Ciekawostki Historyczne

W czasie wojny informacja to broń. Jej zdobycie to jednak dopiero pierwszy krok. W warunkach okupacji równie trudne było jej przekazanie do centrali w Londynie. Polski wywiad wpadł na iście szalony pomysł przedostania się przez pół ogarniętej wojną Europy.

Najkrótsza droga między terenem a centralą wiodła przez eter. Lecz radio nie dawało możliwości przesyłania szkiców czy zdjęć, a to one zwykle stanowiły clou raportu. Należało znaleźć inny sposób.

Szef wywiadu AK, pułkownik Marian Edward Drobik wysunął kuszącą propozycję. Było nią wytyczenie dla kurierów szlaku przerzutowego przez okupowaną Europę do Wielkiej Brytanii. Kazimierz Leski, pseudonim „Bradl”, inżynier, agent tajemniczej grupy Muszkieterów, a później AK, błyskawicznie uznał, że gra jest warta ryzyka:

[…] Europę Zachodnią znam nie najgorzej, […] od strony językowej na pewno nie będę miał trudności, […] mógłbym prawdopodobnie spróbować przetarcia trasy przez Niemcy do Francji. […] Zadanie było jasne.

Tak rodziła się komórka o kryptonimie 666.

Marian Drobik. Szef wywiadu AK (źródło: domena publiczna).

Marian Drobik. Szef wywiadu AK (źródło: domena publiczna).

Podrobione „paliwo” dla wywiadu

Komplet dokumentów spreparował wydział „198” Legalizacja i Technika, dopiero długo później nazwany Agatonem – pod tym kryptonimem miał przejść do historii. Zajmował się głównie przygotowaniem wszelkiej maści dokumentów. Dowody osobiste, przepustki, legitymacje i wiele innych potrzebnych w konspiracji papierów.

Tak jak brak benzyny unieruchamia najlepszy samochód, tak brak fałszywych dokumentów unieruchomiłby najsprawniejszą sieć wywiadu – tłumaczył Stanisław Jankowski, cichociemny, „Agaton” – szef legalizacji.

Aby móc podróżować przez Europę Zachodnią, Leski potrzebował dokumentów niemieckich, francuskich i hiszpańskich. Każdy musiał być zrobiony na podstawie autentycznych wzorów. Te należało zdobyć.

Zobacz również:

Benedyktyńska robota

Radzono sobie wszelkimi sposobami, z których kradzież była jedną z wielu. Liczył się skutek. Zaangażowano do tej roboty fachowców, tzn. kieszonkowców sławnych na całą przedwojenną Warszawę.

Lokal legalizacji Armii Krajowej przy Ogińskiego 8, miejsce fałszowania dokumentów. Romuald Warakomski „Hilary” przy wykreślaniu pieczęci. W głębi Zdzisław Pleskaczewski „Zbyszek” przy retuszu zdjęć. Zdjęcie i podpis pochodzą z „Wielkiej Księgi Armii Krajowej” (Znak Horyzont 2015).

Lokal legalizacji Armii Krajowej przy Ogińskiego 8, miejsce fałszowania dokumentów. Romuald Warakomski „Hilary” przy wykreślaniu pieczęci. W głębi Zdzisław Pleskaczewski „Zbyszek” przy retuszu zdjęć. Zdjęcie i podpis pochodzą z „Wielkiej Księgi Armii Krajowej” (Znak Horyzont 2015).

Z czasem powstało archiwum, w którym oprócz wzorów odnotowywano wszelkie informacje dotyczące charakterystycznych dla dokumentów szczegółów. Tak w wydanych to po latach wspomnieniach pisał o tym Stanisław Jankowski:

Otrzymaliśmy na przykład z Wd 69 [Wydział Bezpieczeństwa i Kontrwywiadu] informację, że Niemcy, badając autentyczność dokumentów pochodzących z Rzeszy, odklejają fotografie i sprawdzają pieczątki firmowe zakładów fotograficznych stawiane na odwrocie.

Dbałość o szczegóły była w legalizacji najważniejszym przykazaniem: decydowała o życiu agenta. Kontrola rewersu fotografii zmusiła legalizację do dodatkowej pracy. Nowy istotny szczegół wplótł się w konglomerat innych cech niezbędnych przy kopiowaniu.

Jeszcze więcej o sukcesach wywiadu Armii Krajowej przeczytacie w rozdziale Kacpra Śledzińskiego, który napisał do „Wielkiej Księgi Armii Krajowej” (Znak Horyzont 2015). Znajdziecie w niej również teksty innych publicystów „Ciekawostek Historycznych”.

Jeszcze więcej o sukcesach wywiadu Armii Krajowej przeczytacie w rozdziale Kacpra Śledzińskiego, który napisał do „Wielkiej Księgi Armii Krajowej” (Znak Horyzont 2015). Znajdziecie w niej również teksty innych publicystów „Ciekawostek Historycznych”.

Jakość papieru (jeśli było to możliwe, zdobywano oryginalne druki), farba pieczątek, znaki zabezpieczające, podpisy – tu nie tylko należało zwrócić uwagę na charakter pisma, ale również rodzaj atramentu. Potrzebne były maszyny do pisania o różnych czcionkach, stemple, tusz do stempli, numeratory, datowniki, znaczki stemplowe.

Jak zostać generałem

Pewnego dnia w lokalu konspiracyjnym Kazimierz Leski odebrał legitymację urzędnika Ostbahn. Pierwsza wyprawa z miejsca ujawniła komplikacje, z których wcześniej nie zdawano sobie sprawy. Bradl odkrył, że legitymacja Ostbahn pod Paryżem budzi zainteresowanie.

Wnioski z kształcącej podróży sprowadzały się do konkluzji: w czasie wojny najmniej podejrzeń w podróżach po dowolnym terenie […] budzić mogą główni aktorzy scen wojennych – wojskowi. Szybko okazało się, że stopień wiarygodności jest wprost proporcjonalny do wysokości rangi oficera.

Fałszywy ausweis Kazimierza Leskiego wystawiony przez Wydział „Agatona”. Zdjęcie i podpis pochodzą z „Wielkiej Księgi Armii Krajowej” (Znak Horyzont 2015).

Fałszywy ausweis Kazimierza Leskiego wystawiony przez Wydział „Agatona”. Zdjęcie i podpis pochodzą z „Wielkiej Księgi Armii Krajowej” (Znak Horyzont 2015).

Julius von Hallmann General Bevollmächtigter für Verkehrs-und Festungswesen der Süd-Ost Front Ukraine wsiadł do pociągu na dworcu głównym w Warszawie i wygodnie rozsiadł się w fotelu. Kilka minut później poczuł, jak wagon delikatnie ruszył.

Podróż była długa, lecz warunki spełniły oczekiwania generała, w którego wcielił się Kazimierz Leski. Wysoki stopień zapewnił mu nie tylko miejsce siedzące – wcześniej jako porucznik musiał stać w korytarzu – ale też zaufanie Niemców.

Oczywiście założenie munduru generała niosło za sobą pewne warunki. Po pierwsze, „przebieraniec” musiał operować językiem niemieckim z doskonałym akcentem. Po drugie, mundur musiał być oryginalny. Ale i to udało się załatwić. Pewien krawiec, Polak zajmujący się szyciem mundurów na zamówienie Wehrmachtu, nie odmawiał prośbom polskiego podziemia. Kilka wizyt Kazimierza Leskiego w jego zakładzie zaowocowało uszytym na miarę eleganckim mundurem.

Lepsze niż oryginalne

Wprowadzenie na scenę europejską generała von Hallmanna (w rzeczywistości nikt taki nie istniał) poskutkowało w Agatonie obowiązkiem przygotowania dodatkowych dokumentów, teoretycznie mniej ważnych, lecz w praktyce równie istotnych. W portfelu generała pojawiło się prawo jazdy, a nawet karta łowiecka. Ponadto wyposażono Leskiego w kartki żywnościowe.

O jakości tych ostatnich świadczy pewne zdarzenie. Otóż stojąc w kolejce do wymiany bonów żywieniowych, usłyszał Leski, jak zwrócono uwagę pewnemu oficerowi, że ma niewłaściwe kartki. Zanim Bradl zdążył wycofać się z kolejki:

z okienka wysunęła się ręka, złapała moje znaczki i podstawiła tamtemu pod oczy. I wtedy usłyszałem: „Proszę patrzeć, to są właściwe znaczki. Takie powinny być pańskie”. I to był chyba najwspanialszy komplement, jaki można było powiedzieć Agatonowi i jego kolegom.

Pieczątki komórki legalizacyjnej. Tego typu pieczęciami opatrywano fałszywe dokumenty w celu nadania im cech autentyczności. Pochodzą z pakietu legalizacyjnego znalezionego w 2003 r. w krakowskim Lesie Wolskim. Zdjęcie i podpis pochodzą z „Wielkiej Księgi Armii Krajowej” (Znak Horyzont 2015).

Pieczątki komórki legalizacyjnej. Tego typu pieczęciami opatrywano fałszywe dokumenty w celu nadania im cech autentyczności. Pochodzą z pakietu legalizacyjnego znalezionego w 2003 r. w krakowskim Lesie Wolskim. Zdjęcie i podpis pochodzą z „Wielkiej Księgi Armii Krajowej” (Znak Horyzont 2015).

Komórka 666 przez krótki czas była osobistym azylem Leskiego. Wkrótce do „Bradla” dołączyło jeszcze trzech ludzi: „Jan” – czyli Tadeusz Jabłoński, „Żaryn” – Tadeusz Zieleniewski i „Wilski” – rotmistrz Aleksander Stpiczyński.

Pomocni Francuzi i Baskowie

Dojazd do Francji okazał się stosunkowo łatwy. Oczywiście z zastrzeżeniem, iż przygotowania do drogi zaangażowały sporą grupę osób i wymagały benedyktyńskiej pracy. Leski w przebraniu generała meldował przyjazd w Stadtkommandantur, gdzie otrzymywał przydział do hotelu oraz wymieniał kupony żywnościowe na obowiązujące w Paryżu. Oczywiście za pobyt w mieście płaciła III Rzesza.

W przekraczaniu granicy z tzw. Zône libre, czyli nieokupowaną częścią Francji, mundur niemiecki okazał się nieprzydatny. Tym razem niezastąpione były falsyfikaty dokumentów francuskich i hiszpańskich. Podczas pierwszej próby podróży do Vichy odpowiednie papiery należało kupić. Później zespół legalizacji wyrabiał na ich podstawie falsyfikaty.

Skrytka kurierów Armii Krajowej używana do przenoszenia tajnych dokumentów przez granicę. Zdjęcie i podpis pochodzą z „Wielkiej Księgi Armii Krajowej” (Znak Horyzont 2015).

Skrytka kurierów Armii Krajowej używana do przenoszenia tajnych dokumentów przez granicę. Zdjęcie i podpis pochodzą z „Wielkiej Księgi Armii Krajowej” (Znak Horyzont 2015).

Pomocna okazała się również współpraca z francuskim ruchem oporu, działająca na zasadzie pełnej symbiozy. Prośby Francuzów o przygotowanie dokumentów przez Agatona nie były rzadkie. Niemniej jednak, kiedy strona formalna zawodziła i trzeba było przekroczyć granicę po kryjomu, z pomocą przychodzili francuscy kolejarze, mobilna frakcja Résistance.

Jeszcze więcej kłopotów nastręczało przebicie się przez granicę z Hiszpanią. Pozornie wjazd do kraju cichego sojusznika III Rzeszy nie powinien nastręczać kłopotów Polakom przebranym za oficerów niemieckich.

Zanim jednak podjęli tę próbę, przeprowadzone rozeznanie ujawniło zwyczaj zgłaszania przez instytucje imiennych list swoich przedstawicieli wyjeżdżających do Hiszpanii. Pozostawała więc droga przez Pireneje, trudnymi górskimi szlakami, z baskijskim przewodnikiem.

Jeszcze więcej o sukcesach wywiadu Armii Krajowej przeczytacie w rozdziale Kacpra Śledzińskiego, który napisał do "Wielkiej Księgi Armii Krajowej" (Znak Horyzont 2015). Znajdziecie w niej również teksty innych publicystów "Ciekawostek Historycznych".

Jeszcze więcej o sukcesach wywiadu Armii Krajowej przeczytacie w rozdziale Kacpra Śledzińskiego, który napisał do „Wielkiej Księgi Armii Krajowej” (Znak Horyzont 2015). Znajdziecie w niej również teksty innych publicystów „Ciekawostek Historycznych”.

Kierunek hiszpański pojawił się na trasie kurierów z przymusu. Była to okrężna, ale stosunkowo pewna droga do Wielkiej Brytanii. Dopiero w 1943 roku pojawiła się możliwość transportu samolotem z okupowanej Francji do Wielkiej Brytanii.

W następnym roku ta forma podróżowania była wykorzystywana znacznie częściej. W pierwszym półroczu 1944 roku samoloty Lysander często lądowały na polach Francji, zazwyczaj pod osłoną nocy.

Bibliografia:

  1. Kazimierz Leski, Życie niewłaściwie urozmaicone. Wspomnienia oficera wywiadu i kontrwywiadu AK, PWN, Warszawa 1989.
  2. Stanisław Jankowski, Z fałszywym ausweisem w prawdziwej Warszawie, t. 2, PIW, Warszawa 1980.

KOMENTARZE (4)

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Nasz publicysta | Redakcja

Wybrane komentarze do artykułu z serwisu wykop.pl
http://www.wykop.pl/link/2898941/komorka-666-szatanski-pomysl-asa-wywiadu-armii-krajowej/

Gixaar:
Hakerzy Systemu III Rzeszy, a dokładnie jego części analogowej.
Inteligentnie, subtelnie, precyzyjnie, do ostatniego detalu.

Balzack:
Świetny materiał na film sensacyjny.
Oby tylko nie z Karolakiem czy Szycem w roli głównej ( ͡° ͜ʖ ͡°)
angerisagift:
@Balzack: #tylkokarolstrasburger

Luczexx:
Szanuje.
W dzisiejszych czasach jest praktycznie niewyobrażalne takie poświecenie dla służby Ojczyźnie. Smutne.

kamn

Jak się ma tytuł artykułu do treści?

Goojab

i get it now :)

Zobacz również

Druga wojna światowa

Polsko-polska wojna wywiadów. Jak wyglądało szpiegowskie starcie AL i AK?

Kiedy wybuchła wojna, „wszystkie sprawy i zagadnienia miały zejść na plan dalszy”. Wydawało się, że nawet dla komunistów to hitlerowcy są śmiertelnym wrogiem. O ścisłej współpracy...

11 października 2016 | Autorzy: Adam Miklasz

Druga wojna światowa

Mordercy, kaci czy mściciele? Cała prawda o egzekutorach z Armii Krajowej

Niemieccy agenci, zdrajcy, konfidenci – polowanie na nich było główną formą aktywności Armii Krajowej i jej elitarnych grup: egzekutorów. Tylko od początku 1943 do połowy...

19 grudnia 2015 | Autorzy: Wojciech Lada

Druga wojna światowa

Armia Krajowa. Najlepszy pracodawca w okupowanej Polsce?

Dodatek rodzinny i lokalowy, czterotygodniowy urlop wypoczynkowy oraz zasiłek chorobowy – w dobie powszechności umów śmieciowych wielu Polaków może tylko pomarzyć o podobnych rarytasach. Tymczasem...

24 listopada 2015 | Autorzy: Sebastian Pawlina

Druga wojna światowa

Zarażały tyfusem i kradły broń. W Polsce nawet prostytutki walczyły z hitlerowcami!

„Unikaj polskich dziewcząt, bo cię wciągną w zasadzkę, gdzie stracisz broń, a nawet życie". Właśnie tak niemieckie władze ostrzegały swoich żołnierzy przybywających na urlop do okupowanej...

19 listopada 2015 | Autorzy: Rafał Kuzak

Wąglikiem w gestapo. Tajna broń Armii Krajowej w walce z plagą donosicielstwa!

List z wąglikiem. Narzędzie terroru w rękach ekstremistów i szaleńców, ale też... broń, po którą nie wahało się sięgać Polskie Państwo Podziemne. W walce z najeźdźcą...

28 maja 2015 | Autorzy: Rafał Kuzak

Jeśli chcesz zgłosić literówkę lub błąd ortograficzny kliknij TUTAJ.

Najciekawsze historie wprost na Twoim mailu!

Zapisując się na newsletter zgadzasz się na otrzymywanie informacji z serwisu Lubimyczytac.pl w tym informacji handlowych, oraz informacji dopasowanych do twoich zainteresowań i preferencji. Twój adres email będziemy przetwarzać w celu kierowania do Ciebie treści marketingowych w formie newslettera. Więcej informacji w Polityce Prywatności.