Polaków, którzy szukają nie tak opresyjnego państwa jak Polska. Zepsuci komunizmem aparatczycy bez trudu zaszczepiają swoją zbrodniczą mentalność młodym następcom, bynajmniej nie uwikłanym w komunizm. I właśnie to jest koronnym argumentem za koniecznością przeprowadzenia dekomunizacji zaraz po 1989 r. I to nie tylko po to, aby odsunąć od życia publicznego skompromitowanych ludzi, ale aby oni nie przekazywali swojej mentalności nowemu pokoleniu. Oznaczałoby to również solidne rozliczanie tych, którzy się dopuszczają różnego rodzaju nadużyć, a jednocześnie bezpieczeństwo uczciwych obywateli i ich pewność siebie, czego dzisiaj często bardzo brakuje. Prawdziwie wolny rynek dawałby szanse milionom energicznych i zdeterminowanych Polaków, także temu młodemu, wykształconemu pokoleniu, któremu dzisiaj grozi w wielkiej skali wykluczenie społeczne i brak możliwości życia na normalnych zasadach mimo posiadania dyplomu na piątkę. Jednocześnie rynek będzie eliminował tych wszystkich, którzy się na nim znaleźli dzięki postkomunistycznym układom. Ogromna większość z nich nie jest po prostu w stanie dać sobie rady na wolnym rynku. Natomiast ogromna większość dawnej komunistycznej nomenklatury zalet nie ma i po prostu w stosunkowo krótkim czasie, pozbawiona przywilejów związanych z dostępem do informacji, do decyzji administracyjnych, do pewnego rodzaju rynków, powiązań, a w wielu wypadkach, jeśli chodzi o wielkie przedsięwzięcia, także dotacji wsparcia z grosza publicznego, po prostu upadnie. I to będzie zabieg o mocnych aspektach dekomunizacyjnych.

Xerxes

PRZEPRASZAM, POMYLIŁEM POLA, WIĘC PRZESYŁAM RAZ JESZCZE.
Oczywiście, że Wojciech Jaruzelski powinien odpowiedzieć za mordy polityczne z lat 80. Już samo istnienie dyskursu dotyczącego odpowiedzialności generała za popełnione zbrodnie jest czymś złym i prowadzącym do relatywizacji klasycznej Arystotelesowskiej definicji sprawiedliwości. Powinno bowiem być oczywistym poniesienie kary adekwatnej do popełnionych czynów. W Polsce tymczasem podważono elementarne zasady funkcjonowania państwa prawa, „pozostawiając historii” osądzenie Jaruzelskiego, czyli de facto uznając go w świetle prawa niewinnym. Tymczasem generał Jaruzelski był odpowiedzialny za krwawe stłumienie robotniczych wystąpień na Wybrzeżu w 1970 roku. Fakt. Jako minister obrony narodowej odpowiadał też za udział polskiego wojska w inwazji na Czechosłowację w 1968 roku, mającej na celu stłumienie „Praskiej Wiosny”. Fakt. W latach 1967-1968, należąc do kierownictwa resortu obrony, był współodpowiedzialny za usunięcie z armii i degradację blisko 1300. oficerów pochodzenia żydowskiego. Było to częścią antysemickich działań władz, których kulminacją stały się wydarzenia Marca’68. Fakt. Osobiście nadzorował także tłumienie wystąpień robotników w czasie wydarzeń grudnia 1970 na Wybrzeżu, kiedy to piastował stanowisko ministra obrony narodowej. Z tego powodu ponosił współodpowiedzialność za krwawe wydarzenia, do których doszło. Fakt. 13 grudnia 1981 wprowadził w Polsce niezgodnie z Konstytucją PRL stan wojenny i stanął na czele Wojskowej Rady Ocalenia Narodowego (WRON); pozostawał na tym stanowisku do 21 lipca 1983, dokonując tym samym wojskowego zamachu stanu. W trakcie jego trwania z rąk milicji oraz SB zginęło kilkadziesiąt osób (do dzisiaj nieznana jest dokładna liczba śmiertelnych ofiar represji władz stanu wojennego; utworzona przez sejm kontraktowy w 1989 Sejmowa Komisja Nadzwyczajna do Zbadania Działalności MSW stwierdziła, że spośród 122 niewyjaśnionych przypadków zgonów działaczy opozycji aż 88 miało bezpośredni związek z działalnością funkcjonariuszy MSW). Fakt. Tymczasem jedno z najsłynniejszych kłamstw jakie opowiada się publicznie na temat Jaruzelskiego to jego rzekomy patriotyzm, podczas gdy tak naprawdę był człowiekiem dyspozycyjnym względem wrogiej Moskwy i dzielnie wypełniał zadania powierzone mu przez kierownictwo partii komunistycznej wrogiego Polsce ZSRR. Tak samo nieprawdą jest, że w 1981 roku Jaruzelski obronił Polskę przed interwencją rosyjską. Było zupełnie odwrotnie, poprosił o interwencję, gdyby Ludowe Wojsko Polskie nie poradziło sobie z powszechnym protestem społecznym skanalizowanym w postaci tak zwanej NSZZ Solidarność (o jej niezależności można by oczywiście dyskutować, ale to odrębna kwestia). Osobiście uważam go za wasala ZSRR, a nie polskiego przywódcę. Farsą i pogwałceniem elementarnej sprawiedliwości społecznej jest to, że nie osądzono go za życia. Jest również jednym z powodów wstydu III RP właśnie to, że zbrodniarze z okresu stanu wojennego nie zostali rozliczeni, tak jak nieżyjący już Wojciech Jaruzelski czy jego towarzysz, generał Czesław Kiszczak. To jest porażka polskiego wymiaru sprawiedliwości. Obciąża to tych wszystkich ludzi, którzy mówili, że sprawę osądzi historia. Owszem, historia osądzi generała Jaruzelskiego. I to bardzo surowo. Niestety, III Rzeczpospolita nie doprowadziła do sprawiedliwego ocenienia jego działań. Okrągły Stół i polityka „grubej kreski” były zgodne z interesami samego generała i innych ludzi „upadającego” reżimu komunistycznego. Mają oni wobec generała oczywisty dług wdzięczności, gdyż zagwarantował on im „miękkie lądowanie”. Zamiast jednoznacznie odciąć się od okresu Polski ludowej i tworzących ją ludzi od razu, skazani zostaliśmy na szkodliwą społecznie symbiozę z nimi. Przerażającym było to, że jednym z argumentów za tym była „chrześcijańska miłość bliźniego”. Wzniosły i szlachetny akt przebaczenia nie jest żadną kategorią prawną, zaś wymuszanie przebaczenia na tych, którzy poczuli się skrzywdzeni i kneblowanie w ten sposób domagających się sprawiedliwości, to postawienie na głowie zasad poszanowania prawa. W pewnym momencie zwolennicy utrzymania status quo otrzymali do rąk kolejny argument – czy naprawdę warto sądzić zgrzybiałych dziadków, którzy już nie mają tej władzy, co kiedyś i nawet nie pamiętają do końca, co właściwie zrobili? Trzeba! Bo mówimy tu nie o ludziach, którzy ukradli rower, lecz o tych, którzy przez lata trzymali pod butem cały kraj, dopuszczając się najcięższych zbrodni wobec własnych obywateli. Nieśmiertelnym i zawsze w tym miejscu przywoływanym przykładem jest Izrael, gotów wrogów swoich obywateli wyciągać nawet diabłu z paszczy. Zasugerowanie im, że Eichmann, Heim czy Demaniuk to tylko zgrzybiali starcy, spotkałoby się w najlepszym wypadku z niezrozumieniem. Wracając jednak do generała, zrezygnował on z funkcji prezydenta Rzeczypospolitej w 1990 roku, gdy najważniejsze elementy III RP zostały już przygotowane – część najbardziej skandalicznych archiwów została spalona, ludzie dawnego systemu ulokowali się w bezpiecznych miejscach. Transformacja polityczna zakładała również, że dawna partia przeformowana w SLD będzie jednym ze stabilizatorów systemu. Jaruzelski, mając tak przygotowany grunt polityczny, sfałszował swoją teczkę oficerską. Dokumenty te były fałszowane na dużą skalę w sposób nieprawdopodobny. Ale ktoś na to pozwolił. Brak systemowego zerwania z komunistyczną przeszłością poprzez rozliczenie polityczne, historyczne i prawne dawnych przywódców, czy ustawowy zakaz sprawowania funkcji publicznych przez członków był największym błędem popełnionym przez III Rzeczpospolitą, za który płacimy wysoką cenę i płacić będą jeszcze nasze dzieci. Dzisiaj bowiem mści się brak dekomunizacji i lustracji. W wolnej Rzeczypospolitej należało ujawnić zasoby teczek MSW, wyselekcjonować esbeków, a także odsunąć wysokich urzędników PZPR od polityki i biznesu przynajmniej na 10 lat – tak to uczyniono np. w Czechach. W Niemczech natomiast zlustrowano nie tylko polityków, ale także wszystkich sędziów i profesorów z byłej NRD (trzy czwarte z nich utraciło pracę, a niektórzy tytuły naukowe). Rzekomo demokratyczne państwo polskie po dziś dzień opiera się na wszechwładzy układu polityczno-urzędniczego, którego najważniejsi przedstawiciele zaczynali swoje kariery w okresie komunizmu, a właśnie uwikłania z przeszłości i nabyta wówczas mentalność jest jednym z głównych motorów ich postępowania. Zetknięcie się z tym układem jest przeżyciem bolesnym, często wręcz traumatycznym, rodzi bowiem poczucie, że nasz los nie zależy od naszego działania, lecz urzędników i polityków, którzy mają taką władzę, że w każdej chwili mogą nas zniszczyć. I być może właśnie takie poczucie jest jedną z przyczyn tak wielkiej emigracji przedsiębiorczych Polaków, którzy szukają nie tak opresyjnego państwa jak Polska. Zepsuci komunizmem aparatczycy bez trudu zaszczepiają swoją zbrodniczą mentalność młodym następcom, bynajmniej nie uwikłanym w komunizm. I właśnie to jest koronnym argumentem za koniecznością przeprowadzenia dekomunizacji zaraz po 1989 r. I to nie tylko po to, aby odsunąć od życia publicznego skompromitowanych ludzi, ale aby oni nie przekazywali swojej mentalności nowemu pokoleniu. Oznaczałoby to również solidne rozliczanie tych, którzy się dopuszczają różnego rodzaju nadużyć, a jednocześnie bezpieczeństwo uczciwych obywateli i ich pewność siebie, czego dzisiaj często bardzo brakuje. Prawdziwie wolny rynek dawałby szanse milionom energicznych i zdeterminowanych Polaków, także temu młodemu, wykształconemu pokoleniu, któremu dzisiaj grozi w wielkiej skali wykluczenie społeczne i brak możliwości życia na normalnych zasadach mimo posiadania dyplomu na piątkę. Jednocześnie rynek będzie eliminował tych wszystkich, którzy się na nim znaleźli dzięki postkomunistycznym układom. Ogromna większość z nich nie jest po prostu w stanie dać sobie rady na wolnym rynku. Natomiast ogromna większość dawnej komunistycznej nomenklatury zalet nie ma i po prostu w stosunkowo krótkim czasie, pozbawiona przywilejów związanych z dostępem do informacji, do decyzji administracyjnych, do pewnego rodzaju rynków, powiązań, a w wielu wypadkach, jeśli chodzi o wielkie przedsięwzięcia, także dotacji wsparcia z grosza publicznego, po prostu upadnie. I to będzie zabieg o mocnych aspektach dekomunizacyjnych.

Michał

Moim zdaniem najwyżsi dygnitarze PRL powinni odpowiedzieć za wszystkie swoje przestępstwa i te powszechne jak na przykład zlecanie morderstw oraz polityczne jak zamykanie ludzi w zakładach zamkniętych bez sądu, tortury oraz wprowadzenie stanu wojennego łamiąc przy tym swoją skrajnie symboliczną konstytucję. Większość tych przestępstw została dokonana na tle politycznym. Na skrajne potępienie zasługują motywy aby stępić każde nawet najmniejsze źródło oporu, aby tylko móc utrzymać się u władzy. Jest to zdecydowanie inny motyw niż w przypadku zbrodniarzy z II wojny światowej tam najczęstszą przyczyną ludobójstwa była nienawiść na tle rasowym ( trzeba również wspomnieć o powodach politycznych, które jednak odgrywały mniejszą rolę). Nie można jednak powiedzieć iż w czasie PRL dochodziło do zbrodni ludobójstwa w rozumieniu dzisiejszego prawa karnego ( zbrodnie takie nie ulegają przedawnieniu – dlatego niektórzy członkowie SS są ścigani do dziś). Bardziej skłaniałbym się do objęcia dygnitarzy zarzutem zbrodni przeciwko ludzkości ( które również nie ulegają przedawnieniu), gdyż liczne represje ludności cywilnej w związku z ich poglądami politycznymi. Wielkość ucisku była ogromna, zabójstwa, tortury oraz bezprawne przetrzymywanie były codziennością ludności PRL. Ogromnym również zawinieniem ze strony najwyższych przedstawicieli PZPR było wprowadzenie stanu wojennego w celu, tylko i wyłącznie osiągnięcia korzyści politycznej oraz terroryzowania społeczeństwa. Nie istniała uzasadniona obawa w postaci interwencji wojsk układu warszawskiego oraz twórcy stanu wojennego wprowadzając go dopuścili się poważnego deliktu konstytucyjnego. Reasumując represje prawne wobec najwyższych dygnitarzy PRL są w pełni uzasadnione, gdyż ponoszą winę za wiele przestępstw o najwyższej szkodliwości społecznej. Mimo upływu lat wiele z tych czynów nie powinno ulegać zatarciu, a naród powinien rozliczyć się ze swoją trudną historią, która do dziś budzi wiele kontrowersji.

Anonim

Za 25 lat mój wnuk będzie rozliczał i oceniał dzisiejsze ekipy władzy. I oby nie zakończyły się one wojną domową. Jakże łatwo jest krytykować wszystko to co było, kiedy się siedzi bezpiecznie na fotelu w domu i klepie klawisze. Czytając te pseudonaukowe posty i wypowiedzi, można uznać, że to jest totalna żenada. :(

Mariner

Pomysl konkursu jest elementem szerszego planu walki z resentymentem za PRLem .Autorzy siegneli wiec po wyprobowany sposob jakim Gebbels sie poslugiwal czyli obrzycanie blotem. Ja bym zadal przewrotbne pytanie? Dlaczego Jaroslawa Kaczynskiego,Ziobre i obu Kaminskich wlacznie z owczesnym prokuratorem generalnym nie oskarzyc i postawic przed sadem za mord na Barbarze Blidzie.? Tego nie dalo sie ukryc.
Jaruzeski zachowal klase do konca ! O takiej klasie i popularnosci wspolczesni prawicowi politycy moga jedynie nawet pomarzyc! Kaczynski czy Ziobro przy nim to naprawde prawdziwe „zera”.Miernoty nad miernotami i na kazdym kroku pokazuja jak malego kalibru sa ludzmi!

Polityka mierzy sie po skutecznosci jego dzialan aJaruzelski ma dwie potezne zaslugi dla Polski jako panstwa :
1.wprowadzenie stanu wojennego.Zapobieglo to hipotetycznej interwencji sowieckiej
2.zainicjowanie „okraglego stolu” co pozwolilo uniknac wojny domowej a wiec rozlewowi krwi.
„Daniny krwi” jak to nazywa red Pospieszalski – prawicowy dziennikarz ktory zainicjowal debate na ten temat zalujac wrecz ze takiej daniny nie bylo.

Jaruzeskiemu powinno sie postawic pomnik(!) a nie czynic odpowiedzialnym za domniemana smierc opozycjonistow.Smierc wielu jest hipotetyczna gdyz nie potwierdzono udzalau SB a jedynie przypuszcza sie ze SB bralo udzial w ich likwidacji.Wielu umarlo z powodow naturalnych ale ” przyklejono juz ” latke ze za ich smierc jest odpowiedzilne UB wiec powiela sie kolejny raz plotke za zostali zabici.Wielu zapilo sie na smierc bo nie zalapalo do koryta po zwycieztwie w 1989r.

Uwazam powyzszy konkurs za szkalujacy i odrazjacy a autorow za prawicowych oszolomow :) !

vtz

Pytanie postawione jest dość niezręcznie – skłania bowiem do ferowania wyroków z dziedziny odpowiedzialności karnej, dla której jedynym punktem odniesienia winny być przepisy prawa (wedle których to kompetentni sędziowie – nie my – winni w pierwszej kolejności orzekać). Nie bez powodu media mają zakaz ogłaszania osoby winną przed uprawomocnieniem skazującego ją wyroku. A w tej perspektywie – i obecny, i obowiązujący w latach 80′ kodeksy karne zawierają jasno opisane okoliczności, w których nastąpić może wyłączenie bądź nadzwyczajne złagodzenie odpowiedzialności karnej. Tyle że, patrząc nawet na obecne rozbieżności w ocenie sporu wokół TK, nietrudno wyobrazić sobie sytuację, w której przychylny Jaruzelskiemu obrońca czy nawet sędzia uznałby jego postępowanie np. za „obronę konieczną (…) w celu przywrócenia porządku lub spokoju publicznego”. Przepis taki funkcjonował w kodeksie obowiązującym od 1970 do 1998 r. (!). Kodeks obecnie obowiązujący podobnego zapisu co prawda nie zawiera, ale dobre prawo nie powinno przecież przecież działać wstecz.

Skoro jednak nie wiemy, czy, na mocy ówcześnie obowiązującego prawa, dałoby się Jaruzelskiego (nie w sensie prawnym) „ułaskawić”, cofnijmy się o krok i zapytajmy – czy dałoby się go w ogóle, w związku z politycznymi mordami, oskarżyć? To również pytanie bardziej do prokuratorów niż internautów. Przyjęta przez czynniki państwowe po zabójstwie ks. Jerzego Popiełuszki linia obrony, winą obarczyć kazała agenturalne doły, zrzucając wszystko na karb pewnego rodzaju „nadgorliwości” szeregowych funkcjonariuszy, podpuszczonych przez równie nadgorliwego pułkownika Pietruszkę. Ten mord okazał się jednak zbyt wstrząsający dla społeczeństwa, by dało się go przykryć jak Przemyka czy Pyjasa. Samo jednak traktowanie sprawy właśnie w kategoriach „nadgorliwości” funkcjonariuszy pokazuje dość znamiennie stosunek ówczesnej władzy do przemocy jako narzędzia tej władzy sprawowania. Nawet jednak przyjmując (podważaną przecież) tezę o nieświadomości PRL-owskiej wierchuszki, trudno uwierzyć, by jej członkowie, wielokrotnie pełniący funkcje w aparacie władzy już w czasach stalinowskiej, nie akceptowali tej przemocy jako narzędzia zastraszania społeczeństwa i usuwania z niego jednostek szczególnie niewygodnych. W tym sensie, nawet jeśli nie dałoby się przypisać Jaruzelskiemu i jego ekipie sprawstwa kierowniczego w mordach politycznych z lat 80′ (co nie jest takie pewne), istnieją poważne przesłanki by twierdzić, iż powinna ta ekipa zostać oskarżona o sprawstwo przez zaniechanie – nie zrobiła bowiem nic, by tym mordom zapobiec, mimo iż jej wpływ na tego rodzaju decyzje powinien być kluczowy. Spowodować czyjąś śmierć można bowiem nie tylko przez wydanie rozkazu, ale również przez niewydanie jasnego, stanowczego zakazu. Odrębną tu już kwestią pozostaje potencjalne sprawstwo kierownicze m.in. Jaruzelskiego w masakrze robotników w roku 1970. I złagodzenie wyroków, jakie mordercom Popiełuszki, załatwił Kiszczak.

Oburzenie wielu prawniczych i politycznych autorytetów wywołały niedawne słowa Kornela Morawieckiego, który z sejmowej trybuny wołał iż „nad prawem jest dobro narodu”. W istocie jednak każdy upadający krwawy reżim na nowo stawia przed narodem, a czasem i społecznością międzynarodową pytanie – na ile nagiąć można literę prawa, aby uratować tego prawa ducha? Na ile sądzić możemy według swojego, nowego prawa, kogoś kto żył według prawa poprzedniego (nawet, gdy było ono bezprawiem)? Bo choć nikt dziś chyba specjalnie nie płacze za Hansem Frankiem czy Ribbentropem, to wybór odpowiedniej dla norymberskiego trybunału podstawy prawnej spędzał swego czasu sen z powiek najtęższym prawniczym głowom. Z drugiej strony – wielu pomniejszych nazistowskich zbrodniarzy, tak jak później Czerwonych Khmerów, czy wreszcie komunistycznych prominentów zza żelaznej kurtyny, potraktowanych zostało przez wymiar sprawiedliwości wyjątkowo pobłażliwie. Ulica zwykła wydawać upartym dyktatorom o wiele dotkliwsze wyroki, od Mussoliniego, przez Ceausescu, po Kadafiego. A ci bardziej pragmatyczni? W sumie rozumiem, że głupio jest karać kogoś, kto długo kazał Ci s********ć. A potem, zapewniwszy sobie nieformalny list żelazny, dobrowolnie przerzucił część tego bajzlu na Twoje barki. A mógł zabić.

Szukając gdzieś złotego środka dla dylematu z poprzedniego akapitu trzeba by chyba tę odpowiedzialność karną połączyć jednak z odpowiedzialnością, może nie tyle polityczną (bo nasi bohaterowie żadnych funkcji już nie sprawują), co „społeczną”. Jaruzelski i Kiszczak już co prawda nie żyją, ale żyją jeszcze choćby obaj szefowie SB z lat 80′ – generałowie Ciastoń i Dankowski. I nie chodzi już nawet o to, by w imię jakiejś gerontosadystycznej satysfakcji posyłać teraz tych staruszków za kraty, na te ostatnie miesiące życia, jakie im zapewne zostały. Ale, jeśli tak uznałby niezawisły i obiektywny sąd (znajdzie się taki?), niech staną się oni na te kilka miesięcy, może lat, generałami C. i D. Niech ich portrety zawisną wtedy w naszej wyobrażonej galerii narodowej hańby – nie będzie to chyba powodem do wstydu większym, niż funkcje, które pełnili. Niech ich czyny, a choćby i zaniechania, zostaną nazwane po imieniu. Te podłe, a jeśliby się znalazły – to i szlachetne. By kolejne pokolenia wiedziały.

katarzyna97

Myślę, że Jaruzelski nie powinien był odpowiedzieć za mordy polityczne. Jestem osobą religijną i uważam, że za wszystkie występki zostanie ( a pewnie już został) ukarany w życiu pozaziemskim. Ludziom życia się nie zwróci, a jego ukaranie zapewne spowodowałoby nową spiralę nienawiści i niewygodne odgrzebywanie przeszłości. PRL minął. Należy pamiętać, o bohaterskiej walce robotników, o ’70, ’76, ’80, ’89, i tę wiedzę historyczną pielęgnować publikacjami książkowymi, wykładami czy innymi formami kulturowymi. To jest najważniejsze – nie zapomnieć, a ocenę postaci Jaruzelskiego pozostawić do subiektywnego wglądu.

Art

Dzięki „rozmowom w Magdalence” ten cały cyrk się nigdy nie skonczył.

konrad

Norymberga dla komuny. Inaczej nic się nie zmieni.

Marcus

Nie można osądzać człowieka, którego się nie znało. A ja go nie znałem osobiście i mimo tego, żę wiemy co robił i jakie krzywdy zadał to moje zdanie na ten temat nic zupełnie nie zmieni. Czy kara śmierci dla Jaruzelskiego wykonana pod koniec lat 80 zmieniła by cos w Polakach? Czy sąd w latach 90 i na początku XXI wieku skazały takiego człowieka na cokolwiek? Jaruzelski sta się za życia pożywa dla mediów, tematem zastępczym który brał emeryturę 10 tysięcy a tych których potępiał umierali w biedzie. Odpowiedź jest jedna- historia nigdy nie jest biała lub czarna, mimo tego że byłem i jestem przeciw Jaruzelskiemu, to w głębi wiem że chciał dobrze dla Polski.

mika19

tak nikt nie żyje dla siebie tylko odpowiada też za innych

cos226

Generał Wojciech Jaruzelski jest nieodłączną ikoną polskiego PRL-u. Każdy człowiek ma wybór, kim chcę być oraz jaki chce być. Czasami okazuje się, że nasze wybory są słuszne a czasami nie są. Jedni żałują i zmieniają drogę, inni do końca, zatwardziale twierdzą, że zmiany nie wymagają. Izrael ben Eliezer Baalszam mawiał: „ Świat jest pełen ogromnych świateł i tajemnic, a człowiek zasłania się przed nimi swoją małą dłonią”. Myślę, że te słowa idealnie wpisują się w postać Wojciech Jaruzelskiego. Generał dokładnie wiedział, na którą stronę mocy przechodzi, dokonał więc wyboru. Wolał służyć obcemu państwu niż własnym rodakom. Został prezydentem RP w PRL-u. Był przesiąknięty machiną realnego socjalizmu. Zlecał wraz ze swoim klanem morderstwa na ludzi myślących inaczej, ludzi, którzy chcieli i łaknęli jak kania dżdżu- wolności. To jego wybór. Jego droga.
Wojciech Jaruzelski powinien w pełni ponieść odpowiedzialność za zbrodnie, których się dopuścił. Nawet pokazowy proces po jego śmierci jest zachowaniem, które przywraca godność przede wszystkim ofiarom i ich rodzinom a także honor i wiarę w sprawiedliwość. Człowiek ten był sługą obcego ustroju, doskonale zdawał sobie sprawę z tego co czyni i nadal to czynił. A więc czy można przejść obok świadomego działania generała obojętnie? Zdecydowanie nie. Minęło zaledwie 35 lat od tamtego czasu. Jesteśmy jako naród winni sobie prawdy, przyszłym pokoleniom a także rodzinom, których bliscy zostali pomordowani – sprawiedliwości w postaci prawdy historycznej. Tylko budowanie na prawdzie pozwoli nam wyciągnąć wnioski na przyszłość i efektywniej działać z ludźmi pokroju gen. Jaruzelskiego. Wojciech Jaruzelski zasłonił swoją małą dłonią ogromne światła nadziei by stłumić miliony. Prawda o Wojciechu Jaruzelskim jest taka jak w tym powiedzeniu: jestem takim jakim jestem dla drugiego człowieka… On wybrał a my jako Naród osądźmy rzetelnie ten wybór.

Jeśli chcesz zgłosić literówkę lub błąd ortograficzny kliknij TUTAJ.

Najciekawsze historie wprost na Twoim mailu!

Zapisując się na newsletter zgadzasz się na otrzymywanie informacji z serwisu Lubimyczytac.pl w tym informacji handlowych, oraz informacji dopasowanych do twoich zainteresowań i preferencji. Twój adres email będziemy przetwarzać w celu kierowania do Ciebie treści marketingowych w formie newslettera. Więcej informacji w Polityce Prywatności.