Ciekawostki Historyczne

Powoli zbliża się sezon urlopowo-wakacyjny. Niedługo w stronę kurortów i atrakcyjnych miejscowości turystycznych ruszą sznury samochodów, a w pociągach zabraknie nawet miejsc stojących. Ponad sto lat temu było podobnie. Wyruszmy zatem na wakacje z jego wysokością Edwardem VII, odrobiną wielkiej polityki i całą galerią ciekawych postaci.

Ocena recenzenta: 4+/6

„Zdarzyło się w Marienbadzie” to zabawna, pełna anegdot opowieść o angielskim królu Edwardzie VII. Niby to historia obyczajowa, ale z lekką nutą kryminału. Wspomniany Edward zdecydowanie nie należał do typowych monarchów. Bardzo długo był tylko księciem i następcą tronu (długowieczność rodziców w przypadku koronowanych głów bywa równocześnie i szczęściem i przekleństwem), miał trochę nierozgarniętą żoną, którą w kółko zdradzał (królowa Aleksandra wiecznie się spóźniała, była nieco niezdarna i w dodatku z wiekiem ogłuchła), a jego najlepszym przyjacielem był foksterier szorstkowłosy (pies nosił na szyi obróżkę  z wygrawerowanym napisem Jestem Cezar, należę do króla). Jak tu o nim nie pisać?

O dziwo do tej pory postać Edwarda VII była w Polsce niemal zupełnie nieznana. Ten stan rzeczy postanowiło zmienić wydawnictwo PWN, przekładając z angielskiego powieść polskiej autorki, od kilkudziesięciu lat mieszkającej na stałe w Londynie. Krystyna Kaplan, bo to ona popełniła „Zdarzyło się w Marienbadzie”, jest producentką filmową, reżyserem i pisarką. Tym razem zajęła się na poważnie powieścią historyczną i trzeba przyznać, że naprawdę nieźle jej to wyszło. Zacznijmy jednak od początku.

Królewski odpoczynek

Rzecz dzieje się latem roku 1906. Edward VII od pięciu lat zasiada na tronie brytyjskim, a wakacje spędza w austro-węgierskim kurorcie Marienbad, podobnie zresztą jak całkiem spora gromadka monarchów, arystokratów, bogaczy, a nawet zwykłych ludzi (jedyny warynek: zasobny portfel). Reszta kuracjuszy pilnie obserwuje króla. Ba! W trakcie spacerów wręcz śledzi go miejscowy krawiec i szkicuje wszystkie jego stroje, by skopiować je i udostępnić miejscowym elegantom. Jego wysokość jest na wakacjach, więc podreperowuje swoje zdrowie w towarzystwie kilku kompanów, zażywa spacerów, nawiązuje romans z miejscową dziewczyną i ogólnie rzecz biorąc odpoczywa. Fabuła posuwa się naprzód dość niespiesznie, dając czytelnikowi możliwość pełnego zatopienia się w dawnych realiach. Ale są i emocjonujące wątki: cesarsko-królewska policja czuwa. Oto do spokojnego kurortu przybywają anarchiści i – jak to anarchiści – zaraz zaczynają spiskować. Tajne przejście, broń, porwanie, intryga antymonarchistów… Ale cicho sza! Nie zdradzamy więcej.

"Zdarzyło się w Marienbadzie", PWN 2012.

„Zdarzyło się w Marienbadzie”, PWN 2012.

„Zdarzyło się w Marienbadzie” to ponad trzysta stron interesującej lektury. Całość podzielona jest na sześć rozdziałów, a oprócz tego mamy wstęp, prolog, epilog, przypisy i bibliografię… Dużo tych dodatków, jak na powieść, ale w tym przypadku to niewątpliwa zaleta. Pani Krystyna Kaplan bardzo mocno osadziła fabułę książki w realiach historycznych, dbając o każdy detal. Dzięki podanej przez nią bibliografii możemy na własną rękę się o tym przekonać. Na marginesie głównego wątku dowiadujemy się wiele o samym Edwardzie VII. Zwłaszcza w prologu autorka pokazuje nam monarchę z bliska i przekonuje, że to przecież był zwykły człowiek, choć zawód uprawiał zdecydowanie niezwykły.

Warstwa językowa „Zdarzyło się w Marienbadzie” nie budzi zastrzeżeń. Nie miałam okazji zapoznać się z oryginałem, jednak jego polskojęzyczna wersja prezentuje się bardzo dobrze. Przekład autorstwa Marty Suruło jest bardzo zgrabny, dzięki czemu całość naprawdę przyjemnie się czyta.

Z dbałością o detale

Na koniec zostawiłam sobie jeszcze coś, co mnie wręcz urzekło. „Zdarzyło się w Marienbadzie” to książka przepięknie wydana. Elegancka okładka z lakierowanymi detalami od razu przykuwa uwagę.  Twarda oprawa i szyte strony gwarantują, że nawet po wielokrotnym przeczytaniu powieść zachowa swój wygląd. Nie będę rozpisywać się o estetyce składu, bo ta jak zwykle w książkach PWN jest bez zarzutu, przy czym jeżeli chodzi o ozdobniki i inne detale, doskonale sprawdza się zasada „mniej znaczy więcej”.

Jak na powieść wręcz zdumiewające jest bogactwo oryginalnych i świetnie wpasowujących się w tekst ilustracji w sepii, umieszczanych na osobnych stronach (głównie to reprodukcje zdjęć i pocztówek, ale też wycinki z gazet czy rysunki). Do tego dochodzą jeszcze dwie kilkunastostronicowe wkładki z kolorowymi zdjęciami. Pierwsza z nich zawiera reprodukcje dawnych kadrów przedstawiających Marienbad oraz głównego bohatera. Druga to zestawienie współczesnych fotografii najpiękniejszych zabytków kurortu. Byłabym zapomniała! Na początku i na końcu książki znajduje się także mapa Marienbadu dla niewtajemniczonych, z zaznaczonymi miejscami, w których rozgrywały się niektóre wydarzenia z powieści.

„Zdarzyło się w Marienbadzie” to lektura idealna na leniwe wiosenno-letnie popołudnie. Nie jest to raczej książka dla każdego, ale polecam ją wszystkim miłośnikom historii, którzy z sentymentem myślą o schyłku XIX wieku. Najlepiej zaszyć się z nią gdzieś w parku lub w ogrodzie i uciec do czystego powietrza kurortu, pachnącego sosnami…

Autor: Krystyna Kaplan
Tytuł: „Zdarzyło się w Marienbadzie”
Wydawca: Wydawnictwo Naukowe PWN
Data wydania: 2012
Oprawa: Twarda
Liczba stron: 344
ISBN:978-83-01-16959-6
Ocena recenzenta: 4+/6

KOMENTARZE (1)

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Mery

Właśnie czytam! Chciałoby się tam przenieść w czasie i przestrzeni.

Jeśli chcesz zgłosić literówkę lub błąd ortograficzny kliknij TUTAJ.

Najciekawsze historie wprost na Twoim mailu!

Zapisując się na newsletter zgadzasz się na otrzymywanie informacji z serwisu Lubimyczytac.pl w tym informacji handlowych, oraz informacji dopasowanych do twoich zainteresowań i preferencji. Twój adres email będziemy przetwarzać w celu kierowania do Ciebie treści marketingowych w formie newslettera. Więcej informacji w Polityce Prywatności.