Ciekawostki Historyczne

Wiele osób nie wyobraża sobie bez niego śniadania. Ciemny, jasny, pełnoziarnisty - do wyboru, do koloru. W czasie okupacji o takim luksusie Polacy mogli wyłącznie pomarzyć. Do wyboru mieli dwie opcje. Albo zadowalali się paskudnym chlebem kartkowym, albo zastępowali go własnymi wypiekami.

Chleb kartkowy był okropny. Twardy, czarny, gliniasty. Nazywano go bonowcem, kartkowcem i dźwiękowcem. To ostatnie określenie pochodzi od odgłosów, jakie wydawał układ pokarmowy po jego spożyciu. Kto chciał jadać coś lepszego, był zdany na własne talenty kucharskie.

Gospodynie starały się korzystać z samodzielnie przygotowywanego chleba jak najoszczędniej  i wypiekać go nie za często. Jedna z autorek ówczesnych książek kucharskich tłumaczyła, że najlepiej nie pozwalać domownikom zjadać świeżego i pachnącego bochenka. Dlaczego, skoro taki jest najsmaczniejszy?

Porada miała czysto praktyczne podstawy. Świeże pieczywo nie dość, że nie zaspokaja wystarczająco głodu, to nawet rozbudza apetyt. Aby się nim najeść, trzeba spożyć o wiele więcej niż w przypadku pieczywa, które zdążyło już się odleżeć. W warunkach wojny najlepiej jest zostawić chleb, by lekko sczerstwiał i dopiero taki dawać do jedzenia rodzinie.

Kobieca sztuka przetrwania w książce Aleksandry Zaprutko-Janickiej "Okupacja od kuchni". Kliknij i kup z rabatem w naszej księgarni.

Kobieca sztuka przetrwania w książce Aleksandry Zaprutko-Janickiej „Okupacja od kuchni”. Kliknij i kup z rabatem na empik.com.

Z drugiej strony należało opracować recepturę, która oszczędzała przynajmniej część mąki, jednocześnie pozwalając na to, by chleb zachował świeżość na dłużej. Oba te warunki doskonale spełniał jeden składnik dodawany do ciasta na chleb. Niezawodne polskie ziemniaki wymieszane pół na pół z mąką sprawiały, że wypiek był tani i nadawał się do jedzenia przez kilka dni.

Składniki

  • 30 dekagramów ziemniaków
  • 30 dekagramów mąki żytniej, razowej lub sitkowej
  • 5 dekagramów mąki pszennej
  • 1 ½  dekagrama drożdży
Zobacz również:

Sposób wykonania:

Ziemniaki ugotować w mundurkach, odcedzić, obrać i przetrzeć przez sito. Tak przegotowane przełożyć do miski i zagnieść z połową mąki i drożdżami rozpuszczonymi w łyżce letniej wody. Zostawić na noc do wyrośnięcia. Następnego dnia dodać drugą połowę mąki i sól. Wyrobić. Przełożyć do wysmarowanej foremki i odstawić do wyrośnięcia w cieple. Po wierzchu posmarować wodą i upiec (przepis wynotowany na podstawie „100 potraw oszczędnościowych doby dzisiejszej” Elżbiety Kiewnarskiej z 1941 roku).

Wrażenia

W czasie okupacji gospodynie nie zawsze dysponowały dokładnie taką mąką, jaka była w przepisie. W związku z tym często zastępowały ją tym, co miały pod ręką. Tym razem poszłam ich śladem. Przygotowując chleb ziemniaczany na półce nie miałam akurat żadnej z mąk wymienionych przez Kiewnarską. Zamiast niej użyłam mąki orkiszowej, z której piekę chleb na co dzień. Poza tym zrobiłam wszystko według instrukcji pani Elżbiety.

Nazajutrz po upieczeniu, zabrałam chleb do pracy i poczęstowałam nim członków redakcji „Ciekawostek historycznych.pl” i wydawnictwa Znak Horyzont. Każdego zapytałam o opinię. Chleb smakował zaskakująco dobrze. Miał chrupiącą skórkę, a w środku był wilgotny. W dodatku sycił na długo. Po tym jak na zebraniu „Ciekawostek” zjedliśmy po kromce, żaden z członków redakcji nie miał już ochoty na obiad. O opinię zapytałam też jedną z koleżanek ze Znaku Horyzont. W odpowiedzi usłyszałam, że chleb wyszedł tak smaczny, że można go jeść po prostu z odrobiną masła i solą.

Chleb upiekłam w niedzielę. Zachowałam ostatnią kromkę zawinąwszy ją w kuchenną ściereczkę, żeby zobaczyć, jak jej smak i wygląd zmieni się się po paru dniach. Dzisiaj, czyli w środę, chleb nie ma już tak chrupiącej skórki jak ten świeży, jednak nadal jest smaczny i – co dla mnie ważne – nie sczerstwiał. Zachował się znacznie lepiej od zwyczajnego chleba z mąki orkiszowej. Z pewnością następnym razem upiekę o od razu tygodniowy zapas…

KOMENTARZE (6)

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Geralt

Jako lubiący kulinarne eksperymenty mam dwa pytania, jak długo i w jakiej temperaturze wypiekać taki bochen? :)

    Anonim

    No właśnie, jak długo piec, w jakiej temperaturze i ile soli?

Nasz publicysta | Redakcja

Wybrane komentarze do artykułu z naszego facebookowego profilu, które mogą Was zaciekawić
https://www.facebook.com/ciekawostkihistoryczne/posts/1145629642132360

Anna Z.:
albo placka z buraków cukrowych – też wojenny.

Paweł F.:
Żeby nie było dla autorki tego postu, że to jakiś ewenement historyczny, polska współczesna piekarnia też nadal wypienia chleb ziemniaczany, można kupić, następnym razem zrobię fotkę
Ola Zaprutko-Janicka:
Paweł F. Autorka tekstu nie uważa chleba z dodatkiem ziemniaków za ewenement okupacyjny. W „Historycznej pani domu” chodzi o testowanie dawnych rozwiązań. W wielu okupacyjnych kuchniach brakowało mąki i trzeba było ją oszczędzać, a jednocześnie nie dało się obyć bez chleba. Współczesne przepisy uwzględniają niewielki stosunek ziemniaków do mąki, największy to proporcja 1:3, a w większości receptur to zwykle jeden nieduży ziemniak na całe zagniatane ciasto. Przepis z wojennej książki kucharskiej uwzględnia zupełnie inny stosunek tych składników. Dokładnie pół na pół. Chciałam pokazać czytelnikom, że można skorzystać z takiego kryzysowego przepisu, uzyskując wypiek dobry, trwały i smakujący jak prawdziwy chleb.

Frol

Skoro wyszedł tak smaczny, to znaczy że nie miał nic wspólnego z okupacyjnym zakalcem.

Piotr Herman

Świetny artykuł

    Nasz publicysta | Anna Dziadzio

    Dziękujemy w imieniu Autorki i całej Redakcji. Pozdrawiamy serdecznie.

Zobacz również

Tort weselny z… fasoli? Tak radziły sobie nasze babcie podczas wojny

Niedawno pisaliśmy o tym, jak mimo trwającej wojny, bawiono się na polskich weselach. Czas przetestować przepis na ciasto, które królowało na niejednym takim przyjęciu.

27 października 2015 | Autorzy: Aleksandra Zaprutko-Janicka

Ciasto migdałowe bez ani jednego migdała? Da się!

Wojenna gospodarka erzacami stała. Zwłaszcza na kuchennym froncie. Jakiś czas temu pisałam o kawie żołędziowej, która zastępowała stęsknionym kawoszom filiżankę małej czarnej. Teraz pora na...

1 października 2015 | Autorzy: Aleksandra Zaprutko-Janicka

Zrób sobie sama coś lepszego od masła. Jak nasze babcie podczas wojny

Znudziły ci się supermarketowe serki i masełka? Spróbuj posmarować chleb czymś naprawdę unikalnym i autentycznym. Tylko uważaj - na pewno ci się od tego przytyje.

20 września 2015 | Autorzy: Aleksandra Zaprutko-Janicka

Druga wojna światowa

Rogate diablice. Zapomniane bohaterki drugiej wojny światowej

Potrafiły przetrwać w każdych warunkach. Żywiły się tym, czego inni nie chcieli nawet tykać. Uratowały życie tysiącom polskich dzieci, dzisiaj nikt jednak nie pamięta o ich ciężkiej...

13 września 2015 | Autorzy: Aleksandra Zaprutko-Janicka

Druga wojna światowa

Co można było kupić na kartki w okupowanej Polsce?

Chleb o konsystencji betonu. Pseudomarmolada z buraków krojona nożem. I jeden cukierek na rok. Poznaj asortyment sklepów działających na łasce hitlerowców.

10 września 2015 | Autorzy: Aleksandra Zaprutko-Janicka

Druga wojna światowa

Hitlerowcy nie mieli szans. Sześć polskich metod przemytu, w które aż trudno uwierzyć

Na polskiego szmuglera nie było mocnych. Nasi dziadkowie przemycali kreatywnie, odważnie i z nutą szaleństwa. Zawsze mieli pod ręką nowy sposób i doskonale wiedzieli co zrobić, by...

6 września 2015 | Autorzy: Aleksandra Zaprutko-Janicka

Jeśli chcesz zgłosić literówkę lub błąd ortograficzny kliknij TUTAJ.

Najciekawsze historie wprost na Twoim mailu!

Zapisując się na newsletter zgadzasz się na otrzymywanie informacji z serwisu Lubimyczytac.pl w tym informacji handlowych, oraz informacji dopasowanych do twoich zainteresowań i preferencji. Twój adres email będziemy przetwarzać w celu kierowania do Ciebie treści marketingowych w formie newslettera. Więcej informacji w Polityce Prywatności.