Ciekawostki Historyczne

Michael Wittmann najsłynniejszym czołgistą drugiej wojny światowej? Niewątpliwie tak. Jednak Związek Radziecki miał również własnego pancernego bohatera, który swoimi dokonaniami z pewnością dorównuje wyczynom niemieckiego herosa!

Był 19 sierpnia 1941 r., gdy niemieckie czołówki pancerne Grupy Armii „Nord” znalazły się w rejonie miasteczka Krasnogwardiejsk (obecnie Gatczina), leżącego około 50 km na południe od Leningradu. Z tej strony na dawną stolicę carów nacierała 8. Dywizja Pancerna, wyposażona w większości w lekkie czołgi Panzer II i czeskie Panzer 38(t).

Towariszcz komandir, giermanskie tanki idut!

Przy drogach dojazdowych do Krasnogwardiejska od strony Tallina zaczaiła się w zasadzce 3. Kompania Czołgów Ciężkich dowodzona przez porucznika Zinowieja Kołobanowa. Ten 28-letni absolwent Akademii Wojskowej im. Frunzego był już wówczas doświadczonym pancerniakiem. W randze kapitana brał udział w wojnie radziecko-fińskiej, podczas której trzy razy uciekał z płonącego czołgu.

Kołobanow wraz ze swoją załogą. W tle wierny i, jak się okazało, zabójczo skuteczny czołg KW1.

Kołobanow wraz ze swoją załogą. W tle wierny i, jak się okazało, zabójczo skuteczny czołg KW1.

Po podpisaniu traktatu pokojowego został zdegradowany do stopnia szeregowca. Pozbawiono go również wszelkich odznaczeń i nagród oraz przeniesiono do rezerwy za zbytnie „bratanie się” z wrogiem. Po uderzeniu Niemiec na ZSRR ze względu na jego doświadczenie bojowe przywrócono go w stopniu podporucznika do służby w swojej dawnej jednostce.

Czołg KW1 wyrusza do walki z Niemcami pod Leningradem. Ciekawe czy i jego załoga zaliczyła jakieś trafienia? (źródło: RIA Novosti archive; lic. CC ASA 3.0).

Czołg KW1 wyrusza do walki z Niemcami pod Leningradem. Ciekawe czy i jego załoga zaliczyła jakieś trafienia? (źródło: RIA Novosti archive; lic. CC BY-SA 3.0).

Teraz porucznik Kołobanow miał szansę kolejny raz dowieść swojej wartości. Już poprzedniego dnia usłyszał od samego gen. Władimira Baranowa, dowódcy 1. Dywizji Pancernej, rozkaz: Zamknąć podejścia do miasta i walczyć do końca! Radziecki oficer do dyspozycji miał pięć KW-1 uzbrojonych w działo 76,2 mm. Wszystkie czołgi zostały starannie okopane i zamaskowane. W każdym była podwójna jednostka ognia, z czego 2/3 stanowiły pociski przeciwpancerne.

Wóz porucznika zajął stanowisko przy drodze, w sąsiedztwie sowchozu „Woiskowicy”. Z tego miejsca doskonale widać było szosę biegnącą podmokłą niziną i ginącą w widocznym na horyzoncie lesie. Pozostałe czołgi kompanii, po dwa, obstawiały sąsiednie drogi.

Zobacz również:

Siła złego na jednego

Około godz. 14.00 na szosie pojawił się, wyjeżdżający z lasu, niemiecki zwiad motocyklowy. Zwiadowcy zatrzymywali się co kilkaset metrów i omiatali seriami z kaemów przydrożne krzaki, próbując zlokalizować domniemane stanowiska wroga. Kołobanow postanowił nie ujawniać się i przepuścić motocyklistów. Czekał na siły główne.

Rzeczywiście, po dłuższej chwili z lasu wyjechała długa kolumna pancerna. 22 wozy, jak policzył porucznik. Niemcy czuli się pewnie. W otwartych włazach wieżyczek widać było roześmianych czołgistów w porozpinanych mundurach.

Widoczny na zdjęciu czołg Panzer 38(t) okazał się łatwym celem dla 76-milimetrowego działa KW1 Kołobanowa. Zdjęcie wykonane jesienią 1941 r. w rejonie Leningradu (źródło: Bundesarchiv; lic. CC ASA 3.0).

Widoczny na zdjęciu czołg Panzer 38(t) okazał się łatwym celem dla 76-milimetrowego działa KW1 Kołobanowa. Zdjęcie wykonane jesienią 1941 r. w rejonie Leningradu (źródło: Bundesarchiv; lic. CC BY-SA 3.0).

Już tylko 150 metrów dzieliło najbliższy niemiecki czołg od ukrytego KW, gdy w końcu porucznik Kołobanow wydał zniecierpliwionej i lekko już zaniepokojonej załodze rozkaz: Ognia! Celowniczy, sierżant Usow, był specjalistą w swoim fachu. Pierwszy pocisk zatrzymał czołowy niemiecki czołg. Drugi strzał i następny czołg w kolumnie zapłonął. Zrobił się zator. Usow następnie przeniósł ogień na ogon niemieckiej kolumny. Wystarczyły cztery pociski i zniszczone zostały dwie kolejne nieprzyjacielskie maszyny.

Walenie głową w mur

Niemcy nie zlokalizowali jeszcze stanowiska radzieckiego wozu. Ostrzelali pobliskie stogi ze słomą, które natychmiast zajęły się ogniem. Cała okolica spowita była dymem. W końcu jednak KW został wykryty. Skupił się na nim ogień pozostałych hitlerowskich czołgów. Na radzieckiej maszynie nie robiło to jednak żadnego wrażenia.

Pociski z niemieckich lekkich działek zerwały tylko maskowanie i oderwały dodatkowe panele ochronne z wieży, z której teraz sypią się snopy iskier po każdym kolejnym trafieniu. Usow, jak na manewrach, spokojnie i w skupieniu lokuje kolejne pociski, tym razem w środku nieprzyjacielskiej kolumny.

Nie miały w starciu z nim również żadnych szans czołgi Panzer II (źródło: Bundesarchiv; lic. CC ASA 3.0).

Nie miały w starciu z nim również żadnych szans czołgi Panzer II (źródło: Bundesarchiv; lic. CC BY-SA 3.0).

Niemieckie czołgi zaczęły energicznie manewrować, próbując wyrwać się ze śmiertelnej pułapki. Niektóre zjechały z drogi na pole, ale tu natychmiast utknęły w błocie. Los tych maszyn był już przesądzony. W końcu Niemcy wezwali na pomoc piechotę. Pod osłoną czołgowych dział próbowała ona podejść pod stanowisko radzieckiego wozu. Nie uszło to uwadze Kołobanowa. Tym razem rozkazał załadować działo pociskami odłamkowo-burzącymi. Odezwały się także czołgowe kaemy.

Trafiony, lecz niezatopiony

Jednakże w końcu i radziecki czołg, wielokrotnie trafiony, został uszkodzony. Zepsuł się mechanizm obrotu wieży, przez co, aby nakierować działo na cel, trzeba było manewrować całym pojazdem. Zniszczony został także panoramiczny peryskop dowódcy, uniemożliwiając porucznikowi obserwację przedpola. Wówczas kierowca-mechanik, starszyna Nikołaj Nikiforov, ryzykując życie, wyskoczył pod ostrzałem na zewnątrz wozu i wymienił uszkodzoną część peryskopu.

Zaczęło także brakować amunicji do armaty i po wystrzeleniu 98 pocisków przeciwpancernych porucznik Kołobanow rozkazał wycofać maszynę. Starcie trwało zaledwie godzinę. Na polu walki naliczono 22 płonące pojazdy wroga. Zaobserwowano też, że kilka niemieckich czołgów przedarło się w pobliże zabudowań sowchozu.

Nadciąga ciężka kawaleria

W trakcie wycofywania się radziecki dowódca połączył się przez radio z dowódcą batalionu i zameldował o swoim położeniu. Kapitan Szpiller podziękował mu za wzorowo wykonane zadanie i zapewnił, że już wysłał wsparcie. I rzeczywiście, w krótkim czasie do maszyny porucznika Kołobanowa dołączyły dwa kolejne KW. Od dowódców tych czołgów porucznik dowiedział się, że pozostałe czołgi kompanii również walczyły z Niemcami i zniszczyły 13 kolejnych niemieckich pojazdów pancernych.

Czołgi KW1 były w stanie znieść naprawdę wiele, co widać na powyższym zdjęciu. Wóz Kołobanowa musiał wyglądać podobnie po otrzymaniu 156 trafień (źródło: Bundesarchiv; lic. CC ASA 3.0).

Czołgi KW1 były w stanie znieść naprawdę wiele, co widać na powyższym zdjęciu. Wóz Kołobanowa musiał wyglądać podobnie po otrzymaniu 156 trafień (źródło: Bundesarchiv; lic. CC BY-SA 3.0).

Nowo przybyłe radzieckie czołgi natychmiast weszły do akcji. Obydwa te wozy zniszczyły jeszcze 8 maszyn wroga. Atak niemiecki został odparty. Bilans walk 3. Kompanii Czołgów był naprawdę imponujący. Łącznie, w dniu 19 sierpnia, radzieckie czołgi zniszczyły 43 niemieckie maszyny. Na pancerzu KW porucznika Kołobanowa naliczono 156 trafień po nieprzyjacielskich pociskach.

As odznaczony

Kołobanow już jako podpułkownik. Wśród odznaczeń widoczny m.in. Order Czerwonego Sztandaru otrzymany za akcję z 19 sierpnia.

Kołobanow już jako podpułkownik. Wśród odznaczeń widoczny m.in. Order Czerwonego Sztandaru otrzymany za akcję z 19 sierpnia.

Porucznik Zinowiej Kołobanow za swoje zasługi w walce pod Krasnogwardiejskiem został odznaczony Orderem Czerwonego Sztandaru. Dziwi fakt, iż nie otrzymał tytułu Bohatera Związku Radzieckiego, choć było normą, że za podobne wyczyny żołnierzom taki tytuł nadawano.

21 września 1941 r. Kołobanow został ciężko ranny koło miasteczka Puszkin. Na front wrócił ponownie dopiero w drugiej połowie 1944 r. jako dowódca batalionu dział samobieżnych SU-76. Za udział w walkach pod Magnuszewem został odznaczony Orderem Czerwonej Gwiazdy, a za Operację Berlińską drugim Orderem Czerwonego Sztandaru. Zmarł w 1995 r.

Źródła:

  1. Aleksander Smirnow; Geroj, ne stawszij gierojem, „TankoMaster” 1/2003.
  2. Janusz Magnuski: Ruchome twierdze, Wydawnictwo MON 1978.
  3. Mark Sołonin; 22 czerwca 1941, Rebis 2010.

Redakcja: Krzysztof Chaba; Fotoedycja: Rafał Kuzak

KOMENTARZE (51)

Skomentuj DUST DEVIL Anuluj pisanie odpowiedzi

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

abc

Szczerze wątpię w istnienie tego „bohatera”. Niewątpliwie było ich wówczas wielu, ale pozostali bezimienni, a Sowieci po wojnie zwyczajnie bajki pisali. Potem zaś kolejne pokolenia powielały te bzdury. Nie można wierzyć w coś co wyszło spod pióra sowieckiego tzw. historyka – i to w warunkach bezwzględnej cenzury.

    Darek Kaliński

    Szanowny abc, a wierzysz w to że np. Hans-Ulrich Rudel zniszczył 519 alianckich czołgów? No bo kto to policzył i jak? Czy też bierzemy to za pewnik czy uważamy za wytwór goebbelsowskiej propagandy? Co do Kołobanowa to jest to postać jak najbardziej autentyczna. Zarówno w publikacjach dot. 2 w. św. jak i w necie jest dużo informacji na jego temat, polecam poszperać.

      KJ

      Zniszczył zgodnie ze standardami niemieckimi, zgodnie z którymi pojazd trafiony to pojazd zniszczony.

        Darek Kaliński

        To że przyznawano zniszczenie według niemieckich standardów to ok, ale chodzi też o sam fakt potwierdzenia takiego trafienia. A to nie jest łatwe atakując pędzącym samolotem cele naziemne nad terytorium wroga, przy przeciwdziałaniu broni przeciwlotniczej. No chyba że miał własnego skrzydłowego, który zajmował się wyłącznie liczeniem i notowaniem trafień Herr Rudla.

        Speedy

        W kwestii Rudela, przypomnę, że miał on na koncie ogromną liczbę lotów bojowych, ponad 2500 (nie wszystkie oczywiście na samolocie szturmowym – niszczycielu czołgów, także normalne loty bombowe). Stąd te pond 500 zgłoszonych trafień wcale nie jest jakąś niezwykłą liczbą. Jeśli porównać go ze statystyką brytyjskiego dywizjonu walczącego w Afryce na podobnej klasy „niszczycielach czołgów” – Hurricane Mk.IID/Mk.IV to Rudel wcale tak znowu rewelacyjnie nie wypada.

        Co do obserwacji punktu trafienia, działka ppanc BK 3,7 strzelały bardzo nowoczesną amunicją: pociskiem podkalibrowym z rdzeniem z węglika wolframu i czepcem ze stopu magnezu. Właśnie ten czepiec sprawiał, że przy trafieniu w twardą przeszkodę – stalowy pancerz czołgu – następował rozbłysk i snop iskier z palących się cząstek magnezu. Pozwalało to łatwo zaobserwować trafienie (pocisk wbijając się w grunt nie dawał takich efektów) no i zapewniało dodatkowo pewnie działanie zapalające.

      Anonim

      Nie zgodzilby sie z panem nasz wieszcz narodowy: Janusz Primanowskij

    Wompierz

    Dziwne moim zdaniem jest to, że dla kogoś tak zasłużonego przeznaczono SU76. W 44 to były przestarzałe pojazdy.

    DUST DEVIL

    No to przestań wątpić, bo jest multum źródeł potwierdzających ten wyczyn. Niech zgadnę, do dziś opierasz się strasznemu komunizmowi i z automatu negujesz wszystkich bohaterów ZSRR? A propagandę amerykańską o likwidowaniu broni masowego rażenia w Iraku to pewnie pierwszy łykałeś jak pelikan, co?

    Anonim

    Umiesz czytać? Poczytaj pamiętniki Guderiana, szczególnie o walkach w 1941r gdzie T-34 i KW-1 i KW-2 były kompletnym zaskoczeniem dla NIemców. Mogła im sprostać tylko 88 plot, słynna :”acht-acht”.

    Przemysław Czaja

    była taka walka tylko że walczył ten KW przeciw panzer 2 i 3 podejrzewam że panzer 4 z 75mm działem by go posłał w pierony Radziecy czołgiści byli asami pancernymi po 10 wrakach wroga a Niemieccy po 100

    T-34

    Bajkopisarzem jesteś ?

Bernard Korzeniewicz

5 KW-1 na 22 dowolne niemieckie czołgi w 1941?
Toż to masakra!
W tym samym czasie 1 (jeden) KW-1 zatrzymał na 2 dni _KORPUS PANCERNY_ generala Guderiana…

To tak, jakby opisywać bohaterską walkę 5 izraelskich Merkav z 22 Palestyńczykami uzbrojonymi w kamienie i transparenty…

    Nasz publicysta | Rafał Kuzak

    22 niemieckie czołgi zniszczył JEDEN KW1.

      laik

      Ciężki okopany KV-1 z armatą 76mm przeciw kolumnie lekkich czołgów z armatą 20mm zaskoczonych na grobli z dystansu 150m. To się musiało skończyć masakrą. I tak cud że kilka zdołało uciec. Chyba oczywistością i truizmem jest stwierdzenie, że w nieco innych warunkach terenowych Kołobanow byłby martwym bohaterem bo tylny pancerz KV-1 akurat był przebijalny armatą 20mm.

    Darek Kaliński

    Bardzo barwne porównanie, tylko Palestyńczycy nie maja wsparcia Stukasów i artylerii.

    Anonim

    „W tym samym czasie 1 (jeden) KW-1 zatrzymał na 2 dni _KORPUS PANCERNY_ generala Guderiana…”
    Tak mi chodzi po głowie, że to był jednak KW-2. Dawno temu gdzieś o tym czytałem, ale już nie pamiętam źródła.

      Darek Kaliński

      W tym przypadku to był zdecydowanie KW-2.

    Anonim

    to był KW-2

    artur

    Ale Wittmann walczący Tygrysem przeciw, M4, Comwellom czy Stuartom to mistrz i bohater?
    Załogi tych czołgów w walce z Tygrysem miały takie same szanse na przetrwanie (czyli praktycznie żadne), jak załogi PZ III czy Pz 38t w walce z KV1

Nasz publicysta | Redakcja

Komentarze do art. z naszego profilu na Fb https://www.facebook.com/ciekawostkihistoryczne:

Mariusz J.: Pewnie dlatego że lekarz zabronił mu wódki pić i na trzeźwo chłopczyna musiał dowodzić

Ciekawostki ze świata Historii: Niemcy poczuli się pewnie i zlekceważyli wroga, więc dostali za swoje.

Nasz publicysta | Redakcja

Wybrane komentarze do artykułu z profilu Ciekawostki historyczne, o których prawdopodobnie nie słyszałeś https://www.facebook.com/pages/Ciekawostki-historyczne-o-kt%C3%B3rych-prawdopodobnie-nie-s%C5%82ysza%C5%82e%C5%9B/157583547765498?fref=ts:

Krzys K.: a my mieliśmy szarika w lekkim czołgu i strategia przetrwania to mobilność i nie dać szwabom przycelować

Krzysztof B.: Czołgi Kw byly bardzo odporne na ostrzał niemcy wpadali w panike na ich widok i szkoda że bardzo wiele uwagi poświęca się Tygrysom i Panterom które w porównaniu cała rodzina KW są bardzo przereklamowane, na uwagę zasługuje również fakt że rosyjskie czołgi powstały w latach 30 tych

Piast Kołodziej

no tak – jak się pisze o Tygrysach rozwalających Shermany to wszystko w porządku i każdy się zachwyca niemiecką techniką a prawda jest taka, że właśnie Niemcy dopiero po bliższym poznaniu się z KW i T 34 szybko tworzyli Pantery i Tygrysy. Co ciekawe szybkość z jaką powstały owe czołgi może i była imponująca ale daleko było im do niezawodności ruskich tanków. Ruski jaki jest taki jest ale pojęcie o wojaczce to ma.

    Nasz publicysta | Rafał Kuzak

    Z niezawodnością T-34 to akurat można polemizować. Z tego co kojarzę duże problemy sprawiała skrzynia biegów.

      Wompierz

      Skrzynie biegów, silniki, które padały po 300 km, a optykę to chyba z pustej butelki po wódce zrobiono. No i brak radiostacji w pierwszych wersjach. KW dręczyły podobne problemy, tyle, że nie przez kiepski projekt, a przez niską jakość produkowanych czołgów.

    Daniel Ful

    Ruskie czołgi były toporne w obsłudze, ale za to np.w t34 nie było problemów aby naprawić je podczas walk.
    Dodatkowo nauka prowadzenia pojazdów typu t34 nie była trudna. Przykładem prowadzenia tych pojazdów jest bitwa pod kurskiem, gdzie z fabryk na front w tych pojazdach wyjeżdżali właśnie robotnicy. Innowacyjny był również niespotykany dotąd wcześniej skątowany pancerz pojazdu, który przy niskiej grubości pancerza zwiększył jego wartość obronną. Co do problemów z silnikiem i zawieszeniem niestety najbardziej wrażliwe na to były niemieckie pantery, bo ich zawieszenie nie było przystosowane na taką wagę pojazdu(tygrysy również miały z tym problem), a jak powszechnie wiadomo czołg który na froncie nie może się poruszać staje się bezużyteczny i jest łatwym celem.
    Silniki jak i skrzynie biegów również nie były przystosowane do takiej masy i często padały. A o ile ruskiego t34 można było szybko i bezproblemowo naprawić tyle pojazdy niemieckie musiały wrócić do fabryki (można to porównać to do starych maluchów i dzisiejszych samochodów z rozwiniętą elektroniką). Moim zdaniem godne uwagi jest również linia czołgów radzieckich Is z działami kalibru 85, 100 i później również 122mm.

      gravin79

      Poczytaj o tym kto, gdzie i kiedy zastosował skośne pancerze czołgów, a nie powtarzasz bezmyślnie radziecką propagandę. Skośne pancerze w czołgach zastosowali jako .. Francuzi w modelach S35 i R35 na długo przed tym nim powstały pierwsze prototypy T34.
      Pancerze skośny do ZSRR przywędrował wraz z serią BT zaprojektowaną przez Amerykanina Christiego.
      Tak więc Sowieci nic nowego w przypadku T-34 nie wymyślili, a jedynie (co też małym osiągnięciem nie jest) mieli odwagę zaimplementować udany pomysł.

Nasz publicysta | Redakcja

Komentarze do do art. z profilu Historia – daty, które nie gryzą https://www.facebook.com/historycznedaty?fref=ts:

Marcin J.: trudno sie dziwić wynikowi tego pojedynku kv-1 na pzkpfw 2

Patryk K.: Dorównuje? Bez przesady!

Adam P.: Rosjanie to przede wszyskim mieli czlogi przy ktorych Niemcy wymiekali. Mieli szczescie w 41, ze wazniacy partyjni i wojskowi zaczeli spierniczac i caly aparat sowiecki sie zalamal bo kw1, kw2 i t34 rozjechalyby Wehrmacht na miazge…

Piast Kołodziej

Oczywiście zgodzę się z Rafałem Kuzakiem, że ta niezawodność T 34 nie była idealna, ale mimo wszystko lepsza od Panter. Jeśli starczyło mu silnika czy skrzyni do przejechania 300 km to i tak dużo bo czołg jeździł nie więcej niż od „bitwy do bitwy” i był rozwalany – ale to przez kiepskie wyszkolenie załóg a nie awarie.

Nasz publicysta | Redakcja

Kolejna porcja komentarzy z naszego profilu na Fb https://www.facebook.com/ciekawostkihistoryczne:

Mirosław A. S.: Skąd to przekonanie, że Sowieci, którzy kłamali we wszystkim (od spraw politycznych po obyczajowe), nagle mówią prawdę? Na czym oparte są te wiadomości? Jeśli na sowieckiej prasie propagandowej z lat wojny to nie jest to wiarygodne źródło. Sowietom potrzebny był bohater do propagandy sukcesu.

Wujek M.: Stalingrad,Kursk,zdobycie Berlina to też sowiecka propaganda?

Mirosław A. S.: Paradoksalnie, w swojej naiwności, nie ma Pan racji: to jak przedstawiono te wydarzenia było czystą propagandą. Stalingrad (czy wie Pan ilu swoich żołnierzy zamordowali Sowieci za dezercję? Kursk: kto policzył te czołgi? Sowieci? Czy tak smao jak liczą liczbę swoich żołnierzy na Krymie? A Berlin był klęską sowiecką. Musieli oddać połowę miasta Amerykanom.

Wujek M.: Nie jestem naiwny i wiem że Armia Czerwona była świetnym narzędziem sowieckiej polityki.Brutalnym,zabójczym,zbrodniczym i skutecznym który pozwolił zniewolić połowę Europy i część Azji.

Sławek S.: Przekonanie stąd, że incydent ten jest również w niemieckich raportach dziennych. Sowieci wbrew pozorom wiele propagandowych sytuacji nie podkolorowywali. Ot, np z Michaiłem Illiczem Surkovem – zastrzelił on z karabinu snajperskiego 702 niemców. Propaganda? Nope, jest o tym napisane nawet w AMERYKAŃSKIEJ książce Snipinig: An Illustrated history napisanej przez specjalistę w tej dziedzinie, M. Spicera

Mirosław A. S.: Historyk zauważy, że większa część literatury amerykańskiej o II wojnie w Sowietach opiera się na źródłach sowieckich. Na jakich? Na prasie, książkach, pamiętnikach, publikowanych „dokumentach”, bo do archiwów Sowiety nie dopuszczają nawet Amerykanów. Nieśmiertelny duch Johna Reeda unosi się nad Ameryką także w nauce.

Yaras L.: No tak , Rosjanie przegrali wojnę i nie zniszczyli ani jednego czołgu. Bo jak myslisz inaczej to jest to ruska propaganda! KW czy nawet T-34 były najlepszymi czołgami na świecie w roku 1941. Ale to przecież też ruska propaganda

Adrian S.: Nadmuchane jak Czapajew. Tutaj macie prawdziwego bohatera niewykreowanego przez propagandę.
http://pl.wikipedia.org/wiki/Simo_H%C3%A4yh%C3%A4

Kuba W.: Żaden wyczyn, siedział w ciężkim czołgu i walił do zakopanych w błocie niemieckim czołgom które nie były w stanie go uszkodzić

Wujek M.: Jesteś w stanie tego dokonać?

Marcin C.: Wielu burzy się, ze jak sie o niemieckich asach pisze, to się ”jarają”, a nagle o sowietach, to wszyscy kręcą nosem. Dlaczego? Bo tych niemieckich każdy zna i także alianci czuli przed nimi respekt, co raczej utwierdza w przekonaniu, iż nie trzeba dociekać czy istnieli. A ruscy? Znajdą sobie jakiegoś bohatera ”z dupy”, którego istnienie w ogóle podlega dyskusji, więc wolę kolejny artykuł i Wittmanie, czy Gallandzie, niż czytać komunistyczne bajki.

Dariusz Kaliński: Jak rozumiem niemiecka propaganda jest bardziej wiarygodna od tej sowieckiej. Fakt że każdy zna takie nazwiska jak Wittmann czy Galland oznacza że działała perfekcyjnie. Zamiast poddawać w wątpliwość dokonania Kołobanowa proszę poszperać w specjalistycznych portalach dotyczących broni pancernej. Zapewniam że można znaleźć wiele interesujących rzeczy.

Marcin C.: NIe rozumiesz mnie kolego. Propaganda propagandą, ale są na to potwierdzone źródła, przynajmniej te Wittmana, czy Hartmana. Co więcej wedle zasady ”historie piszą zwycięzcy” to ruska propaganda winna być mocniejszą.

Dariusz Kaliński: A co rozumiesz przez pojęcie źródła?

Marcin C.: Potwierdzoną informację? Jak chociażby bilans walk w Villers-cośtam?

Dariusz Kaliński: Ok, w takim razie czemu twierdzisz że ta dotycząca Kołobanowa nie jest potwierdzona? A co do niego to był to bohater dosyć niewygodny, fakt że, mówiąc dosadnie, pił wódę z Finami raczej nie przysporzyła mu popularności wśród politruków. Dlatego nie za bardzo nadawał się na propagandowego bohatera. Zresztą zmarł w połowie lat 90-tych i w necie można było znaleźć informacje dotyczące jego spotkań z podchorążymi rosyjskich wojsk pancernych na których opowiadał o tej akcji. Pozdrawiam.

Jacek W.: Jeśli chodzi o niemieckich asów pancernych, to akurat rozdmuchany przez propagandę Wittmann nie jest najlepszym przykładem. Już lepiej byłoby przytoczyć Kurta Knispela. Co do twierdzenia o komunistycznych bajkach… Tak, każdy naród ma swoich bohaterów wojennych i tylko „ruscy” są wyłącznie zapijaczoną azjatycko-bolszewicką hołotą, która musi wymyślać sobie bohaterów. Aż dziw, jak zdołali pokonać wspaniałych germańskich ubermenschów, prawda?

Marcin C.: A słyszałeś o przewadze ilościowej? ”ilość jest jakością samą w sobie” – Staliniak.

Jacek W.: Latem ’41 jednak nie pomogła obronić się przed łomotem od Niemców. Wbrew pozorom przewagą ilościową też trzeba umieć dowodzić.

Marcin C.: To dość płytki tok myślenia. Nie bierzemy pod uwagę sytuacji strategicznej.

    DUST DEVIL

    Zawszę śmiecham jak czytelnicy mają ból tyłka o to, że o Radzieckich bohaterach piszecie. No i ten nieśmiertelny Haja xD Przypominam, że najlepszym snajperem był Surkov, który już w 1944 był znany w ZSRR i wyeliminował 700parę celów, o czym pisał zresztą pan Mark Spincer w „Sniping: An Illustrated History”, a finowie wykreowali Simo na bohatera w latach 90′. Zresztą, samo porównanie – strzelanie do zdezorganizowanych sowietów circa 1940 vs strzelanie do Wehrmachtu w 1942-45 mówi samo za siebie na korzyść radzieckiego snajpera :)

      Michał ?? nie ma przypadkówi #Strength&Honor (@MihalWojtas)

      Tylko że Simo zrobił to w 3 miesiące – gdyby wojował 3 lata to w tym tempie byłby wykończył cały pułk a może i więcej …

Nasz publicysta | Redakcja

Komentarz z facebookowego profilu The Second World War https://www.facebook.com/thesecondworldwar?fref=nf:

Marcin Jacob P.: Jak dla mnie, to znalazł się w odpowiednim miejscu o odpowiednim czasie, główny czynnik jego dokonań to pancerz KW-1, który nie mógł wtedy zostać przebity od frontu przez bardzo wiele niemieckich czołgów, ale i tak wymagało to wszystko zapewne sporo umiejętności.

DUST DEVIL

Zawsze mnie bawi jak Polacy wrzeszczą o propagandzie i nie wierzą w żadne wyczyny Armii Czerwonej, która walczyła najdłużej w czasie wojny i bohaterskich epizodów miała najwięcej obok Wehrmachtu i każdy, nawet potwierdzany tłumnie przez historyków zachodnich epizod jak ten powyższy są gotowi negować, „bo to ruskie”. A jak amerykanie wrzucają im bajeczki to łykają to jak pelikany i proszą o więcej…

    Anonim

    Chyba coś się koledze pop…. Polska walczyła najdłużej. Od 1 września 39 z agresją Niemców. Sowieci napadli nas dopiero ;) 17.09.1939

      Anonim

      A wojna zimowa w Finlandii to kiedy była? czy aby nie przed 1939?

    Anonim

    A i jeszcze jedna uwaga merytoryczna. As Stalina działania prowadził w obronie. I raz mu się udało. Wittmann działał skutecznie w natarciu również do 1944. różnica w działach obronnych i natarciu nie wymaga chyba komentarza . Poza tym kw 1 w 1941 było zaskoczeniem. Tygrys w 1944 (atak 1czołgiem na 20) zaskoczeniem dla Aliantów nie był, a Wittman sobie poradził.

      DUST DEVIL

      Drogi Anonimie, owszem, Polska nigdy nie podpisała kapitulacji, ale niestety zrobiły to wszystkie miasta z Warszawą na czele. Armia Polska też niestety per se przestała istnieć, więc walczono, owszem, ale z dużymi przerwami :) No ale teoretycznie to masz absolutną rację ;)
      Co do Wittmana, to śmiem twierdzić, że jego wyczyny aż tak spektakularne nie były. Podsumujmy – w 1940 niszczył żałosne Francuskie tankietki działem StuGIII, a potem przesiadł się do Tygrysa, którym niszczył czołgi T-34/76 w najlepszym wypadku, a najczęściej były to maszyny T-26 czy T-70. Co do akcji z 1944 to mylisz się, Wittman zaatakował Brytyjczyków podczas postoju i to od tyłu. Na dodatek miał do czynienia z Cromwellami i czołgami lekkimi, a nie z Shermanami Firefly, który zresztą był jego nemesis… Bardzo mnie ciekawi jak wyglądałyby sukcesy Wittmana gdyby walczył przeciwko równym sobie czyli przeciwko IS-2, ISU-152 czy Super Pershingowi…

        Anonim

        Czy kolega czasami nie bierze wiedzy z gry World Of Tanks?
        Do Europy trafił tylko JEDEN Super Pershing.
        IS-2 w ’44 roku był bardzo rzadki, tak samo jak Cromwell.
        Dużo częściej były spotykane IS-1 albo M4 (Jeżeli już to wtedy M4A3E8 lub M4A3E2, a nie firefly, który nie był w zbyt dużych ilościach produkowany)

        Co do ISU-152 to podobnie, jak z czołgami w/w… Częściej spotykano SU-152…

        Co do akcji z ’44 to nie był prostuj tylko defensywa. I chyba trudniej coś zrobić, jak się atakuje, niż siedzi przygotowanym w miejscu, co?

saaaa

kv1- zis5 moi kochani znawcy :-)

    mikeus

    Szczerze wątpię, żeby działo zis 5 było zamontowane na KW-1 podczas obrony ZSRR w 1941 r….

      mikeus

      Przepraszam, sprawdziłem, i KW-1 rzeczywiście były chyba od początku wyposażone w zis 5. Tak lto jest, gdy mając wątpliwości nie sprawdzi się, tylko polega na własnej, zawodnej pamięci. Zwracam honor saaaa!

Arspolonica

Tak w ogóle to „Zinowij”, a nie „Zinowiej”. Nie ma takiego imienia. Można sprawdzić Kołobanowa choćby na Wikipedii.

R.K

Z zasadzki i na lepszym sprzęcie można zniszczyć wroga doszczętnie,ale to tylko pojedynczy EPIZOD!!! Michael Wittman jest lepszym przykładem i chyba najlepszym pancerniakiem w historii.

Futrzak

Sherman Firefly tylko z amunicja podkalibrowa był groźny dla tygrysa , kw1,2 i t34 to koszmar dla mechaników , w kw zawieszenie było słabe celowniki kiepskie , przeniesienie i skrzynia biegów to tandeta tak jak i w t34 , filtry po 25 km do wymiany a silnik po 100 godzinach do remontu ale co się dziwić po czołgach robionych na masowo

Rav

Smiesza mnie te komentarze ze jednak lepszy Wittman. Przeciez jeden i drugi nic nie ryzykowali. Byli w czolgach przewyzszajacych wroga o epoke. Wittman byl w takiej samej sytuacji jak Zinowiej, nie bylo szans na zniszczenie ich maszyn przez wrogie jednostki pancerne. Wittman mogl spomojnie strzelac do anglikow na postoju w universal carrierach i cromwelach pewien ze mu nic nie grozi z ich strony. Ciekawe co sam by zrobil gdyby byl w cromwelu pewnie by zginal. To samo dotyczy Zinowieja gdyby go posadzic w pzkpw II przeciwko KW1. Prawdziwym asem jest ktos kto mimo gorszefo sprzetu i przewagi liczebnej wroga potrafi zwyciezyc dzieki sprytowi. Taka osoba byl pan Edmund Roman Orlik. W tankietce tks z 20mm dialkiem zniszczyl 7 czolgow w tym przewyrzszajace jego maszyne o epoke pzkpfw IV oraz panzer 35t

    Darek Kaliński

    Co do Romana Orlika to jest to prawdopodobnie tylko piękna legenda nie mająca zadnego odniesienia w faktach.

Michał Hupa

„(…) był już wówczas doświadczonym pancerniakiem (…) brał udział w wojnie radziecko-fińskiej, podczas której trzy razy uciekał z płonącego czołgu” – genialne :DDD

Anonim

Trzykrotnie zwiać z płonącego czołgu i przeżyć to naprawdę trzeba mieć fart. I chłodną głowę…

karroryfer

Warto chyba uświadomić sobie że gdyby Stalin nie był takim paranoikiem i zamiast kasować wszystkich skasował by tylko generałów albo chociaż gdyby w 1941 przyjął do wiadomości to co mówili mu wszyscy ( wywiad + alianci to Niemcy nie mieli by żadnego Blitzkriegu tylko zatrzymano by ich spokojnie pod Mińskiem

Tak spokojnie za 80% strat ( wojskowych) odpowiada właśnie wierchuszka parti komunistycznej

Przemysław Elemelek

ZSRR przed klęską uratowali Alianci zachodni,bez ich pomocy nie było by dziś Rosji,a świat wyglądał by zupełnie inaczej….

Anonim

A ilez to czolgow zniszczyl nasz „Rudy” 102?! Co tydzien przez okragly rok w teleranku sam widzialem co najmniej 10 niemieckich czolgow zniszczonych przez Janka Gajosa i zaloge. Nie zapominajmy o tym!

Zobacz również

Druga wojna światowa

Bitwa pod Montbard. Zwycięstwo pancerniaków Maczka

16 czerwca 1940 r. Niemcy świętują zajęcie Paryża. Pobita i zdemoralizowana armia francuska masowo składa broń. Brytyjczycy liżą rany po ewakuacji z Dunkierki. Tylko Polacy...

8 czerwca 2015 | Autorzy: Dariusz Kaliński

Druga wojna światowa

Czy kolumna czołgów może potajemnie przekraść się przez wielkie miasto?

To była jedna z najbardziej zuchwałych akcji w historii wojsk pancernych. 23 stycznia 1945 roku radziecka pancerna grupa zwiadowcza uderzyła prosto na ufortyfikowany po zęby...

11 stycznia 2015 | Autorzy: Dariusz Kaliński

Druga wojna światowa

Porady na mroźne dni od najlepszych ekspertów: weteranów frontu wschodniego

Idzie zima, ale dzięki naszemu artykułowi nie musisz się obawiać arktycznych temperatur. Ci ludzie każdego dnia walczyli o życie w starciu z wrogiem i z...

3 grudnia 2014 | Autorzy: Kamil Chabros

Druga wojna światowa

Czołg T-34. Nowa „gwiazda” Armii Czerwonej

Najlepszy czołg II wojny światowej! Pogromca Tygrysów i Panter! Jedyny zwycięzca tej wojny! Historycy i pasjonaci uzbrojenia uparcie opisują radzieckiego T-34 w samych superlatywach. Zupełnie niesłusznie.

19 listopada 2014 | Autorzy: Dariusz Kaliński

Druga wojna światowa

Niezręczna prawda o „Czterech Pancernych”. W rzeczywistości byli… Rosjanami

Czy oglądając po raz setny „Czterech pancernych i psa”, zastanawialiście się nad tym, jakim cudem w polskiej jednostce znaleźli się ów dobroduszny, prostolinijny Rosjanin i...

16 października 2014 | Autorzy: Dariusz Kaliński

Druga wojna światowa

Kurnik w Shermanie i herbatka na polu minowym. Prawdziwe życie czołgistów

Jeśli myślicie, że życie pancerniaka podczas II wojny światowej polegało wyłącznie na uganianiu się z psem za rudowłosymi sanitariuszkami i praniu z działa do wrażych...

13 kwietnia 2014 | Autorzy: Dariusz Kaliński

Jeśli chcesz zgłosić literówkę lub błąd ortograficzny kliknij TUTAJ.

Najciekawsze historie wprost na Twoim mailu!

Zapisując się na newsletter zgadzasz się na otrzymywanie informacji z serwisu Lubimyczytac.pl w tym informacji handlowych, oraz informacji dopasowanych do twoich zainteresowań i preferencji. Twój adres email będziemy przetwarzać w celu kierowania do Ciebie treści marketingowych w formie newslettera. Więcej informacji w Polityce Prywatności.